środa, 24 lipca 2013

020 Coraz więcej tajemnic..



- Nie, Garret, moje lewo. MOJE!
Danielle stała nad blondynem i instruowała go, gdzie powiesić lampiony. Jeszcze raptem trzy dni dzieliły naszą parę od tego wielkiego wydarzenia, aż nie wiem, jak szybko to zleciało. Jeszcze niedawno pamiętałam, jak Liam oświadczał się Dani, przyjęcie zaręczynowe.. Chociaż nie, to jakoś chcę wymazać z pamięci. Najlepiej by było, gdyby wszystko: począwszy od śmierci Harry’ego, a skończywszy na jego zmartwychwstaniu zostało zaćmione, aby zniknęło. Najgorszy okres w moim życiu. Wyłączając z tego oczywiście, przyjaźń z Perrie, Eleanor, Danielle oraz uczucie, jakie powstało między mną, a Niall’em.
- Ugh, może po prostu powieś to tam, gdzie ty uważasz za stosowne. – Westchnęła zrezygnowana brunetka i podeszła do nieszczęsnego Stanley’a, aby teraz jemu pokazać, w jaki sposób przyozdabiać stoliki.
Razem z Eleanor, dekorowałyśmy krzesła, na których mieli zasiąść goście. Całe to wydarzenie miało mieć miejsce w wielkim ogrodzie, wynajętym dla pary młodej. Oczywistym było, iż miejsce wybierała Danielle. Ta dziewczyna potrafi zadziwiać.
Ogród był położony na obrzeżach miasta, jednak było dobrze z niego widać panoramę Londynu. Wyglądał jak z bajki, a jeszcze, gdy był przygotowywany do ślubu, to lepszego widoku nikt nigdy nie mógłby sobie wyobrazić. Wielka brama była zamykana, także nieproszonych gości z pewnością byśmy nie spotkali, a co za tym idzie, brak dziennikarzy. Liam ceni sobie prywatność, a jeśli już chodzi o ślub z Dani, to przesadnie jest na to nastawiony. W promieniu kilku kilometrów nikt nie mieszka, więc okolica raczej nie będzie miała nic przeciwko ewentualnym (a na pewno się pojawią) wrzaskom i głośnej muzyce. W razie deszczu, chociaż i tak w tym dniu nie był on zapowiadany, jednak londyńska pogoda potrafi płatać figle – Liam zarządził, iż postawią wielki, beżowy namiot. Danielle szybko mu wyrzuciła z głowy perspektywę ulewy, więc jak na razie, stoi tylko szkielet schronienia przed deszczem.
Na posesji ogrodu, znajdowała się także olbrzymich wielkości willa, prawdopodobnie jakiś zabytek, czy coś w ten deseń, którą Liam bardzo, ale to bardzo starannie obejrzał od piwnicy do samego strychu. Perfekcjonista! Dookoła białej budowli znajdował się strumień, wokół którego leżały ozdobne kamienie i rośliny. Po lewej stronie, nad niewielkim jeziorkiem, stała wierzba, której gałęzie topiły się w przezroczystej wodzie. Dwie ławeczki postawione obok dodawały temu miejscu szczypty magii, a huśtawki paręnaście metrów dalej – wspomnień każdego człowieka z dzieciństwa. W tym miejscu miała odbyć się sama ceremonia ślubna, gdyż Louis stwierdził (tak, właśnie on odwiódł parę młodą od pomysłu, aby to po przeciwnej stronie się odbył ślub), iż jest to miejsce najodpowiedniejsze. Użył też argumentu, który chyba przeważył najbardziej na podjęcie tej decyzji. Otóż, stwierdził, że jeśli tutaj, po lewej stronie, przy jeziorze, będzie uczta weselna, wielu zaproszonych utopi się pod wpływem alkoholu w niczym nieświadomym jeziorze. Danielle wyśmiała szatyna, jednak to Liam stanął po stronie Tomlinson’a.
