Promienie słońca, które wpadały przez zasłony do
mojego pokoju były bardzo irytujące. Dzięki nim, otworzyłam oczy i spojrzałam
na zegarek, mieszczący się na półce nocnej. Było dopiero przed dziewiątą.
Mój wzrok powędrował na lewą stronę łóżka. Więc to nie był sen.
Podparłam się na łokciach i zaczęłam przyglądać się
swojemu chłopakowi.
Niall leżał wtulony w poduszkę, a kołdra przykrywała
jego nogi i brzuch. Blond włosy opadały mu bezwładnie na czoło, a policzki miał
delikatnie zarumienione. Wyglądał przesłodko.
Postanowiłam go nie budzić. Bezszelestnie wstałam z
łóżka i podeszłam do szafy, aby wyjąć z niej czarne legginsy oraz białą
bokserkę. Z krzesła, stojącego przy biurku, wzięłam szarą bluzę Nialla z
numerem 10 z tyłu, wiedząc, iż jest zaopatrzony w dodatkowy ciuch, gdyż od
kilku dni nocował u mnie i Perrie, podobnie jak Zayn.
Cichutko wyszłam z pokoju i skierowałam się do
łazienki. Wzięłam prysznic. Ciepła woda spływała po moim ciele, rozbudzając
mnie w ten sposób. Lubiłam spędzać czas pod prysznicem. Była to chwila tylko
dla mnie i moich rozmyśleń. Ostatnia noc, którą spędziłam z Niallem będzie
zawsze w mojej pamięci.
Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie naszych
wspólnych chwil, po czym wyszłam spod prysznica i wytarłam swoje ciało białym
ręcznikiem. Przebrałam się w wybrane ciuchy, uprzednio zaopatrzając się w
bieliznę i podeszłam do lustra, znajdującego się na ścianie.
Włosy spięłam w kłosa, a oczy przyozdobiłam tuszem.
Skierowałam się do kuchni, gdzie miałam w planach
przygotować dla swojego ukochanego śniadanie. Podeszłam do lodówki i otworzyłam
jej drzwi: przyjrzałam się produktom i zmarszczyłam nos. Zepsuty jogurt rzucał
mi się w oczy i właśnie dzięki niemu całą kuchnię ogarnął ohydny smród. Wyjęłam
go z lodówki i wyrzuciłam z niej do śmietnika.
Wyjęłam z chłodziarki dżem truskawkowy oraz sok
pomarańczowy i postawiłam je na blacie kuchennym. Z chlebaka wyciągnęłam kilka
tostów i wsadziłam je do tostera. Ustawiłam go i wzięłam się za krojenie
owoców, które nie zostały zjedzone przez moich współlokatorów w poprzednich
dniach. W ich skład wchodziła: pomarańcza, trzy kiwi, dwa jabłka, trzy banany
oraz kawałek ananasa, który dwa dni temu rozstał rozpoczęty przez Edwards.
Pokroiłam wszystkie owoce i wrzuciłam je do jednej
miseczki. W między czasie zdążyłam ułożyć na talerzu sześć tostów i posmarować
je truskawkowym dżemem. Do dwóch szklanek nalałam soku pomarańczowego i
postawiłam je na stoliku. Miseczkę z sałatką ułożyłam na środku stołu, a tosty,
po równo, na dwóch talerzach.
Byłam dumna ze swojego dzieła.
Wzięłam swój telefon z blatu i zrobiłam zdjęcie
posiłkowi. Wstawiłam na instagrama z podpisem, iż jest to moje śniadanie dla N.
Odłożyłam komórkę na stół i odwróciłam się, aby pójść obudzić swojego chłopaka.
Przeszłam korytarzem i weszłam do swojego pokoju.
Niall nadal słodko spał, więc postanowiłam go nie budzić. Nie tak od razu.
Położyłam się obok niego i poczęłam się mu przyglądać. Niestety moje zajęcie
nie trwało zbyt długo. Horan otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie.
- Dzień dobry, śpiochu. – szepnęłam, nie spuszczając
z niego wzroku. Jego magnetyczne spojrzenie było hipnotyzująco zachwycające.
Blondyn rozciągnął się i ziewnął.
- Ślicznie wyglądasz. – uśmiechnął się, przyciągając
mnie do siebie.
