Kiedy ta wiadomość do mnie dotarła, czułam się
okropnie. Jakby to przeze mnie on odszedł. Jakby moje decyzje wpłynęły na to,
że teraz go z nami nie ma.
Byłam wtedy w trasie koncertowej po Stanach
Zjednoczonych. Niby przegrałam ten cholerny program, ale osiągnęłam więcej niż
ktokolwiek inny, poza tym jednym zespołem. Tym, w którym był on i właśnie teraz
go z nami nie ma. Wiem, bez sensu, ale cofnijmy się w czasie o ten rok.
Podczas programu zaprzyjaźniłam się z nimi i to oni
jako jedyni wiedzieli, co mi przeszkadza i czego się boję. Po zakończeniu x-factora dostałam własny
kontrakt i dzięki niemu jestem tutaj; wśród swoich fanów i wielkiego świata
muzyki.
Czekając na rozpoczęcie się koncertu w Dallas,
dotarła do mnie pewna ważna, ale i zarazem smutna wiadomość. On miał wypadek i
leży teraz w szpitalu, ma operację. W kilka minut przerwałam swoją trasę
koncertową i wsiadłam w samolot do Londynu, aby tylko być przy nim i jego
rodzinie.
Kim on dla mnie był? Najlepszym przyjacielem, to
jest pewne. Czy kimś więcej? Trudno to określić. Jestem pewna jednej rzeczy:
musiałam tam wrócić. Musiałam go zobaczyć i przeprosić za swoją długą
nieobecność przy nim.
Co zastałam,
wchodząc do holu szpitalnego w Londynie? Gniewne spojrzenia chłopaków z One
Direction i łzy, spływające po policzkach jego siostry i matki. Jak mogłam się
wtedy czuć? Winna. Byłam jedyną osobą, która mogła mu pomóc przez to przejść,
ale nie. Olałam go. Pozwoliłam, aby poradził sobie z tym sam. Czy mu się udało?
Jak widać nie.
W szarych dresach, adidasach, czarnym topie i
skórzanej kurtce stanęłam obok Zayna i Perrie, którzy jak widać tworzyli teraz
parę. Oboje siedzieli na krzesłach, przy ścianie, a ja oparłam się obok nich, o
nią i przymknęłam swoje powieki, przypominając sobie pewną sytuację sprzed roku.
Wspólny wypad do
kina był niby pomysłem Nialla, ale sam pomysłodawca nie skorzystał z tej
oferty. Zawiózł taksówką Harry’ego pod „Cinema Park” i równie szybko odjechał.
Liam podwiózł Cher pod to samo miejsce i postąpił dokładnie tak samo.
Chłopak odnalazł
dziewczynę i pomyśleli, że lepiej będzie nie marnować biletów i poszli na jeden
z seansów. Wokalistce podobał się ten wieczór, gdyż Styles zakończył go
pocałunkiem przeznaczonym tylko dla niej.
Krótkie wspomnienie, ale tyle w sobie miało.
Zabolało mnie serce, kiedy te same osoby, które zorganizowały wtedy nam tę
randkę, teraz patrzyły na mnie z wrogością w oczach i obrzydzeniem.
Jedna z ikonek, umieszczonych nad drzwiami od Sali
operacyjnej zaświeciła się na zielono, co oznaczało, że zabieg się już zakończył.
Drzwi uchyliły się, a zza nich wyszła starsza kobieta o ciemnych oczach i
czarnych włosach.
Jej mina nie wyrażała niczego szczególnego. Za pewne
miała już obcykane te gadki i zachowanie wobec bliskich swoich pacjentów.
- Przykro mi – szepnęła, na co rodzicielka swojego
syna wybuchła niepohamowanym płaczem, a córka kobiety, wtuliła się w nią.
Louis wybiegł natychmiast z korytarza, pozostawiając
po sobie tylko delikatny zapach perfum. Pozostali chłopcy pogrążyli się w
ciszy. Zauważyłam, że Niallowi po policzkach spływają łzy. Za to Liam próbował
opanować swoje emocje – na darmo.
A ja? Ja stałam jak wryta i wpatrywałam się w jego
przyjaciół. Teraz nas zostawił i nic już nie będzie tak jak kiedyś.
- To twoja wina! – usłyszałam krzyk Tomlinsona,
który wrócił do nas – To przez ciebie Harry umarł! Nie chcę cię znać! – jego
głos roznosił się po korytarzu, a ja czułam na sobie spojrzenia innych.
Eleanor, dziewczyna Louisa próbowała go uspokoić,
ale bez skutku; chłopak z łzami w oczach (jak i chęcią zabicia mnie), nie
potrafił ustać na miejscu.
