niedziela, 16 czerwca 2013

013 Czerwień - odcień złości i miłości



Jestem w stu procentach winna. To ja ponoszę odpowiedzialność za opublikowanie tego listu w sieci, mając pośrednika, ale jednak.
Spojrzałam ponownie na chłopców, po czym wybuchnęłam śmiechem. Nie wiem, skąd u mnie takie zachowanie, jednak sekundę później opamiętałam się i przybrałam w miarę normalny wyraz twarzy.
Louis przyglądał mi się uważnie, analizując choćby najmniejszy mój ruch.
Liam podrapał się po skroniach, nie przestając mi się przyglądać.
Zayn opadł bezwładnie na krzesło i także, uwaga, nie przestawał się we mnie wpatrywać.
Niall, natomiast siedział jak wryty i już po raz kolejny czytał list od Harry’ego.
- Cher, powiesz coś? – zagadnął cicho Liam – Jeśli to ty, spoko, przecież cię nie zabijemy.
Prychnęłam.
- Mów za siebie, bo ja nie ufam Louisowi. – wskazałam na szatyna, który opierał się zdezorientowany o framugę – No, co? Już raz chciał mnie zamordować. Myślisz, że teraz by tak łatwo odpuścił?
Payne wywrócił oczami, jednak zrobił krok ku mnie i jego ramiona zacisnęły się wokół moich. Poczułam, charakterystyczne dla jego osoby, perfumy i bez zbędnych ceregieli, wtuliłam się w chłopaka.
Tak wiele czasu minęło odkąd byłam przez niego przytulana. Wydawać by się mogło, iż minęła wieczność, a to zaledwie kilka miesięcy.
Kiedy ciemny blondyn odsunął się ode mnie, napotkałam zdziwione spojrzenia wokalistów.
- Ale, że co? – zapytał niepewnie Niall, który najwidoczniej dopiero teraz wyrwał się ze swojego transu – Że niby to twoja robota? – zwrócił się do mnie mój chłopak.
Skinęłam mu niepewnie głową, mając gdzieś reakcję Tomlinsona i jego chęci do pozbawienia mnie życia. Skoro Liam domyślił się tego po niespełna jednym moim geście, więc dlaczego nie miałby stanąć, ewentualnie, w mojej obronie, jeśli Louis chciałby mnie zaatakować? Boże, Cher, Tommo nie jest jakimś cholernym wampirem! To zwykły chłopak. ZWY-KŁY (pomijając fakt, iż sławny, no i oczywiście bóg wielu dziewczyn na świecie), żaden potwór.
Lou podszedł do mnie i przyciągnął do siebie, pozwalając sobie mnie objąć i przytulić do swojej piersi. Byłam tak zaskoczona tym gestem, że aż do oczu napłynęły mi łzy. Louis Tomlinson, pierwszy raz od wielu tygodni, przytulił mnie, tak jak miał w zwyczaju robić to kiedyś.
- Dziękuję – szepnął mi do ucha tak, że tylko ja byłam w stanie to usłyszeć.
Odsunęłam się od niego i przyszła pora na uścisk Zayna, który także nic sobie nie robił z tego, iż byłam dziewczyną jego kumpla, który na dodatek, siedział sobie obok i bacznie mnie obserwował.
Jednak, kiedy zostałam „uwolniona” od uścisków chłopców, Niall posłał mi cień uśmiechu. Nie był to uśmiech prawdziwy, lecz udawany. Taki, jakiego Horan nigdy w życiu by nie użył, choćby rozmawiał ze swoim największym wrogiem.
Blondyn wyszedł bez słowa z kuchni. Nie minęło kilka sekund, a usłyszałam charakterystyczne trzaśnięcie drzwiami wyjściowymi.
Nic z tego nie rozumiałam. Louis, Zayn i Liam cieszyli się z mojego drobnego czynu, a Horan był wręcz.. zawiedziony? smutny?
- Ehm – spojrzałam na Payne’a z wyczekiwaniem -, powinnam już chyba iść.
Omiotłam jeszcze pomieszczenie spojrzeniem i skierowałam się do drzwi. Jednak szybko zostałam odwleczona od tego pomysłu, gdyż dwóch chłopaków zastąpiło mi drogę. Liam mnie wyminął i wybiegł z domu. Natomiast Malik i Tommo wymienili ze sobą spojrzenia.
- Zostajesz na obiedzie – zaczął mulat, ubierając na ramiona skórzaną kurtkę – potem zastanowimy się, co zrobić z tym listem, żebym szefowie nie dowiedzieli się, że to ty za tym stoisz.
Zayn posłał mi jeszcze swój uśmiech i wyszedł z domu, uprzednio zabierając z wieszaczka kluczyki od samochodu. Z drzwi, za którymi zniknął przed sekundą, przeniosłam swój wzrok na szatyna, stojącego przede mną.
