Jestem w stu
procentach winna. To ja ponoszę
odpowiedzialność za opublikowanie tego listu w sieci, mając pośrednika, ale
jednak.
Spojrzałam ponownie na chłopców, po czym wybuchnęłam
śmiechem. Nie wiem, skąd u mnie takie zachowanie, jednak sekundę później opamiętałam
się i przybrałam w miarę normalny wyraz twarzy.
Louis przyglądał mi się uważnie, analizując choćby
najmniejszy mój ruch.
Liam podrapał się po skroniach, nie przestając mi
się przyglądać.
Zayn opadł bezwładnie na krzesło i także, uwaga, nie
przestawał się we mnie wpatrywać.
Niall, natomiast siedział jak wryty i już po raz
kolejny czytał list od Harry’ego.
- Cher, powiesz coś? – zagadnął cicho Liam – Jeśli
to ty, spoko, przecież cię nie zabijemy.
Prychnęłam.
- Mów za siebie, bo ja nie ufam Louisowi. –
wskazałam na szatyna, który opierał się zdezorientowany o framugę – No, co? Już
raz chciał mnie zamordować. Myślisz, że teraz by tak łatwo odpuścił?
Payne wywrócił oczami, jednak zrobił krok ku mnie i
jego ramiona zacisnęły się wokół moich. Poczułam, charakterystyczne dla jego
osoby, perfumy i bez zbędnych ceregieli, wtuliłam się w chłopaka.
Tak wiele czasu minęło odkąd byłam przez niego
przytulana. Wydawać by się mogło, iż minęła wieczność, a to zaledwie kilka
miesięcy.
Kiedy ciemny blondyn odsunął się ode mnie,
napotkałam zdziwione spojrzenia wokalistów.
- Ale, że co? – zapytał niepewnie Niall, który najwidoczniej
dopiero teraz wyrwał się ze swojego transu – Że niby to twoja robota? – zwrócił
się do mnie mój chłopak.
Skinęłam mu niepewnie głową, mając gdzieś reakcję
Tomlinsona i jego chęci do pozbawienia mnie życia. Skoro Liam domyślił się tego
po niespełna jednym moim geście, więc dlaczego nie miałby stanąć, ewentualnie,
w mojej obronie, jeśli Louis chciałby mnie zaatakować? Boże, Cher, Tommo nie
jest jakimś cholernym wampirem! To zwykły chłopak. ZWY-KŁY (pomijając fakt, iż
sławny, no i oczywiście bóg wielu dziewczyn na świecie), żaden potwór.
Lou podszedł do mnie i przyciągnął do siebie,
pozwalając sobie mnie objąć i przytulić do swojej piersi. Byłam tak zaskoczona
tym gestem, że aż do oczu napłynęły mi łzy. Louis Tomlinson, pierwszy raz od
wielu tygodni, przytulił mnie, tak jak miał w zwyczaju robić to kiedyś.
- Dziękuję – szepnął mi do ucha tak, że tylko ja
byłam w stanie to usłyszeć.
Odsunęłam się od niego i przyszła pora na uścisk
Zayna, który także nic sobie nie robił z tego, iż byłam dziewczyną jego kumpla,
który na dodatek, siedział sobie obok i bacznie mnie obserwował.
Jednak, kiedy zostałam „uwolniona” od uścisków
chłopców, Niall posłał mi cień uśmiechu. Nie był to uśmiech prawdziwy, lecz
udawany. Taki, jakiego Horan nigdy w życiu by nie użył, choćby rozmawiał ze
swoim największym wrogiem.
Blondyn wyszedł bez słowa z kuchni. Nie minęło kilka
sekund, a usłyszałam charakterystyczne trzaśnięcie drzwiami wyjściowymi.
Nic z tego nie rozumiałam. Louis, Zayn i Liam
cieszyli się z mojego drobnego czynu, a Horan był wręcz.. zawiedziony? smutny?
- Ehm – spojrzałam na Payne’a z wyczekiwaniem -,
powinnam już chyba iść.
