Dedykowany dla wszystkich, którzy
stracili sens swojego życia i pragną, aby na nowo go odbudować/znaleźć. Uwierzcie w siebie!
Gdyby spojrzenie mogło zabijać – osobnik stojący
naprzeciwko mnie leżałby już pięć metrów pod ziemią w drewnianej trumnie, albo,
co najlepsze, jego ciało zostałoby przeniesione przeze (lub któregoś z
chłopaków) nad rzekę i spuszczone z prądem Tamizy.
On lustrował mnie wzrokiem, podobnie jak ja jego. I
nie, to nie był Harry. Ten lokowaty pacan nie wyszedł jeszcze dzisiaj ze
swojego pokoju, i chwała mu jest za to, bo nie zniosłabym widoku jego okropnej
twarzy, a bynajmniej tych zakłamanych, zielonych oczu.
- Zapytam się po raz drugi, Zayn, i proszę,
odpowiedz mi na to pytanie. – Poprosiłam, niemalże bruneta, którego wzrok nadal
był zamieszczony na moich oczach – Dlaczego zerwałeś z Perrie?
Chłopak prychnął.
- A co? Przyjaciółka ci nie powiedziała? – Zaśmiał
się. To nie był dobry początek tej rozmowy. Louis z Eleanor wyszli z samego
rana do ginekologa dziewczyny; Danielle z Liamem też zniknęli lada świt, a
Niall jeszcze śpi. Zayn wrócił kilka godzin po tym, kiedy Perrie zasnęła na
kanapie w salonie; z tego, co było mi wiadome, nadal spała, więc starałam się
mówić jak najciszej tylko potrafiłam. Malik nie ułatwiał mi tego, bo stał się
jeszcze bardziej tajemniczy niż był zwykle. – Cher, dobrze ci radzę, nie
wtrącaj się w to. Nie chcesz być częścią TEGO wszystkiego. – Powiedział
łagodniej.
- O czym ty do mnie mówisz, Zayn?
Staliśmy w kuchni. On opierał się o lodówkę, a ja
siedziałam przy stole, nie wpuszczając z niego wzorku.
- Przecież kochasz Perrie. Jesteście razem cholernie
szczęśliwi. Gdzie widzisz problem?
- Kochałem
ją i byliśmy szczęśliwi. – Warknął –
Teraz nie czuję tego, co kiedyś. Moje uczucia do niej… Zniknęły.
- Jak mogły zniknąć uczucia, Zayn?! Czy ty siebie
słyszysz? – Wysyczałam. Bardzo nie chciałam obudzić Edwards, jednak przy tej
rozmowie raczej się nie dałoby uniknąć obudzenia całego osiedla. – Oświeć mnie,
proszę, bo nie rozumiem tutaj czegoś.
- Cher, prosz-
- Wyszedłeś wczoraj, zaraz po tym, jak Harry objawił
nam się po sześciu miesiącach bycia umarłym. – Wyrzuciłam z siebie na jednym
tchu – Było widać, że zadowolony z tego nie byłeś. Perrie i Liam polecieli za
tobą. Potem, kilka godzin później, Pezz przychodzi do domu cała zapłakana, a
Payne nie wiem, o której raczył przyjść! Gdzie tutaj, do jasnej cholery, jest
problem, co?
Z każdym słowem, jakie wyszło z moich ust, stawałam
się coraz bardziej podirytowana. Malik jeszcze nie poczuł na swojej skórze w
pełni wkurzonej Cher Lloyd. Oj, nie.
Widząc brak reakcji z jego strony, przymknęłam oczy
i westchnęłam cicho, po czym je otworzyłam.
- Czy to ma związek z Harry’m? – Szepnęłam –
Wiedziałeś o tym, co robił przez cały ten czas? Proszę, powiedz mi, Zayn.
- Harry działał solo. – Odparł beznamiętnie brunet –
To, co doprowadziło do rozstania z Perrie nie ma nic wspólnego ze Styles’em i
jego zjebanymi gierkami. – W jego głosie słyszałam smutek?
W tym samym momencie, kiedy Malik zakończył swoje
zdanie, moich uszu dobiegł dźwięk ziewającego kogoś. Zerknęłam kątem oka na
wejście do kuchni i ujrzałam tam Jego, w samych bokserkach.