- Chodź, zrobię ci kawy – zaproponował chłopak i skierował się do kuchni.
Poszłam za nim, niechętnie odpuszczając sobie perspektywę spędzenia tego dnia w samotności, zachodząc w głowę, co takiego odwaliło Niallowi, że po prostu wyszedł.
Zajęłam miejsce na wysokim krześle i położyłam dłonie na ciemnym blacie. Spuściłam swój wzrok i poczęłam bawić się palcami i pierścionkami, które na nich były.
Czułam się bezsilna wobec tego, co miało się wydarzyć.
Dlaczego Louis zaakceptował mój pomysł, już nawet realizację go, a Niall nie? Byłabym pewna, że to właśnie ten starszy chłopak rzuciłby mi się do gardła, żeby tylko ukarać za to, że, nie dość, iż ukradłam rzecz, którą napisał Harry, to na dodatek grzebałam w jego rzeczach, w jego pokoju. To do niego nie było podobne.
Moje przemyślania przerwał ekspres do kawy, którego pikanie rozniosło się po całym pomieszczeniu. Podniosłam wzrok na szatyna podającego mi biały kubek z kawą. Otoczyłam go dłońmi i westchnęłam cicho.
Tomlinson oparł się o blat, naprzeciwko mnie i przeczesał dłońmi swoje włosy, które i tak ułożyły się w swój własny sposób. Uniósł kubek i przyłożył go sobie do ust, po czym ponownie postawił go na blat.
- Niezręcznie – szepnął Louis, na którego słowa, od razu na moich ustach pojawił się cień uśmiechu. Kiedy zobaczył, iż kąciki moich ust uniosły się ku górze, sam zrobił to samo. – Wiesz, wcale się nie gniewam za to, że ukradłaś ten list z mojego pokoju. Zastanawiam się tylko, w jaki sposób odkryłaś, gdzie go trzymam?
Wzruszyłam nieznacznie ramionami, wlepiając swój wzrok w kubek.
- Pożyczyłam ten list, Louis, pożyczyłam. – poprawiłam go, na co on wywrócił tylko oczami – Nie trudno było zgadnąć. Kiedyś sama chowałam w takich miejscach… rzeczy, których nie chciałam ukazywać innym.
Cieszyłam się w duchu, że próbuje mnie odwieść od myślenia. Myślenia o Niallu. Myślenia o zachowaniu Nialla.
- Jakie rzeczy? – zainteresował się.
Przeniosłam swój wzrok na niego.
- Nadal ci nie wybaczyłam – zauważyłam - więc nie ma szans na to, bym powiedziała.
- No weź, Cher. Nie bądź taka!
- Nie. – powiedziałam dobitnie, a po pomieszczeniu rozniosło się westchnięcie szatyna.
Zapadła między nami cisza.
Napiłam się kawy i poznałam, iż była to Latte Macchiato. Niegdyś mój ulubiony napój. Teraz moje przyzwyczajenia całkowicie się zmieniły. Z delikatniej Latte Macchiato piję czarną kawę, której nigdy bym nie tknęła. Zamiast słuchać Nicki Minaj, w mojej liście odtwarzania znajdują się piosenki The Rasmus albo Muse. Całkowite przeciwieństwo „starej mnie”.
- Opowiedz mi coś o was – szepnęłam, a Tomlinson zwrócił swoje błękitne tęczówki na mnie, a jego twarz wyrażała zdziwienie – Mam na myśli, o tobie, Harrym, Zaynie, Liamie i Niallu. Ale tak jeszcze sprzed wypadku, waszych koncertów. Po prostu. Cokolwiek.
Nie miałam pojęcia, skąd u mnie taka prośba. Jednak zastanawiające było to, że prawie nic o nich nie wiem. Nie znam ich upodobań i lęków. Nie wiem praktycznie nic, co było by „na bieżąco”.
Louis przez chwilę analizował moje słowa. Po kilkunastu minutach ciszy, podsunął sobie krzesło, naprzeciwko mnie i usiadł na nim. Wzrok wlepił w punkt za mną, a włosy, ponownie, przeczesał dłonią.
Dopiero wtedy dostrzegłam, w co był ubrany: bordowa koszulka z białym napisem, ciemne spodnie, a jego twarz zdobił dwudniowy zarost. Oczy miał trochę zmęczone, mimo tego uśmiech z nich nie schodził.
- Co chciałabyś dokładnie wiedzieć? – podrapał się po karku.
- Chciałabym was poznać, na nowo. Od innej strony. – szepnęłam, nie będąc pewna własnych słów.
Szatyn szepnął do siebie „okej”, co rozpoznałam poprzez ruch jego warg. Następnie zaczął opowiadać mi o ich pierwszej nagrywanej piosence…

