5 tygodni
później
– O, truskawki! – Eleanor pojawiła się przy mnie i
podkradła mi owoc, za co dostała mrożące spojrzenie – Pycha.
Zaczęłam kroić czerwone owoce, aby jak najszybciej
wykorzystać je w swoim wypieku.
– Przecież ty ich nienawidzisz. – W progu kuchni
pojawił się Louis, widocznie zniesmaczony fascynacją swojej dziewczyny tym,
jakże słodkim owocem.
Odkąd Eleanor powiedziała Tommo, że jest w ciąży,
wszystko diametralnie uległo zmianie. Nie tylko stał się, na pozór, opanowanym
i jeszcze bardziej opiekuńczym, względem swojej ukochanej, to jeszcze momentami
zachowywał się gorzej od niej. Wiem, wiem. Hormony. Tak się to wszystko
tłumaczy, ale jakie uzasadnienie ma zachowanie tego wokalisty względem Els?
Calder wzruszyła tylko ramionami, a jej dłoń
powędrowała do miseczki, gdzie były truskawki.
– Wynocha. Mi. Z. Kuchni-
Urwałam, kiedy przecięłam się nożykiem w palec. Momentalnie
z mojego środkowego palca zaczęła sączyć się krew, na której widok od razu się
skrzywiłam. Odkręciłam prawą dłonią wodę z kranu, w tym samym czasie dałam pod
niego prawą.
– Kaleka z ciebie, Cher. – Mruknął zdegustowany
szatyn i podszedł do mnie, aby zakręcić wodę i spojrzeć na ranę – Trzeba to
zakleić plastrem.
– Och, Lou. Nie przesadzaj! To tylko delikatne
draśnięcie. – Obruszyła się Eleanor.
Chłopak wywrócił oczami. Zapowiada się ciekawa rozmowa.
– Może wdać się zakażenie, więc nie jest to błaha
sprawa, skarbie. – Tomlinson mocniej ścisnął moją dłoń, więc wyrwałam ją z jego
uścisku.
– Nie, jeśli nie grozi jej utrata życia. Boże,
Louis. Jesteś nadopiekuńczy. Czasem się zastanawiam, kto w tym związku jest w
ciąży; ty, czy ja!
Oho, Eleanor podniosła głos, więc trzeba się
ewakuować.
– Czy ktoś w końcu zapyta się mnie o zdanie, czy
mnie boli? – Zapytałam głosem pełnym wyrzutów.
– Nie. – Odpowiedzieli krótko. Ach, czyli kłócimy
się o byle, co, byle tylko się pokłócić. Dobrze.
Louis nadal nie puścił mojego nadgarstka, a ze
środkowego palca nadal spływała krew, na której widok robiło mi się słabo. I jak
na złość, nasza urocza para nie dawała za wygraną i się nie poddawała. Dalej drążyli
temat pt.: „Czy rana po zacięciu się nożem jest groźna, czy też nie?”, do
której dołączyli epizody prezentacji: „Jak odpowiednio udzielić pierwszej
pomocy zranionej osobie”.
– Czuję się jak dziecko, podczas kłótni rodziców. – Jęknęłam
– Dajcie mi dokończyć piec ciasto!
Lou wywrócił oczami, jednak nadal mnie nie wypuścił
i czułam, że krew przestaje mi dopływać do palców u dłoni. To dziwne, bo z
małej kreseczki nadal, powolnie, sączyła się szkarłatna ciecz.
Eleanor zerknęła na mnie kątem oka, tylko po to, aby
wygłosić mu mowę na temat tego, iż nie chce puścić mojej dłoni. Istny cyrk, katorga.
Panie i panowie, takie coś tylko u Louis’a Tomlinson’a i Eleanor Calder. Witamy
w bajkowym związku, z burzliwymi problemami!
– Hej, przyszłam po paczkę, którą zostawił mi-
Moje ciężkie rozmyślenia przerwał kobiecy głos,
który rozpoznałabym wszędzie. Danielle przyszła
mi z pomocą. Jestem ocalona!
