sobota, 20 lipca 2013

019 Obiecujesz?



Dedykowany dla wszystkich, którzy stracili sens swojego życia i pragną, aby na nowo go odbudować/znaleźć. Uwierzcie w siebie!

Gdyby spojrzenie mogło zabijać – osobnik stojący naprzeciwko mnie leżałby już pięć metrów pod ziemią w drewnianej trumnie, albo, co najlepsze, jego ciało zostałoby przeniesione przeze (lub któregoś z chłopaków) nad rzekę i spuszczone z prądem Tamizy.
On lustrował mnie wzrokiem, podobnie jak ja jego. I nie, to nie był Harry. Ten lokowaty pacan nie wyszedł jeszcze dzisiaj ze swojego pokoju, i chwała mu jest za to, bo nie zniosłabym widoku jego okropnej twarzy, a bynajmniej tych zakłamanych, zielonych oczu.
- Zapytam się po raz drugi, Zayn, i proszę, odpowiedz mi na to pytanie. – Poprosiłam, niemalże bruneta, którego wzrok nadal był zamieszczony na moich oczach – Dlaczego zerwałeś z Perrie?
Chłopak prychnął.
- A co? Przyjaciółka ci nie powiedziała? – Zaśmiał się. To nie był dobry początek tej rozmowy. Louis z Eleanor wyszli z samego rana do ginekologa dziewczyny; Danielle z Liamem też zniknęli lada świt, a Niall jeszcze śpi. Zayn wrócił kilka godzin po tym, kiedy Perrie zasnęła na kanapie w salonie; z tego, co było mi wiadome, nadal spała, więc starałam się mówić jak najciszej tylko potrafiłam. Malik nie ułatwiał mi tego, bo stał się jeszcze bardziej tajemniczy niż był zwykle. – Cher, dobrze ci radzę, nie wtrącaj się w to. Nie chcesz być częścią TEGO wszystkiego. – Powiedział łagodniej.
- O czym ty do mnie mówisz, Zayn?
Staliśmy w kuchni. On opierał się o lodówkę, a ja siedziałam przy stole, nie wpuszczając z niego wzorku.
- Przecież kochasz Perrie. Jesteście razem cholernie szczęśliwi. Gdzie widzisz problem?
- Kochałem ją i byliśmy szczęśliwi. – Warknął – Teraz nie czuję tego, co kiedyś. Moje uczucia do niej… Zniknęły.
- Jak mogły zniknąć uczucia, Zayn?! Czy ty siebie słyszysz? – Wysyczałam. Bardzo nie chciałam obudzić Edwards, jednak przy tej rozmowie raczej się nie dałoby uniknąć obudzenia całego osiedla. – Oświeć mnie, proszę, bo nie rozumiem tutaj czegoś.
- Cher, prosz-
- Wyszedłeś wczoraj, zaraz po tym, jak Harry objawił nam się po sześciu miesiącach bycia umarłym. – Wyrzuciłam z siebie na jednym tchu – Było widać, że zadowolony z tego nie byłeś. Perrie i Liam polecieli za tobą. Potem, kilka godzin później, Pezz przychodzi do domu cała zapłakana, a Payne nie wiem, o której raczył przyjść! Gdzie tutaj, do jasnej cholery, jest problem, co?
Z każdym słowem, jakie wyszło z moich ust, stawałam się coraz bardziej podirytowana. Malik jeszcze nie poczuł na swojej skórze w pełni wkurzonej Cher Lloyd. Oj, nie.
Widząc brak reakcji z jego strony, przymknęłam oczy i westchnęłam cicho, po czym je otworzyłam.
- Czy to ma związek z Harry’m? – Szepnęłam – Wiedziałeś o tym, co robił przez cały ten czas? Proszę, powiedz mi, Zayn.
- Harry działał solo. – Odparł beznamiętnie brunet – To, co doprowadziło do rozstania z Perrie nie ma nic wspólnego ze Styles’em i jego zjebanymi gierkami. – W jego głosie słyszałam smutek?
W tym samym momencie, kiedy Malik zakończył swoje zdanie, moich uszu dobiegł dźwięk ziewającego kogoś. Zerknęłam kątem oka na wejście do kuchni i ujrzałam tam Jego, w samych bokserkach.
- Dzień dobry, rodzinko. – Uśmiechnął się do Zayna, który wywrócił tylko oczami i wyszedł z kuchni, posyłając mi przepraszające spojrzenie. Potem Styles spojrzał na mnie, a jego uśmiech się powiększył – Cher, jak dobrze jest cię tutaj widzieć z samego rana!
- Ta, tylko szkoda, że ja nie cieszę się tak na twój widok. – Powiedziałam pod nosem, mając cichą nadzieję, że jednak chłopak to usłyszy.
Brunet wyjął z lodówki mleko, a z szafki płatki kukurydziane i zmieszał oba produkty w czerwonej miseczce, po czym usiadł naprzeciwko mnie z promiennym uśmiechem malującym się na jego ustach. Boże, jakie to było irytujące. Chłopak umarł, a teraz uśmiecha się do mnie znad miski płatków. Szkoda tylko, że nie kupuję tej całej szopki.