Omiotłam jeszcze pomieszczenie spojrzeniem i
skierowałam się do drzwi. Jednak szybko zostałam odwleczona od tego pomysłu,
gdyż dwóch chłopaków zastąpiło mi drogę. Liam mnie wyminął i wybiegł z domu.
Natomiast Malik i Tommo wymienili ze sobą spojrzenia.
- Zostajesz na obiedzie – zaczął mulat, ubierając na
ramiona skórzaną kurtkę – potem zastanowimy się, co zrobić z tym listem, żebym
szefowie nie dowiedzieli się, że to ty za tym stoisz.
Zayn posłał mi jeszcze swój uśmiech i wyszedł z
domu, uprzednio zabierając z wieszaczka kluczyki od samochodu. Z drzwi, za
którymi zniknął przed sekundą, przeniosłam swój wzrok na szatyna, stojącego
przede mną.
- Chodź, zrobię ci kawy – zaproponował chłopak i
skierował się do kuchni.
Poszłam za nim, niechętnie odpuszczając sobie
perspektywę spędzenia tego dnia w samotności, zachodząc w głowę, co takiego
odwaliło Niallowi, że po prostu wyszedł.
Zajęłam miejsce na wysokim krześle i położyłam
dłonie na ciemnym blacie. Spuściłam swój wzrok i poczęłam bawić się palcami i
pierścionkami, które na nich były.
Czułam się bezsilna wobec tego, co miało się
wydarzyć.
Dlaczego Louis zaakceptował mój pomysł, już nawet
realizację go, a Niall nie? Byłabym pewna, że to właśnie ten starszy chłopak
rzuciłby mi się do gardła, żeby tylko ukarać za to, że, nie dość, iż ukradłam
rzecz, którą napisał Harry, to na dodatek grzebałam w jego rzeczach, w jego
pokoju. To do niego nie było podobne.
Moje przemyślania przerwał ekspres do kawy, którego
pikanie rozniosło się po całym pomieszczeniu. Podniosłam wzrok na szatyna
podającego mi biały kubek z kawą. Otoczyłam go dłońmi i westchnęłam cicho.
Tomlinson oparł się o blat, naprzeciwko mnie i
przeczesał dłońmi swoje włosy, które i tak ułożyły się w swój własny sposób.
Uniósł kubek i przyłożył go sobie do ust, po czym ponownie postawił go na blat.
- Niezręcznie – szepnął Louis, na którego słowa, od
razu na moich ustach pojawił się cień uśmiechu. Kiedy zobaczył, iż kąciki moich
ust uniosły się ku górze, sam zrobił to samo. – Wiesz, wcale się nie gniewam za
to, że ukradłaś ten list z mojego pokoju. Zastanawiam się tylko, w jaki sposób
odkryłaś, gdzie go trzymam?
Wzruszyłam nieznacznie ramionami, wlepiając swój
wzrok w kubek.
- Pożyczyłam ten list, Louis, pożyczyłam. –
poprawiłam go, na co on wywrócił tylko oczami – Nie trudno było zgadnąć. Kiedyś
sama chowałam w takich miejscach… rzeczy, których nie chciałam ukazywać innym.
Cieszyłam się w duchu, że próbuje mnie odwieść od
myślenia. Myślenia o Niallu. Myślenia o zachowaniu Nialla.
- Jakie rzeczy? – zainteresował się.
Przeniosłam swój wzrok na niego.
- Nadal ci nie wybaczyłam – zauważyłam - więc nie ma
szans na to, bym powiedziała.
- No weź, Cher. Nie bądź taka!
- Nie. – powiedziałam dobitnie, a po pomieszczeniu
rozniosło się westchnięcie szatyna.
Zapadła między nami cisza.
Napiłam się kawy i poznałam, iż była to Latte Macchiato. Niegdyś mój ulubiony
napój. Teraz moje przyzwyczajenia całkowicie się zmieniły. Z delikatniej Latte Macchiato piję czarną kawę, której
nigdy bym nie tknęła. Zamiast słuchać Nicki
Minaj, w mojej liście odtwarzania znajdują się piosenki The Rasmus albo Muse. Całkowite przeciwieństwo „starej mnie”.
