piątek, 7 czerwca 2013

012 To właśnie sprawia, że się uśmiecham



Promienie słońca, które wpadały przez zasłony do mojego pokoju były bardzo irytujące. Dzięki nim, otworzyłam oczy i spojrzałam na zegarek, mieszczący się na półce nocnej. Było dopiero przed dziewiątą.
Mój wzrok powędrował na lewą stronę łóżka. Więc to nie był sen.
Podparłam się na łokciach i zaczęłam przyglądać się swojemu chłopakowi.
Niall leżał wtulony w poduszkę, a kołdra przykrywała jego nogi i brzuch. Blond włosy opadały mu bezwładnie na czoło, a policzki miał delikatnie zarumienione. Wyglądał przesłodko.
Postanowiłam go nie budzić. Bezszelestnie wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, aby wyjąć z niej czarne legginsy oraz białą bokserkę. Z krzesła, stojącego przy biurku, wzięłam szarą bluzę Nialla z numerem 10 z tyłu, wiedząc, iż jest zaopatrzony w dodatkowy ciuch, gdyż od kilku dni nocował u mnie i Perrie, podobnie jak Zayn.
Cichutko wyszłam z pokoju i skierowałam się do łazienki. Wzięłam prysznic. Ciepła woda spływała po moim ciele, rozbudzając mnie w ten sposób. Lubiłam spędzać czas pod prysznicem. Była to chwila tylko dla mnie i moich rozmyśleń. Ostatnia noc, którą spędziłam z Niallem będzie zawsze w mojej pamięci.
Uśmiechnęłam się na samo wspomnienie naszych wspólnych chwil, po czym wyszłam spod prysznica i wytarłam swoje ciało białym ręcznikiem. Przebrałam się w wybrane ciuchy, uprzednio zaopatrzając się w bieliznę i podeszłam do lustra, znajdującego się na ścianie.
Włosy spięłam w kłosa, a oczy przyozdobiłam tuszem.
Skierowałam się do kuchni, gdzie miałam w planach przygotować dla swojego ukochanego śniadanie. Podeszłam do lodówki i otworzyłam jej drzwi: przyjrzałam się produktom i zmarszczyłam nos. Zepsuty jogurt rzucał mi się w oczy i właśnie dzięki niemu całą kuchnię ogarnął ohydny smród. Wyjęłam go z lodówki i wyrzuciłam z niej do śmietnika.
Wyjęłam z chłodziarki dżem truskawkowy oraz sok pomarańczowy i postawiłam je na blacie kuchennym. Z chlebaka wyciągnęłam kilka tostów i wsadziłam je do tostera. Ustawiłam go i wzięłam się za krojenie owoców, które nie zostały zjedzone przez moich współlokatorów w poprzednich dniach. W ich skład wchodziła: pomarańcza, trzy kiwi, dwa jabłka, trzy banany oraz kawałek ananasa, który dwa dni temu rozstał rozpoczęty przez Edwards.
Pokroiłam wszystkie owoce i wrzuciłam je do jednej miseczki. W między czasie zdążyłam ułożyć na talerzu sześć tostów i posmarować je truskawkowym dżemem. Do dwóch szklanek nalałam soku pomarańczowego i postawiłam je na stoliku. Miseczkę z sałatką ułożyłam na środku stołu, a tosty, po równo, na dwóch talerzach.
Byłam dumna ze swojego dzieła.
Wzięłam swój telefon z blatu i zrobiłam zdjęcie posiłkowi. Wstawiłam na instagrama z podpisem, iż jest to moje śniadanie dla N. Odłożyłam komórkę na stół i odwróciłam się, aby pójść obudzić swojego chłopaka.
Przeszłam korytarzem i weszłam do swojego pokoju. Niall nadal słodko spał, więc postanowiłam go nie budzić. Nie tak od razu. Położyłam się obok niego i poczęłam się mu przyglądać. Niestety moje zajęcie nie trwało zbyt długo. Horan otworzył oczy i uśmiechnął się do mnie.
- Dzień dobry, śpiochu. – szepnęłam, nie spuszczając z niego wzroku. Jego magnetyczne spojrzenie było hipnotyzująco zachwycające.
Blondyn rozciągnął się i ziewnął.
- Ślicznie wyglądasz. – uśmiechnął się, przyciągając mnie do siebie.
Nasze nosy prawie się stykały, a na swoich ustach czułam jego ciepły oddech. W następnej sekundzie, naparłam na jego wargi i nasze języki wirowały w jednym rytmie. Moje ciało przeszyło gorąco. Leżałam pod chłopakiem, który podpierał się na dłoniach nad moim ciałem i ponownie złączył nasze usta w pocałunku. Położyłam swoje dłonie na jego policzkach i uśmiechnęłam się pod jego wargami.
- Zrobiłam dla nas śniadanie. – odparłam cicho, śmiejąc się.
Wiedziałam, że chwila pieszczot minęła, a nadszedł czas na skonsumowanie posiłku.
Niall nie przerywał pocałunków. Składał je na mojej szyi, ramionach, dekolcie, aby ponownie odnaleźć moje usta i wbić się w nie zachłannie.
Pomyliłam się? Czyżby Niall James Horan nie był głodny?
Odsunęłam się od niego na kilka centymetrów i spojrzałam w jego błyszczące tęczówki.
- Niall, śniadanie na stole. – powiedziałam spokojnie.
Chłopak usiadł i przyjrzał mi się uważnie.
- Tylko cię sprawdzałem. – uśmiechnął się cwaniacko, po czym stanął na równe nogi i pobiegł do kuchni.
Zaśmiałam się.
Wstałam z łóżka i w pewnym momencie „zgubiłam” podłogę. Ku mojemu zaskoczeniu, Horan dziwnym trafem chwycił mnie na ręce, nie przestając się uśmiechać. Zaniósł mnie do kuchni i posadził na krześle, naprzeciwko siebie.