Nasze nosy prawie się stykały, a na swoich ustach
czułam jego ciepły oddech. W następnej sekundzie, naparłam na jego wargi i
nasze języki wirowały w jednym rytmie. Moje ciało przeszyło gorąco. Leżałam pod
chłopakiem, który podpierał się na dłoniach nad moim ciałem i ponownie złączył
nasze usta w pocałunku. Położyłam swoje dłonie na jego policzkach i
uśmiechnęłam się pod jego wargami.
- Zrobiłam dla nas śniadanie. – odparłam cicho,
śmiejąc się.
Wiedziałam, że chwila pieszczot minęła, a nadszedł
czas na skonsumowanie posiłku.
Niall nie przerywał pocałunków. Składał je na mojej
szyi, ramionach, dekolcie, aby ponownie odnaleźć moje usta i wbić się w nie
zachłannie.
Pomyliłam się? Czyżby Niall James Horan nie był
głodny?
Odsunęłam się od niego na kilka centymetrów i
spojrzałam w jego błyszczące tęczówki.
- Niall, śniadanie na stole. – powiedziałam
spokojnie.
Chłopak usiadł i przyjrzał mi się uważnie.
- Tylko cię sprawdzałem. – uśmiechnął się cwaniacko,
po czym stanął na równe nogi i pobiegł do kuchni.
Zaśmiałam się.
Wstałam z łóżka i w pewnym momencie „zgubiłam” podłogę.
Ku mojemu zaskoczeniu, Horan dziwnym trafem chwycił mnie na ręce, nie
przestając się uśmiechać. Zaniósł mnie do kuchni i posadził na krześle,
naprzeciwko siebie.
*
Spojrzałam ze zdziwieniem na walczących o pilota
Zayna i Liama. Ten pierwszy wygrywał pojedynek. Sprytnie dźgnął Payne’a w bok,
co wypełniło całe pomieszczenie głośnym piskiem chłopaka. Malik odsunął się od
swojego przyjaciela na pół metra i, dumny ze swoich poczynań, przełączył z
kanału z wiadomościami na program muzyczny, gdzie właśnie leciał X-Factor.
Mulat bardzo chciał obejrzeć ten odcinek, ponieważ gościnnie miała tam wystąpić
Perrie, to znaczy Little Mix.
Payne przeniósł się na fotel, chwytając przelotnie
parę chipsów z miseczki, która stała na stoliku. Wyjął ze swoich spodni telefon
i zaczął na nim coś pisać, co było już dla mnie nieco nudne, więc postanowiłam
znaleźć sobie jakieś inne zajęcie, poza „podziwianiem” chłopców.
Spojrzałam w ekran telewizora. Śpiewał właśnie James
Arthur, który, według mnie, miał dużą szansę na wygranie całego programu.
Kibicowałam mu. Jednak tak szybko jak to było możliwe – show mi się znudziło.
Westchnęłam.
Niall pojechał na spotkanie ze swoimi przyjaciółmi z
Mullingar, więc doszłam do wniosku, iż (mimo jego przekonań) nie będę mu
przeszkadzać. Powinien zrobić sobie męski wieczór, jakkolwiek to dziwnie brzmi
w moich ustach – zgodził się, jednak pod warunkiem, że tę noc spędzę u
chłopców. Bo jak to on powiedział: „Nie
pozwolę ci spać w pustym mieszkaniu, kiedy mój pokój będzie stał wolny,
ponieważ nie sądzę, żebym wcześnie wrócił. Wiesz, Josh ma jutro urodziny, więc
trzeba je uczcić…” W tym momencie mu przerwałam i stwierdziłam, żeby na
siebie uważał i dobrze się bawił.
- O, już jest! – krzyknął radośnie Malik i wbił swój
wzrok w telewizor.
Wraz z Liamem zachichotaliśmy, co Zayn skomentował
uciszeniem nas. Dziewczyny z zespołu zaczęły śpiewać piosenkę pt.: DNA, a światła zmieniały swoje kolory
zgodnie z muzyką.
- Nie uwierzycie! – do pokoju wbiegł wkurzony Louis
i usiadł na fotelu, po przeciwnej stronie od Liama. Zayn posłał mu wściekłe
spojrzenie. – Menadżerowie nie chcą w ogóle opublikować listu od Harry’ego.