- Dzień dobry, rodzinko. – Uśmiechnął się do Zayna,
który wywrócił tylko oczami i wyszedł z kuchni, posyłając mi przepraszające
spojrzenie. Potem Styles spojrzał na mnie, a jego uśmiech się powiększył –
Cher, jak dobrze jest cię tutaj widzieć z samego rana!
- Ta, tylko szkoda, że ja nie cieszę się tak na twój
widok. – Powiedziałam pod nosem, mając cichą nadzieję, że jednak chłopak to
usłyszy.
Brunet wyjął z lodówki mleko, a z szafki płatki
kukurydziane i zmieszał oba produkty w czerwonej miseczce, po czym usiadł
naprzeciwko mnie z promiennym uśmiechem malującym się na jego ustach. Boże,
jakie to było irytujące. Chłopak umarł, a teraz uśmiecha się do mnie znad miski
płatków. Szkoda tylko, że nie kupuję tej całej szopki.
- Nie powiesz mi smacznego? – Uniósł swoją brew ku
górze, a ja pokręciłam głową przecząco – Trudno, będę musiał przeżyć bez tego.
– Wzruszył ramionami i zaczął jeść.
Dlaczego ja nadal tam siedziałam?
W milczeniu spędziliśmy kilka minut. Było
niezręcznie. Gdy już zamierzałam wstać, Harry zatrzymał mnie swoją wypowiedzią.
- Jesteś z Niall’em szczęśliwa?
- Nie powinno cię to obchodzić. – Odpowiedziałam
szybko.
Chłopak wyciągnął swoją dłoń przed siebie i położył
ją na mojej, jednak ja, pod dotykiem bruneta zdjęłam rękę z mebla i tępo
wpatrywałam się w niego, mrużąc oczy.
Nie podobało mi się jego zachowanie.
- Jesteście dla mnie ważni, więc uważam, że powinno.
– Powiedział spokojnie Harry.
- Gdybyśmy byli dla ciebie ważni, nie zrobiłbyś nam
czegoś takiego.
Nim zdołał cokolwiek powiedzieć, wstałam z krzesła i
poszłam do salonu, gdzie Perrie siedziała skulona pod kocem, na sofie. Było mi
jej cholernie szkoda. Nadal nic nie wiedziałam o powodzie rozstania jej z
Zayn’em. Był zbyt tajemniczy, nawet jak na niego.
- Perrie? – Zagadnęłam dziewczynę, a kiedy
zobaczyłam, iż już nie śpi, usiadłam w jej nogach i przeniosłam na nią swój
wzrok – Wszystko okej?
Blondynka podniosła się do pozycji siedzącej i
oparła głowę o moje ramię. W tamtym momencie czułam, że była słaba, zbyt słaba.
Chciałam wyssać z niej tę gorycz i smutek i w chociażby najmniejszym stopniu
przelać go na siebie. Chciałam zrobić cokolwiek, aby nie cierpiała.
- Zabierzesz mnie do domu, Cher? – Usłyszałam jej
szept – Nie chcę go tutaj widywać. Nigdy więcej.
- Jasne, kochanie. – Odpowiedziałam spokojnie –
Tylko pójdę obudzić Niall’a i powiem mu, że dzisiaj zostaję z tobą na noc w
apartamencie. Dobrze?
Usłyszałam zgodę i pobiegłam szybko na górę, aby
wejść do pokoju Horan’a. Blondyn leżał na łóżku i smacznie spał. Ugh,
nienawidziłam budzić swojego chłopaka, bo to jakby zabrać małemu dziecku
lizaka; byłby smutny i cały dzień marudził.
Jednak życie jest ciężkie.
Położyłam się obok niego i zaczęłam delikatnie
gładzić opuszkami palców jego policzek. Nie było wcześnie, gdyż dochodziła
dziesiąta rano, wiec nie powinien mi mieć tego za złe. Pod moim dotykiem,
poruszył się nieznacznie, jednak jego powieki były nadal zamknięte.
- Niall. – Szepnęłam, a kiedy reakcji z jego strony
nie było, ponowiłam swoją wypowiedź – Horan, do jasnej cholery, wstawaj!
- Jeszcze pięć minuuuuuuuuut, Cheeeer. – Przeciągnął,
wtulając się we mnie. Jego gorące ciało przygwoździło mnie do materaca.
Spróbowałam go odepchnąć, jednak był zbyt silny.