Nie mogłam mu nic odpowiedzieć. Poniekąd miał rację,
ale zawsze w takich sytuacjach najbliżsi chcą odnaleźć winnego. Padło na mnie.
- Lepiej będzie jak już pójdziesz, Cher – powiedział
do mnie Payne, w ten sposób wyciągając mnie z transu, w jaki wpadłam.
Nie wiedząc, co robię zwróciła się w stronę
najbliższych drzwi i wybiegłam ze szpitala, zostawiając chłopców w holu.
Biegłam przez parking, akurat zaczęło padać, a ja jak zaczarowana nie czułam
chłodnych kropli.
W pewnym momencie stanęłam na krawężniku i
przymknęłam swoje powieki, zatracając się w odgłosach natury. Po moich
policzkach zaczęły płynąć łzy, łącząc się w ten sposób z wodą z chmur.
Z całej swojej siły, krzyknęłam, kopiąc na dodatek
jakąś zepsutą parasolkę, leżącą bezpańsko na chodniku. Jakichś przechodzień
spojrzał na mnie jak na wariatkę, ale na szczęście nie podszedł bliżej.
Ukryłam głowę w dłoniach i przyklęknęłam na mokrej
od deszczu ziemi. Chłód, bijący z każdej strony nie przeszkadzał mi ani trochę
w żałobie, w jakiej się pogrążyłam.
Trzy dni temu
chłopak ze sławnego zespołu miał wypadek samochodowy, po którym trafił do British Liver Trust, gdzie został operowany przez najlepszego chirurga w kraju doktor
Stephanie Smith. Po dwugodzinnej walce o jego życie, osiemnastolatek zmarł,
wykrwawił się.
Fani zespołu One
Direction są załamani informacją o śmierci swojego idola. Cały świat pogrążył
się w żałobie. Nikt nie grywa koncertów, nie śmie nawet wspomnieć o
najszczęśliwszym wydarzeniu z jego życia tylko ubolewa nad stratą brytyjskiego
zespołu, jego rodziny i najbliższych.
Rodzina
zmarłego, Harry’ego Stylesa nikogo nie obwinia, ale podczas jednego z pobytów w
szpitalu, Louis Tomlinson wybuchnął i stwierdził, że winowajcą jest Cher Lloyd.
Przypomnijmy, iż kiedyś łączyło ją coś więcej ze zmarłym niż tylko przyjaźń.
Nastał ten
dzień. Dzień, w którym pożegnamy wspaniałego wokalistę, przyjaciela, syna,
brata, kuzyna… Najbliżsi zgromadzili się na jednym ze cmentarzy i już modlą się
o wieczność dla swojego przyjaciela.
Czarny sweter, czarne spodnie, czarne szpilki,
czarne myśli.
Nie wyobrażałam sobie tego nigdy. Nigdy w życiu nie
pomyślałabym, że będę na pogrzebie swojego najlepszego przyjaciela.. a może on
już nie mianował mnie swoją przyjaciółką? Przecież go opuściłam, olałam jak
mnie potrzebował.
Stałam z boku, daleko od grupki ludzi, którzy
wpatrywali się w trumnę, którą opuszczano właśnie w dół. Mimo tego, iż
wpatrywałam się w ziemię, czułam czyjś wzrok na swojej osobie. Jednak nie zareagowałam.
Louis nadal myśli, że to moja wina i stara się mnie unikać. Rodzina Harry’ego
jednak się wypiera stwierdzenia Tomlinsona, ale ja wiem, że nawet oni w głębi
serca mnie obwiniają za ten wypadek.
Msza dobiegła końca i wszyscy się powoli rozeszli. Tylko
ja stałam w miejscu i nawet nie kwapiłam się, żeby podejść bliżej. Odczekałam chwilkę,
aby Gemma z Anne odeszły i dopiero wtedy powolnym krokiem zbliżyłam się do
pomnika.
Położyłam kremową różę przy wielkim bukiecie kwiatów
i przymknęłam powieki. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Nigdy tego nie
chciałam.
- Jak mogłeś pomyśleć, że przez sławę zapomniałam o
najlepszym przyjacielu? – szepnęłam, wpatrując się w zdjęcie Harry’ego
umieszczone przy jego nazwisku – Nie mogłabym tego zrobić. Zbyt wiele dla mnie
znaczyliście…
Nie potrafiłam tego dokończyć. Zerwałam się z
miejsca i odeszłam stąd, starając się opanować swoje emocje.
*
Dzień dobry.
Z powodu, iż dzisiaj miałam na 10 do szkoły,
postanowiłam dokończyć rozdział i go dodać. Cieszmy się wszyscy!
A więc, miłego piątku.
Do usłyszenia!