Przeniosłam swój wzrok na Tomlinsona. Chłopcy
zrobili to samo. Nawet Malik, który dotychczas oglądał występ swojej dziewczyny
ściszył głos i czekał na wyjaśnienia.
- Przecież mieliśmy wszystko ustalone. – zauważył
Payne – Mieli przesłać kopię do „The Sun” i już w przyszłym tygodniu miało być
wydanie. Przecież oni obiecali. Harry chciał, żebyśmy przekazali ten list do
fanów.
- Ja to wiem, Liam, ale oni najwidoczniej mają nas
serdecznie w dupie! – fuknął szatyn. Przyłożył swoją dłoń do czoła, po czym
spojrzał na mnie. – Ty miałaś jakiś pomysł, prawda? – zapytał się spokojnie.
Cofnęłam się myślami do pierwszej wizyty u chłopców
po tak długiej mojej nieobecności w ich życiu.
- A co jest
w tym jednym? – zainteresował się Malik, wskazując głową na papier.
- Adresowany
do fanów… - odpowiedział krótko szatyn i od razu posmutniał – Powinniśmy im to
pokazać, ale szefostwo się nie zgodziło. Powiedzieli, że jest im przykro, ale
nie możemy tego opublikować, ponieważ ich głupim zdaniem, nie jest wiarygodny.
- Zróbmy to
bez ich zgody! – wybuchnął Horan.
Louis
wywrócił oczami.
- Jeśli to
zrobimy, to nie mamy szans na kontrakt z tą wytwórnią. – szepnął zrezygnowany.
[…]
-
Wrzućcie do Internetu, anonimowo. – zaproponowałam obracając w dłoniach białą
kopertę ze starannym podpisem. […]
- Niezła
koncepcja – zaczął rozważać moje słowa, zamyślony Horan.
- Nie! To
jest beznadziejny pomysł! – Tommo, spostrzegając, że jest na przegranej
pozycji, zaczął atakować – Trzeba wszystko krok po kroku zaplanować, aby
przekonać szefostwo, a nie z nim zadzierać.
Mhm, do
najlepszych to wspomnienie nie należało,
jednak było. I niby jak ten mój pomysł miałby pomóc chłopcom? Przecież Louis
wyraźnie zaznaczył wtedy, że nie ma takiej opcji, aby ktoś anonimowo wrzucił do
sieci ten list. Ich szefowie na pewno dojdą do wniosku, iż to właśnie
przyjaciele Harry’ego go opublikowali. Nikt nie jest taki głupi.
Tomlinson
patrzył na mnie z wyczekiwaniem.
- Niby tak –
odparłam, a wokalista uśmiechnął się, a
jego twarz wyrażała zwycięstwo nad przeciwnikiem – ale Louis, to wydaje mi się
bezsensu. Jak niby mielibyście opublikować ten list anonimowo? Przecież oni
mają informatyków. Znalezienie komputera, z którego list zostałby wysłany
zajmie im nie więcej niż trzy godziny. Wpadniecie.
Jednak zapał
w oczach Tommo nie zgasł.
- Nie, jeśli
użyjemy komputera z losowym IP, a do tego zniszczymy go zaraz po wysłaniu tego
do sieci. I pojedziemy za miasto. Lepiej dmuchać na zimne. – uśmiechnął się.
Cholera, ten
chłopak na prawdę chciał to zrobić. Żałuję, że w ogóle im o tym powiedziałam. Ba,
to było tak dawno: mężczyźni zazwyczaj szybko zapominają, co im się mówi, a
zwłaszcza, kiedy to robią kobiety.
- Liam, o co
tym myślisz? – Louis zwrócił się do swojego przyjaciela, a ten skinął mu głową, na znak zgody – Zayn? –
mulat zrobił dokładnie to samo – No to trzeba tylko powiadomić Niallera i
sprawa załatwiona.
Wzruszył
ramionami i chwycił z miski, ze stolika, jabłko, wgryzając się w nie. Opadł obok
mnie na sofie i zaczął wpatrywać się w ekran telewizora, który został na powrót
„przyodziany” w głos.
- A
pomyślałeś o tym, że wasi szefowie mogą znaleźć wyciąg z kart, kiedy kupicie
ten wasz nowy komputer? – szepnęłam, jednak
na tyle głośno, by Lou mógł usłyszeć.
Cała trójka
spojrzała na mnie. I znowu, po co się odzywałaś, Cher?