- Niaaaall, duszę się. – Jęknęłam, a ten natychmiast
poluźnił uścisk i otworzył leniwie swoje powieki. Ujrzałam turkusową otchłań,
którą tak bardzo kochałam. – Muszę jechać, z Perrie do domu.
- Dlaczego Zayn nie może jej odwieść? – Jego
przenikliwe spojrzenie czułam na całej swojej twarzy.
-, Ponieważ Zayn zerwał z Perrie. – Powiedziałam
ledwo słyszalnie.
Niall momentalnie usiadł na łóżku i wlepił swój
wzrok we mnie.
- Ja-jak to?
- Nie chciał mi nic szczególnego powiedzieć, a Pezz
nie jest w dobrym nastroju na zwierzenia, Niall. – Odpowiedziałam mu, – Ale coś
mi tutaj nie gra.
Blondyn chwycił moją dłoń i zaczął kręcić kciukiem
jakieś bliżej nieznane wzory, nie spuszczając ze mnie oczu. To było w nim
słodkie i kochane jednocześnie. Potrafił wspierać każdego i być silnym nie
tylko dla siebie, ale i dla innych. Takiego chłopaka kochałam najbardziej na
świecie.
- Odwiozę Perrie i pójdziemy razem na obiad, co ty
na to? – Zaproponowałam.
Oczy chłopaka zabłysnęły.
- Jestem jak najbardziej za tym, skarbie. –
Przysunął się do mnie i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. To, z jaką
pasją zatraciliśmy się w tej pieszczocie powinno być, co najmniej, zakazane.
Ciarki na plecach, ciepło rozpływające się w okolicach podbrzusza – to było
piękne. I nasze języki – tańczące do wspólnej muzyki.
*
Zrobiłam herbatę i wręczyłam kubek swojej
przyjaciółce. Dziewczyna była zatracona w tym, co mówili w telewizji, a temat
był jednym z niecodziennych. Otóż, Harry
Styles ożył. Widziano go dzisiaj w supermarkecie. Świetnie.
Edwards wyglądała jak sto nieszczęść: włosy spięte
czarną frotką, oczy podkrążone, tusz rozmazany, a do tego jej zbyt duża
koszulka i ciemne dresy nie dodawały jej uroku. Było widać, na pierwszy rzut
oka, iż nie jest w dobrym humorze. Ba, podejrzewałam, że przez jakiś czas nic
jej go nie poprawi.
Usiadłam na fotelu i napiłam się trunku. Za cztery
godziny, Niall miał po mnie przyjechać i mieliśmy spędzić razem miłe
popołudnie. Dawno nie byliśmy sami, a od wczoraj.. Każdy stał się trochę
bardziej ostrożny, co do tego, co mówił.
- Dziękuję, że tutaj ze mną jesteś, Cher. – Szepnęła
Perrie – Jesteś wspaniałą przyjaciółką.
Posłałam jej delikatny uśmiech. Na nic więcej nie
było mnie stać. Bolało mnie to, iż Pezz cierpi. Aż serce mnie kuło.
- Czy, um, czy Zayn powiedział ci, dlaczego… No,
wiesz. – Zaczęłam, będąc niepewna tego, czy powinnam zaczynać teraz ten temat.
Powinnam czekać aż sama zacznie się zwierzać, jednak ciekawość zwyciężyła –
Ugh, wybacz. Nie chciałam być zbyt nachalna.
- Chciałabym ci powiedzieć Cher, ale boję się, że
wtedy stracę go już na zawsze. – Powiedziała cicho – Jak tylko ułożę parę
spraw, obiecuję, iż będziesz pierwszą osobą, której to opowiem.
TO było jeszcze bardziej zastanawiające. Czy ta para
nie mogłaby wystawić wszystko na jedną kartę i wyznać sobie miłość już na
zawsze? Przecież naprawianie błędów uczy. Wszystko uczy nas, ludzi, aby żyć jak
najlepiej. A błędy się popełnia, prawda? Czasem są one niewybaczalne, ale
większość z nich da się wybaczyć. Nie zapomnieć, wybaczyć. To boli, ale
przecież ma się wsparcie przyjaciół, a przyjaciele potrafią być pomocni. Trzeba
im tylko zaufać.
Pokręciłam głową, aby odgonić swoje poplątane myśli
i spojrzałam w błękitne oczy wokalistki.