„ – Zero śmiechów. Żadnych wariacji! Ma być normalnie. – powiedział nakazującym głosem menadżer chłopaków – Horan, do jasnej cholery, skończ w końcu te swoje beznadziejne dowcipy i zacznij współpracować z Liamem! – zwrócił się do blondyna, który z uśmiechem na ustach tańczył wokół Harry’ego, uderzając Payne’a swoimi dłońmi w twarz.
To był ich pierwszy dzień nagrywania. Postawili na piosenkę, która bardzo im się spodobała i uderzyła w ich serca. Nie,  nie był to utwór ‘Torn’, lecz ‘Forever Young’. Rozchichotana piątka wokalistów stała w niewielkim pomieszczeniu i niemalże stykała się ze sobą głowami  i nogami. Za ciasne pomieszczenie.
- Dobra, to nie przejdzie! – zrezygnowany głos Zayna rozbiegł się po studio – W piątkę nie nagramy tego profesjonalnie. – dodał do siebie.
Miał rację. Każdy z nich robił coś innego: Harry pisał esemesa, Niall wywijał dzikie tańce, Liam był na tyle rozkojarzony, iż gdyby goła Jennifer Lopez przed nim stanęła, to i tak by jej nie zauważył, Louis wiercił się jak smród po gaciach, nie potrafiąc sobie znaleźć wygodnej pozycji, a Zayn jako jedyny okazywał jakiekolwiek chęci do współpracy z technologią muzyczną.
- Zayn ma rację. – odparł menadżer – Nagrywacie pojedynczo. Payne, ty pierwszy!
Pozostała czwórka chłopaków wyszła z malutkiego pomieszczenia i stanęła w miejscu, gdzie siedział menadżer i dźwiękowiec. Zajęli kanapę i zaczęło się piekło; podczas nieobecności, choćby chwilowej Liama, Niall dostawał takiej głupawki, iż nawet paczka żelek nie byłaby w stanie go zatrzymać, wręcz działałaby na niego niczym dopalacze. Skakał po kanapie i wymachiwał rękoma dookoła siebie. ‘Dziecko bez zahamowań’ – jak to kiedyś stwierdził Styles. Tomlinson dołączył do Horana i obaj przewracali wszystko, co napotkali na drodze, a trzeba przyznać, iż nie było tego za wiele; poduszki, butelki z wodą, przekąski, książki, kartki, wszystko.
- Ja pierdziele! – wrzasnął wkurzony już Harry – Czy wy nie potraficie usiedzieć na tyłku głupich trzech minut? – spojrzał na swoich przyjaciół, którzy nic sobie z tego nie zrobili.
- Nie marudź, tylko skacz! – rozradowany Irlandczyk zaczął się śmiać.
Styles wzruszył tylko ramionami i schował swój telefon do kieszeni spodni, po czym wstał z fotela i dołączył do ‘Nouisa’. Zayn mimowolnie wywrócił oczami, jednak nie był na tyle wytrącony z równowagi, żeby krzyczeć na przyjaciół. Po prostu opadł na fotel i zaczął grzebać w swojej komórce.
W pewnym momencie, sam Harry Styles wylądował na chłodnej podłodze. Jego pośladki zaczęły go boleć, a po bólach na kolanie wiedział, iż w tamtym miejscu zostanie siniak.
Jednak mimo tego – podniósł się z paneli i stanął przy oknie, wpatrując się w dziewczyny, które siedziały pod budynkiem. Louis do niego dołączył, aczkolwiek w dość dziwny sposób. Rzucił się na loczka i zaczął ‘okładać’ jego twarz udawanymi pocałunkami, w międzyczasie go łaskocząc.
- Zostawić was na kilka minut samych, a wy już nie ogarniacie rzeczywistości. – zauważył zadowolony Payne, po czym usiadł obok Malika, który śmiał się z wyrazów twarzy blondyna.
- Horan, twoja kolej! – dobiegł ich głos menadżera.
Irlandczyk poczłapał do małego pomieszczenia i stanął przed urządzeniem. Pozostała czwórka chłopaków przyglądała mu się ze ‘spokojem’ przez wielką szybę.
Niall dotknął mikrofonu i po sali rozbrzmiał potężny dźwięk, tak bardzo znienawidzony i nieznośny dla bębenków. Jakby pisk, ale nie pisk. Po prostu zbyt głośny.
Menadżer złapał się za głowę, a Louis wybuchnął śmiechem, do którego dołączył po chwili Harry. Liam i Zayn także nie szczędzili sobie uśmiechów na ustach.
- Niall, to jest mikrofon. Proszę, nie zepsuj go. Po prostu współpracuj. – szepnął menadżer i począł lustrować blondyna swoimi jasnymi oczami, niemalże z politowaniem.
Irlandczyk pokiwał szybko głową na znak, iż się zgadza i zaczął śpiewać, co wychodziło mu fenomenalnie.[…]
Przyszła kolej na Zayna, Louisa i Harry’ego. Na samym końcu dźwiękowiec złączył ich wszystkie głosy w jednolitą całość i w ten sposób powstała piosenka ‘Forever Young’. Pierwszy studyjny singiel One Direction. ”