- Ona ma
rację, Lou. – zgodził się ze mną Zayn.
- Och,
zamknij się, Malik. – westchnął zrezygnowany szatyn i głupio wpatrywał się w
telewizor.
Pozbawiłam ich
nadziei na spełnienie prośby Harry’ego. Cholera, co się ze mną dzieje? Przecież
ja im miałam pomagać, a nie unieszczęśliwiać! Ugh.
Przez najbliższe
pół godziny wszyscy milczeliśmy, a ciszę w pomieszczeniu zagłuszały tylko osoby
prowadzące X-Factor, który nadal był włączony. Czułam, że atmosfera w salonie
nie była zbyt zachęcająca do rozmów, a to wszystko przeze mnie, a raczej moje
racjonalne myślenie, którego było brak u Louisa. Kurde, przecież on zawsze
myślał racjonalnie!
Jestem z
Niallem. Kocham go i chcę, żeby chłopcy, a zwłaszcza Tomlinson nie
zaakceptowali mnie jako dziewczynę Horana w stu procentach. Harry był dla mnie
ważny, ale nie mogę stale się obwiniać o coś, czego nie zrobiłam.
Spojrzałam na
Louisa, który wyglądał dokładnie tak samo, jak wtedy. Tego dnia, którego był…
obwiniał mnie o to, co się stało. O śmierć jego najlepszego przyjaciela. Jego nienawiść
w oczach wyrażała więcej niż jakiekolwiek słowa. Ponownie stałam się dla niego
wrogiem. Znowu mnie nie znosił.
Dobrze wiedziałam,
co powinnam teraz zrobić.
Wstałam z
sofy i, mimo dziwnych spojrzeń Zayna i Liama, poszłam na górę, mówiąc zespołowi,
iż do pokoju Niallera, bo jestem zmęczona. Nic bardziej mylnego – zmęczenie mnie
już dopadło, kiedy przyszłam do ich domu, ale pokój, do którego miałam zamiar
wejść wcale nie należał do mojego chłopaka.
Stanęłam na
korytarzu i dokładnie przeanalizowałam sytuację i ewentualne konsekwencje,
jeśli któryś z wokalistów, tutaj mam na myśli przede wszystkim Louisa, mógłby
mnie znaleźć w innym pomieszczeniu, niż ten, w którym powinnam teraz być.
Weszłam do
pomieszczenia z białymi drzwiami. Od razu uderzyło we mnie chłodniejsze
powietrze niż na korytarzu, więc założyłam ręce na piersiach i poczęłam
przyglądać się pokojowi. Ściany były stonowane: w kolorze błękitu i szarości,
przez co wydawał się on większy. Jasne panele, trochę ciemniejsze meble
nadawały temu dobrej nutki. Laptop na biurku przy oknie, idealnie pościelone
łóżko, ubrania na krześle, które stało przy biurku.
Gdybym była
Louisem, gdzie położyłabym list od swojego najlepszego przyjaciela?
Podeszłam do
łóżka i przyjrzałam mu się uważnie. Kiedy byłam mała, pisałam pamiętnik, a żeby
nikt go nie znalazł, chowałam go w łóżku, między materacem, a drewnianym „czymś”,
czego nigdy nazwy zapamiętać nie potrafiłam.
Kucnęłam i
podniosłam powoli materac, co było trudne, gdyż ważył on chyba z tonę! Już chciałam
zrezygnować z przeszukiwania tej części pokoju, jednak moim oczom ukazał się
czerwony notes. Niepewnie wzięłam go do dłoni i przeczytałam na okładce: „Własność Louisa Tomlinsona”. Pamiętnik!
Przyjrzałam mu się uważniej. Nie chciałam posuwać się do naruszenia czyjejś
prywatności i go przeczytać. Zależało mi tylko na tym jednym liście. I bam,
jest. Wyjęłam z czerwonego notesu kilka
białych kartek, w którym znajdowała się koperta zaadresowana do wszystkich
fanów. Rozpoznałam w niej charakter pisma Harry’ego, więc szybko schowałam ją
do kieszeni swojej bluzy i odłożyłam notes tam, gdzie go znalazłam.
Skierowałam się
do drzwi, jednak po ich prawej stronie ujrzałam komodę, na której było mnóstwo,
czy to większych, czy mniejszych ramek ze zdjęciami. Przystanęłam i zaczęłam je
oglądać. Jedne przedstawiały Louisa z Harrym, drugie cały zespół, siostry
Tomlinsona, jego matkę, Eleanor z Tommo i… zespół ze mną, za czasów programu.