- Opowiedz mi coś o was – szepnęłam, a Tomlinson
zwrócił swoje błękitne tęczówki na mnie, a jego twarz wyrażała zdziwienie – Mam
na myśli, o tobie, Harrym, Zaynie, Liamie i Niallu. Ale tak jeszcze sprzed
wypadku, waszych koncertów. Po prostu. Cokolwiek.
Nie miałam pojęcia, skąd u mnie taka prośba. Jednak
zastanawiające było to, że prawie nic o nich nie wiem. Nie znam ich upodobań i lęków.
Nie wiem praktycznie nic, co było by „na bieżąco”.
Louis przez chwilę analizował moje słowa. Po
kilkunastu minutach ciszy, podsunął sobie krzesło, naprzeciwko mnie i usiadł na
nim. Wzrok wlepił w punkt za mną, a włosy, ponownie, przeczesał dłonią.
Dopiero wtedy dostrzegłam, w co był ubrany: bordowa
koszulka z białym napisem, ciemne spodnie, a jego twarz zdobił dwudniowy
zarost. Oczy miał trochę zmęczone, mimo tego uśmiech z nich nie schodził.
- Co chciałabyś dokładnie wiedzieć? – podrapał się
po karku.
- Chciałabym was poznać, na nowo. Od innej strony. –
szepnęłam, nie będąc pewna własnych słów.
Szatyn szepnął do siebie „okej”, co rozpoznałam
poprzez ruch jego warg. Następnie zaczął opowiadać mi o ich pierwszej
nagrywanej piosence…
„
– Zero śmiechów. Żadnych wariacji! Ma być normalnie. – powiedział nakazującym
głosem menadżer chłopaków – Horan, do jasnej cholery, skończ w końcu te swoje
beznadziejne dowcipy i zacznij współpracować z Liamem! – zwrócił się do
blondyna, który z uśmiechem na ustach tańczył wokół Harry’ego, uderzając Payne’a
swoimi dłońmi w twarz.
To
był ich pierwszy dzień nagrywania. Postawili na piosenkę, która bardzo im się
spodobała i uderzyła w ich serca. Nie,
nie był to utwór ‘Torn’, lecz ‘Forever Young’. Rozchichotana piątka
wokalistów stała w niewielkim pomieszczeniu i niemalże stykała się ze sobą
głowami i nogami. Za ciasne
pomieszczenie.
-
Dobra, to nie przejdzie! – zrezygnowany głos Zayna rozbiegł się po studio – W
piątkę nie nagramy tego profesjonalnie. – dodał do siebie.
Miał
rację. Każdy z nich robił coś innego: Harry pisał esemesa, Niall wywijał dzikie
tańce, Liam był na tyle rozkojarzony, iż gdyby goła Jennifer Lopez przed nim
stanęła, to i tak by jej nie zauważył, Louis wiercił się jak smród po gaciach,
nie potrafiąc sobie znaleźć wygodnej pozycji, a Zayn jako jedyny okazywał
jakiekolwiek chęci do współpracy z technologią muzyczną.
-
Zayn ma rację. – odparł menadżer – Nagrywacie pojedynczo. Payne, ty pierwszy!
Pozostała
czwórka chłopaków wyszła z malutkiego pomieszczenia i stanęła w miejscu, gdzie
siedział menadżer i dźwiękowiec. Zajęli kanapę i zaczęło się piekło; podczas
nieobecności, choćby chwilowej Liama, Niall dostawał takiej głupawki, iż nawet
paczka żelek nie byłaby w stanie go zatrzymać, wręcz działałaby na niego niczym
dopalacze. Skakał po kanapie i wymachiwał rękoma dookoła siebie. ‘Dziecko bez
zahamowań’ – jak to kiedyś stwierdził Styles. Tomlinson dołączył do Horana i
obaj przewracali wszystko, co napotkali na drodze, a trzeba przyznać, iż nie
było tego za wiele; poduszki, butelki z wodą, przekąski, książki, kartki,
wszystko.
-
Ja pierdziele! – wrzasnął wkurzony już Harry – Czy wy nie potraficie usiedzieć
na tyłku głupich trzech minut? – spojrzał na swoich przyjaciół, którzy nic
sobie z tego nie zrobili.