Właśnie po tej stronie, wraz z Eleanor kończyłyśmy dekorować krzesła. Spędziłyśmy w tam grubo ponad pięć godzin, zanim Danielle ogłosiła, iż właśnie tak wyobrażała sobie to miejsce. Ponad sto jasnobrązowych krzeseł było owiniętych tkaniną o delikatnym odcieniu czerwieni; nie za mdłym, nie za mocnym. W dwóch kolumnach po kilka rządków. Na początku i na końcu stały olbrzymie wazony z kremowymi różami, a między kolumnami, rozwinięty był biały dywan. Już widziałam, Danielle idącą ze swoim ojcem pośród westchnień zachwytu i oczami pełnymi zazdrości ze strony swoich kuzynek. Liam’a, stojącego przy łuku owiniętego czerwono-białymi różami, w garniturze. Coś wyjątkowego!
Eleanor była tak przejęta, że prawie zapomniała o tym, iż jest w ciąży. Prawie, gdyż Louis (który, na szczęście został wysłany przez Calder do sklepu, aby zakupić sobie garnitur, wraz z resztą chłopaków, poza Liam’em, bo ten pilnował, aby Dani nie rozwaliła organizatorów ślubu) wydzwaniał do niej co kilkanaście minut i pytał o samopoczucie. W końcu przejęłam telefon od przyjaciółki i powiedziałam Tomlinson’owi, iż przesadza i właśnie w tamtym momencie oznajmiłam mu, że Eleanor wyłącza telefon i nie ma zamiaru go włączać dopóki tego nie zachce. Potem dzwonił dwa razy do mnie, do Danielle i Liam’a, jednak ci byli zbyt zajęci, aby mu odpowiadać na tak głupie pytania, a ja po prostu zlekceważyłam jego połączenia.
Oparłam się o ławkę i spojrzałam na otoczenie; Els siedziała przede mną i piła swoją wodę mineralną, kiedy to ogród cieszył się swoją wspaniałą lekkością i elegancją. Wyglądał po prostu ślicznie.
- Cher, Els, wykonałyście kawał dobrej roboty! – Danielle przytuliła nas do siebie, niewiadomo, skąd pojawiając się przy nas – Szkoda, że Perrie nie mogła przyjść.
Perrie. Jej dziwne zachowanie sprzed paru dni wcale nie daje mi spokoju. Edwards, następnego dnia po naszej rozmowie zniknęła ze swojego apartamentu. W domu One Direction także jej nie było. Dzwoniłam także do jej brata i koleżanek z zespołu. Nic nie wiedzieli. Zniknęła, a ja obiecałam jej, iż nie będę jej szukać, więc musiałam zrezygnować, ale nie odwiodłam od tego pomysłu reszty wokalistek z Little Mix. One widocznie nie złożyły jej takiej obietnicy, więc miały wolną rękę. Możecie pomyśleć, że zachowuję się nieodpowiedzialnie, bo zostawiłam swoją przyjaciółkę, ale obietnica jest obietnicą. Nie można jej ot tak zerwać. Jeśli Perrie nie znajdzie, bądź nie odezwie się do kogoś do soboty, szóstej rano – wtedy zacznę się martwić.
- Jedźcie odpocząć do domu. I tak muszę zaraz się zrywać, bo ktoś musi odebrać obrączki od jubilera, a znając Liam’a, to zapomniał. – Powiedziała Peazer.
- W porządku. Louis i tak mnie dzisiaj zamęczy swoimi kazaniami, więc mogę jeszcze posiedzieć i przyozdobić ‘salę’ weselną. – Zaproponowała wesoło Eleanor.
- Ale-
- Zostaję z El. – przerwałam dziewczynie – Ktoś musi przypilnować jej, aby się nie przemęczała. W końcu Lou ma trochę racji.
- I ty przeciwko mnie?! – Zmrużyła oczy, patrząc na mnie – Okej, czasami zbyt dużo robię, ale nie można siedzieć w jednym miejscu, bo to jest nudne. Zrozumiecie, kiedy same będziecie w ciąży.
Wywróciłam oczami. Serio, El. Serio?
- Dobra, więc jeśli tak bardzo chcecie mi pomóc, to wystarczy wstawić te kwiaty do wazoników i poustawiać je na stolikach. – Poinstruowała nas przyszła pani Payne – Ja jadę. Do zobaczenia wieczorem.
Przeszłyśmy powolnym krokiem na drugą stronę posesji. Musiałam przyznać, iż był to kawałek drogi, jednak w towarzystwie Eleanor wszystko było takie… inne. Jakby specjalnie czas chciał szybciej płynąć. Nigdy bym nie pomyślała, że Calder może być dla mnie tak bliską osobą. Zaczęłam ją traktować, jako przyjaciółkę, co więcej, jako siostrę.