– Dobra, tłumaczcie się. – Westchnęła brązowooka –
Eleanor, dlaczego wyglądasz jakbyś właśnie skończyła nieźle opierdalać Louis’a?
W twoim stanie nie powinnaś nawet iść sama po zakupy do sklepu. Tomlinson,
dlaczego pozwalasz swojej ciężarnej
dziewczynie się przemęczać? Jesteś nieodpowiedzialny i do tego nie-
Zawiesiła głos, kiedy jej wzrok zatrzymał się na
mojej zakrwawionej już (całej, dzięki szybkiej reakcji Lou) dłoni.
– Cher, co ci się stało? – Danielle wyrwała moją
dłoń z uścisku Tomlinson’a i z powrotem podstawiła pod bieżącą wodę, co
delikatnie mnie zapiekło. – Zachowujecie się jak dzieci. Nie, przepraszam,
gorzej niż pięcioletnie dzieci. Ludzie, dorośnijcie w końcu!
Eleanor pstryknęła Tommo w nos, a ten skrzywił się
nieznacznie, jednak przytulił do siebie brunetkę. Następnie wyszli z kuchni.
Peazer wyjęła z szafki kartonik i wyjęła z niego
brązowy plaster, po czym nakleiła go na małą ranę na moim palcu. Boże, ale
żenada!
– Gdyby nie ty, wykrwawiłabym się na śmierć. – Zachichotałam
– Dzięki wielkie.
Dani uśmiechnęła się ciepło.
– Lou i El pokazali, na co ich stać, kiedy
poprosiłam ich o polecenie mi jakiegoś sklepu z herbatami. Przekonałam się na
własnej skórze, że najlepiej omijać ich szerokim łukiem. – Skrzywiła się na to
wspomnienie – Nie sądziłam, iż ciąża Eleanor sprawi, że Lou także będzie miał
te swoje humorki. Rozumiem, co musiałaś przechodzić.
– O, tak. Czułam się, jakbym byli moimi rodzicami, a
ja uczestniczyła w ich głupiej kłótni. – Uśmiechnęłam się delikatnie – Jak tam
przygotowania do ślubu? – Zmieniłam temat.
Danielle od razu rozpromieniała, a jej uśmiech ze
słowa na słowo stawał się coraz to bardziej szerszy, o ile taki cykl mógłby być
prawdziwy i możliwy.
Gdy
założyłam się z Niall’em o reakcję Louis’a na informację o tym, iż El jest w
ciąży, od razu przeszliśmy do salonu, gdzie stała ta dwójka. Tomlinson stał
wpatrzony w swoją dziewczynę z wielkimi oczami, a ta uśmiechała się do niego
niepewnie.
–
Ale, że co? Z kim? Jak? – Zapytał zaskoczony szatyn.
Ledwo,
co powstrzymałam śmiech. Serio, Tomlinson? SERIO? Ręce opadają. Usiadłam na
jednym ze schodków prowadzących na górę, a dwa stopnie wyżej, miejsce zajął
blondyn. Objął mnie od tyłu i położył swoją głowę na moim ramieniu.
–
No weź się zastanów, Louis. – Odpowiedziała zrezygnowana Eleanor – Mam ci
tłumaczyć, skąd się biorą dzieci?
–
To jest niemożliwe… – urwał – Przecież ja… my… ty…
Chłopak
plątał się w swojej wypowiedzi. Pokazywał to na siebie, to na brunetkę.
Niall
zachichotał, co i u mnie wywołało uśmiech na ustach.
–
Lou, będziesz miał dziecko. My będziemy mieli dziecko. – Powiedziała spokojnie
Eleanor, podchodząc do szatyna.
Horan
zaczął całować moją szyję, co wywołało u mnie przyjemne dreszcze, przeszywające
moje ciało. Uśmiechnęłam się do siebie, jednak nadal starałam się być ‘na
bieżąco’, podczas rozmowy naszych przyszłych rodziców.
