Otworzyłam swoje oczy i w zdumieniu zaczęłam się
przyglądać pomieszczeniu, w którym się znajdowałam. Fioletowe kółka na kremowej
ścianie, kremowe kółka na fioletowej. Byłam ciekawa, kto wpadł na taki pomysł.
Za pewne Eleanor, w końcu jej pasją było projektowanie wnętrz, albo jak, kto
woli: kupowanie nowych przedmiotów do pokoi. Na jedno wychodzi. Ciemne meble,
karmelowe panele oraz futrzany dywan. Przytulne pomieszczenie.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i ziewnęłam
przeciągle, rozciągając swoje rozleniwione mięśnie. Już chciałam wyjść spod
ciepłej kołdry, kiedy usłyszałam pochrapywanie po drugiej stronie łóżka.
Uśmiechnęłam się do siebie na widok śpiącego Niall’a.
Przesunęłam się, aby znaleźć się bliżej swojego
chłopaka. Pocałowałam go w policzek, ale to nic nie dało. Blondyn ani drgnął.
Zmarszczyłam czoło, myśląc, w jaki sposób obudzić tego słodkiego śpiocha. Wtedy
dostrzegłam na nocnej półce szklankę z wodą. Lampka zaświeciła mi się w głowie
i powoli chwyciłam ją w dłoń. Zawiesiłam ją nad głową mojego chłopaka i
przymknęłam powieki, aby być w stanie to zrobić.
Ledwo co, chłodna woda musnęła szyję chłopaka, ten
poderwał się do pozycji siedzącej i zaczął się we mnie badawczo wpatrywać.
– Oops, niechcący. – wzruszyłam ramionami, robiąc
minę niewiniątka i odłożyłam szklankę na miejsce.
– Ty, mała, wredna…
– Ehem, mów tak dalej, a dzień spędzisz w
towarzystwie swojego telefonu i laptopa. – uśmiechnęłam się do niego
łobuzersko.
Blondyn nie wystraszył się, kiedy to mówiłam. Wręcz
przybliżał się do mnie coraz bardziej, a kiedy zdałam sobie sprawę z tego, iż
grozi mi niebezpieczeństwo – wyskoczyłam z łóżka niczym poparzona. Niestety,
nie dane mi było uciec od Irlandczyka, miał stanowczo za długie dłonie. Ugh. Złapał
mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie, nie przerywając kontaktu wzrokowego
ze mną.
– Nie powinnaś tego robić, panno Lloyd. – uśmiechnął
się szelmowsko, a ja wywróciłam oczami. – Och, ta twoja ignorancja jest wręcz
irytująca.
Uśmiechnęłam się pod nosem, kiedy poczułam
poluźnienie uścisku na nadgarstkach. Chłopak widocznie chciał pozbyć się cieczy
z szyi, więc mnie puścił, a ja tej okazji nie zmarnowałam. Zerwałam się do
biegu, pozostawiając go w tyle. Przebiegłem przez korytarz, a kiedy ujrzałam
otwarte drzwi od jednego z pokoju, uśmiechnęłam się pod nosem. Wbiegłam do
niego, a tam momentalnie ogarnął mnie zapach słodkich perfum, w których
rozpoznałam zapach Perrie. Dziewczyna siedziała na łóżku i wpatrywała się we
mnie ze zdumieniem. Była w staniku i krótkich spodenkach, a Zayn wyjrzał z balkonu,
będąc w samych bokserkach. Oops.
– Wybaczcie, ale… - nim zdążyłam dokończyć,
usłyszałam hałas z korytarza. Niall się
przewrócił, pomyślałam, po czym spojrzałam na zaskoczoną przyjaciółkę. –
Jak mogę dostać się do innego pokoju?
– Wydaje mi się, że przez balko… – pokazała mi
dłonią, a kiedy do pokoju wparował mokry Nialler, wybiegłam z niego, potrącając
Malik’a, który zaczął chichotać.
Przebiegłam przez długi balkon i ujrzałam Danielle,
która siedziała na kolanach Liam’a, pogrążona w jakieś rozmowie. Mhm, nawet nie
zauważyłam, iż było naprawdę ciepło.
– Cześć, przepra… – nie było mi dane dokończyć, gdyż
ponownie usłyszałam trzask, jakby łamiącego się drzewa i huk, upadającego
ciała.