- Jak się czujesz? – Jej pytanie wyrwało mnie z zamyślenia, a kiedy zauważyła, że nie wiem dokładnie, co ma na myśli, dodała – No, nie miałyśmy jeszcze okazji porozmawiać na temat pojawienia się Harry’ego. Tak same, bez obstawy. Więc, co myślisz?
A było tak miło.
- Nic nie myślę. – Odparłam bez emocji, zrywając liścia z jakiegoś bliżej mi nieznanego drzewa i zaczęłam rozrywać go na części pierwsze – Zrobił największe świństwo na świecie, po prostu. Jest najbardziej nieodpowiedzialną osobą, jaką znam.
Eleanor była ubrana w ciemne ogrodniczki i bluzkę w kolorze szarym z jakimiś ciekawymi wzorkami. Nigdy bym nie pomyślała, że ta Eleanor Calder ubierze coś takiego. Zbyt, zbyt wiejskie jak dla niej. Bardziej ją sobie wyobrażałam, jako elegancką damę, niż chłopkę.
- Nie dziwię ci się. – Prychnęła – Umarł, cały świat oszalał, po czym przychodzi sobie jakby nigdy nic do domu i myśli, że wszystko będzie jak kiedyś. Louis tak wtedy był wkurzony, że myślałam, iż wybuchnie, albo mnie rozwali!
Naprawdę?
- Co on właściwie o tym uważa?
- Kto? Louis? – Upewniła się, a ja skinęłam jej głową, po czym wróciłam do skubania listka – Twierdzi, że prędzej zespół się rozpadnie niż pozwoli Harry’emu do niego wrócić, ale z tego, co mi ostatnio mówił, to nie zapowiada się na to, by One Direction kończyło swoją karierę. Menadżerowie chcą nagrać ich nową płytę od początku, z głosem Styles’a. Ugh, gdybyś widziała minę Lou jak mi to mówił. Bolało go to, że on żyje. Widziałam to i…
Zatrzymałam się, a dziewczyna zrobiła to samo, a jej wyraz twarzy nagle stał się taki poważny. Przyjrzałam jej się dokładnie, a ona mnie.
- Boję się, że Harry będzie chciał coś zrobić, żeby rozkochać w sobie Lou. – Wyszeptała, a do mnie od razu dotarł sens tych słów.
Podeszłam do brunetki i przytuliłam ją do siebie. Mhm, jej brzuch nieco utrudniał mi zadanie, jednak się nie zniechęciłam. Chciałam ją wesprzeć.
- Ej, El, Louis cię kocha. Nie znam chłopaka, który bardziej troszczyłby się o swoją dziewczynę jak on. Myślisz, że zostawiłby ciebie i wasze dziecko?
Poczułam jak Calder wzdycha, po czym odsunęłam się od niej i spojrzałam w oczy.
- On nie widzi świata poza wami. – Wskazałam na brzuch dziewczyny – Harry nie rozbije takiej rodziny. Nawet on nie ma takiej władzy, Els.
- Dziękuję, Cher. Za te słowa. – Szepnęła, po czym ruszyłyśmy dalej, przed siebie – Właściwie to znam chłopaka, który troszczy się o swoją dziewczynę. – Przerwała ciszę, kiedy dochodziłyśmy do szkieletu namiotu. Spojrzałam na nią zdziwiona – Niall, Cher, Niall.
Ach. Niall James Horan. Mój własny skarb, którego kocham nad życie i za którym tęsknię nawet wtedy, kiedy o nim nie myślę. Mój mózg ma już wpojone, iż Nialler jest częścią mnie, a każda komórka w moim ciele tylko utwierdza mnie w tym fakcie, gdy blondyn stoi obok mnie, albo dotyka mojej skóry.
Nic już jej nie odpowiedziałam, tylko razem, roześmiane, weszłyśmy na parkiet, aby po chwili zaczął układać pomarańczowe, żółte, bordowe i kremowe kwiaty do wazonów. Obrusy na stolikach i materiał na krzesłach były białe, więc te kolory roślin idealnie rozświetlały cały wygląd. Niemniej, sama nie porwałabym się na tego typu odcienie.
Po godzinnej robocie, skończyłam, z Eleanor naszą pracę i przyjrzałyśmy się efektowi końcowemu. Niesamowite! Nie sądziłam, iż zwykła piosenkarka (czyt. Ja) i przeciętna dziewczyna w ciąży, będąca jednocześnie fanatyczką architektury (czyt. El) będą w stanie stworzyć coś równie pięknego. Tak, wiem. Zbyt długo przebywam z chłopcami, więc moje tendencje do oceniania swoich możliwości tak wysoko są usprawiedliwione.