*

Spojrzałam ze zdziwieniem na walczących o pilota Zayna i Liama. Ten pierwszy wygrywał pojedynek. Sprytnie dźgnął Payne’a w bok, co wypełniło całe pomieszczenie głośnym piskiem chłopaka. Malik odsunął się od swojego przyjaciela na pół metra i, dumny ze swoich poczynań, przełączył z kanału z wiadomościami na program muzyczny, gdzie właśnie leciał X-Factor. Mulat bardzo chciał obejrzeć ten odcinek, ponieważ gościnnie miała tam wystąpić Perrie, to znaczy Little Mix.
Payne przeniósł się na fotel, chwytając przelotnie parę chipsów z miseczki, która stała na stoliku. Wyjął ze swoich spodni telefon i zaczął na nim coś pisać, co było już dla mnie nieco nudne, więc postanowiłam znaleźć sobie jakieś inne zajęcie, poza „podziwianiem” chłopców.
Spojrzałam w ekran telewizora. Śpiewał właśnie James Arthur, który, według mnie, miał dużą szansę na wygranie całego programu. Kibicowałam mu. Jednak tak szybko jak to było możliwe – show mi się znudziło.
Westchnęłam.
Niall pojechał na spotkanie ze swoimi przyjaciółmi z Mullingar, więc doszłam do wniosku, iż (mimo jego przekonań) nie będę mu przeszkadzać. Powinien zrobić sobie męski wieczór, jakkolwiek to dziwnie brzmi w moich ustach – zgodził się, jednak pod warunkiem, że tę noc spędzę u chłopców. Bo jak to on powiedział: „Nie pozwolę ci spać w pustym mieszkaniu, kiedy mój pokój będzie stał wolny, ponieważ nie sądzę, żebym wcześnie wrócił. Wiesz, Josh ma jutro urodziny, więc trzeba je uczcić…” W tym momencie mu przerwałam i stwierdziłam, żeby na siebie uważał i dobrze się bawił.
- O, już jest! – krzyknął radośnie Malik i wbił swój wzrok w telewizor.
Wraz z Liamem zachichotaliśmy, co Zayn skomentował uciszeniem nas. Dziewczyny z zespołu zaczęły śpiewać piosenkę pt.: DNA, a światła zmieniały swoje kolory zgodnie z muzyką.
- Nie uwierzycie! – do pokoju wbiegł wkurzony Louis i usiadł na fotelu, po przeciwnej stronie od Liama. Zayn posłał mu wściekłe spojrzenie. – Menadżerowie nie chcą w ogóle opublikować listu od Harry’ego.
Przeniosłam swój wzrok na Tomlinsona. Chłopcy zrobili to samo. Nawet Malik, który dotychczas oglądał występ swojej dziewczyny ściszył głos i czekał na wyjaśnienia.
- Przecież mieliśmy wszystko ustalone. – zauważył Payne – Mieli przesłać kopię do „The Sun” i już w przyszłym tygodniu miało być wydanie. Przecież oni obiecali. Harry chciał, żebyśmy przekazali ten list do fanów.
- Ja to wiem, Liam, ale oni najwidoczniej mają nas serdecznie w dupie! – fuknął szatyn. Przyłożył swoją dłoń do czoła, po czym spojrzał na mnie. – Ty miałaś jakiś pomysł, prawda? – zapytał się spokojnie.
Cofnęłam się myślami do pierwszej wizyty u chłopców po tak długiej mojej nieobecności w ich życiu.
- A co jest w tym jednym? – zainteresował się Malik, wskazując głową na papier.
- Adresowany do fanów… - odpowiedział krótko szatyn i od razu posmutniał – Powinniśmy im to pokazać, ale szefostwo się nie zgodziło. Powiedzieli, że jest im przykro, ale nie możemy tego opublikować, ponieważ ich głupim zdaniem, nie jest wiarygodny.
- Zróbmy to bez ich zgody! – wybuchnął Horan.