Uśmiechnęłam
się w myślach do siebie. Zatrzymał zdjęcie z imprezy. Z tej samej, na której
wywinęli mi ten dowcip z załamanym Stylesem. Z tej, na której wszystko było
wspaniale i wesoło. Na tej samej…
Łzy napłynęły
mi do oczu. Szybko się pozbierałam i wyszłam z pokoju Louisa. Skierowałam się
na lewo, gdzie miałam spędzić tę noc – pokój Nialla.
*
Minęły trzy
dni od momentu, kiedy pożyczyłam sobie list od Harry’ego zaadresowany do fanów
zespołu. Louis nie zauważył jego zniknięcia, tak samo jak nie zauważał mnie w
ich domu. Znowu mnie unikał.
Tym razem, w
domu chłopaków byłam tylko ja i Niall, który jadł obiad. Ja zrezygnowałam z
tego posiłku i poszłam na górę, mówiąc swojemu chłopakowi, że do łazienki. W rzeczywistości
poszłam do pokoju Louisa, aby odłożyć list na miejsce.
Po kilku
minutach, wyszłam z jego pokoju i zeszłam na dół.
Wczoraj wieczorem
udało mi się namówić kuzyna Perrie, aby udostępnił ten list w Internecie. Bez zbędnych
pytań, chłopak się zgodził, jednak musiałam go nieco zachęcić, drobną gotówką. Chciałam,
żeby milczał. Dałam mu zakupiony przeze mnie laptop i powiedziałam, żeby
wrzucił do sieci list, po czym zniszczył sprzęt. Zrobił to, na moich oczach.
Usiadłam
przy Niallu i położyłam głowę na jego ramieniu. Nie chciałam ich wszystkich
oszukiwać, ale chwilowo musiałam. Powiem im prawdę, jednak jeszcze nie dzisiaj.
Horan objął
mnie ręką i przytulił do siebie. W takich momentach jak tamten, czułam się
bezpiecznie i wiedziałam, że blondynowi zależy na mnie tak samo jak mi na
niemu.
Do salonu
wbiegł zmachany Louis i Liam. Za nimi podążał Malik, wlepiając swój wzrok w
ekran telefonu.
- Włączcie
szybko Twitter’a – zażądał Payne.
W tym samym
czasie, Tomlinson już zdążył przejąć laptopa i zrobić to, o co poprosił ciemny
blondyn. Postawił urządzenie przede mną i Niallem i sam wczytał się w tekst.
W trendsach
było wszystko związane z One Direction, listem, Harrym i wytwórnią muzyczną chłopaków.
Udało mi się, pomyślałam i utkwiłam swój wzrok w ekranie monitora, śledząc
każdy ruch Louisa. Wszedł w jakiś hasting i wszedł w link wyświetlony przez
jakiegoś kolesia.
Ukazał nam
się list od naszego przyjaciela. Zaczęłam go czytać, ponieważ nie zrobiłam tego
wcześniej, żeby nie wyjawić swojego małego sekretu.
Londyn,
kawiarenka pod Big Benem
Kochane
Directioners.
Pamiętacie,
kiedy śpiewaliśmy „Torn” w X-Facotrze? To miała być piosenka, której mieliśmy
się trzymać przez całą naszą ewentualną karierę. Miała być naszą inspiracją i
motywacją do dalszej pracy. Wydaliśmy pierwszą płytę. Nasz sukces. Miliony
fanów, wielkie osiągnięcie.
Mam nadzieję, że
nigdy ten list nie zostanie opublikowany. Mam nadzieję, że nigdy nie będziecie
tego czytać, bo jeśli trafi w Twoje ręce – to będzie znaczyło, że odszedłem.
Chłopcy za pewne
stawali na głowie, by móc ukazać Wam ten skrawek papieru. Bo w końcu Modest! do
najwyrozumialszych firm nie należy. Wszyscy dobrze wiemy jak to było z
tą wytwórnią muzyczną. Nie chcę tutaj nikogo oczerniać (broń Boże!), ale
postawmy na przykład sprawę z, przezabawnym, z początku, Larrym Stylinsonem.
