W salonie panowała niezręczna cisza. Siedziałam na
fotelu, zachodząc w głowę, dlaczego Louis, który od śmierci Harry’ego mnie
znienawidził, poprosił, abym weszła z nim z powrotem do ich domu. Niby powodów
mogło by być wiele, ale żaden racjonalny nie przeszedł mi przez myśli.
Czekaliśmy tylko na Zayna, który odwiózł swoją
dziewczynę do domu. Nawet nie wiedziałam kiedy wyszli. Wiedziałam o tym, że
jedyną osobą, która mnie tutaj w stu procentach tolerowała to Niall. Payne
znowu zarzekał się, że mnie nie obwinia, ale zdawałam sobie sprawę z tego, że
nie do końca tak było. Potrafił udawać, tylko dlatego, że byliśmy przyjaciółmi.
Malik wszedł do salonu, co zwróciło moją uwagę. Zdziwił
się, gdy napotkał mnie, siedzącą na fotelu. Jednak mimo tego, uśmiechnął się i
usiadł obok Liama na sofie. Louis odchrząknął tylko i zwrócił się ku swoim
przyjaciołom. Na mnie patrzył tylko kątem oka. Można byłoby powiedzieć, iż
obserwuje mnie z ukrycia. Widziałam po jego zachowaniu niechęć do mojej osoby.
- Byłem dzisiaj u Gemmy – zaczął – Dała mi pewne
dokumenty, które jej brat napisał, zanim… - przerwał, nabierając powietrza do
ust.
- Gemma jest w Londynie? – zdziwił się Niall. Zauważyłam,
że on także zerka na mnie. Jednak wolałam unikać jego wzroku.
Louis skinął głową i powrócił do mówienia, zaglądając
do papierów, które trzymał w dłoni.
- Jest tutaj dziesięć kopert. – pokazał nam białe
przedmioty – Pięć listów dla niej – spojrzał na mnie, po czym podał mi je – I po
jednym dla was. – trzy koperty powędrowały w ręce chłopców.
Żaden z nich jednak swojego nie otworzył.
- A co jest w tym jednym? – zainteresował się Malik,
wskazując głową na papier.
- Adresowany do fanów… - odpowiedział krótko szatyn
i od razu posmutniał – Powinniśmy im to pokazać, ale szefostwo się nie
zgodziło. Powiedzieli, że jest im przykro, ale nie możemy tego opublikować,
ponieważ ich głupim zdaniem, nie jest wiarygodny.
- Zróbmy to bez ich zgody! – wybuchnął Horan.
Louis wywrócił oczami.
- Jeśli to zrobimy, to nie mamy szans na kontrakt z
tą wytwórnią. – szepnął zrezygnowany.
- I co z tego? – zapytał się Zayn – I tak bez Harry’ego
One Direction nie istnieje.
Zdanie mulata unosiło się w powietrzu. Można było
wyczuć tę niezręczną atmosferę, która chyba nikomu nie przypasowała.
- Przecież fani są najważniejsi – szepnął Liam,
wpatrując się w swój list. W duszy dziękowała mu za przerwanie tej ciszy.
- Wrzućcie do Internetu anonimowo. – zaproponowałam obracając
w dłoniach białą kopertę ze starannym podpisem.
Tym zdaniem przypomniałam Louisowi o swoim
istnieniu. Posłał mi wściekłe spojrzenie, które prawie samo za siebie mówiło: „To,
że tutaj jesteś, nie znaczy, że możesz wyskakiwać z jakimiś głupimi pomysłami.”
- Niezła koncepcja – zaczął rozważać moje słowa,
zamyślony Horan.
- Nie! To jest beznadziejny pomysł! – Tommo,
spostrzegając, że jest na przegranej pozycji, zaczął atakować – Trzeba wszystko
krok po kroku zaplanować, aby przekonać szefostwo, a nie z nim zadzierać.
Chłopcy już nie skomentowali słów najstarszego
wokalisty. Jednak po minie Zayn’a, można było wywnioskować, iż chciał jeszcze
coś do dyskusji dodać.
- Skoro to wszystko, to ja już pójdę. – wstałam z
fotela i uśmiechnęłam się blado do zespołu.
Dobrze wiedziałam, że protestów z ich strony nie
zastanę, ponieważ każdy z nas chciał
teraz w spokoju przeczytać swój list. A już o reakcji Louisa nic nie
powiem; jego usta drgnęły niewidocznie ku górze.
- Odprowadzę cię. – z sofy wstał Payne, któremu Tomlinson posłał zdziwione
spojrzenie.
Doszliśmy do drzwi wyjściowych, przy których przystanęłam
i odwróciłam się do chłopaka. Poklepałam go po ramieniu i delikatnie się
uśmiechnęłam. Chciałam dodać mu otuchy tym gestem do końca nie wiedząc, co myśleć.