Louis wywrócił oczami.
- Jeśli to zrobimy, to nie mamy szans na kontrakt z tą wytwórnią. – szepnął zrezygnowany. […]
- Wrzućcie do Internetu, anonimowo. – zaproponowałam obracając w dłoniach białą kopertę ze starannym podpisem. […]
- Niezła koncepcja – zaczął rozważać moje słowa, zamyślony Horan.
- Nie! To jest beznadziejny pomysł! – Tommo, spostrzegając, że jest na przegranej pozycji, zaczął atakować – Trzeba wszystko krok po kroku zaplanować, aby przekonać szefostwo, a nie z nim zadzierać.
Mhm, do najlepszych to wspomnienie nie należało,  jednak było. I niby jak ten mój pomysł miałby pomóc chłopcom? Przecież Louis wyraźnie zaznaczył wtedy, że nie ma takiej opcji, aby ktoś anonimowo wrzucił do sieci ten list. Ich szefowie na pewno dojdą do wniosku, iż to właśnie przyjaciele Harry’ego go opublikowali. Nikt nie jest taki głupi.
Tomlinson patrzył na mnie z wyczekiwaniem.
- Niby tak – odparłam,  a wokalista uśmiechnął się, a jego twarz wyrażała zwycięstwo nad przeciwnikiem – ale Louis, to wydaje mi się bezsensu. Jak niby mielibyście opublikować ten list anonimowo? Przecież oni mają informatyków. Znalezienie komputera, z którego list zostałby wysłany zajmie im nie więcej niż trzy godziny. Wpadniecie.
Jednak zapał w oczach Tommo nie zgasł.
- Nie, jeśli użyjemy komputera z losowym IP, a do tego zniszczymy go zaraz po wysłaniu tego do sieci. I pojedziemy za miasto. Lepiej dmuchać na zimne. – uśmiechnął się.
Cholera, ten chłopak na prawdę chciał to zrobić. Żałuję, że w ogóle im o tym powiedziałam. Ba, to było tak dawno: mężczyźni zazwyczaj szybko zapominają, co im się mówi, a zwłaszcza, kiedy to robią kobiety.
- Liam, o co tym myślisz? – Louis zwrócił się do swojego przyjaciela, a  ten skinął mu głową, na znak zgody – Zayn? – mulat zrobił dokładnie to samo – No to trzeba tylko powiadomić Niallera i sprawa załatwiona.
Wzruszył ramionami i chwycił z miski, ze stolika, jabłko, wgryzając się w nie. Opadł obok mnie na sofie i zaczął wpatrywać się w ekran telewizora, który został na powrót „przyodziany” w głos.
- A pomyślałeś o tym, że wasi szefowie mogą znaleźć wyciąg z kart, kiedy kupicie ten wasz nowy komputer? – szepnęłam, jednak  na tyle głośno, by Lou mógł usłyszeć.
Cała trójka spojrzała na mnie. I znowu, po co się odzywałaś, Cher?
- Ona ma rację, Lou. – zgodził się ze mną Zayn.
- Och, zamknij się, Malik. – westchnął zrezygnowany szatyn i głupio wpatrywał się w telewizor.
Pozbawiłam ich nadziei na spełnienie prośby Harry’ego. Cholera, co się ze mną dzieje? Przecież ja im miałam pomagać, a nie unieszczęśliwiać! Ugh.
Przez najbliższe pół godziny wszyscy milczeliśmy, a ciszę w pomieszczeniu zagłuszały tylko osoby prowadzące X-Factor, który nadal był włączony. Czułam, że atmosfera w salonie nie była zbyt zachęcająca do rozmów, a to wszystko przeze mnie, a raczej moje racjonalne myślenie, którego było brak u Louisa. Kurde, przecież on zawsze myślał racjonalnie!
Jestem z Niallem. Kocham go i chcę, żeby chłopcy, a zwłaszcza Tomlinson nie zaakceptowali mnie jako dziewczynę Horana w stu procentach. Harry był dla mnie ważny, ale nie mogę stale się obwiniać o coś, czego nie zrobiłam.