Wraz z Louisem
mieliśmy ubaw z tego po pachy, jednak z czasem, dotarło do mnie, że ja go
na-pra-wdę kochałem. Tak. Kochałem Louisa Tomlinsona. Piszę to, bo wiem, że on
nie czuł tego samego do mnie, co ja do niego. Widziałem jak bardzo zależało mu
na Eleanor (która nie jest taka zła jak myślicie), a mi zależało na jego
szczęściu, więc moje uczucia do niego poznał dopiero w liście, który mu
zostawiłem.
Po tym
wszystkim.
Ale to tylko
jedna sprawa, którą chciałem Wam wyjaśnić. Druga jest z pewnością Wam dobrze
znana. Mianowicie, chciałbym zdementować jakiekolwiek plotki na temat Cher
Lloyd. Jest była moją najwspanialszą przyjaciółką i nie macie prawa
powiedzieć na nią złego słowa. Zróbcie to dla mnie i okażcie dziewczynie
szacunek, bo jest tego warta!
Chcę, żeby One
Direction istniało!
Niall, Louis,
Zayn i Liam kochają tworzyć muzykę, dla Was. Może to nie będzie już to samo, co
było kiedyś, ale będzie. Jestem pewien, że zrozumiecie chłopaków i dacie im
siłę na napisanie jakiegoś cholernie dobrego utworu, aby mogli, chociaż na
minutę zapomnieć o tym, że mnie z nimi nie ma.
Ale ich triumf
będę świętował.
Dziękuję Wam, że
mnie wspierałyście w trudnych chwilach. Że byłyście przy nas i mówiłyście nam,
jacy to jesteśmy utalentowani i wspaniali. Jestem pewien, że na zawsze
pozostaniecie ważne w życiu One Direction.
Mam nadzieję, że
nie znienawidziłyście 1D, ponieważ ja umarłem.
Tak jak
śpiewaliśmy w „What Makes You Beautiful” pamiętajcie, że jesteście piękne i
nikt nie ma prawa Was obrazić, a co dopiero tknąć bez Waszej zgody. Uwierzcie w
to, co robicie, a jestem pewny, iż odniesiecie sukces – niekoniecznie muzyczny
– duchowy.
Każdy z moich
przyjaciół jest inny.
Niall jest
naszym największym skarbem. Potrafi wysłuchać i wszystko przeanalizować w taki
sposób, żebyś przestała cierpieć. Kocha jeść, ale wiem, że równie mocno pokocha
swoją dziewczynę i będzie ją rozpieszczał do upadłego. To jest mój Niall.
Liam,
najwspanialszy kucharz na świecie. Musisz spróbować jego naleśników z sosem
klonowym i czekoladową polewą. Danielle jest wielką szczęściarą, że udało jej
się rozkochać w sobie naszego Daddy’ego. Jako jedyny w zespole pamięta, co do
zdrowy rozsądek. Takiego chcę go zapamiętać – wiecznie uśmiechniętego.
Zayn mój
wspaniały Bad Boy, którym nie jest. Postrzegany jako „ten zły”, a jest tym
najlepszym. Zrozumienie idzie w parze z zaufaniem i miłością do każdego innego
człowieka na Ziemi. Spotkaj go i wyściskaj ode mnie. Ten ostatni raz (dla
Ciebie pierwszy)… jak zobaczysz go z fajką w gębie – upomnij, powołując się na
mnie.
I Louis.
Najcudowniejszy, najuczciwszy, najstarszy, najzabawniejszy, najbardziej
dziecinny chłopak, jakiego kiedykolwiek było mi dane poznać. Nigdy nie zapomnę
chwil, jakie z nim spędziłem. Najlepszy przyjaciel na świecie! Wierzę, że
Eluonor przetrwa tę tragedię, zwaną moją śmiercią i będą żyli długo i szczęśliwie.
Kocham, kochałem i kochać będę – na zawsze.
Nigdy nie krzycz
w ich towarzystwie.
Nigdy nie pluj
im w twarz.
Nigdy nie
wyzywaj moich przyjaciół.
Moim marzeniem
było zwiedzenie całego świata – dopilnujcie (tak Wy, moi kochani), aby One Direction
dotarli do najmniejszego państwa naszej planety i dali tam odjechany koncert.
Dopilnujcie, aby bilety były tanie i aby każdy fan mógł ich zobaczyć.
Zasługujecie na to.