Po ciężkim dniu w plenerze, zamówiłyśmy taksówkę i już o godzinie szóstej popołudniu byłyśmy w domu 1D. Byłam nieco zdziwiona faktem, iż chłopcy jeszcze nie wrócili. Wydawało mi się, że będą szybciej w domu niż my. Danielle też jeszcze nie było.
- Pójdę się zdrzemnąć. – poinformowała mnie Eleanor i zmierzyła do pokoju Louis’a.
Zostałam sama w kuchni, więc postanowiłam zrobić sobie kanapki. Po zjedzonym podwieczorku, poszłam na górę, do pokoju swojego chłopaka i wzięłam prysznic. Nie sądziłam, że ten dzień mnie aż tak wykończy. Gdy wykonałam wszystkie czynności w łazience, przebrałam się w czarną bokserkę, krótkie szorty oraz bluzę Niall’a, która leżała na krześle. Włosy związałam w warkocza, a moja twarz bez makijażu aż odstraszała. Usiadłam na łóżku i westchnęłam cicho. Znowu zaczęłam myśleć o tym wszystkim. Nie mogłam opędzić się od tego, że ten ostatni list od Harry’ego gdzieś się zawieruszył. Normalnie, złośliwość rzeczy martwych. Bardzo chciałam się dowiedzieć, co też Styles w nim napisał. Nie ze względu na niego, tylko na mnie. Chciałam go zrozumieć. Chciałam zrozumieć, dlaczego wraz z tą cholerną Eleną, nas oszukał. Jednak z drugiej strony, miałam to w dupie. Mógłby równie dobrze udawać trupa i nigdy nie wrócić do Londynu. Dla mnie to byłoby nawet lepiej.
Tak samo ze sprawą Perrie i Zayn’a. Malik chodzi jak jakiś naćpany, i mówię tutaj dosłownie, a Edwards w ogóle nie dawała znaków życia. Wiem, obiecałam, że nie będę jej szukała, ale kiedy siedzi się samemu w pokoju, i ma się sporo czasu na myślenie, to wiele spraw zdaje się być takich łatwych i do zrealizowania. Ostatni raz rozmawiałam z Zayn’em, wczoraj rano, kiedy poprosiłam go o podanie mi mleka do moich płatków. To była jedyna rozmowa, jaką przeprowadziłam z tym chłopakiem. I nie wiem, czy to moja wina, czy on nie chce ze mną gadać, ale mam zamiar się dowiedzieć. Wiem, że nie powinnam dołączać do tego wszystkiego prezentu ślubnego dla Liam’a i Danielle, jednak musiałam przyznać, iż nowy dom przyszłego państwa Payne prezentował się wspaniale, a to wszystko była zasługa Pezz i Eleanor, z moimi, małym, angażem. Siostry Louis’a także miały w tym swój udział. A poznanie tych dziewczyn było czymś niesamowitym. Nigdy bym nie pomyślała, że są one takie szalone i bezpośrednie jak ich brat. Tomlinson tylko łapał się za głowę, kiedy Lottie albo bliźniaczki wyskakiwały z jakimiś dziwnymi tekstami, całkowicie niezrozumiałymi dla nas.
Jak już wspomniałam, Elena i Harry byli zaskakująco dla siebie nieosiągalni. Niby Styles kochał Louis’a, ale dlaczego nie zamienił z nim ani słowa odkąd raczył powrócić ze swojej podróży? Wiem, nie powinnam się w to wtrącać, jednak zależy mi na tym, żeby Eleanor była w stu procentach pewna, że Lou jej nie zostawi. Zdawałam sobie sprawę z tego, że tego nie zrobi, jednak ta malutka lampka, gdzieś w głębi mojego mózgu, nie przestawała alarmująco się śmiecić. Kim była Elena? Nie znałam nawet jej nazwiska, co doprowadzało mnie do obłędu. Ta dziewczyna nie wróżyła niczego dobra. Żadna ruda laska nie wróży niczego dobrego, a już zwłaszcza u boku Harry’ego Styles’a. Tak w ogóle, Harry unikał mojego towarzystwa, albo po prostu ja to robiłam? Nie wiem. Po prostu bardzo, ale to bardzo rzadko go spotykałam. Najczęściej rozmawiał z nim Zayn, co całkowicie mnie zadziwiło, no, bo przecież, jaka była reakcja Malik’a na powrót Styles’a? No właśnie.