Spojrzałam na Louisa, który wyglądał dokładnie tak samo, jak wtedy. Tego dnia, którego był… obwiniał mnie o to, co się stało. O śmierć jego najlepszego przyjaciela. Jego nienawiść w oczach wyrażała więcej niż jakiekolwiek słowa. Ponownie stałam się dla niego wrogiem. Znowu mnie nie znosił.
Dobrze wiedziałam, co powinnam teraz zrobić.
Wstałam z sofy i, mimo dziwnych spojrzeń Zayna i Liama, poszłam na górę, mówiąc zespołowi, iż do pokoju Niallera, bo jestem zmęczona. Nic bardziej mylnego – zmęczenie mnie już dopadło, kiedy przyszłam do ich domu, ale pokój, do którego miałam zamiar wejść wcale nie należał do mojego chłopaka.
Stanęłam na korytarzu i dokładnie przeanalizowałam sytuację i ewentualne konsekwencje, jeśli któryś z wokalistów, tutaj mam na myśli przede wszystkim Louisa, mógłby mnie znaleźć w innym pomieszczeniu, niż ten, w którym powinnam teraz być.
Weszłam do pomieszczenia z białymi drzwiami. Od razu uderzyło we mnie chłodniejsze powietrze niż na korytarzu, więc założyłam ręce na piersiach i poczęłam przyglądać się pokojowi. Ściany były stonowane: w kolorze błękitu i szarości, przez co wydawał się on większy. Jasne panele, trochę ciemniejsze meble nadawały temu dobrej nutki. Laptop na biurku przy oknie, idealnie pościelone łóżko, ubrania na krześle, które stało przy biurku.
Gdybym była Louisem, gdzie położyłabym list od swojego najlepszego przyjaciela?
Podeszłam do łóżka i przyjrzałam mu się uważnie. Kiedy byłam mała, pisałam pamiętnik, a żeby nikt go nie znalazł, chowałam go w łóżku, między materacem, a drewnianym „czymś”, czego nigdy nazwy zapamiętać nie potrafiłam.
Kucnęłam i podniosłam powoli materac, co było trudne, gdyż ważył on chyba z tonę! Już chciałam zrezygnować z przeszukiwania tej części pokoju, jednak moim oczom ukazał się czerwony notes. Niepewnie wzięłam go do dłoni i przeczytałam na okładce: „Własność Louisa Tomlinsona”. Pamiętnik! Przyjrzałam mu się uważniej. Nie chciałam posuwać się do naruszenia czyjejś prywatności i go przeczytać. Zależało mi tylko na tym jednym liście. I bam, jest. Wyjęłam z czerwonego notesu  kilka białych kartek, w którym znajdowała się koperta zaadresowana do wszystkich fanów. Rozpoznałam w niej charakter pisma Harry’ego, więc szybko schowałam ją do kieszeni swojej bluzy i odłożyłam notes tam, gdzie go znalazłam.
Skierowałam się do drzwi, jednak po ich prawej stronie ujrzałam komodę, na której było mnóstwo, czy to większych, czy mniejszych ramek ze zdjęciami. Przystanęłam i zaczęłam je oglądać. Jedne przedstawiały Louisa z Harrym, drugie cały zespół, siostry Tomlinsona, jego matkę, Eleanor z Tommo i… zespół ze mną, za czasów programu.
Uśmiechnęłam się w myślach do siebie. Zatrzymał zdjęcie z imprezy. Z tej samej, na której wywinęli mi ten dowcip z załamanym Stylesem. Z tej, na której wszystko było wspaniale i wesoło. Na tej samej…
Łzy napłynęły mi do oczu. Szybko się pozbierałam i wyszłam z pokoju Louisa. Skierowałam się na lewo, gdzie miałam spędzić tę noc – pokój Nialla.

