czwartek, 7 marca 2013

008 Normal day with you



Z minuty na minutę robiło się coraz zimniej, a przed chwilą świecące słońce zasłoniły ciemne chmury, z których zaczął padać deszcz. Chłodny wiatr owiewał moją twarz, a krople kapiące z  nieba połączyły się z moimi łzami.
Nadal stałam obok Niall'a i wpatrywaliśmy się w nagrobek naszego przyjaciela. Analizowałam każde słowo, które zostało przez niego napisane w liście do Horan'a. Chciałam mieć jasność, co do tego, kim był i kogo kochał, a kochał…
Poczułam na swojej dłoni, ciepłą rękę blondyna. Serce zaczęło mi mocniej bić, a wzrok skierowałam na towarzysza.
- Odwiozę cię do domu – zaproponował.
Zgodziłam się. Nie chciałam znowu tłuc się autobusem albo taksówką, zważywszy na to, iż byłabym skazana na towarzystwo innych ludzi, którzy tylko czyhają na cudze nieszczęście i gorszy dzień.

*

Moje szczęście polegało na tym, że w kieszeni swoich dresów miałam klucze do domu Perrie, co sprawiło, że nie musiałam stać pod drzwiami i wyczekiwać przyjaciółki. Oczywiście domyślałam się, że do swojego apartamentu nie przyjedzie przez najbliższe kilka godzin, ponieważ nie należy ona do osób, które wcześnie wstają, a dochodzi dziewiąta czterdzieści.
Weszłam do salonu, gdzie świeciło pustkami. Niall stanął obok mnie, a ja czułam, pierwszy raz odkąd go znałam, że jego towarzystwo mi najbardziej odpowiadało.
- Rozgość się, a ja wezmę prysznic – powiedziałam.
Zanim zajęłam łazienkę, wzięłam z szafy leginsy we wzory (zebry) oraz czarną bluzkę z długim rękawem, która miała na środku napis „Change Your Life”. Była moją ulubioną.
Po gorącym prysznicu, poczułam się lepiej. Przed lustrem zrobiłam sobie delikatny makijaż, a włosy wysuszyłam suszarką, następnie lokówką zakręciłam ich końcówki . Przebrałam się w wybrane wcześniej ciuchy i wyszłam z pomieszczenia kierując się do kuchni.
Nie musiałam się długo zastanawiać, gdzie znajdę swojego gościa. Przecież to było oczywiste, że okupuje lodówkę Perrie! Nie mam pojęcia skąd u niego zamiłowanie do takiej ilości jedzenia, ale to było słodkie.
- Smacznego. – uśmiechnęłam się w jego stronę, kiedy zauważyłam, że spożywa kanapkę z serem żółtym. Nie przegapiłam pełnego talerza owych przysmaków, więc bez pytania poczęstowałam się jedną.
Usiadłam naprzeciwko Horan'a i posłałam mu ciepły uśmiech. W tym samym momencie, chłopak odwzajemnił mój miły gest, a nasze oczy się spotkały. Nie powiem, że mi się to nie podobało. Mimo tego, że w pewnym sensie czułam coś do Harry’ego, z dnia na dzień zaczynałam właśnie tego blondyna darzyć coraz to głębszym uczuciem.
- Czego się tak szczerzysz jak mysz do sera, huh? – rzuciłam, a jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył.
- Mógłbym czegoś spróbować? – odpowiedział mi pytaniem na pytanie.
Wzruszyłam ramionami i kontynuowałam jedzenie swojego śniadania. Swoją drogą, nie pamiętałam, kiedy ostatni raz cokolwiek miałam w ustach. Gdy skończyłam jedną kanapkę, sięgnęłam po drugą, jednak dłoń Niall'a mi to uniemożliwiła. Złapał mnie za rękę i pociągnął do siebie tak, że nasze twarze dzieliło kilkanaście centymetrów. Staliśmy na środku kuchni patrząc sobie w oczy.
- Zależy mi na tobie bardziej niż na jedzeniu – wyznał, a ja w ostatniej chwili powstrzymałam się przed wybuchnięciem śmiechu. – Nie śmiej się, bo taka jest prawda, Cher. Udowodnię ci to, jeśli chcesz.
Nim zdążyłam załapać, o co może mu chodzić – połączył nasze usta w pocałunku. Z początku byłam zdziwiona i stałam jak ściana, lecz z czasem, odwzajemniłam jego czuły gest. Poczułam jak chłopak się rozluźnia i obejmuje mnie w pasie, a ja delikatnie zarzuciłam swoje dłonie na jego szyję.
Zakończyliśmy naszą pieszczotę w tym samym czasie, aby zaczerpnąć powietrza. Patrzyłam mu w oczy i grzecznie stałam zatracając się w ich głębokiej otchłani.
