piątek, 11 stycznia 2013

003 Letters



W salonie panowała niezręczna cisza. Siedziałam na fotelu, zachodząc w głowę, dlaczego Louis, który od śmierci Harry’ego mnie znienawidził, poprosił, abym weszła z nim z powrotem do ich domu. Niby powodów mogło by być wiele, ale żaden racjonalny nie przeszedł mi przez myśli.
Czekaliśmy tylko na Zayna, który odwiózł swoją dziewczynę do domu. Nawet nie wiedziałam kiedy wyszli. Wiedziałam o tym, że jedyną osobą, która mnie tutaj w stu procentach tolerowała to Niall. Payne znowu zarzekał się, że mnie nie obwinia, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że nie do końca tak było. Potrafił udawać, tylko dlatego, że byliśmy przyjaciółmi.
Malik wszedł do salonu, co zwróciło moją uwagę. Zdziwił się, gdy napotkał mnie, siedzącą na fotelu. Jednak mimo tego, uśmiechnął się i usiadł obok Liama na sofie. Louis odchrząknął tylko i zwrócił się ku swoim przyjaciołom. Na mnie patrzył tylko kątem oka. Można byłoby powiedzieć, iż obserwuje mnie z ukrycia. Widziałam po jego zachowaniu niechęć do mojej osoby.
- Byłem dzisiaj u Gemmy – zaczął – Dała mi pewne dokumenty, które jej brat napisał, zanim… - przerwał, nabierając powietrza do ust.
- Gemma jest w Londynie? – zdziwił się Niall. Zauważyłam, że on także zerka na mnie. Jednak wolałam unikać jego wzroku.
Louis skinął głową i powrócił do mówienia, zaglądając do papierów, które trzymał w dłoni.
- Jest tutaj dziesięć kopert. – pokazał nam białe przedmioty – Pięć listów dla niej – spojrzał na mnie, po czym podał mi je – I po jednym dla was. – trzy koperty powędrowały w ręce chłopców.
Żaden z nich jednak swojego nie otworzył.
- A co jest w tym jednym? – zainteresował się Malik, wskazując głową na papier.
- Adresowany do fanów… - odpowiedział krótko szatyn i od razu posmutniał – Powinniśmy im to pokazać, ale szefostwo się nie zgodziło. Powiedzieli, że jest im przykro, ale nie możemy tego opublikować, ponieważ ich głupim zdaniem, nie jest wiarygodny.
- Zróbmy to bez ich zgody! – wybuchnął Horan.
Louis wywrócił oczami.
- Jeśli to zrobimy, to nie mamy szans na kontrakt z tą wytwórnią. – szepnął zrezygnowany.
- I co z tego? – zapytał się Zayn – I tak bez Harry’ego One Direction nie istnieje.
Zdanie mulata unosiło się w powietrzu. Można było wyczuć tę niezręczną atmosferę, która chyba nikomu nie przypasowała.
- Przecież fani są najważniejsi – szepnął Liam, wpatrując się w swój list. W duszy dziękowała mu za przerwanie tej ciszy.
- Wrzućcie do Internetu anonimowo. – zaproponowałam obracając w dłoniach białą kopertę ze starannym podpisem.
Tym zdaniem przypomniałam Louisowi o swoim istnieniu. Posłał mi wściekłe spojrzenie, które prawie samo za siebie mówiło: „To, że tutaj jesteś, nie znaczy, że możesz wyskakiwać z jakimiś głupimi pomysłami.”
- Niezła koncepcja – zaczął rozważać moje słowa, zamyślony Horan.
- Nie! To jest beznadziejny pomysł! – Tommo, spostrzegając, że jest na przegranej pozycji, zaczął atakować – Trzeba wszystko krok po kroku zaplanować, aby przekonać szefostwo, a nie z nim zadzierać.
Chłopcy już nie skomentowali słów najstarszego wokalisty. Jednak po minie Zayn’a, można było wywnioskować, iż chciał jeszcze coś do dyskusji dodać.
- Skoro to wszystko, to ja już pójdę. – wstałam z fotela i uśmiechnęłam się blado do zespołu.
Dobrze wiedziałam, że protestów z ich strony nie zastanę, ponieważ każdy z nas chciał  teraz w spokoju przeczytać swój list. A już o reakcji Louisa nic nie powiem; jego usta drgnęły niewidocznie ku górze.
- Odprowadzę cię. – z sofy wstał Payne,  któremu Tomlinson posłał zdziwione spojrzenie.
Doszliśmy do drzwi wyjściowych, przy których przystanęłam i odwróciłam się do chłopaka. Poklepałam go po ramieniu i delikatnie się uśmiechnęłam. Chciałam dodać mu otuchy tym gestem do końca nie wiedząc, co myśleć.
- Dobranoc – szepnęłam i wyszłam z ich domu, kierując się do wyjścia z ich posesji.