- Nie powiesz mi smacznego? – Uniósł swoją brew ku górze, a ja pokręciłam głową przecząco – Trudno, będę musiał przeżyć bez tego. – Wzruszył ramionami i zaczął jeść.
Dlaczego ja nadal tam siedziałam?
W milczeniu spędziliśmy kilka minut. Było niezręcznie. Gdy już zamierzałam wstać, Harry zatrzymał mnie swoją wypowiedzią.
- Jesteś z Niall’em szczęśliwa?
- Nie powinno cię to obchodzić. – Odpowiedziałam szybko.
Chłopak wyciągnął swoją dłoń przed siebie i położył ją na mojej, jednak ja, pod dotykiem bruneta zdjęłam rękę z mebla i tępo wpatrywałam się w niego, mrużąc oczy.
Nie podobało mi się jego zachowanie.
- Jesteście dla mnie ważni, więc uważam, że powinno. – Powiedział spokojnie Harry.
- Gdybyśmy byli dla ciebie ważni, nie zrobiłbyś nam czegoś takiego.
Nim zdołał cokolwiek powiedzieć, wstałam z krzesła i poszłam do salonu, gdzie Perrie siedziała skulona pod kocem, na sofie. Było mi jej cholernie szkoda. Nadal nic nie wiedziałam o powodzie rozstania jej z Zayn’em. Był zbyt tajemniczy, nawet jak na niego.
- Perrie? – Zagadnęłam dziewczynę, a kiedy zobaczyłam, iż już nie śpi, usiadłam w jej nogach i przeniosłam na nią swój wzrok – Wszystko okej?
Blondynka podniosła się do pozycji siedzącej i oparła głowę o moje ramię. W tamtym momencie czułam, że była słaba, zbyt słaba. Chciałam wyssać z niej tę gorycz i smutek i w chociażby najmniejszym stopniu przelać go na siebie. Chciałam zrobić cokolwiek, aby nie cierpiała.
- Zabierzesz mnie do domu, Cher? – Usłyszałam jej szept – Nie chcę go tutaj widywać. Nigdy więcej.
- Jasne, kochanie. – Odpowiedziałam spokojnie – Tylko pójdę obudzić Niall’a i powiem mu, że dzisiaj zostaję z tobą na noc w apartamencie. Dobrze?
Usłyszałam zgodę i pobiegłam szybko na górę, aby wejść do pokoju Horan’a. Blondyn leżał na łóżku i smacznie spał. Ugh, nienawidziłam budzić swojego chłopaka, bo to jakby zabrać małemu dziecku lizaka; byłby smutny i cały dzień marudził.
Jednak życie jest ciężkie.
Położyłam się obok niego i zaczęłam delikatnie gładzić opuszkami palców jego policzek. Nie było wcześnie, gdyż dochodziła dziesiąta rano, wiec nie powinien mi mieć tego za złe. Pod moim dotykiem, poruszył się nieznacznie, jednak jego powieki były nadal zamknięte.
- Niall. – Szepnęłam, a kiedy reakcji z jego strony nie było, ponowiłam swoją wypowiedź – Horan, do jasnej cholery, wstawaj!
- Jeszcze pięć minuuuuuuuuut, Cheeeer. – Przeciągnął, wtulając się we mnie. Jego gorące ciało przygwoździło mnie do materaca. Spróbowałam go odepchnąć, jednak był zbyt silny.
- Niaaaall, duszę się. – Jęknęłam, a ten natychmiast poluźnił uścisk i otworzył leniwie swoje powieki. Ujrzałam turkusową otchłań, którą tak bardzo kochałam. – Muszę jechać, z Perrie do domu.
- Dlaczego Zayn nie może jej odwieść? – Jego przenikliwe spojrzenie czułam na całej swojej twarzy.
-, Ponieważ Zayn zerwał z Perrie. – Powiedziałam ledwo słyszalnie.
Niall momentalnie usiadł na łóżku i wlepił swój wzrok we mnie.
- Ja-jak to?
- Nie chciał mi nic szczególnego powiedzieć, a Pezz nie jest w dobrym nastroju na zwierzenia, Niall. – Odpowiedziałam mu, – Ale coś mi tutaj nie gra.
Blondyn chwycił moją dłoń i zaczął kręcić kciukiem jakieś bliżej nieznane wzory, nie spuszczając ze mnie oczu. To było w nim słodkie i kochane jednocześnie. Potrafił wspierać każdego i być silnym nie tylko dla siebie, ale i dla innych. Takiego chłopaka kochałam najbardziej na świecie.
- Odwiozę Perrie i pójdziemy razem na obiad, co ty na to? – Zaproponowałam.
Oczy chłopaka zabłysnęły.
- Jestem jak najbardziej za tym, skarbie. – Przysunął się do mnie i złączył nasze usta w namiętnym pocałunku. To, z jaką pasją zatraciliśmy się w tej pieszczocie powinno być, co najmniej, zakazane. Ciarki na plecach, ciepło rozpływające się w okolicach podbrzusza – to było piękne. I nasze języki – tańczące do wspólnej muzyki.

