– Co do cholery!? – W salonie rozbrzmiał
zdezorientowany głos Louis’a.
Wstałam z sofy i skierowałam się do przedpokoju,
gdzie wpadało chłodne, wieczorne powietrze. Tomlinson stał jak wryty i
wpatrywał się bezceremonialnie w postać za drzwiami. Podążyłam, podobnie jak
reszta osób, za jego spojrzeniem i zamarłam. Przed nami stał wysoki brunet,
którego włosy były nagannie ‘ułożone’ w chaos. Jego zielone, przeszywające
tęczówki przechodziły po każdym z nas, a kąciki ust wykrzywiły się ku górze.
Jakim cudem on tutaj był?! Dlaczego… co… Jakim cudem
on tutaj był!? Przecież nie żyje. Umarł. Zginął w wypadku samochodowym. Napisał
listy. Byłam na jego pogrzebie. Patrzyłam jak trumna z JEGO ciałem zsuwana była
do wielkiej dziury. Widziałam na własne oczy, że ludzie z ostatniej posługi
zakopywali TĘ samą trumnę, w której był ON. Nieżywy ON. Byłam w szpitalu, zaraz
po JEGO wypadku. Lekarz nam powiedział, że nie ON nie przeżył operacji –
wykrwawił się. Wszystko było przeze mnie dokładnie zapamiętane, mimo, iż bardzo
chciałam o tym zapomnieć. JAKIM CUDEM, ja się pytam, ON TUTAJ BYŁ I STAŁ PRZED
NAMI?!
Następnym, co pamiętałam był ból w okolicach ud i
ramion.
Otworzyłam oczy, jednak światło lampy od razu mnie
poraziło i nie byłam w stanie pozostać przy takiej pozycji. Po ciężkich
próbach, podniosłam powieki ku górze i moim oczom ukazał się mój pokój, ale
dziwnie nieznajomy. Wyglądał całkowicie inaczej niż ten w apartamencie Perrie.
Ściany były fioletowe, a meble białe. Puchowy, beżowy dywan leżał pod łóżkiem,
a na suficie wisiał ozdobny żyrandol. Naprzeciwko łóżka znajdowała się wielka
szafa, obok której stało biurko z laptopem, a nad nim, na ścianie wisiało
mnóstwo zdjęć.
– Cher? Wstałaś już? – Usłyszałam pytanie
rozlegające się po całej mojej głowie. Przecież to nie był mój pokój.
Drzwi się uchyliły, a w następnej sekundzie widziałam
uśmiechniętą twarz lokowatego chłopaka. Wszedł do pokoju z kubkiem,
najprawdopodobniej herbaty, i postawił ją na szafce nocnej, przy łóżku. Po czym
sam zajął miejsce u jego rogu.
– Jak się spało? – Zdziwiło mnie jego pytanie.
Przecież on nie żył!
– Um, dobrze? – Bardziej zapytał niżeli stwierdziłam
– Co ty tutaj robisz?
Harry zaśmiał się dźwięcznie, ale widząc
dezorientację w moich oczach, spoważniał.
– Naprawdę nie wiesz? – Zdziwił się. Pokiwałam
przecząco głową. – Przyjechałem z chłopakami do ciebie, w odwiedziny.
Właściwie, to sama nas zaprosiłaś. Na swój ślub. Jutro wychodzisz za mąż, Cher.
Co?! Ja?! Ślub?! Z kim, do cholery!?
– Craig jest wielkim szczęściarzem, że będzie miał
cię tylko dla siebie, Cher-Bear. – Uśmiechnął się Styles.
Wpatrywałam się w przestrzeń, nie wiedząc, co mam
powiedzieć.
Czyli to wszystko, co przeżyłam, było tylko moim
snem? Wymysłem mojej wyobraźni? Ja… cieszyłam się, że Harry jednak, w
rzeczywistości, żył, ale nie sądziłam, że jestem zaręczona, z Craig’iem. Boże,
a co z Niall’em? Przecież ja go kochałam! Lecz to był sen. Kochałam go we śnie.
– Przygotuj się, bo dziewczyny szykują dla ciebie
zajebisty wieczór panieński. – Chłopak wstał z łóżka i skierował się do wyjścia
z pokoju.
– Harry? – Zagadnęłam, kiedy był już prawie za nimi.
Odwrócił się do mnie. – Ty żyj… To naprawdę ty.