*

Wczoraj nie potrafiłam otworzyć tych listów. Bałam się tego, co tam zastanę. Obawiałam się tych wszystkich słów, które zostały tam zawarte.
Ubrana w czarne leginsy, białą (przyozdobioną koronką) bluzkę, katankę oraz czerwoną bandamą na głowie, podeszłam do okna i związałam swoje włosy w nagannego koka.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Niechętnie poszłam je otworzyć. W progu stał mój ojczym.
- Żadnych pieniędzy ci nie dam – powiedziałam na powitanie.
- Reszta twoich rzeczy – postawił przede mną w tym samym momencie, gdy to powiedziałam, cztery wielkie kartony – Nie masz tam już po co wracać. Twoja matka tak postanowiła.
Wpatrywałam się w niego ze zdziwieniem i łzami w oczach. Przepraszam, co on powiedział? Cofnijcie, bo z tego wszystkiego nie dosłyszałam…
- O czym ty do mnie mówisz? – nie potrafiłam nic więcej z siebie wydusić. Moja własna matka mnie porzuciła? Niby dlaczego? Zawsze jej pomagałam i dbałam o nią (nadal to robię).
- Zabraniam ci pojawiania się na River Street – warknął – Nie jesteś już tam mile widziana. – powiedział i wyszedł, zostawiając mnie praktycznie z niczym.
Nie mam już gdzie mieszkać, a moi przyjaciele nadal cierpiący po stracie Stylesa także nie cieszą się z moich wizyt. No, bynajmniej jeden z nich tego nie ukrywa. Reszta z pewnością nie chciałaby być dla mnie tak nieprzyjemnym, co Louis.
Chciałam się w tamtym momencie rozpłakać, ale mimo chęci, nie mogłam. Przez ostatni czas tyle już płakałam, że nie dziwię się sobie. Chwyciłam swój telefon i wystukałam numer do swojej matki. Trzy sygnały. Nikt nie odebrał. Zostałam porzucona, bez słowa jak pies.
W tej chwili chciałam iść do jakiegoś drugorzędnego baru i upić się najtańszym alkoholem. Marzyłam o tym, żeby zapomnieć o tych wszystkich przykrościach i umrzeć w samotności. Bez nikogo; przyjaciela, chłopaka, rodziny. Przynajmniej nie wylewaliby łez nad moim grobem.
Przeniosłam swój wzrok na komodę, znajdującą się pod wielkim obrazem przedstawiającym London Eye, na tle miasta. Pięć białych kopert leżało na samej górze kupki innych dokumentów. Walczyłam ze swoimi myślami, czy przeczytać choćby jedną.
Podeszłam do mebla i przejrzałam jeszcze raz napisy na listach. Dopiero teraz zauważyłam, że każde z nich ma naniesioną datę. Wzięłam tę korespondencję, która była najwcześniejsza. Trzęsącymi się rękoma, otworzyłam kopertę i rozłożyłam kartkę.
Londyn, 5.11.2010.r.
Moja ukochana Cher,
Nawet nie wiesz jak bardzo tęsknię za naszymi wspólnie spędzonymi dniami. Od kiedy Cię zobaczyłem marzyłem, żebyś została moją… Jesteś wspaniałą, utalentowaną i słodką dziewczyną. Kiedyś, idealną dla mnie.
Pisząc to mam nadzieję, że nigdy nie będziesz tego czytać. Nieśmiałość jest moją największą wadą.
Konieczność przeczytania tego listu, wiązałaby się z dramatem w moim życiu, jakimś nieoczekiwanym zwrotem akcji jak w książkach sensacyjnych.
Harry, x
P.S. Jesteś moją Cher – Bear .
Przeleciałam tekst jeszcze kilka razy. Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Napisał list już dwa lata temu*, kiedy byliśmy jeszcze w X-Factorze. Nie mogłam uwierzyć w to, że on wtedy…
Przypomniałam sobie, że wtedy po raz pierwszy powiedział do mnie Cher-Bear. Poznaliśmy się kilka tygodni przed tym. Parę dni po przesłuchaniach, Niall żartując sobie ze mnie (podczas gdy w butelkę), wymyślił mi tę ksywkę. Nie znosiłam jej. Nadal za nią nie przepadam…
Zdenerwowana, wzięłam swój portfel, telefon i dowód osobisty i włożyłam  je do torebki, po czym wyszłam z pokoju hotelowego. Klucz oddałam w recepcji, a sama prawie wybiegłam z hallu.
Skierowałam się do centrum. Chciałam sobie to wszystko przemyśleć i przy okazji wyrwać się z tego cholernego hotelu. Szłam chodnikiem, wolnym krokiem, przypominając sobie, że za dwa dni nie będę miała gdzie mieszkać. Mogłam przedłużyć wynajęcie tego pokoju, ale szkoda mi było wydawać pieniądze na tak beznadziejny wydatek. Postanowiłam, że poszukam sobie mieszkania i je kupię. Przynajmniej będę miała miejsce, do którego będę chciała wracać.