Danielle z Liam’em spojrzeli na mnie jak na idiotkę,
po czym na osobę za mną. Zerwałam się do biegu, wychodząc z zielonego pokoju
Lanielle i przebiegłam przez korytarz, na dół. Zakodowałam sobie w głowie, że
Els musi mieć jeszcze jeden swój pokój, więc musi on być właśnie tam, a ona
mnie uratuje. Tak? Zrobi to?
– Cher, przecież cię nie zabiję! – usłyszałam krzyk
Niall’a, ale zignorowałam go. Dobrze się bawiłam, po co to przerywać?
Pokonałam trzy schodki i mimo zamkniętych drzwi,
wparowałam do pokoju El i Lou. Napotkałam zdziwione spojrzenie Calder, kiedy
leżała na łóżku, pod kołdrą, i głaskała po policzku zaspanego Tomlinson’a.
– Co ty tutaj robisz? – zapytała się, a ja zdałam
sobie sprawę, iż Niall jest daleko w tyle, albo tuż za mną.
– Uciekam przed Nia… - zaczęłam, ale szybko
zamilkłam, kiedy usłyszałam kroki – Pomóż mi. – szepnęłam.
Brunetka nie załapała, o co mi chodzi. Rozejrzałam
się po pokoju. Mhm, ciekawe, lawendowe ściany są idealnie skontrastowane z
białymi meblami… nie, Cher, ogarnij się! Wyjście, wyjście, wyjście, wyjście.
Gdzie tutaj są jakieś drzwi?! Nim jednak zdążyłam zareagować, do pokoju
wparował uśmiechnięty, od ucha do ucha Horan.
Nie myślałam zbyt długo. Wbiegłam na łóżko, skąd natychmiast,
do pozycji siedzącej zerwał się Tommo, posyłając mi wściekłe spojrzenie. Zanim z
niego zeskoczyłam, zostałam brutalnie zatrzymana przez rękę szatyna.
– Louis, puść mnie, no..! – krzyczałam poprzez
śmiech, a kiedy zdałam sobie sprawę, iż ten prowizorycznie spokojny chłopak
chce mnie oddać w ręce wroga – Nie, nie, nie, nie, nie! Tomlinson, nie rób tego..
Chłopak złapał ze mną kontakt wzrokowy, ale nie
poluźnił uścisku.
– Obudziłaś mnie, Cher. – szepnął zaspanym głosem –
Nie lubię być wcześnie budzony.
– Więc dlatego posyłasz mnie na pewną śmierć do.. do…
do… niego?! – wskazałam palcem na Niallera, który uśmiechał się cwaniacko.
Lou wyszedł spod kołdry i poprowadził do blondaska.
– Ty chyba sobie jaja robisz – zakpił – w jakim
stopniu, powiedz mi proszę, Niall miałby ci krzywdę zrobić, co?
Horan przejął mnie od swojego przyjaciela i objął
ramieniem. Dostrzegłam, iż uśmiecha się głupio, co do prawdy, nie było zbyt na
moją korzyść. On mnie udusi. Umrę tak młodo, nie mając męża, dzieci, rodziny,
psa, drugiej płyty! To takie niespra… o czym ja w ogóle mówiłam?
– Przepraszam za kłopoty, Lou – odparł z udawaną
powagą mój chłopak-przyszły-morderca-Horan – I dzięki, Lou.
Wywróciłam oczami, w tym samym czasie, blondyn
przerzucił mnie sobie przez ramię i wyszedł z pokoju Eluonor. Zaczęłam się
wyrywać i bić go po plecach, jednak to nic nie dało. Umrę, normalnie zginę z
ręki tego słodkiego Irlandczyka jako młoda, niedoświadczona w życie Brytyjka!
Wspiął się po schodach i, kiedy znaleźliśmy się w
naszym tymczasowym pokoju, przeszedł przez niego i postawił dopiero w obcym mi
pomieszczeniu. Łazienka, przeszło mi
przez myśl.
Świetnie, tutaj
jeszcze mnie nie było, zakpiłam.
Niall objął mnie w talii, a jego lazurowe tęczówki
spotkały się z moimi. Na jego ustach cały czas gościł wesoły uśmieszek, który
wcale nie wróżył niczego dobrego. W następnej
sekundzie jego usta złączyły się w namiętnym pocałunku z moimi. Słodki Jezu! To,
co wyprawiał jego język było nie do opisania! Poczułam przyjemne dreszcze
przeszywające moje plecy, a jednocześnie weszliśmy do kabiny. Blondyn zagryzł
moją wargę i odsunął się od mojej twarzy, a ja zdziwiona jego zachowaniem,
jęknęłam.