- Dobranoc – szepnęłam i wyszłam z ich domu,
kierując się do wyjścia z ich posesji.
*
Wczoraj nie potrafiłam otworzyć tych listów. Bałam się
tego, co tam zastanę. Obawiałam się tych wszystkich słów, które zostały tam
zawarte.
Ubrana w czarne leginsy, białą (przyozdobioną
koronką) bluzkę, katankę oraz czerwoną bandamą na głowie, podeszłam do okna i
związałam swoje włosy w nagannego koka.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Niechętnie poszłam je
otworzyć. W progu stał mój ojczym.
- Żadnych pieniędzy ci nie dam – powiedziałam na
powitanie.
- Reszta twoich rzeczy – postawił przede mną w tym
samym momencie, gdy to powiedziałam, cztery wielkie kartony – Nie masz tam już
po co wracać. Twoja matka tak postanowiła.
Wpatrywałam się w niego ze zdziwieniem i łzami w
oczach. Przepraszam, co on powiedział? Cofnijcie, bo z tego wszystkiego nie
dosłyszałam…
- O czym ty do mnie mówisz? – nie potrafiłam nic
więcej z siebie wydusić. Moja własna matka mnie porzuciła? Niby dlaczego? Zawsze
jej pomagałam i dbałam o nią (nadal to robię).
- Zabraniam ci pojawiania się na River Street –
warknął – Nie jesteś już tam mile widziana. – powiedział i wyszedł, zostawiając
mnie praktycznie z niczym.
Nie mam już gdzie mieszkać, a moi przyjaciele nadal cierpiący
po stracie Stylesa także nie cieszą się z moich wizyt. No, bynajmniej jeden z
nich tego nie ukrywa. Reszta z pewnością nie chciałaby być dla mnie tak nieprzyjemnym,
co Louis.
Chciałam się w tamtym momencie rozpłakać, ale mimo
chęci, nie mogłam. Przez ostatni czas tyle już płakałam, że nie dziwię się
sobie. Chwyciłam swój telefon i wystukałam numer do swojej matki. Trzy sygnały.
Nikt nie odebrał. Zostałam porzucona, bez
słowa jak pies.
W tej chwili chciałam iść do jakiegoś drugorzędnego
baru i upić się najtańszym alkoholem. Marzyłam o tym, żeby zapomnieć o tych
wszystkich przykrościach i umrzeć w samotności. Bez nikogo; przyjaciela,
chłopaka, rodziny. Przynajmniej nie wylewaliby łez nad moim grobem.
Przeniosłam swój wzrok na komodę, znajdującą się pod
wielkim obrazem przedstawiającym London Eye, na tle miasta. Pięć białych kopert leżało na samej górze kupki
innych dokumentów. Walczyłam ze swoimi myślami, czy przeczytać choćby
jedną.
Podeszłam do mebla i przejrzałam jeszcze raz napisy
na listach. Dopiero teraz zauważyłam, że każde z nich ma naniesioną datę. Wzięłam
tę korespondencję, która była najwcześniejsza. Trzęsącymi się rękoma,
otworzyłam kopertę i rozłożyłam kartkę.
Londyn,
5.11.2010.r.
Moja ukochana
Cher,
Nawet nie wiesz
jak bardzo tęsknię za naszymi wspólnie spędzonymi dniami. Od kiedy Cię
zobaczyłem marzyłem, żebyś została moją… Jesteś wspaniałą, utalentowaną i
słodką dziewczyną. Kiedyś, idealną dla mnie.
Pisząc to mam
nadzieję, że nigdy nie będziesz tego czytać. Nieśmiałość jest moją największą
wadą.
Konieczność
przeczytania tego listu, wiązałaby się z dramatem w moim życiu, jakimś
nieoczekiwanym zwrotem akcji jak w książkach sensacyjnych.
Harry, x
P.S. Jesteś moją
Cher – Bear .
Przeleciałam tekst jeszcze kilka razy. Nie wiedziałam,
co mam o tym myśleć. Napisał list już dwa lata temu*, kiedy byliśmy jeszcze w
X-Factorze. Nie mogłam uwierzyć w to, że on wtedy…
Przypomniałam sobie, że wtedy po raz pierwszy
powiedział do mnie Cher-Bear. Poznaliśmy się kilka tygodni przed tym. Parę dni
po przesłuchaniach, Niall żartując sobie ze mnie (podczas gdy w butelkę),
wymyślił mi tę ksywkę. Nie znosiłam jej. Nadal za nią nie przepadam…
Zdenerwowana, wzięłam swój portfel, telefon i dowód
osobisty i włożyłam je do torebki, po
czym wyszłam z pokoju hotelowego. Klucz oddałam w recepcji, a sama prawie
wybiegłam z hallu.
