piątek, 28 września 2012

001 Say Goodbye


Kiedy ta wiadomość do mnie dotarła, czułam się okropnie. Jakby to przeze mnie on odszedł. Jakby moje decyzje wpłynęły na to, że teraz go z nami nie ma.
Byłam wtedy w trasie koncertowej po Stanach Zjednoczonych. Niby przegrałam ten cholerny program, ale osiągnęłam więcej niż ktokolwiek inny, poza tym jednym zespołem. Tym, w którym był on i właśnie teraz go z nami nie ma. Wiem, bez sensu, ale cofnijmy się w czasie o ten rok.
Podczas programu zaprzyjaźniłam się z nimi i to oni jako jedyni wiedzieli, co mi przeszkadza i czego się boję.  Po zakończeniu x-factora dostałam własny kontrakt i dzięki niemu jestem tutaj; wśród swoich fanów i wielkiego świata muzyki.
Czekając na rozpoczęcie się koncertu w Dallas, dotarła do mnie pewna ważna, ale i zarazem smutna wiadomość. On miał wypadek i leży teraz w szpitalu, ma operację. W kilka minut przerwałam swoją trasę koncertową i wsiadłam w samolot do Londynu, aby tylko być przy nim i jego rodzinie.
Kim on dla mnie był? Najlepszym przyjacielem, to jest pewne. Czy kimś więcej? Trudno to określić. Jestem pewna jednej rzeczy: musiałam tam wrócić. Musiałam go zobaczyć i przeprosić za swoją długą nieobecność przy nim.
 Co zastałam, wchodząc do holu szpitalnego w Londynie? Gniewne spojrzenia chłopaków z One Direction i łzy, spływające po policzkach jego siostry i matki. Jak mogłam się wtedy czuć? Winna. Byłam jedyną osobą, która mogła mu pomóc przez to przejść, ale nie. Olałam go. Pozwoliłam, aby poradził sobie z tym sam. Czy mu się udało? Jak widać nie.
W szarych dresach, adidasach, czarnym topie i skórzanej kurtce stanęłam obok Zayna i Perrie, którzy jak widać tworzyli teraz parę. Oboje siedzieli na krzesłach, przy ścianie, a ja oparłam się obok nich, o nią i przymknęłam swoje powieki, przypominając sobie pewną sytuację sprzed roku.
Wspólny wypad do kina był niby pomysłem Nialla, ale sam pomysłodawca nie skorzystał z tej oferty. Zawiózł taksówką Harry’ego pod „Cinema Park” i równie szybko odjechał. Liam podwiózł Cher pod to samo miejsce i postąpił dokładnie tak samo.
Chłopak odnalazł dziewczynę i pomyśleli, że lepiej będzie nie marnować biletów i poszli na jeden z seansów. Wokalistce podobał się ten wieczór, gdyż Styles zakończył go pocałunkiem przeznaczonym tylko dla niej.
Krótkie wspomnienie, ale tyle w sobie miało. Zabolało mnie serce, kiedy te same osoby, które zorganizowały wtedy nam tę randkę, teraz patrzyły na mnie z wrogością w oczach i obrzydzeniem.
Jedna z ikonek, umieszczonych nad drzwiami od Sali operacyjnej zaświeciła się na zielono, co oznaczało, że zabieg się już zakończył. Drzwi uchyliły się, a zza nich wyszła starsza kobieta o ciemnych oczach i czarnych włosach.
Jej mina nie wyrażała niczego szczególnego. Za pewne miała już obcykane te gadki i zachowanie wobec bliskich swoich pacjentów.
- Przykro mi – szepnęła, na co rodzicielka swojego syna wybuchła niepohamowanym płaczem, a córka kobiety, wtuliła się w nią.
Louis wybiegł natychmiast z korytarza, pozostawiając po sobie tylko delikatny zapach perfum. Pozostali chłopcy pogrążyli się w ciszy. Zauważyłam, że Niallowi po policzkach spływają łzy. Za to Liam próbował opanować swoje emocje – na darmo.
A ja? Ja stałam jak wryta i wpatrywałam się w jego przyjaciół. Teraz nas zostawił i nic już nie będzie tak jak kiedyś.
- To twoja wina! – usłyszałam krzyk Tomlinsona, który wrócił do nas – To przez ciebie Harry umarł! Nie chcę cię znać! – jego głos roznosił się po korytarzu, a ja czułam na sobie spojrzenia innych.
Eleanor, dziewczyna Louisa próbowała go uspokoić, ale bez skutku; chłopak z łzami w oczach (jak i chęcią zabicia mnie), nie potrafił ustać na miejscu.
Nie mogłam mu nic odpowiedzieć. Poniekąd miał rację, ale zawsze w takich sytuacjach najbliżsi chcą odnaleźć winnego. Padło na mnie.
- Lepiej będzie jak już pójdziesz, Cher – powiedział do mnie Payne, w ten sposób wyciągając mnie z transu, w jaki wpadłam.
Nie wiedząc, co robię zwróciła się w stronę najbliższych drzwi i wybiegłam ze szpitala, zostawiając chłopców w holu. Biegłam przez parking, akurat zaczęło padać, a ja jak zaczarowana nie czułam chłodnych kropli.
W pewnym momencie stanęłam na krawężniku i przymknęłam swoje powieki, zatracając się w odgłosach natury. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, łącząc się w ten sposób z wodą z chmur.
Z całej swojej siły, krzyknęłam, kopiąc na dodatek jakąś zepsutą parasolkę, leżącą bezpańsko na chodniku. Jakichś przechodzień spojrzał na mnie jak na wariatkę, ale na szczęście nie podszedł bliżej.
Ukryłam głowę w dłoniach i przyklęknęłam na mokrej od deszczu ziemi. Chłód, bijący z każdej strony nie przeszkadzał mi ani trochę w żałobie, w jakiej się pogrążyłam.