*

Zrobiłam herbatę i wręczyłam kubek swojej przyjaciółce. Dziewczyna była zatracona w tym, co mówili w telewizji, a temat był jednym z niecodziennych. Otóż, Harry Styles ożył. Widziano go dzisiaj w supermarkecie. Świetnie.
Edwards wyglądała jak sto nieszczęść: włosy spięte czarną frotką, oczy podkrążone, tusz rozmazany, a do tego jej zbyt duża koszulka i ciemne dresy nie dodawały jej uroku. Było widać, na pierwszy rzut oka, iż nie jest w dobrym humorze. Ba, podejrzewałam, że przez jakiś czas nic jej go nie poprawi.
Usiadłam na fotelu i napiłam się trunku. Za cztery godziny, Niall miał po mnie przyjechać i mieliśmy spędzić razem miłe popołudnie. Dawno nie byliśmy sami, a od wczoraj.. Każdy stał się trochę bardziej ostrożny, co do tego, co mówił.
- Dziękuję, że tutaj ze mną jesteś, Cher. – Szepnęła Perrie – Jesteś wspaniałą przyjaciółką.
Posłałam jej delikatny uśmiech. Na nic więcej nie było mnie stać. Bolało mnie to, iż Pezz cierpi. Aż serce mnie kuło.
- Czy, um, czy Zayn powiedział ci, dlaczego… No, wiesz. – Zaczęłam, będąc niepewna tego, czy powinnam zaczynać teraz ten temat. Powinnam czekać aż sama zacznie się zwierzać, jednak ciekawość zwyciężyła – Ugh, wybacz. Nie chciałam być zbyt nachalna.
- Chciałabym ci powiedzieć Cher, ale boję się, że wtedy stracę go już na zawsze. – Powiedziała cicho – Jak tylko ułożę parę spraw, obiecuję, iż będziesz pierwszą osobą, której to opowiem.
TO było jeszcze bardziej zastanawiające. Czy ta para nie mogłaby wystawić wszystko na jedną kartę i wyznać sobie miłość już na zawsze? Przecież naprawianie błędów uczy. Wszystko uczy nas, ludzi, aby żyć jak najlepiej. A błędy się popełnia, prawda? Czasem są one niewybaczalne, ale większość z nich da się wybaczyć. Nie zapomnieć, wybaczyć. To boli, ale przecież ma się wsparcie przyjaciół, a przyjaciele potrafią być pomocni. Trzeba im tylko zaufać.
Pokręciłam głową, aby odgonić swoje poplątane myśli i spojrzałam w błękitne oczy wokalistki.
- Mimo tego, wiedz, że cię nie zostawię samej. – Odparłam cicho – Zostanę na noc, jeśli chce-
- Nie, Cher. – Przerwała mi – Ja, poradzę sobie. Musisz dbać o swój związek z Nialler’em. Nie chcę, żebyście i wy się rozstali.
Uśmiechnęłam się do niej ciepło. Ona mnie znała, a ja znałam ją. Jednak, coś tutaj było dziwne. Dlaczego powiedziała, że musi ‘załatwić jeszcze parę spraw’. Jakich spraw?
- Jeśli zniknę na parę dni – jej słowa sprawiły, iż przeniosłam swój wzrok na nią. Jej ton był poważny. Jak nigdy. – Obiecaj mi, że nie będziesz mnie szukać. Proszę. I w razie czego, dopilnujesz, aby prezent dla Liam’a i Danielle był gotowy na czas. Proszę cię, Cher. Potrzebuję tej deklaracji.
- Perrie, dlaczego miałabyś znikać? – Nie zrozumiałam niczego z jej prośby. Niczego.
- Po prostu mi to obiecaj. – Poprosiła błagalnie.
Bez większego zastanowienia, zgodziłam się. Będę później tego żałować. Już żałowałam.