– Chcesz mi powiedzieć, że ty jesteś w ciąży. Będziesz matką. – Mruknął powoli szatyn, a Eleanor skinęła mu
głową na potwierdzenie jego tezy.
– A ty będziesz ojcem, Boo. – Szepnęła
mu w ramię.
Stali
w siebie wtuleni, dopóki w salonie nie pojawił się Zayn z Perrie. Oboje byli w
dosyć dziwnych humorach, jednak, gdy Pezz ujrzała parę w tak miłym widoku, od
razu powiedziała, a wręcz pisnęła:
– Aww, jesteście tacy słodcy! – klasnęła
w dłonie – A co jest tego powodem?
– El i Lou będą rodzicami. – Palnął od razu Niall, kiedy oderwał się od
mojej szyi.
W
salonie można było tylko słyszeć krzyk Edwards, a następnie dźwięk opadającego
ciała na podłogę. Nim wszyscy zdołaliśmy dopuścić do myśli, że ktoś upadł –
okazało się, iż to Zayn leżał na ziemi.
– A ja się założyłam, że to Louis zemdleje. – Zaśmiałam się cicho.
– No, ty chyba żartujesz, Lloyd. – Usłyszałam prychnięcie ze strony szatyna. Wzruszyłam ramionami.
– Czy ty mnie w ogóle słuchasz? Cher?
– Co? Tak, tak. – Powiedziałam szybko, jednak to nie
zadowoliło mojego rozmówcy.
Niall skrzywił się nieznacznie.
– Skarbie, jeśli być mnie słuchała, to już byłabyś w
kuchni i ratowała to, co przez całe przedpołudnie próbowałaś upichcić. – Odparł
zadowolony z siebie blondyn.
Nim dotarły do mnie słowa mojego chłopaka, w moje
nozdrza uderzył silny zapach. Wstałam na równe nogi i pobiegłam do piekarnika. Wyłączyłam
go, po czym wzięłam w dłoń ścierkę i wyjęłam blaszkę z kuchenki, postawiłam ją
na desce i przyjrzałam się ciastu. Mhm,
jedyna jego wada, to ewentualnie zbyt spieczony spód.
Usłyszałam chichot za swoimi plecami, więc natychmiast
odwróciłam się w tamtą stronę.
– I z czego się śmiejesz, Horan, co? – Zagadnęłam –
Mogłeś sam wyjąć ciasto. Wtedy nie byłoby problemu, a nie.
– Nie mogłem, ponieważ zabroniłaś mi się zbliżać do
piekarnika.
Ugh, miał rację. Zanim pochłonęły mnie wspomnienia
sprzed kilku tygodni, zakomunikowałam mu, aby najlepiej nie wchodził do kuchni,
bo znając jego łakomstwo, zjadłby nawet niezrobione ciasto, albo gorące.
– Nie wierzę w to, że wytrzymałeś czterdzieści minut
bez wchodzenia do kuchni. – Zauważyłam – To byłby cud.
– No, bo nie wytrzymałem, ale potulnie omijałem
piekarnik szerokim łukiem. – Uśmiechnął się triumfalnie. – Co zrobisz teraz z
tym ciastem?
Wywróciłam oczami. Dlaczego miałabym się spodziewać
innego pytania?
– Poczekam aż wystygnie, potem przełożę je masą
budyniową, położę na nim truskawki i poleję galaretką, co wiąże się z tym, iż
dopiero jutro je spróbujesz, kochanie.
Zauważyłam w jego oczach zawód, jednak szybko się
pozbierał i uśmiechnął wesoło. Podszedł do mnie i objął mnie w talii, po czym
pocałował w policzek.
– Wiesz, że jesteś najcudowniejszą dziewczyną na
świecie?
– Wiem, ale nie pozwolę ci spróbować mojego ciasta,
skarbie. – Szepnęłam odwracając się do niego przodem, tak, by móc spojrzeć w
jego lazurowe tęczówki – Jutro tak, dzisiaj nie.