- Mimo tego, wiedz, że cię nie zostawię samej. –
Odparłam cicho – Zostanę na noc, jeśli chce-
- Nie, Cher. – Przerwała mi – Ja, poradzę sobie.
Musisz dbać o swój związek z Nialler’em. Nie chcę, żebyście i wy się rozstali.
Uśmiechnęłam się do niej ciepło. Ona mnie znała, a
ja znałam ją. Jednak, coś tutaj było dziwne. Dlaczego powiedziała, że musi
‘załatwić jeszcze parę spraw’. Jakich spraw?
- Jeśli zniknę na parę dni – jej słowa sprawiły, iż
przeniosłam swój wzrok na nią. Jej ton był poważny. Jak nigdy. – Obiecaj mi, że
nie będziesz mnie szukać. Proszę. I w razie czego, dopilnujesz, aby prezent dla
Liam’a i Danielle był gotowy na czas. Proszę cię, Cher. Potrzebuję tej
deklaracji.
- Perrie, dlaczego miałabyś znikać? – Nie
zrozumiałam niczego z jej prośby. Niczego.
- Po prostu mi to obiecaj. – Poprosiła błagalnie.
Bez większego zastanowienia, zgodziłam się. Będę
później tego żałować. Już żałowałam.
Po naszej rozmowie, do Edwards zadzwoniły jej
koleżanki z zespołu. Blondynka rozmawiała z nimi w salonie, więc postanowiłam
jej nie przeszkadzać. Poszłam do swojego pokoju i oparłam się o drzwi,
lustrując pomieszczenie wzrokiem. Wszystko zostało tak, jak to zostawiłam; parę
ubrań na łóżku, zasłonięta roleta w oknie, koperty na komodzie, porozwalane
kartki na biurku. Zaraz, koperty?! Listy, które napisał Harry!
Podeszłam do komody i wygrzebałam korespondencję,
której jeszcze nie czytałam. Został ostatni list. Ostatnie słowa, które
napisała osoba, która mieszkała już teraz w tym samym domu, co parę miesięcy
temu.
Jednak mimo moich ciężkich poszukiwań, nie znalazłam
listu. Tego ostatniego. Jakby zapadł się pod ziemie, albo ktoś nie chciał,
żebym go przeczytała. Wszystko to było bez sensu. Nic, ale to nic nie trzymało
się kupy. Harry wrócił, a list zginął? Czyżby Styles miał coś z tym wspólnego? NIE, przecież on był w domu One Direction od
wczorajszego wieczora. Nie wiedział, gdzie mieszka Perrie, ponieważ ta nigdy mu
nie pokazała tego mieszkania. Ugh, to wszystko jest popaprane. Niby jakim
cudem to mogłoby się wydarzyć!?
Sięgnęłam po komórkę. Było wpół do drugiej. Za pół
godziny miał przyjechać Niall. Nie wytrzymałam. Zadzwoniłam do niego teraz.
Odebrał po dwóch sygnałach.
- Hej,
kochanie, już się zbieram. – Mogłabym przysiąc, iż właśnie w tamtym
momencie się uśmiechnął uroczo.
- Okej. – Szepnęłam – Niall, czy istnieje możliwość,
że mogłabym zostawić ten ostatni list od Harry’ego u ciebie?
Jakieś szmery po drugiej stronie linii.
- Um, nie wydaje mi się, abyś przywoziła go
tutaj, a dlaczego pytasz? – Jego głos był nieco zmartwiony.
Powiedzieć mu prawdę, czy nie? Och, rany boskie,
przecież to mój chłopak!
- Nie mogę go znaleźć i pomyślałam, że jest u
ciebie. – Powiedziałam, siadając na łóżku – Nie ważne. Co to za krzyki?
Odsunęłam trochę komórkę od ucha, gdyż ktoś
namiętnie próbował mi rozwalić bębenki uszne.
- Louis
opierdala Styles’a za to, że w ogóle istnieje. – Westchnął – Nie wiem jak to będzie. Nie wytrzymamy z nim
pod jednym dachem. – Głosy ucichły – Mam
na myśli, że Harry pojawił się znikąd i powiedzmy, że zniszczył tym wszystko.
Dosłownie.
Chłopcy nie potrafią zaklimatyzować się, na nowo, w
towarzystwie Harry’ego.
- Właściwie
to, co z Perrie? Wszystko gra? – Usłyszałam jego pytanie.