Wpatrywałam się w Louisa z uśmiechem na ustach. Musiałam przyznać, iż potrafił podnieść człowieka na duchu. Sam nie szczędził sobie okazywania radości.
- Wiedziałam, że jesteście nie do ogarnięcia, ale żeby aż tak? – spojrzałam w turkusowe tęczówki wokalisty, a ten wywrócił tylko oczami.
- Byliśmy młodzi i głupi. – odparł pospiesznie.
- To było półtora roku temu, Louis. – zauważyłam, za co obdarował mnie kąśliwym spojrzeniem.
Kubek po mojej kawie stał pusty w zlewie, a zamiast niego, na blacie leżała paczka chipsów, którą Lou otworzył, podczas jego opowieści. Nie sądziłam, że chłopcy potrafią aż tak zaleźć za skórę. Fakt, mieli swoje własne interpretacje i pomysły, jednak nie zdawałam sobie sprawy z tego, jakie zagrożenie na innych spływało, gdy przesiadywali z nimi w jednym pomieszczeniu.
- Cher? – zagadnął Tommo, a ja podniosłam na niego wzrok, biorąc chipsa do ust. – Nie chciałem cię w żaden sposób zranić. No wiesz, to w szpitalu, potem pretensje o to, co się stało. Ja… całkowicie straciłem rozum.
Uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco.
- Louis, w porządku. – odparłam – Zapomnijmy o tym, dobra?
Skinął mi niepewnie głową.
Jednak w tym samym czasie dotarło do mnie, że może Niall tak naprawdę chciał sam opublikować ten list w sieci? A ja mu to uniemożliwiłam, gdyż działałam pod wpływem emocji? Ugh, Cher, ogarnij swoje myśli – pomyślałam – przecież to bez sensu.
- A wiesz, że gdyby Harry do ciebie nie zagadał, nigdy byśmy do ciebie słowa nie powiedzieli? – zapytał Lou.
- Co ty mówisz? – zdziwiłam się, odchodząc myślami od mojego chłopaka.