Brunet uśmiechnął się ciepło.
– To ja, Cher. Bez zmian od dziewiętnastu lat.
Po tych słowach wyszedł.
Zostałam sama ze swoimi myślami. W moim śnie, Harry
nie żył. Zginął w wypadku samochodowym. Umarł, a ja byłam świadkiem tego
wszystkiego na pogrzebie, kilka dni później. Dostałam listy od niego; Louis
mnie nienawidził; miałam chłopaka i to wszystko było takie…
Kolejne uderzenie.
To nieprawdopodobne. To wszystko, że Harry umarł.
Nie żyje i raptem przychodzi do mnie, a ja mam brać ślub. To. Jest. Nierealne.
Huk.
– Może nie
żyje?
– Daj spokój, Tomlinson! Ona tylko zemdlała.
– Jesteś tego pewien? Wygląda jakoś strasznie blado.
Poruszenie i szelest nieco stłumiły chichot.
– Może mógłbym jakoś-
– Nie! – Odparły dwa głosy.
Powoli wracała mi świadomość. Powieki przestały mi
ciążyć i uchyliłam je. Wtedy ujrzałam przed sobą, pochylonego Louis’a i
Niall’a. Sekundę później, w pomieszczeniu, w którym byłam, rozbrzmiało
trzaśnięcie drzwiami i powiatania Liam’a i Danielle.
– Odzyskuje przytomność. – Odetchnął Horan i zbliżył
się do mnie nieco – Cher, wszystko w porządku? Nieźle nas nastraszyłaś.
Podparłam się na łokciach i dotarło do mnie, iż
leżałam na kanapie. W dłonie włożono mi szklankę z wodą oraz tabletki. Eleanor
uśmiechnęła się do mnie delikatnie. Bez namysłu połknęłam pigułki i popiłam je
przezroczystym płynem. Nie miałam siły na wykłócanie się.
Usiadłam, opierając się o oparcie sofy, jednak nadal
czułam na sobie wzrok kilku par oczu. Rozejrzałam się po salonie; Niall klęczał
przy kanapie, Eleanor zajęła miejsce na fotelu, odwracając wzrok od punktu, w
który wszyscy się wpatrywali; wszyscy prócz brunetki. Podążyłam wzrokiem za innymi
i ujrzałam tego samego chłopaka, który nawiedził mnie w moim cholernie
niezrozumiałym śnie.
– O mój boże. – Westchnęłam, kiedy nasz gość posłał
mi uśmiech. Te dołeczki. To był on.
Danielle ujrzała go w tym samym momencie, co ja i
przyłożyła sobie dłonie do ust, cofając się o krok do tyłu. To było zrozumiałe.
Nikt się nie spodziewał, iż Harry żyje. Przecież był pogrzeb i te wszystkie.
Kurde, nikt nie zmartwychwstaje!
– Jakim cudem, kurwa, ty żyjesz?! – Wysyczał
zszokowany Louis. Każdy w salonie myślał dokładnie tak samo jak szatyn. Lou
wpatrywał się w bruneta z powagą.
– Byłem tu i tam. – Odparł obojętnie Styles, nawet
nie patrząc na swojego rozmówcę. Jego oczy przenosiły się z każdego na każdego.
– Należy nam się wytłumaczenie, Styles. –
Powiedziałam pewnie, wstając na nogi i idąc ku niemu. Stanęłam przy Louis’ie i
kontynuowałam – Wiesz, co każdy z nas przeżywał? Nawet sobie nie zdajesz sprawy
z tego, co tutaj się działo, kiedy UMARŁEŚ, Harry. Umarli nie wracają po prawie
sześciu miesiącach do swojego dawnego życia, bo są NIE ŻYWI!
Czułam na sobie spojrzenia każdego domownika,
łącznie z naszym trupem-zmartwychwstałym. Widząc, iż nasz ‘uroczy’ brunet nie
miał zamiaru nic powiedzieć, postanowiłam zrobić to ja:
– Każdy, dosłownie każdy na świecie bał się
wspomnieć twoje zasrane imię, bo wywoływali płacz u waszych fanów. Każdy mówił
tylko o was, o tobie i o tym, co się stało. Nie było spokoju, tylko kilkudniowa
żałoba i smutek przez wiele tygodni. Wiesz, że twoja siostra i mama były na
skraju załamania?! Coś ty sobie myślał, co Styles? Że jak umrzesz i pojawisz
się po paru miesiącach, to wszystko wróci do normy?