*

Minęły trzy dni od momentu, kiedy pożyczyłam sobie list od Harry’ego zaadresowany do fanów zespołu. Louis nie zauważył jego zniknięcia, tak samo jak nie zauważał mnie w ich domu. Znowu mnie unikał.
Tym razem, w domu chłopaków byłam tylko ja i Niall, który jadł obiad. Ja zrezygnowałam z tego posiłku i poszłam na górę, mówiąc swojemu chłopakowi, że do łazienki. W rzeczywistości poszłam do pokoju Louisa, aby odłożyć list na miejsce.
Po kilku minutach, wyszłam z jego pokoju i zeszłam na dół.
Wczoraj wieczorem udało mi się namówić kuzyna Perrie, aby udostępnił ten list w Internecie. Bez zbędnych pytań, chłopak się zgodził, jednak musiałam go nieco zachęcić, drobną gotówką. Chciałam, żeby milczał. Dałam mu zakupiony przeze mnie laptop i powiedziałam, żeby wrzucił do sieci list, po czym zniszczył sprzęt. Zrobił to, na moich oczach.
Usiadłam przy Niallu i położyłam głowę na jego ramieniu. Nie chciałam ich wszystkich oszukiwać, ale chwilowo musiałam. Powiem im prawdę, jednak jeszcze nie dzisiaj.
Horan objął mnie ręką i przytulił do siebie. W  takich momentach jak tamten, czułam się bezpiecznie i wiedziałam, że blondynowi zależy na mnie tak samo jak mi na niemu.
Do salonu wbiegł zmachany Louis i Liam. Za nimi podążał Malik, wlepiając swój wzrok w ekran telefonu.
- Włączcie szybko Twitter’a – zażądał Payne.
W tym samym czasie, Tomlinson już zdążył przejąć laptopa i zrobić to, o co poprosił ciemny blondyn. Postawił urządzenie przede mną i Niallem i sam wczytał się w tekst.
W trendsach było wszystko związane z One Direction, listem, Harrym i wytwórnią muzyczną chłopaków. Udało mi się, pomyślałam i utkwiłam swój wzrok w ekranie monitora, śledząc każdy ruch Louisa. Wszedł w jakiś hasting i wszedł w link wyświetlony przez jakiegoś kolesia.
Ukazał nam się list od naszego przyjaciela. Zaczęłam go czytać, ponieważ nie zrobiłam tego wcześniej, żeby nie wyjawić swojego małego sekretu.