-
Nie marudź, tylko skacz! – rozradowany Irlandczyk zaczął się śmiać.
Styles
wzruszył tylko ramionami i schował swój telefon do kieszeni spodni, po czym
wstał z fotela i dołączył do ‘Nouisa’. Zayn mimowolnie wywrócił oczami, jednak
nie był na tyle wytrącony z równowagi, żeby krzyczeć na przyjaciół. Po prostu
opadł na fotel i zaczął grzebać w swojej komórce.
W
pewnym momencie, sam Harry Styles wylądował na chłodnej podłodze. Jego pośladki
zaczęły go boleć, a po bólach na kolanie wiedział, iż w tamtym miejscu zostanie
siniak.
Jednak
mimo tego – podniósł się z paneli i stanął przy oknie, wpatrując się w
dziewczyny, które siedziały pod budynkiem. Louis do niego dołączył, aczkolwiek
w dość dziwny sposób. Rzucił się na loczka i zaczął ‘okładać’ jego twarz
udawanymi pocałunkami, w międzyczasie go łaskocząc.
-
Zostawić was na kilka minut samych, a wy już nie ogarniacie rzeczywistości. –
zauważył zadowolony Payne, po czym usiadł obok Malika, który śmiał się z
wyrazów twarzy blondyna.
-
Horan, twoja kolej! – dobiegł ich głos menadżera.
Irlandczyk
poczłapał do małego pomieszczenia i stanął przed urządzeniem. Pozostała czwórka
chłopaków przyglądała mu się ze ‘spokojem’ przez wielką szybę.
Niall
dotknął mikrofonu i po sali rozbrzmiał potężny dźwięk, tak bardzo znienawidzony
i nieznośny dla bębenków. Jakby pisk, ale nie pisk. Po prostu zbyt głośny.
Menadżer
złapał się za głowę, a Louis wybuchnął śmiechem, do którego dołączył po chwili
Harry. Liam i Zayn także nie szczędzili sobie uśmiechów na ustach.
-
Niall, to jest mikrofon. Proszę, nie zepsuj go. Po prostu współpracuj. –
szepnął menadżer i począł lustrować blondyna swoimi jasnymi oczami, niemalże z
politowaniem.
Irlandczyk
pokiwał szybko głową na znak, iż się zgadza i zaczął śpiewać, co wychodziło mu fenomenalnie.[…]
Przyszła
kolej na Zayna, Louisa i Harry’ego. Na samym końcu dźwiękowiec złączył ich
wszystkie głosy w jednolitą całość i w ten sposób powstała piosenka ‘Forever
Young’. Pierwszy studyjny singiel One Direction. ”
Wpatrywałam się w Louisa z uśmiechem na ustach. Musiałam
przyznać, iż potrafił podnieść człowieka na duchu. Sam nie szczędził sobie
okazywania radości.
- Wiedziałam, że jesteście nie do ogarnięcia, ale
żeby aż tak? – spojrzałam w turkusowe tęczówki wokalisty, a ten wywrócił tylko
oczami.
- Byliśmy młodzi i głupi. – odparł pospiesznie.
- To było półtora roku temu, Louis. – zauważyłam, za
co obdarował mnie kąśliwym spojrzeniem.
Kubek po mojej kawie stał pusty w zlewie, a zamiast
niego, na blacie leżała paczka chipsów, którą Lou otworzył, podczas jego
opowieści. Nie sądziłam, że chłopcy potrafią aż tak zaleźć za skórę. Fakt,
mieli swoje własne interpretacje i pomysły, jednak nie zdawałam sobie sprawy z
tego, jakie zagrożenie na innych spływało, gdy przesiadywali z nimi w jednym
pomieszczeniu.
- Cher? – zagadnął Tommo, a ja podniosłam na niego
wzrok, biorąc chipsa do ust. – Nie chciałem cię w żaden sposób zranić. No wiesz,
to w szpitalu, potem pretensje o to, co się stało. Ja… całkowicie straciłem
rozum.
Uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco.
- Louis, w porządku. – odparłam – Zapomnijmy o tym,
dobra?
Skinął mi niepewnie głową.