Moje konto na
Twitterze pozostawiam pod opieką Nialla, Liama, Zayna i Louisa. Nie chcę, aby
je usunięto – chcę żyć, chociaż tam.
Wiem, że jest
Wam ciężko po stracie idola, ale pamiętajcie, że zawsze przy Was będę. O ile
istnieje życie wieczne, będę słuchał Waszych rozmów do mnie i wzruszał się za
każdym razem, kiedy zlękniony usłyszę swoje imię. Jeśli takiego świata nie ma –
i tak będę Waszym aniołem stróżem.
Wasza radość
jest piękna. To właśnie sprawia, że się uśmiecham.
Dziękuję, że
byłyście ze mną, z zespołem.
Kocham Was, moje
Directioners.
Będę w Waszych
sercach. Na zawsze i jeszcze dłużej.
Harry Styles
Uśmiechnęłam się do siebie.
- Kto go opublikował? – szepnął zaskoczony Niall.
- Nikt nie wie. – odparł Louis, który aż tryskał
pozytywną energią – Najważniejsze, że jest. Teraz już nie ma bata, wytwórnia
nas zamorduje.
Horan zamknął laptopa i spojrzał na swoich
przyjaciół.
- Przecież to żaden z nas, prawda? – zapytał.
Chłopcy pokręcili głową, a ja nadal z uśmiechem
wpatrywałam się w jeden punkt na ścianie. Zaraz zada to pytanie, a ja nie będę
potrafiła na nie odpowiednio odpowiedzieć. Nie chcę kłamać, ale jak się
dowiedzą to oni będą trupami, ale ja, bo zrobiłam to bez ich wiedzy, bez wiedzy
wytwórni, no i ukradłam list z pokoju Louisa, a to już jest przestępstwo!
- Myślisz, że naraziłbym zespół na taką akcję? –
zauważył Malik – Straciliśmy Harry’ego, nie potrzebuję więcej przykrości w
życiu.
Tym razem spojrzał na mnie. Starałam się unikać jego
piwnych tęczówek, jednak bez skutku.
- Cher? – zwrócił się do mnie.
Spojrzałam na niego, starając się zamaskować moją radość i euforię.
Pozostali też zwrócili swoje oczy na mnie.
Louis przyglądał mi się badawczo, znowu. Ponownie
byłam prawie o coś oskarżona. Tyle, że tym razem winna.
- Masz coś z tym wspólnego? – tym razem głos zabrał
Liam.
***
Tak jak obiecałam – rozdział jest.
Początkowy zarys był taki: list do fanów – to była
pierwsza część jaką napisałam, a później starałam się dobrać wszystko pod ten
właśnie moment.
I jak wyszło? Mi się wydaje, że jest ładny.
Dziękuję za te 3 komentarze pod XI rozdziałem. Nawet
sobie nie wyobrażacie, jak bardzo się uśmiechałam, czytając je. KOCHAM WAS! Dziękuję
za to, że jesteście i mam nadzieję, że nie czujecie się rozczarowane tym
rozdziałem? Tak sobie myślę, że chyba mam jeszcze kilka pomysłów, co do tego
bloga, wiec w najbliższym czasie – nie zamierzam go kończyć.
Miłego & słonecznego weekendu życzę. Może w
końcu słońce wyjdzie nam zza chmur, bo u mnie to od prawie półtora tygodnia,
jak nie więcej, ciągle chmury, deszcz, wiatr, deszcz, chmury i tak non stop.
W szkole to teraz już z górki, więc mam nadzieję, że
wszystkie zdamy do następnej klasy!
Loove, xoxo
PS. Nagłówek bloga jest tylko tymczasowy. Ogólnie to
muszę coś z nim pokombinować :)
Ja tam się zakochałam i nie mam zamiaru w tym momencie się odkochiwać, haha!
OdpowiedzUsuńKochanie, jesteśmy już tak daleko z rozdziałami. Tyle dla nas robisz. Tworzysz ciągle tą historię, sprawiasz, że moje dni stają się lepsze. Dzisiejszego dnia obudziłam się z koszmarnym bólem brzucha przez pewną wczorajszą sytuację, ale ten rozdział sprawił, że miałam szansę odrzucić od siebie wszystkie negatywne myśli, cały ten ból i mogłam się nacieszyć tym, że jest nowy rozdział na moim ULUBIONYM blogu!