Pamiętajcie, następnym razem, kiedy będziecie
chcieli upiec jakieś ciasto, powinniście zamknąć Niall’a na ten czas w jakieś
izolatce, aby nie mógł was czarować i błagać o kawałek deseru. Inaczej – wasze
starania pójdą na marne.
Irlandczyk złączył nasze usta w czułym pocałunku, po
czym uśmiechnął się wesoło.
– Pomogę ci.
Dlaczego mnie to nie dziwi? – po raz kolejny
pokazał, że jest, nie dość, że słodki to jeszcze podstępny.
–
Dobra, ale żadnego podjadania, lizania, dotykania, tykania, mlaskania,
podkradania, gryzienia.. Mówiłam już o podjadaniu?
*
Wstałam przed dziewiątą, aby móc przygotować się do
dzisiejszego dnia, a raczej śniadania. Z
trudem, wygramoliłam się z łóżka, ponieważ Niall tak się we mnie wtulił, że
ciężko go było opuścić. Poszłam do łazienki i wzięłam ciepły prysznic, po czym,
ubrałam się w czarne, krótkie spodenki i szarą koszulkę z nadrukiem, a na to
jasną katankę. Włosy spięłam w kitka, a oczy podkreśliłam tuszem i eyelinerem. Na
stopy założyłam czerwone conversy. Ciekawe było to, że w domu One Direction,
miałam tyle swoich rzeczy.
Skierowałam się do kuchni, skąd moich uszu dobiegły
już rozmowy. Kiedy stanęłam w progu, ujrzałam Eleanor i Liam’a, którzy
zawzięcie wymieniali się spostrzeżeniami na temat układu menu na ślub ciemnego
blondyna.
– Dzień
dobry. – Uśmiechnęłam się do nich, a El momentalnie się do mnie przytuliła,
Liam, natomiast posłał mi ciepły uśmiech – Dobrze słyszałam, Li? Nie możecie
się zdecydować, czy chcecie owoce morza, czy-
– Danielle upiera się przy sushi i takie tam, a ja
uważam, że to powinien być normalny ślub z normalnymi
daniami. – Powiedział.
– Och, Liam. Daj spokój! – Uśmiechnęła się Els –
Ślub ma się tylko raz w życiu! Powinniście się w końcu na coś zdecydować, bo
nie macie za wiele czasu… o, czy to ogórki?
Brunetka poleciała do otwartego, jak podejrzewałam,
przez Liam’a, słoika z ogórkami i chwyciła w swoje palce pokaźne warzywo,
wgryzając się w jego fakturę.
– Hm, czegoś mi tutaj… Aha! Bita śmietana. – Ucieszyła
się Calder, po czym otworzyła lodówkę i wzięła butelkę, następnie biały puch
znalazł się na ogórku. – Teraz to ma smak.
– Zaraz puszczę pawia. – Jęknął Payne.
– Tsa, ja też. – Skrzywiłam się.
Eleanor najwidoczniej nie zauważyła naszego… hm,
obrzydzenia, bo zajadała się tym czymś w najlepsze. Korzystając z jej nieuwagi,
podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej blaszkę ze swoim dziełem sztuki. Aha,
wiem, skromna jestem.
– O, tak się właśnie wczoraj zastanawiałem, dlaczego
Danielle mi truła głowę, że niczego jej nie piekę. A tutaj proszę. – Uśmiechnął
się Liam – Jakaś specjalna okazja?
Skinęłam głową na potwierdzenie jego słów. Wyjęłam z
blaszki ciasto za pomocą papieru, który uprzednio położyłam pod wypiekiem, i
postawiłam je na blacie. Następnie wzięłam nóż i zaczęłam rzeźbić w cieście.
– Nie dowiemy się, jaka, prawda? –
Upewniła się brunetka, na co Liam zrobił młynka oczami.