Po naszej rozmowie, do Edwards zadzwoniły jej koleżanki z zespołu. Blondynka rozmawiała z nimi w salonie, więc postanowiłam jej nie przeszkadzać. Poszłam do swojego pokoju i oparłam się o drzwi, lustrując pomieszczenie wzrokiem. Wszystko zostało tak, jak to zostawiłam; parę ubrań na łóżku, zasłonięta roleta w oknie, koperty na komodzie, porozwalane kartki na biurku. Zaraz, koperty?! Listy, które napisał Harry!
Podeszłam do komody i wygrzebałam korespondencję, której jeszcze nie czytałam. Został ostatni list. Ostatnie słowa, które napisała osoba, która mieszkała już teraz w tym samym domu, co parę miesięcy temu.
Jednak mimo moich ciężkich poszukiwań, nie znalazłam listu. Tego ostatniego. Jakby zapadł się pod ziemie, albo ktoś nie chciał, żebym go przeczytała. Wszystko to było bez sensu. Nic, ale to nic nie trzymało się kupy. Harry wrócił, a list zginął? Czyżby Styles miał coś z tym wspólnego? NIE, przecież on był w domu One Direction od wczorajszego wieczora. Nie wiedział, gdzie mieszka Perrie, ponieważ ta nigdy mu nie pokazała tego mieszkania. Ugh, to wszystko jest popaprane. Niby jakim cudem to mogłoby się wydarzyć!?
Sięgnęłam po komórkę. Było wpół do drugiej. Za pół godziny miał przyjechać Niall. Nie wytrzymałam. Zadzwoniłam do niego teraz. Odebrał po dwóch sygnałach.
- Hej, kochanie, już się zbieram. – Mogłabym przysiąc, iż właśnie w tamtym momencie się uśmiechnął uroczo.
- Okej. – Szepnęłam – Niall, czy istnieje możliwość, że mogłabym zostawić ten ostatni list od Harry’ego u ciebie?
Jakieś szmery po drugiej stronie linii.
 - Um, nie wydaje mi się, abyś przywoziła go tutaj, a dlaczego pytasz? – Jego głos był nieco zmartwiony.
Powiedzieć mu prawdę, czy nie? Och, rany boskie, przecież to mój chłopak!
- Nie mogę go znaleźć i pomyślałam, że jest u ciebie. – Powiedziałam, siadając na łóżku – Nie ważne. Co to za krzyki?
Odsunęłam trochę komórkę od ucha, gdyż ktoś namiętnie próbował mi rozwalić bębenki uszne.
- Louis opierdala Styles’a za to, że w ogóle istnieje. – Westchnął – Nie wiem jak to będzie. Nie wytrzymamy z nim pod jednym dachem. – Głosy ucichły – Mam na myśli, że Harry pojawił się znikąd i powiedzmy, że zniszczył tym wszystko. Dosłownie.
Chłopcy nie potrafią zaklimatyzować się, na nowo, w towarzystwie Harry’ego.
- Właściwie to, co z Perrie? Wszystko gra? – Usłyszałam jego pytanie.
- Em, nie chce nic powiedzieć. Jeszcze za wcześnie. – Pominęłam fakt, iż zachowywała się przy tym dziwnie i wymusiła na mnie obietnicę, której nadal nie rozumiałam.
- Zayn też nie wydaje się być zainteresowany. – Burknął blondyn – No nic, będę się zbierał, bo korki za pewne są. Do zobaczenia za pół godziny. Kocham cię.
- Ja ciebie też, pa.
Rozłączyłam się i schowałam swój telefon do białych spodni, które miałam na sobie. Powinnam była założyć coś bardziej eleganckiego. Ugh. Cher, ogarnij się. Przecież masz tutaj wszystkie swoje ciuchy!
Jęknęłam w duchu. Racja, mam tutaj sporą część swojej garderoby, ale czy na obiad z chłopakiem powinnam zakładać coś eleganckiego?
Podeszłam do szafy i przyjrzałam się ubraniom na wieszakach. Był czerwiec. Postawiłam na fioletową bluzeczkę z długim rękawem w czarne, grube paski oraz czarne, krótkie spodnie, z dodatkiem Conversów, też ciemnych. Włosy spięłam w warkocza, a na dłonie założyłam zegarek.