W tym samym momencie poczułam na swoich plecach chłodne
krople wody i momentalnie odskoczyłam od ściany. Wpadłam na Niallera, który
wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Zmroziłam go wzrokiem.
– Taki mały rewanż za to, w jaki sposób mnie obudziłaś..
– szepnął poprzez śmiech.
Och, ty mały,
wredny, irytujący skrzacie. Zaczęłam się do
niego zbliżać i w pewnym momencie, poprzez wodę, która zaczęła się nabierać w
brodziku, poślizgnęłam się i wpadłam na chłopaka, który z drugiej strony, nie
utrzymał nas i oboje wylądowaliśmy na ziemi. Chłodna woda z prysznica nadal
moczyła nasze ubrania i włosy.
– Zabiję cie kiedyś, Horan. – opadłam bezwładnie na
jego tors i uderzyłam go pięściami w niego. Po chwili uniosłam głowę ku górze i
napotkałam jego ciekawskie spojrzenie. Podparłam się na łokciach i złączyłam nasze
usta w namiętnym pocałunku, jednak to, co odczułam parę minut wcześniej,
podczas takiej pieszczoty, było o wiele przyjemniejsze niż ten pocałunek.
*
Rozejrzałam się niepewnie po korytarzu i, kiedy
dotarło do mnie, że nikogo nie ma w domu, pobiegłam do pokoju, od którego drzwi
były otwarte na oścież. Nie było wszystkich poza Lou.
Po porannym prysznicu, postanowiłam wrócić do
apartamentu Pezz i się przebrać. Niestety, dziewczyna była tak przejęta naszym
pomysłem odnośnie prezentu dla przyszłego państwa Payne, że chciała od razu
wykupić całą IKEĘ. Zayn, z trudem jej
ten pomysł wyrzucił z głowy, jednak Edwards nalegała, by spotkać się u
chłopaków w domu. Więc byłam, a ich nie zastałam.
Zanim zdążyłam opuścić mieszkanie Calder, ta
zaprosiła mnie na poważną rozmowę do jej łazienki, kiedy chłopcy robili
śniadanie. Ona siedziała na sedesie i wpatrywała się w malutki punkcik naprzeciwko;
umywalkę, na której znajdował się przedmiot jej obaw, ale i zarazem jakieś…
magicznej radości? Chwilę później sprawdziłam wynik i już wszystko było
wiadomo.
Niall pojechał z Eleanor po zakupy, Liam z Danielle
za pewne załatwiali jakieś swoje sprawy, Zayn z Perrie pojechali do szpitala,
ponieważ chcą dokładnie sprawdzić, oczywiście za namową bruneta, czy Pezz jest
w stu procentach zdrowa. Nie znam szczegółów.
– Lou, mogę? – zapytałam, pukając we framugę drzwi. Chłopak
leżał na łóżku z laptopem przed sobą. Za pewne nie wiedział, że zamierzam ich
odwiedzić.
Przyjrzał mi się, po czym skinął głową.
Weszłam do jego pokoju i usiadłam naprzeciwko niego.
On nie zmienił swojej pozycji, nadal leżał przed laptopem, z okularami na
nosie. Wyglądał jak za dawnych czasów.
– Co cię sprowadza w moje skromne progi, hm? –
zapytał, nawet nie zerkając na mnie zza swojego komputera.
Westchnęłam.
– Zapytał się najbogatszy chłopak na świecie. – zachichotałam.
Dawno nie czułam się tak swobodnie w jego towarzystwie.
– Wydaje mi się, że to Bieber jest najbogatszy na
świecie, Cher – odwzajemnił uśmiech.
Mhm.
Wywróciłam oczami i położyłam się na jego łóżku, na
plecach. Zmieszałam się, wpatrując w sufit. Poprawiłam swoją grzywkę i ponownie
westchnęłam. Lou musiał to zauważyć, bo zamknął swojego laptopa i ponownie,
dzisiaj, przyjrzał mi się uważnie.
– O co chodzi, Cher?
– Dlaczego miałoby o coś chodzić? – próbowałam
oddalić temat tej rozmowy na jak najdalszy plan, jednak intensywność
niebieskich tęczówek chłopaka mi w tym przeszkadzała – Ugh, mam pewne pytanie, ale
nie wiem, czy chcę znać na nie odpowiedź.