– Nie. – Uśmiechnęłam się do siebie, jednak czując
na sobie wzrok dwójki przyjaciół, dodałam: – Dzisiaj mija trzeci miesiąc odkąd
jestem z Niall’em i postanowiłam, że zrobię mu taki mały prezencik.
– O, Boże! To już? Tak szybko?! – Ucieszyła się
Eleanor, odrzucając na bok ogórka z bitą śmietaną – Mówię wam, będziecie
niedługo ślub brali, a nie czcili trzeci miesiąc w związku!
Gdy entuzjazm Calder przerodził się w szloch, Liam,
zrezygnowany całą tą sytuacją, zawołał Louis’a, który właśnie zszedł na dół,
cały zaspany. Wziął swoją ukochaną w ramiona i wtulił się w jej włosy, a ja
miałam wrażenie, że szepce jej ciepłe słówka, aby się rozpromieniła. Jakiś czas
później, para zniknęła na tarasie, a Payne nadal siedział w kuchni,
przyglądając się moim poczynaniom.
Udało mi się już wykroić z ciasta dwa serduszka, co
równało się z cudem, bo, no, próbujcie to robić w galaretce z truskawkami. Ułożyłam
je na dwóch talerzykach, a resztę ciasta schowałam do lodówki, pisząc na
karteczce, iż można je zjeść.
– Um, Cher? A Niall wie, że dzisiaj-
– Nawet, jeśli nie, to przecież nie wymagam od niego
prezentów. Robię to z czystej przyjemności, Li. – Przerwałam ciemnemu blondynowi
i przyjrzałam się swojemu dziełowi. Nie wygląda aż tak źle, zważywszy na mój talent
(lub jego brak) kucharski.
Spojrzałam na zegarek kuchenny i zamarłam. Dziesiąta
trzydzieści. Niall musi już nie spać, więc szybko wyjęłam tacę z szafki i
postawiłam na niej kawę i herbatę, oraz dwie łyżeczki.
– Smacznego! – Usłyszałam za sobą, kiedy wychodziłam
z kuchni. Odpowiedziałam Liam’owi „dziękuje” i zniknęłam na schodach.
Weszłam do pokoju i, tak jak myślałam, Horan już nie
spał. Leżał na swoim łóżku i bawił się telefonem. Kiedy mnie zobaczył, na jego
usta wślizgnął się promienny uśmiech, co i ja odwzajemniłam. Postawiłam przed
nim tacę i cmoknęłam go w policzek.
– Z okazji naszego trzeciego miesiąca razem,
zrobiłam ci mały prezencik. – Uśmiechnęłam się do chłopaka i usiadłam na końcu
łóżka.
Chłopak przyjrzał mi się uważniej, po czym w jego
tęczówkach ujrzałam błysk.
– Mówiłem ci już, jak bardzo jesteś dla mnie ważna? –
Zapytał, a ja skinęłam głową – Och, no chodź tu do mnie. – Rozłożył ramiona, a
ja położyłam się obok niego i wtuliłam się w jego nagi tors, rozkoszując się samą
jego obecnością – To najlepszy prezent, jaki mógłbym sobie wymarzyć. Dziękuję, Cher-bear.
Pocałował mnie we włosy i wtedy poczułam jak wyciąga
spod poduszki coś, co potem zawisło przed moimi oczami. Czerwone pudełeczko,
takie podłużne.
– Nie zapomniałem. – Otworzył je i moim oczom ukazał
się srebrny łańcuszek z koniczynką. Gdy przyjrzałam mu się bliżej, ujrzałam, że
miał wygrawerowane inicjały naszych imion. – Perrie pomagała mi wybrać.
– Boże,
Niall. To jest piękne. – Uśmiechnęłam się, a on wyjął biżuterię z pudełeczka i
powiesił mi łańcuszek na szyi – Dziękuję. – Pocałowałam go w policzek – Kocham
cię.