Za dużo tajemnic jak na jeden zespół. Zrobiło się zbyt chłodno.
Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami i postanowiłam zejść na dół. Z powodu, iż byłam tylko w samych skarpetkach, moje zadanie było nieco utrudnione, gdyż panele były mega śliskie.
Kiedy stanęłam na ostatnim schodku, ujrzałam czterech chłopaków, ściągających buty w przedpokoju. Czterech? Gdzie jest Liam?
- Dobry wieczór, Cher – Przy mnie pojawił się Louis i przytulił się do mnie na powitanie. O tak, cały dzień się nie widzieliśmy, stary. – Co porabiałyście?
To pytanie już zadał, w drodze do lodówki. Wyjął z niej puszkę coli, otworzył i przyłożył sobie do ust. Zayn z Harry’m także poszli do kuchni i po kolei powtórzyli czynność Tomlinsona, jednak ci wybrali piwo. Lou wywrócił oczami.
- Pomagałyśmy Danielle. – Odpowiedziałam, czekając aż Niall w końcu wyjdzie z tej szafy (tak, z szafy, ponieważ, jak to on, musiał włożyć swoje buty do niej, aby się nie zgubiły – tylko on wierzy w krasnoludki, kradnące buty). – I szło nam doskonale, dopóki nie zacząłeś wydzwaniać co trzy minuty, co tam u El. Serio, Louis, jesteś nadopiekuńczy.
- To nie jest nadopiekuńczość! Ja po prostu się martwię. – Oburzył się szatyn, odkładając puszkę na blat. Tak, jasne! Przyjdzie Liam to posprząta! – Nie powinnaś wyłączać telefonu, Cher. Wiesz, co ja-
- Daj spokój, przecież powiedziałam ci, że wszystko było dobrze.
Stanął na schodach i zmierzył mnie wzrokiem. Mhm, był ubrany w ciemne jeansy, vansy, białą koszulkę z nadrukiem oraz na to zarzucone coś na wzór katanki, jednak było z materiału. Ugh, rozumiecie, nie?
- Gdzie ona teraz jest? – Zwrócił się do mnie.
- Śpi. – Odparłam szybko, jednak Tommo zniknął już na piętrze, a ja poczułam czyjeś dłonie na swojej talii. Odwróciły mnie one w stronę ich właściciela, a moje jak i usta partnera mojego zostały złączone. Wszędzie poznałabym ten cudowny zapach. Oderwałam się od chłopaka i spojrzałam mu w oczy. – Tęskniłam.
- Ja też. – Uśmiechnął się do mnie wesoło, a Harry i Zayn jęknęli głośno i przeciągle, po czym szybko przemieścili się do salonu, gdzie zaczęli grać w Play Station. Wtuliłam się w zagłębie szyi blondyna i przymknęłam oczy. Po ciężkim dniu pracy – tego mi było trzeba. Obecności Niall’a. – Padam z nóg.
- Czytasz mi w myślach. – Szepnęłam i oboje poszliśmy do jego pokoju.
Horan poszedł pod prysznic, a ja przejęłam jego telefon (gdyż mój był rozładowany) i weszłam na Twittera, logując się na jego konto. Odpisałam na parę wiadomości od jego fanów i nie pisząc nikomu, że to ja, zaobserwowałam parę osób. To było coś, co lubiłam najbardziej; uszczęśliwiać, nie tyle swoich, a fanów One Direction. Danielle robiła podobnie. Gdy Irlandczyk skończył brać prysznic i wyszedł z łazienki w samych spodniach dresowych, a z jego włosów skapywała woda, zrobiłam mu zdjęcie i szybko wrzuciłam do sieci, aby fanki mogły nacieszyć oczy. Tym razem się podpisałam. Kiedy mój chłopak zorientował się, co zrobiłam, natychmiast przechwycił ode mnie swój telefon i go wyłączył. Porwał mnie w swoje objęcia i rzucił się ze mną na łóżko, całują moją szyję i łaskocząc jednocześnie.
- Niall! Przestań! Przepraszam, Niall! – Śmiałam się poprzez łzy, ale chłopak nie ustępował. Leżałam na łóżku, a on siedział nade mną i gilgotał mnie, mając z tego ogromną satysfakcję.