„ Ciepły, wrześniowy wieczór. W Londynie aż dziwne było, żeby takie się zdarzały, jednak ten uszczęśliwiał piątkę chłopców, którzy dumnie kroczyli schodami, chcąc znaleźć się jak najszybciej w bufecie. Ku ich nieszczęściu, widna się zepsuła, więc z ósmego piętra musieli spacerować aż na pierwsze.
Gdy weszli na stołówkę, zajęli stolik przy wielkim obrazie ze złotymi zdobieniami i poszli po śniadanie. Wrócili z wielkimi talerzami, napakowanymi bekonem, jajkiem sadzonym, tostami, smażonymi pieczarkami, frytkami oraz dżemem. Każdy miał coś innego. Zajadali w najlepsze.
W pewnym momencie do bufetu weszły dwie dziewczyny: niższa, ubrana w czerwoną koszulę w kratę, włosy upięte w koka, na nich Bandama oraz w jasnych, potarganych jeansach i butach na obcasie. Druga była drobną blondynką o sukience w pastelowym kolorze, w trampkach. Przeszły po salce i zajęły stolik.
Zayn utkwił wzrok w towarzyszce brunetki.
- Ładna jest – odparł w zamyśleniu, a czwórka chłopaków natychmiast spojrzała w miejsce, gdzie brunet utkwił swoje piwne tęczówki.
- Ona mnie przeraża. – wzdrygnął się Louis, wracając do picia swojej herbatki brzoskwiniowej.
Chłopcy spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
- Och, no dajcie spokój. Przecież w Cher Lloyd nie ma nic strasznego. – odparł wesoło Harry, a Zayn spojrzał na niego zaskoczony.
- Ja mówiłem o Perrie. – rzucił, po czym zamilkł i począł się wpatrywać w swój kubek z sokiem pomarańczowym.
Niall poruszył się na krześle, krztusząc się kawałkiem bekonu, który właśnie jadł. Liam udzielił mu pomocy, klepiąc po plecach. Po chwili nastała między nimi cisza.
- Nie słyszałeś, że ta cała Lloyd niby umawia się z jakimś kolesiem, który jest gangsterem? – zauważył Louis, a widząc, że chłopcy go słuchają, kontynuował – No i do tego jak się ubiera? Jakby sama należała do jakiś dresiarzy!
- Louisie Williamie Tomlinsonie, czy ty przypadkiem nie boisz się dziewczyny? – zaśmiał się Harry.
Szatyn wlepił w bruneta swoje wściekłe spojrzenie. Nie lubił, kiedy ktokolwiek zwracał się do niego w pełnym nazwisku.
- Ja się dziewczyn nie boję. Obawiam się tylko, że Cher zwyczajna nie jest. Tyle. – bronił się najstarszy z zespołu.
Horan wywrócił oczami.
- Jak każdy w tym programie. – odparł blondynek – Nawet Liam nie jest zwyczajny, bo dostał się do XF!
Payne, jakby od niechcenia, rzucił w Niallera kawałkiem tosta i wrócił do zajadania się dżemem.
- Rany, dobra. – zaczął Hazza – Zagadam do niej. Jak nie wrócę za dwie minuty, to znaczy, że jest kosmitką i wyssała mój mózg jednym spojrzeniem.
Tommo spojrzał na przyjaciela ze strachem w oczach.
- Ale jeśli jest normalna, zapraszamy ją na dzisiejszą imprezę. – dodał lokowaty.
Chłopcy się zgodzili, a Harry wstał z krzesła i zmierzył w kierunku Cher i Perrie, które śmiały się z jakiegoś filmiku, puszczone w telefonie blondynki. ”