Dotarłam pod Big Bena. Stanęłam w miejscu i spojrzałam na wystawę sklepową. Przedstawiała wesołe zdjęcie całego zespołu One Direction. Uśmiechy na ich ustach mówiły same za siebie, a zwłaszcza Jego uśmiech.
Usłyszałam krzyki, które wyrwały mnie z podziwiania dołeczków Harry’ego. Przeniosłam swój wzrok w tamto miejsce i spostrzegłam, że kilkanaście metrów dalej, stał Louis ze swoją dziewczyną, a wokół nich tuzin dziewczyn. Postanowiłam, że nie będę ich zaczepiać. I tak by nie chcieli ze mną rozmawiać. Jednak mimo moich dobrych intencji, Eleanor musiała mi pomachać, co przykuło uwagę jej chłopaka. Szatyn wykrzywił swoje usta w uśmiechu. Za pewne na pokaz, żeby gazety się nie czepiały. Skinęłam głową i odwróciłam się w drugą stronę, aby zniknąć za rogiem. Oczywiście tam, byłam zmuszona zrobić sobie kilka zdjęć z fanami, odpowiedzieć na parę pytań (unikając tych na temat Harry’ego, które niestety się pojawiły) oraz dać autografy. Nie sprawiało mi to jednak  takiej przyjemności jak kiedyś.
Przeszłam ulicę dalej, gdzie doszłam do Starbucks’a. Weszłam do lokalu i zamówiłam sobie kawę. Usiadłam przy stoliku, oczekując na napój. Wyjęłam w tym czasie komórkę i wybrałam numer do swojej siostry. Nie odbierała, podobnie jak moja rodzicielka.
- O, kogo to moje oczy widzą. – obok mnie stanęła Perrie, uśmiechając się – Myślałam, że już tutaj nie przychodzisz.
- Jak widać, źle myślałaś. – odparłam cicho – Dzisiaj bez chłopaka?
Nawet nie wiedziałam kiedy zaczęłam z nią normalnie rozmawiać. Zazwyczaj kończyło się to jakąś kłótnią, wywołaną przez błahostkę. Działo się tak, odkąd skończy się ten cały program.
- Mogę się dosiąść? – pokazała na krzesło obok mnie. Skinęłam jej głową na potwierdzenie.
Dziewczyna zajęła miejsce i wyciągnęła dłonie na stolik, składając je przy końcu mebla. Jej jasne tęczówki wpatrywały się we mnie, a na czole zrobiła jej się zmarszczka, jakby czymś się zamartwiała.
- Wszystko okej? – zmartwiłam się.
Mimo tego, iż nasza przyjaźń była przeszłością, w głębi serca nie chciałam jej stracić. Była dla mnie jak siostra.
Pokręciła przecząco głową.
- Wczoraj… - zaczęła – Dostaliście te listy, które napisał Harry. – mówiąc to, spuściła wzrok na stolik, wyraźnie zasmucona.
Nie wiedziałam, do czego zmierzała. Zrobiło mi się dziwnie niedobrze, gdy wspomniała Jego imię. Blondynka widocznie zauważyła mój grymas, bo od razu się poprawiła.
- Jeśli nie chcesz o tym mówić, to ja… - zmieszała się.
- Jest dobrze – zapewniłam ją – Mów.
Po minie na jej twarzy, spostrzegłam, że nie podoba jej się moje wyznanie.
- Od rana próbuję dodzwonić się do Zayna. Nie odbiera. – powiedziała – Martwię się o niego, bo nigdy tak nie robił. Co było tam napisane?
- Na pewno nic się nie stało – odparłam, kiedy kelner przyniósł mi zamówienie i postawił przede mną – A co do… Podejrzewam, że  w każdym liście coś innego. W zależności do kogo był adresowany.
Szczerze? Obawiałam się jej powiedzieć wszystko, co do litery, ponieważ nie ufałam jej w stu procentach. Jedna rozmowa niczego nie zmienia.
Opadła jej grzywka na czoło, którą od razu poprawiła.
- Wiem, że nie powinnam, ale… - zawahała się – Co cię łączyło z Harry’m?
Westchnęłam. Nie uważałam, że była bezczelna. Po prostu, jak reszta świata, chciała wiedzieć, co się stało w rzeczywistości.
- Jakkolwiek to głupio zabrzmi, lubiłam go. – odpowiedziałam – Sądząc po jednym liście, który przeczytałam to… On nie wiedział, co ma myśleć. Sama już nie rozumiem.
Napiłam się swojej kawy i spojrzałam na blondynkę.
- Przepraszam cię za to, że traktowałam cię przez ostatni czas tak jak przyjaciółka nie powinna – szepnęła, patrząc mi w oczy – Mogłabym to jakoś naprawić?
- Zobaczę, co da się zrobić. – uśmiechnęłam się do niej. Spróbowałam sprawić, żeby ten gest był jak najbardziej szczery. W końcu nie często godzi się z przyjaciółkami.