Londyn, kawiarenka pod Big Benem
Kochane Directioners.
Pamiętacie, kiedy śpiewaliśmy „Torn” w X-Facotrze? To miała być piosenka, której mieliśmy się trzymać przez całą naszą ewentualną karierę. Miała być naszą inspiracją i motywacją do dalszej pracy. Wydaliśmy pierwszą płytę. Nasz sukces. Miliony fanów, wielkie osiągnięcie.
Mam nadzieję, że nigdy ten list nie zostanie opublikowany. Mam nadzieję, że nigdy nie będziecie tego czytać, bo jeśli trafi w Twoje ręce – to będzie znaczyło, że odszedłem.
Chłopcy za pewne stawali na głowie, by móc ukazać Wam ten skrawek papieru. Bo w końcu Modest! do najwyrozumialszych firm nie należy. Wszyscy dobrze wiemy jak to było z tą wytwórnią muzyczną. Nie chcę tutaj nikogo oczerniać (broń Boże!), ale postawmy na przykład sprawę z, przezabawnym, z początku, Larrym Stylinsonem.
Wraz z Louisem mieliśmy ubaw z tego po pachy, jednak z czasem, dotarło do mnie, że ja go na-pra-wdę kochałem. Tak. Kochałem Louisa Tomlinsona. Piszę to, bo wiem, że on nie czuł tego samego do mnie, co ja do niego. Widziałem jak bardzo zależało mu na Eleanor (która nie jest taka zła jak myślicie), a mi zależało na jego szczęściu, więc moje uczucia do niego poznał dopiero w liście, który mu zostawiłem.
Po tym wszystkim.
Ale to tylko jedna sprawa, którą chciałem Wam wyjaśnić. Druga jest z pewnością Wam dobrze znana. Mianowicie, chciałbym zdementować jakiekolwiek plotki na temat Cher Lloyd. Jest była moją najwspanialszą przyjaciółką i nie macie prawa powiedzieć na nią złego słowa. Zróbcie to dla mnie i okażcie dziewczynie szacunek, bo jest tego warta!
Chcę, żeby One Direction istniało!
Niall, Louis, Zayn i Liam kochają tworzyć muzykę, dla Was. Może to nie będzie już to samo, co było kiedyś, ale będzie. Jestem pewien, że zrozumiecie chłopaków i dacie im siłę na napisanie jakiegoś cholernie dobrego utworu, aby mogli, chociaż na minutę zapomnieć o tym, że mnie z nimi nie ma.
Ale ich triumf będę świętował.
Dziękuję Wam, że mnie wspierałyście w trudnych chwilach. Że byłyście przy nas i mówiłyście nam, jacy to jesteśmy utalentowani i wspaniali. Jestem pewien, że na zawsze pozostaniecie ważne w życiu One Direction.
Mam nadzieję, że nie znienawidziłyście 1D, ponieważ ja umarłem.
Tak jak śpiewaliśmy w „What Makes You Beautiful” pamiętajcie, że jesteście piękne i nikt nie ma prawa Was obrazić, a co dopiero tknąć bez Waszej zgody. Uwierzcie w to, co robicie, a jestem pewny, iż odniesiecie sukces – niekoniecznie muzyczny – duchowy.
Każdy z moich przyjaciół jest inny.
Niall jest naszym największym skarbem. Potrafi wysłuchać i wszystko przeanalizować w taki sposób, żebyś przestała cierpieć. Kocha jeść, ale wiem, że równie mocno pokocha swoją dziewczynę i będzie ją rozpieszczał do upadłego. To jest mój Niall.
Liam, najwspanialszy kucharz na świecie. Musisz spróbować jego naleśników z sosem klonowym i czekoladową polewą. Danielle jest wielką szczęściarą, że udało jej się rozkochać w sobie naszego Daddy’ego. Jako jedyny w zespole pamięta, co do zdrowy rozsądek. Takiego chcę go zapamiętać – wiecznie uśmiechniętego.
Zayn mój wspaniały Bad Boy, którym nie jest. Postrzegany jako „ten zły”, a jest tym najlepszym. Zrozumienie idzie w parze z zaufaniem i miłością do każdego innego człowieka na Ziemi. Spotkaj go i wyściskaj ode mnie. Ten ostatni raz (dla Ciebie pierwszy)… jak zobaczysz go z fajką w gębie – upomnij, powołując się na mnie.
I Louis. Najcudowniejszy, najuczciwszy, najstarszy, najzabawniejszy, najbardziej dziecinny chłopak, jakiego kiedykolwiek było mi dane poznać. Nigdy nie zapomnę chwil, jakie z nim spędziłem. Najlepszy przyjaciel na świecie! Wierzę, że Eluonor przetrwa tę tragedię, zwaną moją śmiercią i będą żyli długo i szczęśliwie. Kocham, kochałem i kochać będę – na zawsze.
Jaki byłem ja?
Nigdy nie krzycz w ich towarzystwie.
Nigdy nie pluj im w twarz.
Nigdy nie wyzywaj moich przyjaciół.
Moim marzeniem było zwiedzenie całego świata – dopilnujcie (tak Wy, moi kochani), aby One Direction dotarli do najmniejszego państwa naszej planety i dali tam odjechany koncert. Dopilnujcie, aby bilety były tanie i aby każdy fan mógł ich zobaczyć. Zasługujecie na to.
Moje konto na Twitterze pozostawiam pod opieką Nialla, Liama, Zayna i Louisa. Nie chcę, aby je usunięto – chcę żyć, chociaż tam.
Wiem, że jest Wam ciężko po stracie idola, ale pamiętajcie, że zawsze przy Was będę. O ile istnieje życie wieczne, będę słuchał Waszych rozmów do mnie i wzruszał się za każdym razem, kiedy zlękniony usłyszę swoje imię. Jeśli takiego świata nie ma – i tak będę Waszym aniołem stróżem.
Wasza radość jest piękna. To właśnie sprawia, że się uśmiecham.
Dziękuję, że byłyście ze mną, z zespołem.
Kocham Was, moje Directioners.
Będę w Waszych sercach. Na zawsze i jeszcze dłużej.
Harry Styles