Chłopak pokiwał przecząco głową i zrobił krok ku
mnie i Tomlinson’owi.
– Nawet tutaj nie podchodź, Harry. – Powiedział,
prawie, spokojnie Louis. – Nie wystarczająco już spierdoliłeś to wszystko?
Harry prychnął.
– Do czego to doszło? Dwoje ludzi, na których mi
najbardziej zależy, właśnie na mnie krzyczą.
– TY – Wskazałam palcem na bruneta – Nie waż się
mówić w ten sposób! – Z każdym słowem podchodziłam coraz bliżej Styles’a –
Jesteś najgorszym, pieprzonym egoistą, jakiego kiedykolwiek mogłam poznać. Ty-
– Sądziłem, że ta rola została już zajęta przez
Zayn’a. – Uśmiechnął się.
Nie wytrzymałam. Uderzyłam go w policzek i wyszłam z
salonu, stając w kuchni i opierając się o lodówkę. To wszystko było niemożliwe.
To mój kolejny sen. Sen, z którego chcę się wybudzić. Harry nie żyje. Tak ma
być.
Poczułam jak łzy zaczęły mi spływać po policzkach, a
ciężki oddech powoli się stabilizował. W pomieszczeniu obok, słyszałam rozmowy,
w których najprawdopodobniej uczestniczył już nie tylko Louis i Harry, ale
także Liam z Zayn’em.
Czyjeś ramiona owinęły się wokół mojego brzucha i w
tym samym momencie, do moich nozdrzy dotarł przyjemny zapach perfum mojego
chłopaka. Niall oparł swoją głowę na moim ramieniu i cicho westchnął. Odwróciłam
się do niego przodem i wtuliłam się w jego ramię, aby jakoś zatrzymać łzy.
Chłopak zacieśnił ucisk i zaczął gładzić moje plecy oraz całować mnie we włosy
czule. Słyszałam jak pociąga nosem i mogłabym przysiąc, iż właśnie niewiele mu
brakuje do wybuchnięcia płaczem, podobnie jak ja.
– Harry chce nam wszystko wytłumaczyć. – W kuchni
rozbrzmiał głos Liam’a. Otworzyłam oczy i ujrzałam go opierającego się o
framugę drzwi. – Powinniście go wysłuchać. – Głos Payne’a nie wyrażał niczego,
co można by było zaliczyć do szczęście ani złości. Był pusty.
– Zaraz przyjdziemy, Li. – Odpowiedział za nas
oboje, Niall. Zobaczyłam jak ciemny blondyn opuszcza kuchnię. Horan odsunął
mnie od siebie i spojrzał w moje zaszklone oczy; jego były o krok od takiego
stanu. – Chcę, żebyś wiedziała, że cię kocham, Cher. Najbardziej na świecie.
Zrobię wszystko, abyś była szczęśliwa. Pozwól mi tylko być z tobą.
Nie wierzyłam w to, co słyszałam. On myślał, że go
zostawię, bo Harry jednak żył.
– Jeśli jeszcze raz pomyślisz, że kiedykolwiek cię
zostawię, to nie on, a ty dostaniesz w twarz, Niall. – Szepnęłam mu, po czym
pocałowałam go w usta. – Jesteś dla mnie najważniejszy, Horan i nikt tego nie
zmieni. – Szepnęłam, wtulając się w jego tors.
Staliśmy w takiej pozycji kilkanaście sekund,
dopiero potem, Niall zadecydował, abyśmy dołączyli do reszty. Wyszliśmy z
kuchni i znaleźliśmy się w salonie, gdzie byli już wszyscy; Louis siedział
między Eleanor a Liamem, obok którego miejsce zajmowała Danielle, Zayn siedział
na fotelu, a Perrie na schodach. Postanowiliśmy z blondynem, iż usiądziemy tam,
gdzie wokalistka. Zajęłam miejsce na tym samym stopniu, co Edwards, a Niall o
jeden wyżej, aby było mu wygodniej. Ścisnęłam jego dłoń, a Pezz posłałam
delikatny uśmiech, który lekko odwzajemniła.
– Czekamy, Styles. – Powiedział Zayn.
Dopiero w tamtym momencie zauważyłam, że Harry stał
przed telewizorem i lustrował spojrzeniem każdego z nas. Było mi cholernie
słabo, a złością kipiałam chyba cała.