~***~
Dobry wieczór.
Przebolałam ten rozdział i  w końcu coś z niego wyszło. Nie powiem, żeby był najpiękniejszej urody, bo osobiście uważam, że pisałam lepsze.
Dziękuję, z całego swojego serca, dziękuję Wam za te wspaniałe komentarze pod rozdziałem drugim. Szczerze? Zastanawiałam się nad tym, czy ktokolwiek go jeszcze czyta. I proszę bardzo. Jesteście.
Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam.
Jestem też współautorką opowiadania z Pauliną.
No i oczywiście dance-love-famous.blogspot.com > tutaj możecie spodziewać się rozdziału za około tydzień. Może coś wyskrobię.
A teraz dobranoc. I miłej soboty (taaak, wiem. Urodziny Zayn’a!) xd

9 komentarzy:

  1. Kochanie ty nigdy nie piszesz zle ! Ja jako twa mamusia stwierdzam ze osiagniesz wielki sukces! Rozdzial jest mega ! Cos czuje ze Nialler odegra w tym ARCYDZIELE wielka role ;) nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu ! xxx

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć!
    Chciałabym Cię zaprosić na mojego nowego bloga z opowiadaniem o trzech przyjaciołach, o ich codziennym życiu i kłopotach. Nie zabraknie również wątków miłosnych. ;)
    www.lasts-friendship.blogspot.com
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli Cher i Perrie są tu przyjaciółkami.?? Hmm .. To może być ciekawe. A co do tych listów to muszę ci powiedzieć, że wspaniale to wymyśliłaś. I ten list do fanów ... Stawiam na to, że Cher podkradnie go jakoś Lou i anonimowo opublikuje. Jakoś tak mi to do niej pasuje :)
    A tak pozatym twoje rozdziały nigdy nie są nudne. Życiowe, tak bym to nazwała. Nie zawsze w życiu dzieje się dużo i szybko. Czasem jest po prostu mało i wolno. Ale ty nawet to wolno i mało potrafisz przedstawić tak, że wygląda jakby było dużo i szybko. Oj, chyba coś zaczynam platać :D Mniejsza. W każdym razie jest świetnie. Już nie mogę się doczekać następnej części :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mamo, nawet nie wiesz, jak bardzo irytuje mnie Louis. Rozdział, moim skromnym zdaniem - za krótki. Biedna Cher, najpierw ta sprawa z Harry'm, a teraz matka i ojczym. Wierzę, że sobie poradzi. Czekam na nowy! Cudowny rozdział! <3 xx

    OdpowiedzUsuń
  5. podoba mi się wygląd bloga, jak tylko znajdę wolną chwilę to zabiorę się za czytanie ;) dam znać co i jak... ^^ Teraz chciałabym zaprosić cię do mnie ;) http://hope-love-truth.blogspot.com/ pojawił się prolog, może cię zainteresuje. xx

    OdpowiedzUsuń
  6. To opowiadanie cholernie mi się podoba! :o
    Pisz pisz, rozdział świetny :) x

    OdpowiedzUsuń
  7. cześć :) na blogu http://hope-love-truth.blogspot.com pojawił się 1 rozdział, zachęcam do przeczytania.
    przepraszam za spam
    xx, - Jullie ♥

    gdy znajdę wolną chwilę, zacznę czytać ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Osz Tyyy! Genialny rozdział! ♥
    Mam nadzieję, że Perrie i Cher znowu będą naaajlepszymi przyjaciółkami... :)
    A co do Harry'ego i jego listów... Nie wiem co o tym myśleć. Dla mnie są jedną wielką zagadką. Mam nadzieję, że w najbliższym rozdziale wszystko mi rozjaśnisz! :P
    Czekaaam! ♥
    Życzę dalszej weny i pozdrawiam cieplutko! ♥
    marrymeharrystyles.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Spamuj w odpowiedniej zakładce.
Wyraź swoją opinię na temat rozdziału. Przyjmę krytykę. Przecież każdy popełnia jakieś błędy, prawda?
Zostaw swój nick z Twittera, a zostaniesz wpisany na listę informowanych.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.