Uśmiechnęłam się do siebie.
- Kto go opublikował? – szepnął zaskoczony Niall.
- Nikt nie wie. – odparł Louis, który aż tryskał pozytywną energią – Najważniejsze, że jest. Teraz już nie ma bata, wytwórnia nas zamorduje.
Horan zamknął laptopa i spojrzał na swoich przyjaciół.
- Przecież to żaden z nas, prawda? – zapytał.
Chłopcy pokręcili głową, a ja nadal z uśmiechem wpatrywałam się w jeden punkt na ścianie. Zaraz zada to pytanie, a ja nie będę potrafiła na nie odpowiednio odpowiedzieć. Nie chcę kłamać, ale jak się dowiedzą to oni będą trupami, ale ja, bo zrobiłam to bez ich wiedzy, bez wiedzy wytwórni, no i ukradłam list z pokoju Louisa, a to już jest przestępstwo!
- Myślisz, że naraziłbym zespół na taką akcję? – zauważył Malik – Straciliśmy Harry’ego, nie potrzebuję więcej przykrości w życiu.
Tym razem spojrzał na mnie. Starałam się unikać jego piwnych tęczówek, jednak bez skutku.
- Cher? – zwrócił się do mnie.
Spojrzałam na niego, starając się  zamaskować moją radość i euforię.
Pozostali też zwrócili swoje oczy na mnie.
Louis przyglądał mi się badawczo, znowu. Ponownie byłam prawie o coś oskarżona. Tyle, że tym razem winna.
- Masz coś z tym wspólnego? – tym razem głos zabrał Liam.


***
Tak jak obiecałam – rozdział jest.
Początkowy zarys był taki: list do fanów – to była pierwsza część jaką napisałam, a później starałam się dobrać wszystko pod ten właśnie moment.
I jak wyszło? Mi się wydaje, że jest ładny.
Dziękuję za te 3 komentarze pod XI rozdziałem. Nawet sobie nie wyobrażacie, jak bardzo się uśmiechałam, czytając je. KOCHAM WAS! Dziękuję za to, że jesteście i mam nadzieję, że nie czujecie się rozczarowane tym rozdziałem? Tak sobie myślę, że chyba mam jeszcze kilka pomysłów, co do tego bloga, wiec w najbliższym czasie – nie zamierzam go kończyć.
Miłego & słonecznego weekendu życzę. Może w końcu słońce wyjdzie nam zza chmur, bo u mnie to od prawie półtora tygodnia, jak nie więcej, ciągle chmury, deszcz, wiatr, deszcz, chmury i tak non stop.
W szkole to teraz już z górki, więc mam nadzieję, że wszystkie zdamy do następnej klasy!
Loove, xoxo
PS. Nagłówek bloga jest tylko tymczasowy. Ogólnie to muszę coś z nim pokombinować :)


6 komentarzy:

  1. Ja tam się zakochałam i nie mam zamiaru w tym momencie się odkochiwać, haha!

    Kochanie, jesteśmy już tak daleko z rozdziałami. Tyle dla nas robisz. Tworzysz ciągle tą historię, sprawiasz, że moje dni stają się lepsze. Dzisiejszego dnia obudziłam się z koszmarnym bólem brzucha przez pewną wczorajszą sytuację, ale ten rozdział sprawił, że miałam szansę odrzucić od siebie wszystkie negatywne myśli, cały ten ból i mogłam się nacieszyć tym, że jest nowy rozdział na moim ULUBIONYM blogu!

    List od Harry'ego do fanów mnie cholernie poruszył. Miałam ochotę się rozpłakać i ryczeć już do końca tego rozdziału, ale chyba wypłakałam się wystarczająco wczoraj, dlatego nie potrafiłam na tym. Wydaje mi się, że Cher dobrze zrobiła i bym była zła gdyby chłopcy mieli problem z tym, że uczyniła tak, a nie inaczej, bo sami przecież chcieli by ten list ujrzał światło dzienne.