– Zacznijmy zabawę! – Rzucił z sarkazmem Louis – Jak być pieprzonym dupkiem bez uczuć, część
pierwsza.
Harry przejechał dłonią po swoich lokach, ignorując
uwagę szatyna, i nabrał powietrza do ust.
– Teraz wiem, że nie postąpiłem zbyt dobrze, ale
jeszcze jakiś czas temu wydawało mi się to być bardzo dobrym pomysłem. – Zrobił
pauzę, aby przenieść swój wzrok na Eleanor i Lou – Każdego dnia, zastanawiałem
się, jak to by było, gdybym na jeden dzień odszedł z tego świata. Kto by się
tym przejął, co by się stało z wami, po tym wszystkim. Pewnego dnia spotkałem
Elenę, to ona podsunęła mi realizację tego pomysłu, bo skoro miałem kasę, to i
mogłem to zrobić, prawda? Zadzwoniłem tu i tam. Szybko się rozniosło, że chcę
upozorować swoją śmierć, więc wciągnąłem w to menadżerów, którzy poparli mój
pomysł, gdyż w ten sposób, zespół zdobyłby więcej kasy i rozgłosu.
– Okej, świetnie! – Wciął się Zayn – Wiecie. co, nie
mam zamiaru tego słuchać dalej.
Mulat chciał już wstać, kiedy Liam posłał mu jedno
ze swoich spojrzeń. Został.
– Żeby było bardziej wiarygodniej, załatwiłem tę
całą operację w szpitalu i tak dalej. Nie trudno było o lekarzy, którzy
chcieliby zarobić trochę kasy, a z pomocą przyszli mi szefowie, więc było
łatwiej. Po tym wszystkim postanowiłem wyjechać. Elena była wspaniałą kucharką
i marzyła o wyjeździe do Brazylii, więc, aby zrewanżować się jej za dobry
pomysł zabrałem ją tam. Musicie kiedyś odwiedzić Rio de Jonerio. Piękne miasto!
– Chcesz powiedzieć, że… – Zaczął Liam – Cały ten
czas bawiłeś się w najlepsze w Rio? Jaja sobie robisz?
– Liam, czy ja wyglądam na osobę, która miałaby
żartować? – Zapytał Harry.
– Kogo pochowaliśmy? – Od razu zagadnął Niall.
Styles wlepił swój wzrok w niego, po czym przeniósł go na mnie. – Dlaczego nie
odpowiadasz? Kto. Leży. W. Trumnie?
Brunet wzruszył ramionami.
– Nikt. – Burknął – Rzeźba, zrobiona na zamówienie.
Bardzo realistyczna, jak widać.
– Ty masz jeszcze tupet tutaj przychodzić? –
Wypaliła Eleanor – Przez ciebie prawie
straciłam Louis’a, Harry. Wszyscy byliśmy bliscy obłędu!
Styles pokręcił głową.
– Dzięki mnie, El, masz Louis’a. – Zaśmiał się –
… i jego dziecko, jak widzę.
– Dlaczego, do jasnej cholery to zrobiłeś, Styles? – Zapytałam, będąc pewna, że odpowie na to
pytanie, odchodząc od tematu Eleanor i Louis’a.
–
Cher, kto, jak kto, ale po tobie nie spodziewałbym się, że się aż tak zmienisz.
– Pokręcił głową z dezaprobatą – Widzę,
że towarzystwo Niall’a dobrze na ciebie wpływa.
– Odpowiedz. Na. Pytanie. Styles. – Warknęłam,
mocniej ściskając dłoń swojego chłopaka.
– Chciałem się nieco oderwać od tego całego sztucznego
życia, a perspektywa zginięcia była bardzo kusząca, więc się na to porwałem. –
Wzruszył ramionami – Nie chcę być niegrzeczny, ale jestem zmęczony. Mógłbym
pójść do swojego pokoju?
Nikt mu na to nie odpowiedział, więc przeszedł przez
salon i stanął przede mną, Niall’em i Perrie, oczekując na to, abyśmy go
przepuścili. Horan odsunął się na bok, jednocześnie robiąc mu przejście. Gdy
Harry zniknął na górze, Perrie od razu poderwała się z miejsca i pobiegła za
Zayn’em, który wybiegł niczym torpeda z domu. Usłyszałam tylko trzaśnięcie
drzwiami.