Trzy dni temu chłopak ze sławnego zespołu miał wypadek samochodowy, po którym trafił do British Liver Trust, gdzie został operowany przez najlepszego chirurga w kraju doktor Stephanie Smith. Po dwugodzinnej walce o jego życie, osiemnastolatek zmarł, wykrwawił się.
Fani zespołu One Direction są załamani informacją o śmierci swojego idola. Cały świat pogrążył się w żałobie. Nikt nie grywa koncertów, nie śmie nawet wspomnieć o najszczęśliwszym wydarzeniu z jego życia tylko ubolewa nad stratą brytyjskiego zespołu, jego rodziny i najbliższych.
Rodzina zmarłego, Harry’ego Stylesa nikogo nie obwinia, ale podczas jednego z pobytów w szpitalu, Louis Tomlinson wybuchnął i stwierdził, że winowajcą jest Cher Lloyd. Przypomnijmy, iż kiedyś łączyło ją coś więcej ze zmarłym niż tylko przyjaźń.
Nastał ten dzień. Dzień, w którym pożegnamy wspaniałego wokalistę, przyjaciela, syna, brata, kuzyna… Najbliżsi zgromadzili się na jednym ze cmentarzy i już modlą się o wieczność dla swojego przyjaciela.
Czarny sweter, czarne spodnie, czarne szpilki, czarne myśli.
Nie wyobrażałam sobie tego nigdy. Nigdy w życiu nie pomyślałabym, że będę na pogrzebie swojego najlepszego przyjaciela.. a może on już nie mianował mnie swoją przyjaciółką? Przecież go opuściłam, olałam jak mnie potrzebował.
Stałam z boku, daleko od grupki ludzi, którzy wpatrywali się w trumnę, którą opuszczano właśnie w dół. Mimo tego, iż wpatrywałam się w ziemię, czułam czyjś wzrok na swojej osobie. Jednak nie zareagowałam. Louis nadal myśli, że to moja wina i stara się mnie unikać. Rodzina Harry’ego jednak się wypiera stwierdzenia Tomlinsona, ale ja wiem, że nawet oni w głębi serca mnie obwiniają za ten wypadek.
Msza dobiegła końca i wszyscy się powoli rozeszli. Tylko ja stałam w miejscu i nawet nie kwapiłam się, żeby podejść bliżej. Odczekałam chwilkę, aby Gemma z Anne odeszły i dopiero wtedy powolnym krokiem zbliżyłam się do pomnika.
Położyłam kremową różę przy wielkim bukiecie kwiatów i przymknęłam powieki. Poczułam jak łzy napływają mi do oczu. Nigdy tego nie chciałam.
- Jak mogłeś pomyśleć, że przez sławę zapomniałam o najlepszym przyjacielu? – szepnęłam, wpatrując się w zdjęcie Harry’ego umieszczone przy jego nazwisku – Nie mogłabym tego zrobić. Zbyt wiele dla mnie znaczyliście…
Nie potrafiłam tego dokończyć. Zerwałam się z miejsca i odeszłam stąd, starając się opanować swoje emocje.


*

Dzień dobry.
Z powodu, iż dzisiaj miałam na 10 do szkoły, postanowiłam dokończyć rozdział i go dodać. Cieszmy się wszyscy!
A więc, miłego piątku.
Do usłyszenia!