List od Harry'ego do fanów mnie cholernie poruszył. Miałam ochotę się rozpłakać i ryczeć już do końca tego rozdziału, ale chyba wypłakałam się wystarczająco wczoraj, dlatego nie potrafiłam na tym. Wydaje mi się, że Cher dobrze zrobiła i bym była zła gdyby chłopcy mieli problem z tym, że uczyniła tak, a nie inaczej, bo sami przecież chcieli by ten list ujrzał światło dzienne.
Zakochuje się z dnia na dzień w Cher i Niallu jako parze, więc jestem Ci niesamowicie wdzięczna. Są taką słodką parą, no przysięgam wręcz :)
Kochanie, dziękuje Ci za ten rozdział i przeczytałam go już dawno, dawno, ale za niedługo wychodzę i oczywiście jedno wielkie zamieszanie mam, więc każdy mi głowę zawraca i niestety nie miałam jak się skupić na pisaniu komentarza.
Czekam na następny z niecierpliwością! Aż się nie mogę doczekać twojego tweeta na ten temat do mnie :)
Chciałam jeszcze napisać, że nagłówek jest prześliczny i chyba Cię zabije jak go zmienisz, haha! Nie no, zmiany są dobre, więc mi to nie przeszkadza, ale ten jest wyjątkowo ładny :)
Kocham Cię, jeszcze raz dziękuje za ten niesamowicie genialny rozdział i czekam z niecierpliwością na następny! x
@RootsmanSoulx
Cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńCher Bear, jak zwykle - genialna.
Bosh, jak ja ją uwielbiam.
Jak czytałam list od Harr'ego, to ryczałam.
Szczerze.
Masz ciekawe pomysły, liczę, że jeszcze długo pociągniesz z blogiem.
Słodziutko z Niallem i Lloyd - fajnie razem wyglądają.
Niecierpliwie czekam na następny rozdział.
Byłoby fajnie, gdybyś dodała może retrospekcje Cher z czasów X Factor'a.
I może fragment z perspektywy Perrie?
Życzę weny i pozdrawiam,
Klaudia.
Nie jestem ani trochę rozczarowana. To opowiadanie jest moim ulubionym. I mam nadzieję, że szybko go nie skończysz.
OdpowiedzUsuńZ rozdziału na rozdział coraz bardziej wkręcam się w tą historię. Niall i Cher są po prostu idealni. Przed chwilą znowu rozpływałam się przez ich miłość i cieszyłam się do monitora. Kochani są.
Ten list Harry'ego wyszedł Ci bardzo dobrze. Bardzo mnie poruszył i przez moment wydawało mi się nawet jakby to był prawdziwy list (ale dobrze, że tak nie jest).
Ciekawe jak zareagują chłopcy na wiadomość Cher...
Czekam na kolejny rozdział :* Życzę duuuuuużo weny <3
Pozdrawiam, xo
Kurcze, podoba mi się to. Naprawde mi sie podoba. Musze przyznac, ze twoje opowiadania to chyba najlpsze fanfiction jakie kiedykolwiek czytalam - a bylo tego sporo.
OdpowiedzUsuńCo do tego rozdzialu, wspaniale ci wyszedl. I strasznie sie ciesze, ze nie zamierzasz konczyc tego opo. Fajna historia, czemu by jej jeszcze troche nie poprowadzic.??
A naglowek jest calkiem fajny. Przeciez w calym tym pisaniu chodzi nie tyle o naglowek, co o tekst. A tekst jest wspanialy. No, chyba, ze zmiana naglowka zaspokoji twoje potrzeby duchowe. To co innego :D
Z niecierpliwoscia czekam na next. Prawdopodobnie skometuje dopiero w weekend - brak Internetu w internacie - ale komentarz napewno sie pojawi :p Kisses, RealAgataP :)xx
Jezus jakie to piękne! i ten list taki realistyczny... wzruszyłam sie... naprawdę nie wiem co by się stało jakby Harry teraz odszedł... :'( ale wracając! rozdział nieziemski i dziękuję Ci za niego :*
OdpowiedzUsuń@WTuszynska
Następny cudowny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńBoję się pisać komentarze, bo jak bym zaczęła pisać co mi się podobało to bym nie skończyła.
Czekam na następny. Wierzę, że mnie nie zawiedziesz.
@Object_Sighs