- Nie mogę w to uwierzyć! – jęknęłam – Myśleliście, że zadaję się z grupą przestępczą!?
Louis wyprostował się, lustrując mnie wzrokiem.
- Wyglądałaś jakbyś wyrwała się z jakieś domówki ćpunów! Nie moja wina, że jestem uprzedzony do takich ludzi! – bronił się szatyn.
- Och, dobra. – westchnęłam – Ale nadal nie mogę w to uwierzyć. Ty? Ty myślałeś, że jak ubieram się dość… ulicznie, to należę do jakiegoś gangu? Boże, Louis, to absurd!
Roześmiałam się. To, co on mówi jest nie do pojęcia.
Zamilkłam, kiedy po domu rozbrzmiało trzaśnięcie drzwi. Po chwili, do kuchni wszedł Niall, a za nim stanął Liam, który najwyraźniej biegł, gdyż miał czerwone policzki i strasznie szybko oddychał.
Spojrzałam na swojego chłopaka i momentalnie do oczu napłynęły mi łzy. Tak bardzo chciałam się dowiedzieć, dlaczego uciekł. Niall stał naprzeciwko mnie, opierając się o framugę drzwi i wpatrywał się w jakiś punkt za mną.
W kilka sekund, w pomieszczeniu zostałam tylko ja i on.
- Niall, ja… - zaczęłam niepewnie – Ja nie rozumiem.
Blondyn przeniósł swój wzrok na mnie. Poczułam jak moje ciało ogarnia fala gorąca.
- Przepraszam cię, Cher. – szepnął i zrobił krok do przodu, po czym stanął w miejscu – Jestem idiotą i tyle… po prostu.. nie wiem, co powiedzieć.
Zeszłam z krzesła i podeszłam do swojego chłopaka. Dotknęłam dłonią jego policzka i uśmiechnęłam się leciutko.
- Nie jesteś idiotą. – szepnęłam, a on się skrzywił – Wyszedłeś, dlatego, że zrobiłam coś, czego nie powinnam i za pewne wasz menadżer mnie zamorduje, ale zrobiłam to, bo was traktuję jak rodzinę, a Harry był i będzie jej członkiem.
Pokiwał przecząco głową, co zbiło mnie z pantałyku.
- Miałem do ciebie wyrzuty, że nie powiedziałaś mi o tym, co zamierzasz zrobić. – odparł – Czułem się urażony tym, iż jestem twoim chłopakiem, a nie mówisz mi, co chcesz robić…
Jego policzki oblały się różem.
Mimowolnie, kąciki moich ust uniosły się ku górze.
- Przepraszam cie za to, że ci  nie powiedziałam. – pogładziłam jego policzek – Chciałam, żeby to była taka niespodzianka, dla was. Ale teraz to ja jestem urażona tym, że nie obchodzi cię moje dalsze życie. – zaśmiałam się – Wasi szefowie tego tak nie zostawią.
Niall uśmiechnął się, a ja poczułam na swoich biodrach jego dłonie.
 - Obronię cię – szepnął – Nikt nie zniszczy ‘Chiall’.
Zachichotałam.
- Kogo?
- Połączenie Cher i Niall. Chiall. – odparł, uśmiechając się – Jesteś dla mnie najważniejsza, wiesz?
Musnęłam jego usta, następnie wtuliłam się w jego tors.
- Kocham cię, Nialler.
- Ja ciebie też, Cher Bear. – pogładził moje plecy, a ja napawałam się jego cudownymi perfumami.


***
Dobry wieczór/Dzień dobry!
Jest po trzeciej w nocy, a ja właśnie dodaję rozdział. Boże, przecież to jest chore!
Mistrzowski on nie jest, ale musiałam coś napisać. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam i przepraszam, przede wszystkim, za to delikatne opóźnienie. Po prostu, najpierw przesunęłam z 13 na 15, bo musiałam na cito zaliczyć matmę, co mi się udało – witamy w klasie trzeciej, szkoły średniej – to jeszcze dzisiejsza cudowna pogoda uniemożliwiła mi dokończenie pisania 13 rozdziału.
Dziękuję za wspaniałe komentarze pod poprzednim rozdziałem! Jesteście najcudowniejszymi czytelniczkami na całym świecie.
Właśnie, dodałam już dawno, dawno temu zwiastun tego opowiadania, ale ciągle zapomniałam o tym napisać, więc w końcu piszę: JEST ZWIASTUN, ZAPRASZAM DO OGLĄDANIA! Robiłam go, kiedy nie miałam Internetu, w kwietniu/marcu.
Nowy rozdział planuję na czwartek/piątek. Zależy. ;)
Miłej niedzieli i mam nadzieję, że wszystkie zdacie do następnej klasy z jak najlepszymi wynikami!
Looove, xoxo