Jednak w tym samym czasie dotarło do mnie, że może Niall
tak naprawdę chciał sam opublikować ten list w sieci? A ja mu to
uniemożliwiłam, gdyż działałam pod wpływem emocji? Ugh, Cher, ogarnij swoje myśli – pomyślałam – przecież to bez sensu.
- A wiesz, że gdyby Harry do ciebie nie zagadał,
nigdy byśmy do ciebie słowa nie powiedzieli? – zapytał Lou.
- Co ty mówisz? – zdziwiłam się, odchodząc myślami
od mojego chłopaka.
„
Ciepły, wrześniowy wieczór. W Londynie aż dziwne było, żeby takie się zdarzały,
jednak ten uszczęśliwiał piątkę chłopców, którzy dumnie kroczyli schodami, chcąc
znaleźć się jak najszybciej w bufecie. Ku ich nieszczęściu, widna się zepsuła,
więc z ósmego piętra musieli spacerować aż na pierwsze.
Gdy
weszli na stołówkę, zajęli stolik przy wielkim obrazie ze złotymi zdobieniami i
poszli po śniadanie. Wrócili z wielkimi talerzami, napakowanymi bekonem,
jajkiem sadzonym, tostami, smażonymi pieczarkami, frytkami oraz dżemem. Każdy miał
coś innego. Zajadali w najlepsze.
W
pewnym momencie do bufetu weszły dwie dziewczyny: niższa, ubrana w czerwoną
koszulę w kratę, włosy upięte w koka, na nich Bandama oraz w jasnych,
potarganych jeansach i butach na obcasie. Druga była drobną blondynką o
sukience w pastelowym kolorze, w trampkach. Przeszły po salce i zajęły stolik.
Zayn
utkwił wzrok w towarzyszce brunetki.
-
Ładna jest – odparł w zamyśleniu, a czwórka chłopaków natychmiast spojrzała w
miejsce, gdzie brunet utkwił swoje piwne tęczówki.
-
Ona mnie przeraża. – wzdrygnął się Louis, wracając do picia swojej herbatki
brzoskwiniowej.
Chłopcy
spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
-
Och, no dajcie spokój. Przecież w Cher Lloyd nie ma nic strasznego. – odparł wesoło
Harry, a Zayn spojrzał na niego zaskoczony.
-
Ja mówiłem o Perrie. – rzucił, po czym zamilkł i począł się wpatrywać w swój
kubek z sokiem pomarańczowym.
Niall
poruszył się na krześle, krztusząc się kawałkiem bekonu, który właśnie jadł. Liam
udzielił mu pomocy, klepiąc po plecach. Po chwili nastała między nimi cisza.
-
Nie słyszałeś, że ta cała Lloyd niby umawia się z jakimś kolesiem, który jest
gangsterem? – zauważył Louis, a widząc, że chłopcy go słuchają, kontynuował –
No i do tego jak się ubiera? Jakby sama należała do jakiś dresiarzy!
-
Louisie Williamie Tomlinsonie, czy ty przypadkiem nie boisz się dziewczyny? –
zaśmiał się Harry.
Szatyn
wlepił w bruneta swoje wściekłe spojrzenie. Nie lubił, kiedy ktokolwiek zwracał
się do niego w pełnym nazwisku.
-
Ja się dziewczyn nie boję. Obawiam się tylko, że Cher zwyczajna nie jest. Tyle.
– bronił się najstarszy z zespołu.
Horan
wywrócił oczami.
-
Jak każdy w tym programie. – odparł blondynek – Nawet Liam nie jest zwyczajny,
bo dostał się do XF!
Payne,
jakby od niechcenia, rzucił w Niallera kawałkiem tosta i wrócił do zajadania
się dżemem.
-
Rany, dobra. – zaczął Hazza – Zagadam do niej. Jak nie wrócę za dwie minuty, to
znaczy, że jest kosmitką i wyssała mój mózg jednym spojrzeniem.
Tommo
spojrzał na przyjaciela ze strachem w oczach.
-
Ale jeśli jest normalna, zapraszamy ją na dzisiejszą imprezę. – dodał lokowaty.