- Jeśli to dla ciebie za wcześnie, to zrozumiem. – szepnął. Wiedziałam, że Irlandczyk był świadom tego, że mogę go odrzucić ze względu na uczucie, jakim przedtem darzyłam jego przyjaciela.
- Awww, to takie słodkie! – nim zdążyłam mu odpowiedzieć, dobiegł nas głos Perrie, która nieoczekiwanie wróciła do domu.
Mój wzrok podążył tam, gdzie stała blondynka i jej chłopak, któremu uśmiech z ust nie schodził jakby ktoś przykleił mu banana na twarz.
Nie wstydziłam się tego, co się właśnie wydarzyło. Prędzej, czy później i tak by się reszta dowiedziała, chociaż ja preferowałam sformułowanie „później”, ale cóż. Tak się składa, że dwójka już z głowy. Pozostali wcale nie muszą o niczym wiedzieć.
- Co na śniadanie? – ciszę przerwał Zayn, któremu bardzo dziękowałam.
- Niall zrobił kanapki z serem. – odpowiedziałam przypominając sobie, że wypróbowanie czegoś przez blondyna skończyło się na tym, iż nie zjadłam swojego posiłku. Nadal staliśmy objęci, co to musiało dziwnie wyglądać. Wywinęłam się z jego uścisku i pocałowałam w policzek. Następnie podeszłam do Pezz i przytuliłam ją do siebie na przywitanie.
Mulat z blondynem zostali w kuchni, a ja z Edwards przeszłyśmy do pokoju dziewczyny, który swoją drogą wyglądał nieziemsko. I muszę przyznać, iż nie przypuszczałam, że Perrie może mieć takie cudowne królestwo.
Jedna ze ścian była w  kolorze pudrowym i to właśnie na niej zawisnął mój wzrok. Wisiało na niej wielkie lustro, wokół którego owinięty był biały szalik (puchaty) oraz inne błyskotki. Szczyciły ją także zdjęcia z dzieciństwa Edwards i te, które zostały zrobione z programu. Nie zabrakło także fotografii z jej chłopakiem. Ogólnie, ta ściana była poświęcona jakby tej słodkiej Perrie. Druga i trzecia była pokryta szarą farbą, przez którą przechodził pasek pudrowej (poziomo). Te były ozdobione obrazkami i półkami. Ostatnia była pokryta jasną tapetą przedstawiającą eleganckie wzorki. Dywan na środku pomieszczenia kontrastował się z całym pokojem, a białe firanki dodawały temu wszystkiego odrobiny subtelności. Beżowe biurko stało pod oknem, a wielkie łóżko szczyciło pod tą pudrową ścianą. Natomiast szafa oraz sofa mieściły się naprzeciwko.
Usiadłam na łóżku i patrzyłam na przyjaciółkę całkowicie zapominając o jej obecności. Byłam w swoim własnym świecie,  w którym wszystko było idealne i nie potrzebowałam większych wymagań do swojego życia.
- Jesteście parą? – głos Perrie przerwał moje przemyślenia, ale jej nie odpowiedziałam – Cher, jesteś tutaj ze mną? – zachichotała.
- Sama nie wiem. – szepnęłam jakby do siebie.
- To odpowiedź na pierwsze, czy drugie pytanie, mhm? – zaśmiała się blondynka siadając obok mnie.
Wywróciłam tylko oczami mając nadzieję, iż uniknę spowiedzi tej oto piosenkarce.
- Mam wyjść na noc? No, bo wiesz. Dla mnie to żaden problem… - zaczęła dziewczyna.
- Perrie! – oburzyłam się – W najbliższym czasie nie zamierzam.. robić tego. – podkreśliłam ostatnie słowo i posłałam blondynce uśmiech.
Edwards przyjęła moją wypowiedź z promiennym uśmiechem na ustach.
- Cieszę się, że w końcu jesteś szczęśliwa. Harry nie chciałby, żebyś przez całe życie była sama..
Jej słowa dotarły do mnie momentalnie. Przecież tego właśnie chciał Styles, żebym w jakiś sposób pogłębiła swoje uczucie do Niall'a. Cholerny gówniarz, już wtedy wszystko miał zaplanowane. Jakby wiedział, co się wydarzy! Ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że któreś z nas będzie zmuszone powiedzieć Tomlinsonowi, iż to nie ja byłam miłością Lokowatego, tylko on.
Na razie postanowiłam, że zostawię tę wiadomość dla siebie. Miałam nadzieję, że Horan uczyni tak samo, ponieważ wtedy musiałby pokazać każdemu list, który został do niego zaadresowany.
- Tak właściwie, to co się stało, że tak wcześnie wyszłaś rano? – zapytała.
Wiedziałam, że w końcu ktoś zauważy moje zniknięcie z samego rana. Poza Niallerem, który siedział wtedy w salonie, wszyscy spali, więc nie miałam widzów swojego spektaklu.