- Em, nie chce nic powiedzieć. Jeszcze za wcześnie.
– Pominęłam fakt, iż zachowywała się przy tym dziwnie i wymusiła na mnie
obietnicę, której nadal nie rozumiałam.
- Zayn też nie
wydaje się być zainteresowany. – Burknął blondyn – No nic, będę się zbierał, bo korki za pewne są. Do zobaczenia za pół
godziny. Kocham cię.
- Ja ciebie też, pa.
Rozłączyłam się i schowałam swój telefon do białych
spodni, które miałam na sobie. Powinnam była założyć coś bardziej eleganckiego.
Ugh. Cher, ogarnij się. Przecież masz tutaj wszystkie swoje ciuchy!
Jęknęłam w duchu. Racja, mam tutaj sporą część
swojej garderoby, ale czy na obiad z chłopakiem powinnam zakładać coś
eleganckiego?
Podeszłam do szafy i przyjrzałam się ubraniom na
wieszakach. Był czerwiec. Postawiłam na fioletową bluzeczkę z długim rękawem w
czarne, grube paski oraz czarne, krótkie spodnie, z dodatkiem Conversów, też
ciemnych. Włosy spięłam w warkocza, a na dłonie założyłam zegarek.
Niall przyjechał punktualnie. Pożegnałam się z
przyjaciółką i wyszłam z nim do samochodu.
- Przepraszam cię, ale nie mogłem się go pozbyć. –
Szepnął Horan.
Nie wiedziałam, o co mu chodzi, ale dowiedziałam
się, kiedy weszłam do samochodu. Harry siedział na tylnim siedzeniu,
uśmiechając się głupio.
Zapięłam pasy i spojrzałam w lusterko wsteczne.
- Harry, dlaczego tutaj jesteś? – Zapytałam, siląc
się na normalny ton. Niall posłał mi spojrzenie pt. „Przepraszam, po stokroć cię przepraszam!”, a ja delikatnie
skinęłam mu głową. Auto ruszyło. Styles nadal milczał. – Pytam się ciebie o
coś!
- Byłem głodny i chciałem spędzić z wami trochę
czasu. Z resztą, nie będę wam aż tak przeszkadzał. Umówiłem się z Eleną, więc
to i tak nie powinno wam robić różnicy, prawda?
Z Eleną? Okej. To już dziwniejsze być nie może.
Przez resztę drogi milczałam, słuchając audycji w
radio. Takty spokojnej piosenki Rihanny –
Stay obijały się o szyby pojazdu. Harry usiłował złapać moje spojrzenie w
lusterku, jednak, kiedy tylko to załapałam, od razu zrezygnowałam z patrzenia w
nie. Za to Niall nerwowo spoglądał to na mnie, to w lusterko, aby, za pewne,
ocenić, ewentualne, straty moralne.
Zajechaliśmy pod restaurację pół godziny później.
Harry wybiegł niemalże z auta, kierując się do środka, a Niall i ja, spokojnie
opuściliśmy pojazd, mając nadzieję, iż Styles już nam się na oczy nie pokaże.
- Co myślisz o tej całej szopce? – Zapytałam się
Niall’a, kiedy siedzieliśmy przy stoliku, a kilka miejsc dalej, siedział Harry
ze swoją towarzyszką.
- Czegoś takiego bym się nie spodziewał. Nie po
Harry’m. – Odparł blondyn – Już bym wolał, żeby nie żył. To, co nam zrobił było
okropne. Ba, to, co zrobił tobie i Louis’owi, przede wszystkim.
Niepotrzebnie zaczynałam ten temat. Poczułam się
niezręcznie.
Kelnerka przyniosła nasze zamówienia, a kiedy
skończyliśmy jeść, spojrzałam na swojego chłopaka niepewnie. Bawił się słomką w
swojej lemoniadzie, nie spuszczając z niej oczu.
- Tęsknisz za nim, prawda? – Bardziej stwierdziłam
niż spytałam.
Blondyn przeniósł swoje spojrzenie na mnie.
- Nie chcę, żeby tak było, Cher. On nas zranił,
potraktował jak śmiecie. – Odpowiedział cicho – Ale nadal jest, gdzieś głęboko,
naszym przyjacielem. Nie potrafię go odrzucić. To boli.
W pewnym sensie, takim malutkim, go rozumiałam.