Chłopcy
się zgodzili, a Harry wstał z krzesła i zmierzył w kierunku Cher i Perrie,
które śmiały się z jakiegoś filmiku, puszczone w telefonie blondynki. ”
- Nie mogę w to uwierzyć! – jęknęłam – Myśleliście,
że zadaję się z grupą przestępczą!?
Louis wyprostował się, lustrując mnie wzrokiem.
- Wyglądałaś jakbyś wyrwała się z jakieś domówki
ćpunów! Nie moja wina, że jestem uprzedzony do takich ludzi! – bronił się
szatyn.
- Och, dobra. – westchnęłam – Ale nadal nie mogę w
to uwierzyć. Ty? Ty myślałeś, że jak ubieram się dość… ulicznie, to należę do
jakiegoś gangu? Boże, Louis, to absurd!
Roześmiałam się. To, co on mówi jest nie do pojęcia.
Zamilkłam, kiedy po domu rozbrzmiało trzaśnięcie
drzwi. Po chwili, do kuchni wszedł Niall, a za nim stanął Liam, który najwyraźniej
biegł, gdyż miał czerwone policzki i strasznie szybko oddychał.
Spojrzałam na swojego chłopaka i momentalnie do oczu
napłynęły mi łzy. Tak bardzo chciałam się dowiedzieć, dlaczego uciekł. Niall stał
naprzeciwko mnie, opierając się o framugę drzwi i wpatrywał się w jakiś punkt
za mną.
W kilka sekund, w pomieszczeniu zostałam tylko ja i
on.
- Niall, ja… - zaczęłam niepewnie – Ja nie rozumiem.
Blondyn przeniósł swój wzrok na mnie. Poczułam jak
moje ciało ogarnia fala gorąca.
- Przepraszam cię, Cher. – szepnął i zrobił krok do
przodu, po czym stanął w miejscu – Jestem idiotą i tyle… po prostu.. nie wiem,
co powiedzieć.
Zeszłam z krzesła i podeszłam do swojego chłopaka. Dotknęłam
dłonią jego policzka i uśmiechnęłam się leciutko.
- Nie jesteś idiotą. – szepnęłam, a on się skrzywił –
Wyszedłeś, dlatego, że zrobiłam coś, czego nie powinnam i za pewne wasz
menadżer mnie zamorduje, ale zrobiłam to, bo was traktuję jak rodzinę, a Harry
był i będzie jej członkiem.
Pokiwał przecząco głową, co zbiło mnie z pantałyku.
- Miałem do ciebie wyrzuty, że nie powiedziałaś mi o
tym, co zamierzasz zrobić. – odparł – Czułem się urażony tym, iż jestem twoim
chłopakiem, a nie mówisz mi, co chcesz robić…
Jego policzki oblały się różem.
Mimowolnie, kąciki moich ust uniosły się ku górze.
- Przepraszam cie za to, że ci nie powiedziałam. – pogładziłam jego policzek
– Chciałam, żeby to była taka niespodzianka, dla was. Ale teraz to ja jestem
urażona tym, że nie obchodzi cię moje dalsze życie. – zaśmiałam się – Wasi szefowie
tego tak nie zostawią.
Niall uśmiechnął się, a ja poczułam na swoich
biodrach jego dłonie.
- Obronię cię
– szepnął – Nikt nie zniszczy ‘Chiall’.
Zachichotałam.
- Kogo?
- Połączenie Cher i Niall. Chiall. – odparł,
uśmiechając się – Jesteś dla mnie najważniejsza, wiesz?
Musnęłam jego usta, następnie wtuliłam się w jego
tors.
- Kocham cię, Nialler.
- Ja ciebie też, Cher Bear. – pogładził moje plecy,
a ja napawałam się jego cudownymi perfumami.
***
Dobry wieczór/Dzień dobry!
Jest po trzeciej w nocy, a ja właśnie dodaję
rozdział. Boże, przecież to jest chore!
Mistrzowski on nie jest, ale musiałam coś napisać.