Niall przyjechał punktualnie. Pożegnałam się z przyjaciółką i wyszłam z nim do samochodu.
- Przepraszam cię, ale nie mogłem się go pozbyć. – Szepnął Horan.
Nie wiedziałam, o co mu chodzi, ale dowiedziałam się, kiedy weszłam do samochodu. Harry siedział na tylnim siedzeniu, uśmiechając się głupio.
Zapięłam pasy i spojrzałam w lusterko wsteczne.
- Harry, dlaczego tutaj jesteś? – Zapytałam, siląc się na normalny ton. Niall posłał mi spojrzenie pt. „Przepraszam, po stokroć cię przepraszam!”, a ja delikatnie skinęłam mu głową. Auto ruszyło. Styles nadal milczał. – Pytam się ciebie o coś!
- Byłem głodny i chciałem spędzić z wami trochę czasu. Z resztą, nie będę wam aż tak przeszkadzał. Umówiłem się z Eleną, więc to i tak nie powinno wam robić różnicy, prawda?
Z Eleną? Okej. To już dziwniejsze być nie może.
Przez resztę drogi milczałam, słuchając audycji w radio. Takty spokojnej piosenki Rihanny – Stay obijały się o szyby pojazdu. Harry usiłował złapać moje spojrzenie w lusterku, jednak, kiedy tylko to załapałam, od razu zrezygnowałam z patrzenia w nie. Za to Niall nerwowo spoglądał to na mnie, to w lusterko, aby, za pewne, ocenić, ewentualne, straty moralne.
Zajechaliśmy pod restaurację pół godziny później. Harry wybiegł niemalże z auta, kierując się do środka, a Niall i ja, spokojnie opuściliśmy pojazd, mając nadzieję, iż Styles już nam się na oczy nie pokaże.
- Co myślisz o tej całej szopce? – Zapytałam się Niall’a, kiedy siedzieliśmy przy stoliku, a kilka miejsc dalej, siedział Harry ze swoją towarzyszką.
- Czegoś takiego bym się nie spodziewał. Nie po Harry’m. – Odparł blondyn – Już bym wolał, żeby nie żył. To, co nam zrobił było okropne. Ba, to, co zrobił tobie i Louis’owi, przede wszystkim.
Niepotrzebnie zaczynałam ten temat. Poczułam się niezręcznie.
Kelnerka przyniosła nasze zamówienia, a kiedy skończyliśmy jeść, spojrzałam na swojego chłopaka niepewnie. Bawił się słomką w swojej lemoniadzie, nie spuszczając z niej oczu.
- Tęsknisz za nim, prawda? – Bardziej stwierdziłam niż spytałam.
Blondyn przeniósł swoje spojrzenie na mnie.
- Nie chcę, żeby tak było, Cher. On nas zranił, potraktował jak śmiecie. – Odpowiedział cicho – Ale nadal jest, gdzieś głęboko, naszym przyjacielem. Nie potrafię go odrzucić. To boli.
W pewnym sensie, takim malutkim, go rozumiałam. Osobiście, odrzucałam tę myśl, iż mogłabym na nowo się z nim przyjaźnić. Za bardzo to bolało, jak to powiedział Niall.
- A co na to chłopcy? – Ciągnęłam dalej.
- Zayn ma w dupie cały świat, Liam stara się nawiązać jakąś rozmowę z Harry’m, jednak wtedy wkracza Louis. On chyba najbardziej jest zirytowany jego towarzystwem. Nie widziałem, aby się uśmiechał, a przecież to Lou! Nawet, kiedy był nieźle pokłócony z tobą, potrafił zażartować, a teraz nic. Odkąd pojawił się Harry, wszystko się zmieniło.
Westchnęłam cicho. Nie wiedziałam jak mam im pomóc. Przecież oni byli dla mnie jak rodzina, która się mnie całkowicie wyrzekła. Miałam tylko ich.