Osobiście, odrzucałam tę myśl, iż mogłabym na nowo się z nim przyjaźnić. Za
bardzo to bolało, jak to powiedział Niall.
- A co na to chłopcy? – Ciągnęłam dalej.
- Zayn ma w dupie cały świat, Liam stara się
nawiązać jakąś rozmowę z Harry’m, jednak wtedy wkracza Louis. On chyba
najbardziej jest zirytowany jego towarzystwem. Nie widziałem, aby się uśmiechał,
a przecież to Lou! Nawet, kiedy był nieźle pokłócony z tobą, potrafił
zażartować, a teraz nic. Odkąd pojawił się Harry, wszystko się zmieniło.
Westchnęłam cicho. Nie wiedziałam jak mam im pomóc.
Przecież oni byli dla mnie jak rodzina, która się mnie całkowicie wyrzekła.
Miałam tylko ich.
- Boże, on tutaj idzie. – Jęknął Niall, a ja nawet
nie zdążyłam się odwrócić.
- Moglibyśmy się przysiąść? – Ochrypły głos chłopaka
rozbrzmiał po moich uszach. – Ach, poznajcie proszę Elenę O’Conner. Eleno, to
jest właśnie Niall i Cher.
Przedstawił nas sobie, w tym samym czasie, zajmując
miejsce obok mnie. Rudowłosa dziewczyna usiadła przy Niallu. Przyjrzałam jej
się uważniej: miała błękitne oczy, wyraźne kości policzkowe i zadarty nos. Jej karnacja
była jaśniejsza od Zayn’a, ale ciemniejsza od Niall’a. Widać było, iż była
farbowaną rudowłosą dziewczyną. Posłała mi promienny uśmiech.
- Harry dużo mi o was mówił. – Powiedziała z jakimś
dziwnym akcentem – A zwłaszcza o tobie, Cher.
Już jej nie lubiłam. Była taka, taka płytka. Wyglądała
na taką. Chociaż trzymałam się zasady: nie
oceniaj książki po okładce, nie lubiłam jej za to, że tutaj była i
siedziała obok mojego chłopaka, a była z moim starym przyjacielem.
Niall posłał mi cień uśmiechu. Czuł się podobnie jak
ja w ich towarzystwie.
Zapadła niezręczna cisza, zagłuszana tylko przez
innych klientów.
- Eleno, więc, um, czym się zajmujesz? – Szczerze? To
mnie to nie obchodziło, jednak nie mogłam znieść tej ciszy. To było irytujące.
- Och, dobrze, że pytasz! – Jej twarz promieniała –
Jestem studentką pierwszego roku architektury krajobrazu na Uniwersytecie Stantfordzkim.
Miha, moja siostra, zawsze mi mówiła, że mam talent do rysowania, więc wybrałam
taki kierunek, który…
Mówiła, mówiła, mówiła, mówiła. I nie mogła
skończyć. Rany boskie, przecież ja zwariuję!
- Świetnie. Naprawdę, wspaniały życiorys. Zapomniałaś
chyba tylko wspomnieć o tym jak poznałaś Harry’ego. – Przerwałam jej, nawet nie
widziałam, w którym momencie jej życia.
Styles spojrzał na rudowłosą z przerażeniem w
oczach.
- Ach, to była zabawna historia. Byłam kelnerką w
The Slash i pewnej nocy, Harry przyszedł do naszego klubu, a ja głupia byłam
zawalona tacą po dziurki w nosie. Zaoferował mi pomoc i takie tam. Beznadziejnie
naciągana historyjka bez żadnego sensu. Za pewne macie ciekawsze rzeczy do
roboty, niż jej słuchanie.
Poczułam jak Harry westchnął zadowolony.
Elena nas zbyła. Tak po prostu.
- Właśnie, mamy ciekawsze rzeczy do roboty, więc,
Cher, może przejdziemy się na spacer, hm? – Rzucił od razu, milczący do tej
pory, Niall.
Zgodziłam się od razu. Wstałam z miejsca i odeszłam
kawałek od stolika.
- Miłego dnia, kochani. – Powiedziałam sztucznie się
uśmiechając.
Złapałam Niall’a za rękę i wyszliśmy z lokalu. Kiedy
znaleźliśmy się kilkanaście metrów od niego, stojąc przy samochodzie chłopaka,
odetchnęłam z ulgą.