Skierowałam się do centrum. Chciałam sobie to
wszystko przemyśleć i przy okazji wyrwać się z tego cholernego hotelu. Szłam chodnikiem,
wolnym krokiem, przypominając sobie, że za dwa dni nie będę miała gdzie
mieszkać. Mogłam przedłużyć wynajęcie tego pokoju, ale szkoda mi było wydawać
pieniądze na tak beznadziejny wydatek. Postanowiłam, że poszukam sobie
mieszkania i je kupię. Przynajmniej będę miała miejsce, do którego będę chciała
wracać.
Dotarłam pod Big Bena. Stanęłam w miejscu i
spojrzałam na wystawę sklepową. Przedstawiała wesołe zdjęcie całego zespołu One
Direction. Uśmiechy na ich ustach mówiły same za siebie, a zwłaszcza Jego
uśmiech.
Usłyszałam krzyki, które wyrwały mnie z podziwiania
dołeczków Harry’ego. Przeniosłam swój wzrok w tamto miejsce i spostrzegłam, że
kilkanaście metrów dalej, stał Louis ze swoją dziewczyną, a wokół nich tuzin
dziewczyn. Postanowiłam, że nie będę ich zaczepiać. I tak by nie chcieli ze mną
rozmawiać. Jednak mimo moich dobrych intencji, Eleanor musiała mi pomachać, co
przykuło uwagę jej chłopaka. Szatyn wykrzywił swoje usta w uśmiechu. Za pewne na pokaz, żeby gazety się nie
czepiały. Skinęłam głową i odwróciłam się w drugą stronę, aby zniknąć za
rogiem. Oczywiście tam, byłam zmuszona zrobić sobie kilka zdjęć z fanami,
odpowiedzieć na parę pytań (unikając tych na temat Harry’ego, które niestety
się pojawiły) oraz dać autografy. Nie sprawiało mi to jednak takiej przyjemności jak kiedyś.
Przeszłam ulicę dalej, gdzie doszłam do Starbucks’a.
Weszłam do lokalu i zamówiłam sobie kawę. Usiadłam przy stoliku, oczekując na
napój. Wyjęłam w tym czasie komórkę i wybrałam numer do swojej siostry. Nie odbierała,
podobnie jak moja rodzicielka.
- O, kogo to moje oczy widzą. – obok mnie stanęła
Perrie, uśmiechając się – Myślałam, że już tutaj nie przychodzisz.
- Jak widać, źle myślałaś. – odparłam cicho –
Dzisiaj bez chłopaka?
Nawet nie wiedziałam kiedy zaczęłam z nią normalnie
rozmawiać. Zazwyczaj kończyło się to jakąś kłótnią, wywołaną przez błahostkę. Działo
się tak, odkąd skończy się ten cały program.
- Mogę się dosiąść? – pokazała na krzesło obok mnie.
Skinęłam jej głową na potwierdzenie.
Dziewczyna zajęła miejsce i wyciągnęła dłonie na
stolik, składając je przy końcu mebla. Jej jasne tęczówki wpatrywały się we
mnie, a na czole zrobiła jej się zmarszczka, jakby czymś się zamartwiała.
- Wszystko okej? – zmartwiłam się.
Mimo tego, iż nasza przyjaźń była przeszłością, w
głębi serca nie chciałam jej stracić. Była dla mnie jak siostra.
Pokręciła przecząco głową.
- Wczoraj… - zaczęła – Dostaliście te listy, które
napisał Harry. – mówiąc to, spuściła wzrok na stolik, wyraźnie zasmucona.
Nie wiedziałam, do czego zmierzała. Zrobiło mi się
dziwnie niedobrze, gdy wspomniała Jego imię. Blondynka widocznie zauważyła mój
grymas, bo od razu się poprawiła.
- Jeśli nie chcesz o tym mówić, to ja… - zmieszała
się.
- Jest dobrze – zapewniłam ją – Mów.
Po minie na jej twarzy, spostrzegłam, że nie podoba
jej się moje wyznanie.
- Od rana próbuję dodzwonić się do Zayna. Nie odbiera.
– powiedziała – Martwię się o niego, bo nigdy tak nie robił. Co było tam
napisane?
- Na pewno nic się nie stało – odparłam, kiedy
kelner przyniósł mi zamówienie i postawił przede mną – A co do… Podejrzewam,
że w każdym liście coś innego. W zależności
do kogo był adresowany.
Szczerze? Obawiałam się jej powiedzieć wszystko, co
do litery, ponieważ nie ufałam jej w stu procentach. Jedna rozmowa niczego nie
zmienia.
Opadła jej grzywka na czoło, którą od razu
poprawiła.
- Wiem, że nie powinnam, ale… - zawahała się – Co cię
łączyło z Harry’m?