3 komentarze:

  1. Aaa, takie miłe rozpoczęcie niedzieli, bo dodałaś rozdział! Bardzo się cieszę! Ostatnio nie mam czasu na czytanie i trochę zaległości się narobiło, ale twojego bloga czytam ZAWSZE, gdy pojawi się jakaś nowość. Nie mogłabym sobie odpuścić chociażby jednego rozdziału :)

    Zaskoczyło mnie zachowanie Louis'a w stosunku do Cher, gdy się dowiedział, że 'pożyczyła' list z jego pokoju i go opublikowała w sieci. Pomimo tego, cieszę się, że już nie ma do niej wielkich pretensji o całe zło na tym świecie i zaczynają się kolegować od początku. Ponownie napiszę iż będzie mi brakować takiego charakterku, ale cóż - chyba przeżyję :)

    Bardzo przyjemnie czytało mi się opowieści Louis'a, które opowiadał Cher. Były zabawne i pokazały nam jak się chłopcy zmienili oraz sama Cher. Część z gangiem mnie okropnie rozbawiła. Cieszę się, że umieszczasz w tym opowiadaniu również elementy dzięki którym czytelnikowi staje szeroki uśmiech na twarzy. Dziękuje Ci za to :)

    Na samej końcówce to wydałam z siebie charakterystyczny dźwięk 'aww', bo było to takie słodkie zakończenie, że nie mogłam zrobić inaczej! Mam nadzieję, że ich związku nic nigdy nie zniszczy, bo chyba byłoby to najgorsze co mogłoby być. Modlę się byś jakoś konkretnie nie namieszała w ich relacjach, bo bym Ci tego nie wybaczyła.

    Obejrzałabym zwiastun opowiadania, ale właśnie w nocy mój internet odmówił posłuszeństwa, a chciałam festiwal oglądać, co oznacza, że koniec limitu nastąpił. Jednakże obiecuje, że gdy odzyskam transfer to na pewno obejrzę!

    Jeśli chodzi o oceny, to mam nadzieję, że uda mi się mieć świadectwo z paskiem. Brakuje mi tylko 6 z Muzyki by mieć równe 4.75. Oj no wiem, kujonek to ze mnie nie za wielki, ale co z tego. Przecież od ocen wszystko nie zależy, prawda? Również Ci życzę miłej niedzieli i mam nadzieję, że zdasz tą trzecią klasę!

    @RootsmanSoulx

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, ja juz naprawde nie mam pojecia co mam ci napisac. Chyba koncza mi sie slowa do opisywania twojego geniuszu jesli chodzi o pisanie fanfiction.
    Chce tylko, zebys wiedziala, ze czytam wszystkie twoje opowiadania. Nawet jesli czasem nie pojawi sie ode mnie zaden komentarz, wiedz, ze i tak przeczytalam nowy rozdzial.
    Życze udanej niedzieli :D /RealAgataP

    OdpowiedzUsuń
  3. nie no, należy Ci się jakiś medal czy cuś że w nocy napisałaś ten rozdział, który jest fenomenalny! te retrospekcje w Twoim wykonaniu są perfekto! dziękuję za ten rozdział i czekam na następny :*
    @WTuszynska <3

    OdpowiedzUsuń

Spamuj w odpowiedniej zakładce.
Wyraź swoją opinię na temat rozdziału. Przyjmę krytykę. Przecież każdy popełnia jakieś błędy, prawda?
Zostaw swój nick z Twittera, a zostaniesz wpisany na listę informowanych.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.