- Wiesz, że uwielbiam cię łaskotać. – Wymruczał mi do ucha, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. Zdawałam sobie sprawę z tego bardzo dobrze. – I całować też cię bardzo lubię.
Nasze spojrzenia się spotkały, a ja pod wpływem turkusowych tęczówek wymiękłam i wbiłam się w usta Irlandczyka. Chłopak odwzajemnił mój gest napierając na mnie ciałem, a ja ponownie uśmiechnęłam się pod jego ustami.
- Ehem. Wiecie, nie chciałbym wam jakoś przeszkadzać, czy coś, ale mamy problem. – Naszych uszu dobiegł zachrypnięty głos. Harry, oczywiście, że to był on. Ani ja, ani Niall nie odskoczyliśmy od siebie, niczym poparzeni, wręczy przeciwnie, Ni wtulił się w moją szyję, opadając obok mnie, a ja posłałam Styles’owi sztuczny uśmiech.
- Czy problemem jesteś ty? – Zakpiłam sobie z niego.
Harry wywrócił oczami, opierając się o framugę.
- Dla ciebie, najwidoczniej tak. – Odciął się, jednak to na mnie nie działało. Może i był sobie zmartwychwstałym Harry’m Styles’em, ale to ja byłam silniejsza psychicznie od niego. – Zejdźcie na dół, a się dowiecie, kochani.
Nie czekał na moją odpowiedź, tylko po prostu wyszedł. I chwała mu za to!
Spojrzałam na Niall’a, bawiącego się sznureczkami od swojej bluzy, którą miałam na sobie. W jego oczach dostrzegłam jakby błysk?
- Ślicznie wyglądasz w moich ubraniach. – Zauważył – Powinnaś je częściej nosić.
Uśmiechnęłam się delikatnie, po czym pocałowałam go w nos.
- Oczywiście, Ni. – Podniosłam się z łóżka – Zamiast swoich kolorowych szmatek, będę nosiła twoje wspaniałe koszulki, za które directionerki by mnie zamordowały. Dziękuję. Spasuję.
- Uh, Cher. Powinnaś spróbować je polubić. Może są nieco… głośne, ale nas kochają.
Horan wstał z łóżka i zarzucił na siebie jakąś czarną podkoszulkę. Oboje zmierzyliśmy na dół.
- Ja je lubię, bardzo, ale są czasami przerażające. Zrozum, Niall, jakby zobaczyły Cher Lloyd w koszulce ich idola, no wiesz, małej, drobnej dziewczynie, to rozszarpałyby mnie na miejscu. Nie miałabym szans na przeżycie tej napaści, a celem byłaby tylko twoja znoszona, śmierdząca koszu-
- Dobra, już dobra. Załapałem, kochanie. – Przerwał mi i weszliśmy do salonu, gdzie byli już wszyscy; nawet Danielle i Liam się pojawili. Właśnie, a gdzie byli wcześniej?
Przed moimi oczami błysnęły rude fale i wszystko było jasne. Czyżby Elena była ‘tym problemem’? Bo jak dla mnie to by miało sens. Siedziała na fotelu ze złączonymi dłońmi, wpatrując się w nie. Zayn, z kolei zajął miejsce naprzeciwko niej i nie spuszczał z niej swojego spojrzenia. Harry oparł się o bok sofy popijając piwo. Louis i Eleanor, podobnie jak Dani z Liam’em siedzieli na kanapie. Wraz z Niall’em postanowiliśmy stanąć między fotelem Malik’a, a sofą, na której siedzieli nasi przyjaciele.
- Dlaczego jesteśmy tutaj wszyscy? – Zapytał się wyraźnie zaciekawiony Niall.
Nikt mu nie odpowiedział. Panowała tam jakby grobowa atmosfera. Skądś, bardzo dobrze mi znana. Przypadek? Elena podniosła na mnie swój wzrok, a wtedy ujrzałam, iż nie wyglądała za dobrze. Podrapany policzek, krew cieknąca z nosa, przerwany łuk brwiowy.
Nie chciałam ukazać, że mnie to zainteresowało, jednak nie mogłam przestać jej się przyglądać. Wyglądała jakby właśnie uciekła z centrum jakieś bójki, czy coś.
- Co jej się stało? – Niall ponownie się odezwał. Tym razem to ruda zaczęła mówić.