– Ja ciebie bardziej. – Odparł i tym razem to on
mnie pocałował w usta, pogłębiając pieszczotę. Gdy skończyliśmy naszą miłą
czynność, zabraliśmy się za konsumowanie ciasta.
*
Na każdym kroku, Louis wyśmiewał się z Zayn’a, że to
brunet zemdlał na wieść o tym, iż Eleanor jest w ciąży, co było cholernie
śmieszne, ale i zarazem męczące, bo szatyn nie zdawał sobie sprawy z tego, że
się powtarza.
– Och, a oto i nasz mistrz we własnej osobie! – Zaśmiał
się Lou, gdy Malik wyszedł do nas, na taras – Na wiadomość o tym, że dostałeś
się na studia, też zemdlejesz?
– Kurwa, Tomlinson, bo jak zaraz się nie zamkniesz,
to dowiesz się jak to jest być bez zębów! – Warknął wkurzony już, Zayn i usiadł
na wolnym leżaku obok swojej dziewczyny.
– Louis, mógłbyś w końcu zmienić śpiewkę. – Uśmiechnęłam
się do niego, kiedy już otwierał usta, aby coś odpowiedzieć mulatowi.
Posłał mi wkurzone spojrzenie, a ja poruszyłam się
niemrawo na kolanach u Niall’a. Blondyn wydał się być niewzruszony tym, co
mówią jego przyjaciele, bo nadal bawił się kosmykami moich brązowych włosów.
– Cher, moja najdroższa Cher. Zamknij się. – Powiedział,
a jego słowa przesiąknięte były ironią – Zaynee, kochany. Oboje dobrze wiemy,
że-
Nim Lou zdążył dokończyć, dostał w głowę butem,
który, ku mojemu zdziwieniu należał do mojego chłopaka. Horan uśmiechnął się
triumfalnie, kiedy szatyn na niego spojrzał.
– Nie mów tak do mojej dziewczyny, Tomlinson. – Powiedział
znudzonym tonem Niall, a ja pocałowałam go w policzek za to, że zareagował.
Jednak to nie uciszyło Tommo na dobre. Następne dziesięć
minut spędził na dokuczaniu Malikowi, do czego znowu włączyła się, Eleanor.
– Jak zaraz się nie zamkniesz, to będziesz spał na
sofie. – Powiedziała groźnie brunetka, na co szatyn zamilkł i chwała jej za to.
– To jest szantaż. – Burknął Lou.
– Wcale, że nie. Po prostu nie rozumiesz tego, że
Zayn źle się czuł przez cały dzień i kiedy wszedł do ciepłego domu, momentalnie
go-
– A ty, moja droga, skąd to wiesz, huh? – Zapytał,
drażniąc się z nią, Louis.
– Perrie mi powiedziała.
Wtuliłam się w szyję swojego chłopaka i zamknęłam oczy.
Tak bardzo się kochają, ale gadane mają. I to, jakie!
– Loueh, proszę, nie kontynuuj tej rozmowy, bo
Eleanor i tak wygra w tej dyskusji. – Jęknął zrezygnowany Liam w tym samym
czasie, kładąc sobie głowę na ramieniu Danielle.
Trzy minuty. Tyle Lou z El wytrzymali bez rozmowy. A
było tak blisko.
– Mogła równie dobrze kłamać. – Zauważył wesoło
Tommo – A właściwie, to skąd wiesz, że Zayn nie oszukiwał?
Poczułam jak mięśnie Niall’a się całkowicie
rozluźniają i chłopak oparł swoją głową o moją, wzdychając ciężko. Otworzyłam na
chwilę oczy i ujrzałam, że Perrie z Zayn’em wchodzą do domu i opadają na
kanapę, a Danielle z Liam’em kierują się w stronę basenu. Eleanor i Louis nadal
zawzięcie wymieniają się swoimi zdaniami.
– Jak zaraz ktoś ich nie uciszy, to zwariuję. – Szepnęłam
w szyję blondyna, na co ten zacieśnił swój ucisk.