- Nienawidzę jej. – Szepnęłam, wtulając się w ramię
blondyna.
Poczułam jak Horan przyciąga mnie bliżej siebie i
głaszcze mnie po plecach. Po chwili i on schował głowę w zagłębieniu mojej
szyi.
- Ona coś kręci, Cher-Bear. – Powiedział mi we włosy
– Za łatwo nas zbyła z tym, jak spotkała Harry’ego.
- A myślałam, że tylko ja to zauważyłam. –
Powiedziałam.
Już nic więcej nie mówiliśmy.
Pojechaliśmy do domu Niall’a i chłopaków z zespołu. Teraz
(i znowu) Harry’ego.
***
Wiem, wiem! Miał być 19.07, ale cały dzień mnie nie
było w domu, bo byłam na basenie i dopiero o 21: 40 przypomniałam sobie o
napisaniu rozdziału, więc nie bijcie! [opaaaaaaaaliłaaaaaaaam się!*_*]
Co myślicie o tym rozdziale? Według mnie, pisany na
szybko i beznadziejny. Masakra!
Przy okazji: nie jestem pewna, co do daty końca tego
opowiadania, jednak na pewno ono nadejdzie. Tymczasem, zapraszam wszystkie
chętne osoby do obejrzenia ZWIASTUNU
mojego nowego opowiadania, którego premiera będzie miała miejsce 5 sierpnia :’)
Miłych i słonecznych wakacji.
Do usłyszenia! Xoxo
Kiedy przestaniesz pisać o tym, ze piszesz beznadziejne rozdziały? Dziewczyno, ręce mi się załamują, jak widzę takie słowa! Żeby mi to było ostatni raz :*
OdpowiedzUsuńCo z Pezzą i Zaynem? Czyżby to ustawka? Proszę, nje! ;c Byli moją ulubioną parą, zaraz po Cher i Niallu, oczywiście :)
A ta tajemnicza Elena... Rudowłose, nawet te farbowane, maja chyba coś takiego, że strasznie kręcą... XD
Czekam na kolejny. Życze duuuużo weny i udanych reszty wakacji, kochana ;3
Nich to się kurde wszystko powyjaśnia bo ja jedząc, sprzątając a nawet chodząc po mieście się potem zastanawiam np
OdpowiedzUsuń'O co chodzi Pezz i Zaynowi? '
Przez ten blog moje życie to jedna wielka rozkmina :D haha
Czekam.
@Object_Sighs
Jeśli tak piszesz na szybko, to przemyślane rozdziały to musi być coś! Ten wyszedł ci genialnie. Mam nadzieję, że niedługo wyjaśnisz o co chodzi z Zerrie, bo jestem bardzo ciekawa. Nie daj nam długo czekać. Życzę weny i do następnego:)
OdpowiedzUsuńte tajemnice w Twoim opowiadaniu są takie wciagające i aż nie można się doczekać następnego rozdziału żeby się dowiedzieć jakie jest rozwiązanie zagadki! tym razem cały czas za mną chodzi co się stało z Pezz i Zayn'em ;/ proszę Cie nie trzymaj mnie i innych dalej w niepewności i w nexcie podaj przyczynę ich zerwania!!!
OdpowiedzUsuńrozdział świetny JAK ZAWSZE <3
@WTuszynska
Opowiadanie jest genialnie intrygujące <3 czemu Zayn zerwał z Pezz ;/
OdpowiedzUsuńTajemnice w tym opowiadaniu powoli wykańczają mnie, ale doskonale wiem, że i tak się za niedługo wszyscy dowiemy o co chodzi w tym wszystkim, więc Ci to w pełni wybaczam, kochanie. Za bardzo Cię kocham by być zła o coś takiego. W dodatku dodaje to do opowiadania taką nutkę tajemniczości. Podoba mi się to.
OdpowiedzUsuńJestem zła na Styles'a, na Malika. Nie rozumiem ich zachowań i nawet nie wiem czy chcę zrozumieć, ale z jednej strony ciągnie mnie do poznania uroczego sekreciku jak to Elena oraz Harry się poznali i co takiego się stało, że Zayn zerwał ze słodką Perrie. Mam nadzieję, że wszystko wróci do normy w swoim czasie. Chyba nie zostawisz ich wszystkich w takich trudnych dla nich sytuacjach, prawda?
@RootsmanSoulx