Westchnęłam. Nie uważałam, że była bezczelna. Po prostu,
jak reszta świata, chciała wiedzieć, co się stało w rzeczywistości.
- Jakkolwiek to głupio zabrzmi, lubiłam go. –
odpowiedziałam – Sądząc po jednym liście, który przeczytałam to… On nie wiedział,
co ma myśleć. Sama już nie rozumiem.
Napiłam się swojej kawy i spojrzałam na blondynkę.
- Przepraszam cię za to, że traktowałam cię przez
ostatni czas tak jak przyjaciółka nie powinna – szepnęła, patrząc mi w oczy –
Mogłabym to jakoś naprawić?
- Zobaczę, co da się zrobić. – uśmiechnęłam się do
niej. Spróbowałam sprawić, żeby ten gest był jak najbardziej szczery. W końcu
nie często godzi się z przyjaciółkami.
~***~
Dobry wieczór.
Przebolałam ten rozdział i w końcu coś z niego wyszło. Nie powiem, żeby
był najpiękniejszej urody, bo osobiście uważam, że pisałam lepsze.
Dziękuję, z całego swojego serca, dziękuję Wam za te
wspaniałe komentarze pod rozdziałem drugim. Szczerze? Zastanawiałam się nad
tym, czy ktokolwiek go jeszcze czyta. I proszę bardzo. Jesteście.
Mam nadzieję, że Was nie zawiodłam.
Jestem też współautorką opowiadania z Pauliną.
No i oczywiście dance-love-famous.blogspot.com >
tutaj możecie spodziewać się rozdziału za około tydzień. Może coś wyskrobię.
A teraz dobranoc. I miłej soboty (taaak, wiem.
Urodziny Zayn’a!) xd
Kochanie ty nigdy nie piszesz zle ! Ja jako twa mamusia stwierdzam ze osiagniesz wielki sukces! Rozdzial jest mega ! Cos czuje ze Nialler odegra w tym ARCYDZIELE wielka role ;) nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu ! xxx
OdpowiedzUsuńCześć!
OdpowiedzUsuńChciałabym Cię zaprosić na mojego nowego bloga z opowiadaniem o trzech przyjaciołach, o ich codziennym życiu i kłopotach. Nie zabraknie również wątków miłosnych. ;)
www.lasts-friendship.blogspot.com
Pozdrawiam
Czyli Cher i Perrie są tu przyjaciółkami.?? Hmm .. To może być ciekawe. A co do tych listów to muszę ci powiedzieć, że wspaniale to wymyśliłaś. I ten list do fanów ... Stawiam na to, że Cher podkradnie go jakoś Lou i anonimowo opublikuje. Jakoś tak mi to do niej pasuje :)
OdpowiedzUsuńA tak pozatym twoje rozdziały nigdy nie są nudne. Życiowe, tak bym to nazwała. Nie zawsze w życiu dzieje się dużo i szybko. Czasem jest po prostu mało i wolno. Ale ty nawet to wolno i mało potrafisz przedstawić tak, że wygląda jakby było dużo i szybko. Oj, chyba coś zaczynam platać :D Mniejsza. W każdym razie jest świetnie. Już nie mogę się doczekać następnej części :)
Mamo, nawet nie wiesz, jak bardzo irytuje mnie Louis. Rozdział, moim skromnym zdaniem - za krótki. Biedna Cher, najpierw ta sprawa z Harry'm, a teraz matka i ojczym. Wierzę, że sobie poradzi. Czekam na nowy! Cudowny rozdział! <3 xx
OdpowiedzUsuńpodoba mi się wygląd bloga, jak tylko znajdę wolną chwilę to zabiorę się za czytanie ;) dam znać co i jak... ^^ Teraz chciałabym zaprosić cię do mnie ;) http://hope-love-truth.blogspot.com/ pojawił się prolog, może cię zainteresuje. xx
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie cholernie mi się podoba! :o
OdpowiedzUsuńPisz pisz, rozdział świetny :) x
cześć :) na blogu http://hope-love-truth.blogspot.com pojawił się 1 rozdział, zachęcam do przeczytania.
OdpowiedzUsuńprzepraszam za spam
xx, - Jullie ♥
gdy znajdę wolną chwilę, zacznę czytać ;)
Osz Tyyy! Genialny rozdział! ♥
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Perrie i Cher znowu będą naaajlepszymi przyjaciółkami... :)
A co do Harry'ego i jego listów... Nie wiem co o tym myśleć. Dla mnie są jedną wielką zagadką. Mam nadzieję, że w najbliższym rozdziale wszystko mi rozjaśnisz! :P
Czekaaam! ♥
Życzę dalszej weny i pozdrawiam cieplutko! ♥
marrymeharrystyles.blogspot.com/
Świetny <3
OdpowiedzUsuńA.