Tommo się rozluźnił i położył swoją głowę na dłoniach,
wpatrując się we mnie. Ktoś obcy, mógłby odebrać nasze pozycje dwuznacznie.
– Wal śmiało, Lloyd. – odparł – Przecież widzę, że
zżera cię to od środka.
– Och, cóż za poeta. – zaśmiałam się – Ale tak na
serio, to zastanawiałeś się kiedyś, jakby to było, gdyby…
Boże, Cher, ogarnij się! Przecież to tylko pytanie. Louis,
ewentualnie, w najgorszym wypadku znowu się na ciebie obrazi za twoją
ciekawość. Nic strasznego. Tylko wieczne milczenie i… Ugh.
– Gdyby, co?
– No, gdyby Harry powiedział ci w normalny sposób o
tym, że cię kocha? – dokończyłam szybko.
Odważyłam się zerknąć na niego. Jego wzrok był pusty
i wpatrywał się w jeden punkt za mną. Wiedziałam, że taka będzie jego reakcja.
– Nie jednokrotnie – szepnął, a ja odetchnęłam. –
Wyobrażałem sobie tę chwilę za każdym razem, kiedy o nim pomyślałem. Tylko najgorsze
w tym było to, że… – zawiesił głos – …że nie potrafiłbym odwzajemnić jego
uczuć. Kochałem go jako młodszego brata…
Milczałam. W pomieszczeniu słychać było tylko charakterystyczny dźwięk włączonego
laptopa i nasze oddechy.
– Potem… przed oczami stawał mi zapłakany Harry. Snułem
domysły, jak mogłoby wyglądać nasze życie, wspólne życie, gdybym okazał się być
takim jak on.
– Co byś zrobił, gdyby Harry żył i wyznał ci miłość?
– głos mi się załamał – To znaczy… - zmarszczyłam brwi – Zostawiłbyś El, aby
być z nim?
– Cher, przecież ci powiedziałem, że nie jestem
gejem, więc nie wiem…
– Ale gdybyś jednak nim był. – przerwałam mu,
walcząc o to, co chciałam usłyszeć – Gdybyś był homoseksualistą i był rozdarty
między Eleanor a Harry’m. Kogo byś wybrał?
Spojrzał na mnie, a jego wzrok był chłodny,
jednocześnie smutny. Mogło tak być?
– Na siłę chcesz zrobić ze mnie geja, Lloyd? –
warknął, a po moim ciele przeszły chłodne dreszcze, jednak nadal leżałam na
jego łóżku – Okej. Gdybym miał wybierać, wybrałbym Els, bo Hazza był dla mnie
przyjacielem, który zawsze był gotów mnie pocieszyć i wesprzeć. Nie chciałbym
stracić kumpla, osoby, która rozumie mnie bez słów.
– Nawet, jeśli by go to zabolało? – nie dawałam za
wygraną.
– Cher, do cholery jasnej, do czego te całe domniemania
prowadzą, co? – Mhm, wydaje mi się, że właśnie jego cierpliwość się wyczerpała.
– Po prostu chciałam sprawdzić, jak bardzo kochasz
Eleanor – szepnęłam znudzonym głosem.
Oczy chłopaka zrobiły się wielkie.
– Powiedz proszę, że sobie żartujesz – jęknął przeciągle
– Cher, kurwa, to nie było śmieszne. Po co ci było to wiedzieć, co?
Wzruszyłam ramionami. Nie chciałam wydać przyjaciółki, że niedługo
ktoś w tym pomieszczeniu będzie najszczęśliwszym muzykiem na świcie. ALBO
obrazi się na cały świat i opuści Els.
– Lloyd, co powiedziała ci Eleanor? – zagadnął.
– Dlaczego miałaby mi coś powiedzieć? – usłyszałam trzaśnięcie
drzwi na dole – Och, chyba już przyjechali, więc zejdę i przywitam się ze swoim
chłopakiem i twoją dziewczyną. – podkreśliłam ostatnie dwa wyrazy i podniosłam
się z łóżka.
Zbiegłam szybko na dół, gdzie zastałam blondyna z
milionem reklamówek i Els, zajadającą się frytkami z ketchupem. Skąd ona je
wzięła?