– Nienawidzę tego, Ugh. – Jęknęła Eleanor, wstając
na nogi. Zachwiała się niepewnie, a Louis ją złapał w ostatniej chwili. Gdy
była przez niego podtrzymywana, złapała się za brzuch i cicho jęknęła – Nasze
dziecko też go nie lubi za to, co zrobił.
Ujrzałam na ustach Tomlinson’a przelotny uśmiech,
jednak szybko on zniknął.
– Powinnaś odpocząć, kochanie. – Stwierdził szatyn –
Chodź, położysz się.
Tym razem to oni skierowali się na schody. Stanęli
chwilę przy mnie i Niall’u, a na swoim ramieniu poczułam dłoń. Podniosłam wzrok
u ujrzałam Louis’a, który skinął mi głową, a ja powieliłam jego ruch. Potem –
zniknęli na górze. Liam pobiegł za Zayn’em i Perrie, a Danielle zdejmowała właśnie
torbę ze swojego ramienia, po czym weszła do kuchni.
– Wielki powrót Styles’a w sam raz na ślub Liam’a i Dani. – Szepnęłam
pod nosem, a Niall zachichotał pod nosem.
*
Ze snu wyrwało mnie głośne trzaśnięcie drzwiami. Momentalnie
podniosłam się do pozycji siedzącej, mimowolnie, strząsając dłoń blondyna z
mojej talii. Chłopak poruszył się nieco, jednak nadal smacznie spał. Zerknęłam na
zegarek elektroniczny, który znajdował się na szafce nocnej w pokoju Irlandczyka.
Wskazywał 3:57 nad ranem, co mnie nieco przeraziło, zważywszy na to, kto wrócił
zza światów, jeśli wiecie, o czym mówię.
Podniosłam się z łóżka i stąpając po na boso po
chłodnych panelach – uchyliłam drzwi. Szmery dochodzące do moich uszu
wydostawały się z dołu mieszkania, co jeszcze bardziej mnie przeraziło. Próbowałam
przypomnieć sobie, czy żaden z współlokatorów nie ma w zwyczaju lunatykować,
jednak mój umysł nie wychwycił takiej osoby.
Nie chcąc budzić Niall’a, zeszłam na dół, starannie
nasłuchując. Gdy zostało mi do pokonania, zaledwie pięć schodków, usłyszałam huk,
dobiegający z kuchni. Powoli, aczkolwiek pewnie, ruszyłam w tamtą stronę. Ujrzałam
tam Perrie. Była cała zapłakana.
– Pezz, co się stało? – Wydusiłam z siebie,
podchodząc do przyjaciółki i przytulając ją do siebie. Edwards rozpłakała się
na dobre.
– On powiedział, że nie chce mieć ze mną nic
wspólnego. Brzydzi się tym, co zrobiłam i nie chce mnie znać. – Wyszeptała
zdruzgotana.
Nie byłam pewna dokładnie o kim mówiła. Ostatni raz
ją widziałam, kiedy wybiegała za Malik’iem kilka godzin temu. Sądziłam, iż
oboje wrócili już do domu. Z tego, co zauważyłam, to Liam’a chyba też nie było.
– Kto? – Zapytałam, gładząc jej plecy. Wtedy ujrzałam
ponad jej ramieniem, że wazon z kwiatami, który stał na blacie został brutalnie
zepchnięty na ziemię.
– Zayn. – Ledwo mogłam ją usłyszeć – Ten egoistyczny
dupek powiedział mi, żebym już więcej nie pojawiała się w jego życiu. Cher,
rozumiesz to? Od prawie półtora roku jesteśmy razem, a on powiedział mi, abym
spierdalała z jego życia. Ja-
– Cii – Uspokoiłam ją. Nie to, że nie chciałam jej
słuchać. Bardzo chciałam jej wysłuchać, jednak teraz potrzebowała się wyciszyć
i odetchnąć. – Idź usiądź, zrobię ci herbaty i wszystko mi powiesz, dobrze?
Dziewczyna skinęła mi głową i przeszła do salonu,
gdzie zajęła sofę. Nastawiłam wodę na herbatę i przygotowałam dwa kubki. Po tym,
jak woda się zagotowała, zalałam je wrzątkiem i posłodziłam. Zaniosłam naczynia
z gorącym trunkiem do salonu i postawiłam na stoliku, widząc, iż Perrie
całkowicie odpłynęła. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i mój wzrok zatrzymał
się na bordowym kocu. Rozłożyłam go i przykryłam swoją przyjaciółkę, aby nie
zmarzła. Następnie przygasiłam światło i ze swoim kubkiem w dłoni, poszłam do
sypialni Niall’a.