***
Dobry wieczór! Jest kilka minut przed północą, więc dodaję.
Jeden pucharek galaretki z truskawkami z bitą śmietaną, dwoma lodami, szklanką z colą i lodem później napisałam ten rozdział. W międzyczasie skonsumowałam także nieprzeżyte ilości cukru & chipsy. Za ewentualne błędy i niedociągnięcia nie odpowiadam. LOL
Dziękuję za komentarze i wejrzenia + obserwatorów. Kocham was bardzo mocno & nigdy nie przestanę! <3
Rozdział wydaje mi się być dobry, co jest rzadkością u mnie, więc komentuuuuuujcie. Proszę?
Looove, olka.

7 komentarzy:

  1. Ciekawy. Fragment z directionerkami mi się spodobał. Prawdziwy :D Zastanawiająca sprawa z Rudą. Pewnie znowu namiesza. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Weny i smacznego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z niecierpliwością czekam na ślub Dani i Li. To będzie zapewne niesamowita uroczystość *-* I co najważniejsze w końcu będzie coś szczęśliwego. Należy się im trochę radości po tych wszystkich wydarzeniach, które miały miejsce.
    Znów rozpływałam się pod wpływem głównej pary. Cher i Niall nie mogą być chyba jeszcze bardziej idealni <3
    Ugh, ruda. Chciałabym być na nią obojętna, denerwuje mnie, ale za razem ciekawi co jej postać ze sobą przyniesie...