Niall, widząc moje pytające spojrzenie,
odpowiedział:
– Zahaczyliśmy o McDonald’a, bo ciągle narzekała, że
jest głodna – odparł uśmiechnięty, rozpakowując foliowe paczki.
– Cześć, kochanie – usłyszałam zza siebie podejrzany
głos Louis’a – Co ciekawego kupiliście?
Poczułam na plecach jego przeszywające spojrzenie,
więc natychmiast podeszłam do Niall’a i zaczęłam wyciągać z reklamówek
czekoladki, cukierki, soki, bułki, ciastka… w sumie to było tam wszystko.
– Wiesz…? – szepnęłam do blondyna, kiedy ten
uśmiechał się pod nosem do siebie.
– El jest kiepską kłamczuchą – zaśpiewał wesoło,
jednak tak, by para nas nie usłyszała – Ej, ty też wiedziałaś? Skąd?
Wzruszyłam ramionami, podkradając mu ciastko
truskawkowe, których paczkę zdążył już otworzyć.
– Powiedziała mi dzisiaj rano – odparłam cicho,
przyglądając się Louis’owi i Eleanor, zawzięcie o czymś dyskutujących – mam nadzieję,
że Lou mnie nie zamorduje.
– Dlaczego miałby to zrobić? – zdziwił się Horan.
Skróciłam mu swoją wizytę w pokoju szatyna, a ten
wybuchnął śmiechem. Nie wiem, co było w tym śmiesznego, jednak w poczucie
humoru Irlandczyka lepiej było nie wnikać.
O święty Harry, dopomóż nam w chwili, kiedy Eleanor
Jane Calder powie o wszystkim temu narwanemu Louis’owi William’owi Tomlinson’owi,
bo przyda im się wtedy twoje wsparcie.
– Przepraszam, że co jesteś!? – dobiegł do nas krzyk
Lou i już wszystko było wiadome.
– Stawiam cały domowy zapas żelek, że zemdleje. –
zaśmiał się wesoło Niall, a ja uśmiechnęłam pod nosem.
– Stoi. – ścisnęłam jego dłoń i oboje poszliśmy do
salonu, gdzie zastaliśmy Eleanor i Louis’a.
***
Cześć.
SUMMER 2013!
EDIT1: Dobra, motywacji mieć nie muszę, ale dotrwam do wszystkich zaplanowanych przeze mnie rozdziałów, bo kocham to opowiadanie (:
EDIT2: Miał być jutro, ale wolałam dać dzisiaj.
EDIT1: Dobra, motywacji mieć nie muszę, ale dotrwam do wszystkich zaplanowanych przeze mnie rozdziałów, bo kocham to opowiadanie (:
EDIT2: Miał być jutro, ale wolałam dać dzisiaj.
na tt napisałam że jeszcze 14 nie przeczytałam, nw kompletnie co mi się ubzdurało ale czytałam tamten rozdział i komentowałam bodajże... a wracając... wow! Els w ciąży O.O ciekawa jestem reakcji Lou ;)
OdpowiedzUsuńczekam na następny i życzę Ci motywacji :))
@WTuszynska
Hahahahaha! Początek rozdziału jest bomba! XD Uśmiałam się jak nie wiem, wyobrażając sobie tę ich gonitwę po całym domu. Cher i Niall są cudowni, aww!
OdpowiedzUsuńEl w ciąży?! WOW! Zaskoczyłaś mnie! Ciekawi mnie reakcja Lou. Ale wyobrażając go sobie w roli ojca, o mój Boże *o*
Czekam na następny xx
Genialny rozdział ! Gratuluje ;-) Czekam na następny !
OdpowiedzUsuńO cholera, czyżby Louis i Eleanor wpadli i spodziewali się swojego pierwszego dziecka? Nie mogę się doczekać aż się dowiem jak odnajdą się w roli rodziców :)
OdpowiedzUsuńNarobiłaś mi ochoty po tym jak przeczytałam słowo "McDonalds" oraz słowa "frytki z ketchupem", ale wybaczam Ci to, haha. Szkoda, że jestem na diecie, bo nie dotknę tego zapewne bardzo, bardzo długo jeszcze :(
Zawsze kiedy Cher i Niall sobie dokuczają mam wrażenie, że to najlepsza, najsłodsza para we wszechświecie. Są wręcz idealnie dla siebie stworzeni. Bardzo Ci dziękuje, że tworzysz coś tak pięknego <3
@RootsmanSoulx