- Boże, on tutaj idzie. – Jęknął Niall, a ja nawet nie zdążyłam się odwrócić.
- Moglibyśmy się przysiąść? – Ochrypły głos chłopaka rozbrzmiał po moich uszach. – Ach, poznajcie proszę Elenę O’Conner. Eleno, to jest właśnie Niall i Cher.
Przedstawił nas sobie, w tym samym czasie, zajmując miejsce obok mnie. Rudowłosa dziewczyna usiadła przy Niallu. Przyjrzałam jej się uważniej: miała błękitne oczy, wyraźne kości policzkowe i zadarty nos. Jej karnacja była jaśniejsza od Zayn’a, ale ciemniejsza od Niall’a. Widać było, iż była farbowaną rudowłosą dziewczyną. Posłała mi promienny uśmiech.
- Harry dużo mi o was mówił. – Powiedziała z jakimś dziwnym akcentem – A zwłaszcza o tobie, Cher.
Już jej nie lubiłam. Była taka, taka płytka. Wyglądała na taką. Chociaż trzymałam się zasady: nie oceniaj książki po okładce, nie lubiłam jej za to, że tutaj była i siedziała obok mojego chłopaka, a była z moim starym przyjacielem.
Niall posłał mi cień uśmiechu. Czuł się podobnie jak ja w ich towarzystwie.
Zapadła niezręczna cisza, zagłuszana tylko przez innych klientów.
- Eleno, więc, um, czym się zajmujesz? – Szczerze? To mnie to nie obchodziło, jednak nie mogłam znieść tej ciszy. To było irytujące.
- Och, dobrze, że pytasz! – Jej twarz promieniała – Jestem studentką pierwszego roku architektury krajobrazu na Uniwersytecie Stantfordzkim. Miha, moja siostra, zawsze mi mówiła, że mam talent do rysowania, więc wybrałam taki kierunek, który…
Mówiła, mówiła, mówiła, mówiła. I nie mogła skończyć. Rany boskie, przecież ja zwariuję!
- Świetnie. Naprawdę, wspaniały życiorys. Zapomniałaś chyba tylko wspomnieć o tym jak poznałaś Harry’ego. – Przerwałam jej, nawet nie widziałam, w którym momencie jej życia.
Styles spojrzał na rudowłosą z przerażeniem w oczach.
- Ach, to była zabawna historia. Byłam kelnerką w The Slash i pewnej nocy, Harry przyszedł do naszego klubu, a ja głupia byłam zawalona tacą po dziurki w nosie. Zaoferował mi pomoc i takie tam. Beznadziejnie naciągana historyjka bez żadnego sensu. Za pewne macie ciekawsze rzeczy do roboty, niż jej słuchanie.
Poczułam jak Harry westchnął zadowolony.
Elena nas zbyła. Tak po prostu.
- Właśnie, mamy ciekawsze rzeczy do roboty, więc, Cher, może przejdziemy się na spacer, hm? – Rzucił od razu, milczący do tej pory, Niall.
Zgodziłam się od razu. Wstałam z miejsca i odeszłam kawałek od stolika.
- Miłego dnia, kochani. – Powiedziałam sztucznie się uśmiechając.
Złapałam Niall’a za rękę i wyszliśmy z lokalu. Kiedy znaleźliśmy się kilkanaście metrów od niego, stojąc przy samochodzie chłopaka, odetchnęłam z ulgą.
- Nienawidzę jej. – Szepnęłam, wtulając się w ramię blondyna.
Poczułam jak Horan przyciąga mnie bliżej siebie i głaszcze mnie po plecach. Po chwili i on schował głowę w zagłębieniu mojej szyi.
- Ona coś kręci, Cher-Bear. – Powiedział mi we włosy – Za łatwo nas zbyła z tym, jak spotkała Harry’ego.
- A myślałam, że tylko ja to zauważyłam. – Powiedziałam.
Już nic więcej nie mówiliśmy.
Pojechaliśmy do domu Niall’a i chłopaków z zespołu. Teraz (i znowu) Harry’ego.