- Poszłam na cmentarz – odparłam krótko. Wolałam jej nie okłamywać.
- Och. – wyrwało jej się – Wiesz, że Liam oświadczył się Danielle? Tak się cieszyli, że postanowili urządzić jutro takie mini przyjęcie zaręczynowe, tylko dla nas i najbliższych.
Zmieniła temat, za co jej dziękowałam w duszy, ale… nie sądziłam, że mój przyjaciel podjął tak poważną decyzję.
- To wspaniała wiadomość. – uśmiechnęłam się do przyjaciółki. – W końcu każdy wraca do normalnego życia. – dodałam.
Miałam nadzieję, że Edwards zrozumie to, co mówię.
- Poza jedną osobą. – westchnęła, a ja nie musiałam pytać, o kogo jej chodziło. Oczywiście był nią Louis Tomlinson, którego od śmierci jego przyjaciela wszystko i wszyscy go drażnili. W dodatku za ofiarę wybrał sobie właśnie mnie.
- Zgaduję, że nie był zachwycony tym, że Dani i Liam idą dalej. – stwierdziłam, na co blondynka mi skinęła głową. – Kiedy pozna prawdę, wszystko się zmieni.
- O czym ty mówisz?
Niepotrzebnie jej to powiedziałam. Trudno, już po fakcie.
- Nie mogę ci powiedzieć, Pezz, wybacz mi. – szepnęłam – Ale dowiesz się, obiecuję.
Blondynka posłała mi namiastkę uśmiechu, po czym usłyszałyśmy huk. Zerwałyśmy się z miejsca i pobiegłyśmy do kuchni, gdzie siedzieli chłopcy. Niall trzymał w dłoni kubek z żyrafą, a Zaynowi został tylko ten z dominem.
Perrie zlustrowała go wzrokiem, który za pewne ciskał błyskawicami. Po chwili jej spojrzenie zjechało na podłogę, gdzie leżały dwa rozbite kubeczki.
- Rozbiłeś ulubiony kubek Jesy! – krzyknęła na niego rozżalona Edwards – Wiesz, co tutaj się będzie działo, kiedy dowie się, że go nie mam?! Zabije mnie! Zginę! Przez ciebie! – wskazała palcem na mulata, który wyglądał jakby zobaczył ducha.
- Odkupię go. – sytuację próbował załagodzić Malik, jednak Perrie nie była aż tak optymistycznie do tego nastawiona.
Postanowiłam, iż stanę obok Nialla, który nic sobie nie robił z  kłótni przyjaciół, tylko pił herbatę. Posłałam mu delikatny uśmiech i nadal wpatrywałam się w dobrze już wkurzoną blondynkę.
- Odkupisz?! – wrzasnęła – Zayn, Jesy ten kubek kupiła w zeszłym roku, w Australii. Był jedyny w swoim rodzaju, ponieważ widniał na nim podpis jej idolki. Wyobraź sobie, że samej Pink, a teraz co? Podrobisz autograf?
Nie wiem dlaczego, ale strasznie śmieszyła mnie ta sprzeczka. Chociaż było mi szkoda Malika, ponieważ być ofiarą tak wściekłej Perrie – nikomu bym nie życzyła. Nawet swojemu ojczymowi.
- Pezz, spokojnie. – powiedział normalnie Zayn – Kubek z podpisem Pink leży na blacie. O, patrz – pokazał dłonią na owe czarne naczynie. – Ten tu, należał do ciebie.
Blondynka przyjrzała się bardziej swojemu chłopakowi, po czym schyliła się do resztki stłuczonego naczynia.  W tym samym czasie szturchnęłam Nialla, żeby stąd wyjść, ponieważ para za pewne będzie się godzić,  a w tym wypadku będzie przesłodko i uroczo. Chłopak nawet się nie opierał tylko odłożył swój kubek do zlewu i cicho opuściliśmy pomieszczenie.
Wyszliśmy z apartamentu, gdyż doszliśmy do wniosku, że nie mamy, co robić w moim pokoju. Przechadzaliśmy się po parku umieszczonym niedaleko mieszkania Perrie, ale nawet to nam nie zaspokoiło nudy.
W pewnym momencie, Niall złapał mnie za dłoń, splatając nasze palce razem. Spojrzałam na niego i od razu się uśmiechnęłam. Oczywiście nie zabrakło paparazzich, którzy tylko czyhali na newsy. Fanek blondyna także było sporo. Kilka z nich nawet chciało zdjęcia ze mną i nim, ponieważ uważały, że jestem wspaniałą wokalistką.
Około godziny dziewiętnastej, kiedy słońce zaczęło chować się za budynkami, weszliśmy do Milk Shake City, gdzie zamówiliśmy dla siebie po shake’u waniliowym. Usiedliśmy przy stoliku i pogrążyliśmy się w rozmowie. Pierwszy raz od kilku dni, towarzystwo Horana sprawiło, że zapomniałam o problemach, z jakimi musiałam się borykać. Czułam się dobrze, a jego obecność sprawiała, że się uśmiecham.