Mam nadzieję, że was nie zawiodłam i przepraszam, przede wszystkim, za to
delikatne opóźnienie. Po prostu, najpierw przesunęłam z 13 na 15, bo musiałam
na cito zaliczyć matmę, co mi się udało – witamy w klasie trzeciej, szkoły
średniej – to jeszcze dzisiejsza cudowna pogoda uniemożliwiła mi dokończenie
pisania 13 rozdziału.
Dziękuję za wspaniałe komentarze pod poprzednim rozdziałem!
Jesteście najcudowniejszymi czytelniczkami na całym świecie. ♥
Właśnie, dodałam już dawno, dawno temu zwiastun tego
opowiadania, ale ciągle zapomniałam o tym napisać, więc w końcu piszę: JEST ZWIASTUN,
ZAPRASZAM DO OGLĄDANIA! Robiłam go, kiedy nie miałam Internetu, w
kwietniu/marcu.
Nowy rozdział planuję na czwartek/piątek. Zależy. ;)
Miłej niedzieli i mam nadzieję, że wszystkie zdacie
do następnej klasy z jak najlepszymi wynikami!
Looove, xoxo
Aaa, takie miłe rozpoczęcie niedzieli, bo dodałaś rozdział! Bardzo się cieszę! Ostatnio nie mam czasu na czytanie i trochę zaległości się narobiło, ale twojego bloga czytam ZAWSZE, gdy pojawi się jakaś nowość. Nie mogłabym sobie odpuścić chociażby jednego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńZaskoczyło mnie zachowanie Louis'a w stosunku do Cher, gdy się dowiedział, że 'pożyczyła' list z jego pokoju i go opublikowała w sieci. Pomimo tego, cieszę się, że już nie ma do niej wielkich pretensji o całe zło na tym świecie i zaczynają się kolegować od początku. Ponownie napiszę iż będzie mi brakować takiego charakterku, ale cóż - chyba przeżyję :)
Bardzo przyjemnie czytało mi się opowieści Louis'a, które opowiadał Cher. Były zabawne i pokazały nam jak się chłopcy zmienili oraz sama Cher. Część z gangiem mnie okropnie rozbawiła. Cieszę się, że umieszczasz w tym opowiadaniu również elementy dzięki którym czytelnikowi staje szeroki uśmiech na twarzy. Dziękuje Ci za to :)
Na samej końcówce to wydałam z siebie charakterystyczny dźwięk 'aww', bo było to takie słodkie zakończenie, że nie mogłam zrobić inaczej! Mam nadzieję, że ich związku nic nigdy nie zniszczy, bo chyba byłoby to najgorsze co mogłoby być. Modlę się byś jakoś konkretnie nie namieszała w ich relacjach, bo bym Ci tego nie wybaczyła.
Obejrzałabym zwiastun opowiadania, ale właśnie w nocy mój internet odmówił posłuszeństwa, a chciałam festiwal oglądać, co oznacza, że koniec limitu nastąpił. Jednakże obiecuje, że gdy odzyskam transfer to na pewno obejrzę!
Jeśli chodzi o oceny, to mam nadzieję, że uda mi się mieć świadectwo z paskiem. Brakuje mi tylko 6 z Muzyki by mieć równe 4.75. Oj no wiem, kujonek to ze mnie nie za wielki, ale co z tego. Przecież od ocen wszystko nie zależy, prawda? Również Ci życzę miłej niedzieli i mam nadzieję, że zdasz tą trzecią klasę!
@RootsmanSoulx
Wiesz, ja juz naprawde nie mam pojecia co mam ci napisac. Chyba koncza mi sie slowa do opisywania twojego geniuszu jesli chodzi o pisanie fanfiction.
OdpowiedzUsuńChce tylko, zebys wiedziala, ze czytam wszystkie twoje opowiadania. Nawet jesli czasem nie pojawi sie ode mnie zaden komentarz, wiedz, ze i tak przeczytalam nowy rozdzial.
Życze udanej niedzieli :D /RealAgataP
nie no, należy Ci się jakiś medal czy cuś że w nocy napisałaś ten rozdział, który jest fenomenalny! te retrospekcje w Twoim wykonaniu są perfekto! dziękuję za ten rozdział i czekam na następny :*
OdpowiedzUsuń@WTuszynska <3