Na schodach, natknęłam się na Styles’a. Nie mogę
mówić do niego po imieniu. To zbyt boli. Zmierzył mnie wzrokiem; ubrana byłam
tylko w krótkie, czarne spodenki i obcisły nieco, granatowy top.
On, on miał na sobie tylko bokserki. I ten arogancki
uśmieszek. I te dołeczki. I te loki.
Ugh!
– Nie powinnaś spać o tej porze? – Zagadnął.
– O to samo mogłabym się zapytać ciebie. –
Postanowiłam, iż nie będę nawiązywać z nim kontaktu wzrokowego. Przecież on nie żył…
– Pić mi się zachciało.
…A jednak tutaj
był.
– Mi też. – Podniosłam swój kubek ku górze, aby mógł
go ujrzeć, po czym swobodnie go wyminęłam.
– Uważasz, że to, co zrobiłem jest złe, ale jeszcze
mi za to podziękujesz, Cher. – Usłyszałam tylko jego słowa, jednak potem
natychmiast weszłam do sypialni Niall’a i dokończyłam pić swoją herbatę. Następnie
położyłam się obok swojego chłopaka, wtulając się w jego ciało i usiłowałam
zasnąć, jednak nie było to takie łatwe.
Cały czas myślałam o tym, co się wydarzyło.
Harry żył i przyszedł do nas.
Harry nie był już tym samym chłopakiem, co kiedyś,
nie wewnątrz siebie.
Harry bawił się w najlepsze w Rio de Jonerio, kiedy
jego najbliżsi, przyjaciele, rodzina, fani po prostu pękali z bólu.
Harry nie istniał. Był tylko postacią, która
wtargnęła do naszego, mojego, życia po tym jak umarła.
Harry nie miał duszy. Był tylko pustą, wyimaginowaną
częścią, która zawładnęła naszymi umysłami.
Obudzę się rano, a Harry zniknie.
Zasnęłam.
***
Dobry wieczór!
Zgodnie z obietnicą – jest rozdział 18.
Mam nadzieję, że wam nie namieszałam w głowach, huh?
Nie spodziewałam się tego, że ten rozdział wyjdzie mi tak dobrze (; Harry żyje.
Co o tym myślicie? Wiem, że serce was bolało, jak z początku czytałyście o tym,
że Styles umarł. Gdy to pisałam, prolog, pierwsze rozdziały, wcale nie czułam
się podle uśmiercając go – wręcz przeciwnie. Teraz, teraz jestem zbyt czułą
osobą i Harry zaczął mi się wydawać interesującą osobą, a że chcecie (chcecie
jeszcze, right?), abym kontynuowała ten blog – to nieco rozwinęłam akcję.
Tak długo już tutaj jestem. To takie piękne. Dziękuję,
że WY nadal jesteście i czytacie moje cholernie durne opowiadania. Kocham was
za to <3
Teraz tak z innej beczki. PŁACZĘ! Cały dzień
spędziłam wspaniale z przyjaciółkami, u mojej cioci. Wchodzę o 21 (jakoś tak)
na Twittera, a tam co? O BOŻE. Cory Monteih nie żyje. Idol wielu Gleeks.
Człowiek, którego w ogóle nie znałam, a tak się tym przejęłam. Zabolało mnie
to, bo moja dobra koleżanka była/jest (nie wiem jak teraz) Gleek i powiedziała,
że szkoda, bo nie będzie następnego sezonu Glee. Cholera! Powiedziałam jej, że
jest głupia, bo tak myśli. Nosz, zmarł człowiek! Aktor, chłopak, syn! To
okropne, że niektórzy myślą tylko o jego karierze, która właśnie się
zakończyła. Współczuję jego narzeczonej, Lei Mitchell. Mimo tego, że nie
śledziłam ich jako pary, czy też ich aktorskiej przygody – bardzo jest mi
przykro, że Cory umarł. PŁACZĘ! ;(
To, do następnego. Xoxo
Szczena mi opadła! A jednak to Harry!