~***~
JEST I ROZDZIAŁ ÓSMY!
Mhm, chyba nie mam na niego zdania. Wyszedł mi taki z nudów, ponieważ przez ostatni tydzień nie miałam w domu Internetu, więc ponarabiałam wszystkie swoje blogi. W końcu napisałam i dodałam rozdział na dance-love-famous.blogspot.com , na który bardzo zapraszam, ponieważ zbyt wielu czytelniczek on nie ma :(
Powiem szczerze: to opowiadanie nie dobije chyba do 20 rozdziałów, ponieważ stwierdziłam, że napiszę jeszcze kilka i epilog. Nie potrzebuję wymyślać nowych historii na nowo, bo to niepotrzebne. Tylko zniszczyłabym fabułę i zanudziłabym was na śmierć.
REKLAMA I: anything-could-happenn.blogspot.com = zapraszam na bloga wspaniałej @aww_paulaaa. Opowiada on o Jade Sheeran i przygodach zespołu Backstage. Oczywiście nie zabraknie tam udziału Eda Sheerana oraz One Direction. Polecam!
REKLAMA II: turn-your-face-and-stay.blogspot.com = to znowu mój nowy projekt, na którym mi bardzo zależy. Byłabym wdzięczna, gdybyście zajrzały i przeczytały. A nóż fabuła przypadnie wam do gustu i sprawicie swoim komentarzem uśmiech na moich ustach?
No to już chyba byłoby wszystko… Dziękuję jeszcze za komentarze pod siódemką. Dodały mi otuchy i zrobiło mi się cieplutko na serduszku! Kocham Was! <3
Looove, xoxo