    Też Cię kocham. Prowadzisz najcudowniejsze opowiadanie jakie może być. Jestem Twoja wielką fanką, pamiętaj o tym <3

    PS.
    Przepraszaaaaaam za zamieszanie w moim opowiadaniu, ale musiałam ;c Mam nadzieję, że kiedyś mi to wybaczysz :*

    OdpowiedzUsuń
  3. najlepszy rozdział ever, bo było w nim ..WSZYSTKO ♥
    A najgorszy jest dla mnie ten niedosyt bo chcę WIĘCEJ.
    + Rada. Jedź jeszcze więcej to bedą jeszcze lepsze rozdziały. ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej! Zgodnie z obietnicą nadrobiłam całe opowiadanie i jestem! I muszę powiedzieć, że nigdy wcześniej nie trafiłam na tego typu opowiadanie. Do tego jest bardzo dobrze napisane, a to ogromny plus ;) pochłonęłam wszystkie rozdziały jak gąbeczka i nie mogę się doczekać następnego!
    Po pierwsze, tak jak mówiłam, uwielbiam Cher i cieszę się, że jest główną bohaterką. Fajnie, że pokazujesz jej życie ze wszystkich stron, zarówno blaski, jak i cienie. Do tego z Niallem tworzą cudowną parę i szczerze im kibicuję ;)
    Fabuła mnie zafascynowała! Na początku się podłamałam śmiercią Harry'ego, prawie ryczałam przy tych listach, ale kiedy wrócił, jakby nigdy nic, miałam ochotę go zabić, ugh ;/ i mam tyle pytań! Gdzie jest Perrie? Kim naprawdę jest Elena? Czy Harry rozbije związek Elounor/Cher i Nialla? Muszę szybko poznać odpowiedź, bo zaraz tu padnę z ciekawości! No i czekam na ślub Lanielle! Proszę, informuj mnie o rozdziałach, masz mojego tt, ale jeszcze przypomnę: @justmissmalik

    OdpowiedzUsuń
  5. nominowałam Cię do The Versatile Blogger :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bosh, te Twoje tajemnice... od tego sie nie można oderwać! ale to na plus ;) <3 rozdział rzeczywiście jest świetny (JAK ZAWSZE!!! :P)!! oby Cher miała racę, i Hazza nie rozkochał w sobie Lou bo tego bym nie przeżyła O.O tak wgl to jeszcze martwię się o Perrie i o Malik'a... nie martwię się tylko o Chiall'a ^.^ moje iskiereczki kochane *.* <3 aahaaa jeszcze te przygotowanie do ślubu... o woow szkoda że mnie nie zaprosili ;/ bo chętnie oglądnęłabym tą ich grupową pracę dekoracyjną XD
    czekam na nexta
    @WTuszynska
    PS. zdanie: 'Żadna ruda laska nie wróży niczego dobrego' jest moim faworytem! hahahaha oczywiście dedykuję ten fragment razem z pozdrowieniami rudej małpie z mojej byłej (naszczęście) klasy! -.-

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy tylko ja mam pozytywne zdanie o rudych osobach? Może i nie zawsze wróżą coś dobrego, ale dlaczego od razu je tak negatywnie oceniać, hm? Pomimo wszystko jestem ciekawa o co chodzi z towarzyszką Styles'a.

    Nie mogę się doczekać sceny kiedy będzie opisany jakże idealny ślub Danielle oraz Liam'a. Będą szczęśliwi, razem, ze sobą. To takie cudowne. Aż sobie wyobraziłam co by było gdyby była to normalna rzeczywistość jednak marzyć tylko można. Dziękuje, że ten blog wywołuje u mnie tyle emocji. To naprawdę cudowne i zadziwiające ile potrafisz poprzez pisanie, słonko.

    Martwię się o Perrie. Biedna zniknęła, a Malik nagle udaje przyjaciela Harry'ego. Czy kiedykolwiek się dowiemy o co z tą całą trójką chodzi? Doprowadza mnie to do szału (oczywiście nie w aż takim dosłownym sensie), więc nie wiem czy długo jeszcze tak wytrzymam, ale mam nadzieję.

    @RootsmanSoulx

    OdpowiedzUsuń

Spamuj w odpowiedniej zakładce.
Wyraź swoją opinię na temat rozdziału. Przyjmę krytykę. Przecież każdy popełnia jakieś błędy, prawda?
Zostaw swój nick z Twittera, a zostaniesz wpisany na listę informowanych.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.