    Zakochuje się z dnia na dzień w Cher i Niallu jako parze, więc jestem Ci niesamowicie wdzięczna. Są taką słodką parą, no przysięgam wręcz :)

    Kochanie, dziękuje Ci za ten rozdział i przeczytałam go już dawno, dawno, ale za niedługo wychodzę i oczywiście jedno wielkie zamieszanie mam, więc każdy mi głowę zawraca i niestety nie miałam jak się skupić na pisaniu komentarza.

    Czekam na następny z niecierpliwością! Aż się nie mogę doczekać twojego tweeta na ten temat do mnie :)

    Chciałam jeszcze napisać, że nagłówek jest prześliczny i chyba Cię zabije jak go zmienisz, haha! Nie no, zmiany są dobre, więc mi to nie przeszkadza, ale ten jest wyjątkowo ładny :)

    Kocham Cię, jeszcze raz dziękuje za ten niesamowicie genialny rozdział i czekam z niecierpliwością na następny! x

    @RootsmanSoulx

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział.
    Cher Bear, jak zwykle - genialna.
    Bosh, jak ja ją uwielbiam.
    Jak czytałam list od Harr'ego, to ryczałam.
    Szczerze.
    Masz ciekawe pomysły, liczę, że jeszcze długo pociągniesz z blogiem.
    Słodziutko z Niallem i Lloyd - fajnie razem wyglądają.
    Niecierpliwie czekam na następny rozdział.
    Byłoby fajnie, gdybyś dodała może retrospekcje Cher z czasów X Factor'a.
    I może fragment z perspektywy Perrie?
    Życzę weny i pozdrawiam,
    Klaudia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie jestem ani trochę rozczarowana. To opowiadanie jest moim ulubionym. I mam nadzieję, że szybko go nie skończysz.
    Z rozdziału na rozdział coraz bardziej wkręcam się w tą historię. Niall i Cher są po prostu idealni. Przed chwilą znowu rozpływałam się przez ich miłość i cieszyłam się do monitora. Kochani są.
    Ten list Harry'ego wyszedł Ci bardzo dobrze. Bardzo mnie poruszył i przez moment wydawało mi się nawet jakby to był prawdziwy list (ale dobrze, że tak nie jest).
    Ciekawe jak zareagują chłopcy na wiadomość Cher...

    Czekam na kolejny rozdział :* Życzę duuuuuużo weny <3

    Pozdrawiam, xo

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurcze, podoba mi się to. Naprawde mi sie podoba. Musze przyznac, ze twoje opowiadania to chyba najlpsze fanfiction jakie kiedykolwiek czytalam - a bylo tego sporo.
    Co do tego rozdzialu, wspaniale ci wyszedl. I strasznie sie ciesze, ze nie zamierzasz konczyc tego opo. Fajna historia, czemu by jej jeszcze troche nie poprowadzic.??
    A naglowek jest calkiem fajny. Przeciez w calym tym pisaniu chodzi nie tyle o naglowek, co o tekst. A tekst jest wspanialy. No, chyba, ze zmiana naglowka zaspokoji twoje potrzeby duchowe. To co innego :D
    Z niecierpliwoscia czekam na next. Prawdopodobnie skometuje dopiero w weekend - brak Internetu w internacie - ale komentarz napewno sie pojawi :p Kisses, RealAgataP :)xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezus jakie to piękne! i ten list taki realistyczny... wzruszyłam sie... naprawdę nie wiem co by się stało jakby Harry teraz odszedł... :'( ale wracając! rozdział nieziemski i dziękuję Ci za niego :*
    @WTuszynska

    OdpowiedzUsuń
  6. Następny cudowny rozdział ♥

    Boję się pisać komentarze, bo jak bym zaczęła pisać co mi się podobało to bym nie skończyła.

    Czekam na następny. Wierzę, że mnie nie zawiedziesz.

    @Object_Sighs

    OdpowiedzUsuń

Spamuj w odpowiedniej zakładce.
Wyraź swoją opinię na temat rozdziału. Przyjmę krytykę. Przecież każdy popełnia jakieś błędy, prawda?
Zostaw swój nick z Twittera, a zostaniesz wpisany na listę informowanych.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.