OdpowiedzUsuńOMG! Nie... Nie wierzę XD
I trochę się pogubiłam... Cher zemdlała i potem obudziła się w pokoju i to był sen, tak? Bo później znów znalazła się w salonie... Kurczę, będę musiała jeszcze raz przeczytać ten moment :)
Zaskoczyłaś mnie. Znowu! UGH, uwielbiam to <3
Dobrze, ze mu się dostało od Cher. Sama mam mu z wielką ochotą dać po pysku. Jak tak można? Okłamywać przyjaciół, rodzinę, fanów?! Harry, Harry, Harry...
Ej, co jest między Zaynem i Perrie? Nie gadaj, że na serio chcesz zakończyć ich związek? ;c
_____
Co do Cory'ego. Jestem załamana. Uwielbiam Glee i nie wiem jak teraz to będzie. Bez niego to już nie będzie to samo. A Lea? Jak widzę ich zdjęcia razem, byli taką szczęśliwą parą, mieli się pobrać.... Co ona musi teraz przeżywać. Płaczę, non stop...
;o ! Na nic więcej mnie nie stać. o.O
OdpowiedzUsuńJezus Maria! Ja pierdole! szok! nw wgl co powiedzieć... wow... Bosh. zaniemówiłam.
OdpowiedzUsuńumiesz urozmaicić opowiadanie!
na początku nie wiedziałm o co chodzi? zobaczyli Harry'ego, potem ona miała sen i on mówi że gratuluje ślubu z Craigem (?!) i potem znów rzeczywistość...
jestem STRASZNIE ciekawa co będzie dalej! kompletnie nie spodziewałam sie takiego rozwoju akcji...
poprostu ugh...
za to co Styles zrobił znienawidziłam go w tym opowiadaniu! jak wgl można?! hahahah Ty masz bardzo rozbudowaną wyobraźnie... ;) :D
a jeszcze jak Niall się martwił że Cher go zostawi... ten rozdział to tyle emocji że... ahhhhhhh... cudowny jednym słowem *.* ciągnij to opowieadanie jak najdłużej :*
czekam na następny rozdział
@WTuszynska
zapomniałam! jeszcze ta sytuacja z Zayn'em i biedną Perrie... dlaczego Malik z nią zerwał?! O.O ... co Ty jeszcze wymyślisz??!! :P <3
OdpowiedzUsuńKochanie, namieszałaś w mojej niemądrej główce tak bardzo, że nie wiem co mam napisać w tym komentarzu. Znowu będzie on beznadziejny, krótki, bo chcę przejść do następnego i następnego, ale wypowiedzieć muszę się i tak.
OdpowiedzUsuńCholera, jakim sposobem Harry Styles żyje? Przecież go nie było, no racja. Jestem tak samo zła i roztargniona jak Cher, przynajmniej bardzo się wczułam w to wszystko, poczułam się jak biedna Cher Lloyd, która po tak drastycznej sytuacji zapewne nie chce już znać swojego przyjaciela na którym jej zależało. Czy kiedykolwiek wszyscy wybaczą mu taki postępek? Sama nie wiem co mam o tym myśleć. Próbuję postawić się w ich sytuacji i myślę co zrobiłabym ja, ale byłabym zapewne tak samo mocno zmieszana jak oni. Wiem o tym. Nie wiem tylko tego co bym zrobiła na ich miejscu. To wszystko.
Nie wypowiadałam się jeszcze na ślubu Danielle oraz Liam'a, a więc napiszę krótko i pozytywnie: Jestem taka szczęśliwa, że ta dwójka pobiera się. Bardzo się cieszę, że nareszcie będą prowadzili życie we dwójkę. Należy im się wzajemne szczęście :)
Wracając trochę, przestraszyłam się jak napisałaś w formie snu, że Cher żeni się z kimś innym, a nie z Niall'em. Dostałam heart attack, mówiąc tak bardzo po Lovatowemu, że tak zabawnie to napiszę. Cholera, przestraszyłaś mnie do granic możliwości, rozumiesz!? Jeszcze żaden blog nie sprawił, że tak mocno się bałam, a nie tworzysz przecież kryminału.
Jestem ciekawa o co konkretnie chodzi z Perrie, że Malik nie chce jej znać. Pomimo wszystko mam nadzieję, że pomiędzy nimi wszystko się ułoży. Zależy mi na szczęściu wszystkich bohaterów, wierzę, że i ty zadbasz by każdy był tutaj szczęśliwy, bo przecież należy im się.
@RootsmanSoulx