4 komentarze:

  1. Awww jak słodko <3 Ubustwiam ten rozdział !
    1. Dani i Liam się zaręczyli <3
    2. Kłótnia Perrie i Zayna była bardzo śmieszna <3
    3. Nialler i Cher się pocałowali <3
    To są tylko nieliczne powody dlaczego go kocham <3
    Przez cały rozdział uśmiech mi nie schodził z twarzy :) Dziękuje kochanaa za zareklamowanie mojego bloga <3 Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na nexta ! <3 xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Głupio mi tak za każdym razem mówić jak to świetnie piszesz, bo potem będzie, że się podlizuje czy coś, ale po prostu kocham twoje pomysły, twój sposób pisania, twoje opisy! Będę to pisała za każdym razem, nie potrafię inaczej.

    Przyznam szczerze, że w tym rozdziale najbardziej to ucieszył mnie pocałunek Cher i Niall'a. Nareszcie się doczekałam czegoś więcej i bardzo się cieszę, że postanowiłaś posunąć się do czegoś takiego, bo ja osobiście jako czytelniczka jestem bardzo mile zaskoczona i zadowolona :)

    Perrie mnie jak zwykle rozbawiła swoimi tekstami, akcja z rozbitymi kubkami również. Ogółem jestem w średnim nastroju, więc bardzo się cieszę, że dodałaś nowy rozdział, bo miałam co przeczytać i chociaż na moment stanął mi wielki uśmiech na twarzy. Bardzo Ci dziękuje za to.

    Jedyne co mnie zasmuciło to, to, że "Powiem szczerze: to opowiadanie nie dobije chyba do 20 rozdziałów, ponieważ stwierdziłam, że napiszę jeszcze kilka i epilog. Nie potrzebuję wymyślać nowych historii na nowo, bo to niepotrzebne. Tylko zniszczyłabym fabułę i zanudziłabym was na śmierć". Kobieto, to co ja będę za niedługo czytała?! Błagam, pisz jak najdłużej da się tego bloga, bo strasznie go uwielbiam i nawet nie masz pojęcia jak do tej pory się cieszę, bo go znalazłam podczas siedzenia po nocy na Twitterze. Wiem, że ciężko jest coś wymyślić, ale ja w Ciebie wierzę i wiem, że dasz sobie radę!

    Przepraszam za kolejny taki nijaki komentarz, ale ze względu na mój średni humor - nic więcej, nic lepszego nie potrafię napisać. Naprawdę Cię przepraszam i życzę Ci dużo weny. x

    @RootsmanSoulx

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak! Tak! Tak!
    Cher i Niall! W końcu! Myślałam, że już się nie doczekam. Jestem wniebowzięta, ha ha.
    Tak jak poprzedni rozdział (którego nie skomentowałam, mam nadzieję, że mi to wybaczysz) jest na prawdę dobry. Nie wiem ile razy już Ci to pisałam, ale uwielbiam Twój styl pisania i kocham to opowiadania. I ta opinia nigdy się nie zmieni.
    Wybacz, że tak krótko, ale dzisiaj jest ten zły dzień.

    Dużo weny na kolejne rozdziały!
    Pozdrawiam xo

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiesz, powiem - a właściwie napiszę - ci, że to chyba moje ulubione opowiadanie twojego autorstwa. To jak to opisujesz, krok po kroku, nawet z tak drobnymi szczegółami jak pudrowy pasek na szarej ścianie ... To sprawia, że według mnie to opo jest wyjątkowe. Nie wiem co tu jeszcze dodać. Po prosru rób dalej to co robisz, bo jesteś w tym świetna. Zazroszczę talentu :D
    I wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet :) 'Who run the world.? Girls.!!' ;xx
    @RealAgataP

    OdpowiedzUsuń

Spamuj w odpowiedniej zakładce.
Wyraź swoją opinię na temat rozdziału. Przyjmę krytykę. Przecież każdy popełnia jakieś błędy, prawda?
Zostaw swój nick z Twittera, a zostaniesz wpisany na listę informowanych.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.