– Obiecaj mi, że jeśli kiedykolwiek będziesz w
ciąży, to nie będziesz taka humorzasta jak Eleanor. – Wymamrotał mi we włosy
Horan.
– Tylko wtedy, jeśli ty nie będziesz taki
nadopiekuńczy jak Louis.
W odpowiedzi, ponownie, poczułam jak całuje mnie we
włosy, a potem odpłynęłam w krainę snów.
***
Dobry wieczór, drogie panie!
Wiem, wiem. Rozdział miał być wczoraj, ale
całkowicie o nim zapomniałam, więc siedziałam teraz i naskrobałam, co nieco. Mi
się podoba, szału nie ma, ale jest.. dość, ciekawie? Pisałam go z 3 godziny.
Jak wam wakacje mijają? Mi nawet dobrze. Mimo, iż
nie wyjeżdżam nigdzie i siedzę w tej Świdnicy przez najbliższe 2 miechy, ale da
się przeżyć (:
A teraz mam pewną prośbę: wszyscy, którzy czytają proszę, aby skomentowali ten
rozdział i wyrazili swoją opinię. Nawet ci, którzy są tzw. ‘cichymi
czytelnikami’. Dla mnie to ważne, a dla Ciebie to tylko 3 minuty ;]
Miłego tygodnia, xoxo
OMG, Zayn zemdlał jak się dowiedział o ciąży El?? Hahahahahahahahahaha. Dalej nie potrafię się przestać śmiać, jak to sobie wyobraziłam.
OdpowiedzUsuńPiszesz genialnie, mówiłam już to tysiąc razy. Ja przy Tobie mogę się na serio schować. Strasznie zazdroszczę Ci talentu.
Rozdział jak zwykle cudowny. bardzo mi się podobał, taki wesoły :)
Jak zwykle genialny rozdział ! Kompletnie nie wiem co mogłoby być w następnym dlatego z niecierpliwością na niego czekam :-)
OdpowiedzUsuńWspółczuję wszystkim domownikom że muszą wytrzymywać z Lou i El
Och, sama nie wiem co mam tutaj napisać. Uwielbiam tą historię i twój styl pisania. Piszesz luźnie, ale posługujesz się poprawną polszczyzną. To lubię! No cóż, do następnego rozdziału. xoxo
OdpowiedzUsuńto jak Zayn zemdlał... hahahahah wyobrażam to sb XD jakbym przy tym była to wybuchnęłabym śmiechem płacząc jednocześnie XD a te humory Lou i Els ahahahah to też Ci się udało ;D naprawdę świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuń@WTuszynska
Tak czytam sobie ten rozdział i śmieję się sama do siebie :D
OdpowiedzUsuńZdaję sobie sprawę, że ta historia nigdy nie miała miejsca, no ale muszę to napisać.
HARRY MA NIEZŁY UBAW Z GÓRY.
@Object_Sighs
+ Kocham Cię za to, że Twoje 'bazgroły' wywołały dzisiaj uśmiech na mojej twarzy ♥
Louis przyjął do wiadomości to, że El jest w ciąży, a Malik po prostu padł trupem kiedy usłyszał tę informację?! Jestem w szoku i śmieje się na samą myśl o tym :)
OdpowiedzUsuńA więc trzy miesiące Niall i Cher są razem. To takie cudowne, że oboje o tym pamiętali i zrobili sobie idealne dla nich prezenty na ten jakże cudowny dzień. Są tacy słodcy, będę to powtarzała chyba w każdym komentarzu, pod każdym rozdziałem. Nie umiem inaczej, ta ich słodkość mnie hipnotyzuje.
Końcówka to chyba moja ulubiona część tego rozdziału. Czyżby Cher z Niall'em również szykowali niespodziankę dla swoich przyjaciół? Może kiedyś, sama nie wiem co planujesz słonko, ale kwestia ślubu Chiall'a oraz ciąży Cher jest naprawdę znakomita jednak może wszystko w swoim czasie :)
@RootsmanSoulx