***
Wiem, wiem! Miał być 19.07, ale cały dzień mnie nie było w domu, bo byłam na basenie i dopiero o 21: 40 przypomniałam sobie o napisaniu rozdziału, więc nie bijcie! [opaaaaaaaaliłaaaaaaaam się!*_*]
Co myślicie o tym rozdziale? Według mnie, pisany na szybko i beznadziejny. Masakra!
Przy okazji: nie jestem pewna, co do daty końca tego opowiadania, jednak na pewno ono nadejdzie. Tymczasem, zapraszam wszystkie chętne osoby do obejrzenia ZWIASTUNU mojego nowego opowiadania, którego premiera będzie miała miejsce 5 sierpnia :’)
Miłych i słonecznych wakacji.
Do usłyszenia! Xoxo

6 komentarzy:

  1. Kiedy przestaniesz pisać o tym, ze piszesz beznadziejne rozdziały? Dziewczyno, ręce mi się załamują, jak widzę takie słowa! Żeby mi to było ostatni raz :*

    Co z Pezzą i Zaynem? Czyżby to ustawka? Proszę, nje! ;c Byli moją ulubioną parą, zaraz po Cher i Niallu, oczywiście :)
    A ta tajemnicza Elena... Rudowłose, nawet te farbowane, maja chyba coś takiego, że strasznie kręcą... XD

    Czekam na kolejny. Życze duuuużo weny i udanych reszty wakacji, kochana ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nich to się kurde wszystko powyjaśnia bo ja jedząc, sprzątając a nawet chodząc po mieście się potem zastanawiam np
    'O co chodzi Pezz i Zaynowi? '
    Przez ten blog moje życie to jedna wielka rozkmina :D haha
    Czekam.
    @Object_Sighs

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeśli tak piszesz na szybko, to przemyślane rozdziały to musi być coś! Ten wyszedł ci genialnie. Mam nadzieję, że niedługo wyjaśnisz o co chodzi z Zerrie, bo jestem bardzo ciekawa. Nie daj nam długo czekać. Życzę weny i do następnego:)

    OdpowiedzUsuń
  4. te tajemnice w Twoim opowiadaniu są takie wciagające i aż nie można się doczekać następnego rozdziału żeby się dowiedzieć jakie jest rozwiązanie zagadki! tym razem cały czas za mną chodzi co się stało z Pezz i Zayn'em ;/ proszę Cie nie trzymaj mnie i innych dalej w niepewności i w nexcie podaj przyczynę ich zerwania!!!
    rozdział świetny JAK ZAWSZE <3
    @WTuszynska

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadanie jest genialnie intrygujące <3 czemu Zayn zerwał z Pezz ;/

    OdpowiedzUsuń
  6. Tajemnice w tym opowiadaniu powoli wykańczają mnie, ale doskonale wiem, że i tak się za niedługo wszyscy dowiemy o co chodzi w tym wszystkim, więc Ci to w pełni wybaczam, kochanie. Za bardzo Cię kocham by być zła o coś takiego. W dodatku dodaje to do opowiadania taką nutkę tajemniczości. Podoba mi się to.

    Jestem zła na Styles'a, na Malika. Nie rozumiem ich zachowań i nawet nie wiem czy chcę zrozumieć, ale z jednej strony ciągnie mnie do poznania uroczego sekreciku jak to Elena oraz Harry się poznali i co takiego się stało, że Zayn zerwał ze słodką Perrie. Mam nadzieję, że wszystko wróci do normy w swoim czasie. Chyba nie zostawisz ich wszystkich w takich trudnych dla nich sytuacjach, prawda?

    @RootsmanSoulx

    OdpowiedzUsuń

Spamuj w odpowiedniej zakładce.
Wyraź swoją opinię na temat rozdziału. Przyjmę krytykę. Przecież każdy popełnia jakieś błędy, prawda?
Zostaw swój nick z Twittera, a zostaniesz wpisany na listę informowanych.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.