Weszłam niepewnie do sali szpitalnej i rozejrzałam
się po niej. Kolory nie były zbyt zachęcające do spędzenia w niej czasu, a co
dopiero najbliższej doby! Okropna biel była wszędzie, z wyłączeniem fioletowej
pościeli i szarej podłogi. O mój boże. Ciekawe, kto to wszystko projektował?!
Salka była zajęta tylko i wyłącznie przez Eleanor i
ich małe dziecko, do którego powoli podążałam, u boku swojego chłopaka. Za nami
szła Danielle z Liamem, oraz Zayn. Ostatecznie Perrie miała przyjechać do nich
później, kiedy wszyscy już pójdą.
Eleanor wyglądała na zmęczoną, jednak próbowała
trzymać się dobrze. Włosy miała luźno spuszczone na ramiona, oczy lekko
podkrążone, a usta wyschnięte. Jej policzki były blade. Gdy przeniosła swój
wzrok z małej kruszynki, którą trzymała w swoich objęciach na nas; brunetka
posłała nam ciepły uśmiech, najlepszy na jaki było ją w tamtej chwili stać.
Louis siedział przy niej i zahipnotyzowany wpatrywał się to w Calder, to w
małego bobasa. Za Chiny nie mogłam uwierzyć w to, że ten rozczulający się nam
małym dzieckiem chłopak, jeszcze kilka miesięcy temu nie dawał za wygraną i
chciał się mnie delikatnie mówiąc pozbyć z życia. Wszystko sprowadzało się
tylko do jednej osoby, która strzeliła focha i wyszła.
Nie wiedziałam, co miałam ze sobą zrobić. Stałam
przy nogach brunetki, która leżała w łóżku i obserwowałam chłopców oraz
Danielle, którzy zachwycali się małym. Chłopiec przeszedł z rąk Louis’a, do
Danielle, Liama, Niall’a… z tego, co zdążyłam zarejestrować, Zayn bardzo chciał
wziąć go na ręce, jednak w jego oczach ujrzałam strach, więc zrezygnował. Horan
zrobił krok w moją stronę i podał mi bobasa. Niepewnie wzięłam go w swoje
objęcia, podtrzymując mu główkę i poprawiając kocyk, w który był
zawinięty. Byłam nim całkowicie
oczarowana; mogłabym wyobrazić sobie, jaki kolor oczu ma, ponieważ były one
zamknięte. Usta chłopca przypominały mi trochę usta Eleanor, natomiast jego nos
był stuprocentowym odzwierciedleniem Lou. Karnacja nie była zbyt ciemna, ale do
jasnych też nie należała. W pewnym momencie, dziecko mlasnęło uroczo, a jego
usteczka wykrzywiły się w uśmiechu. Następnym, co zrobił chłopiec, to uniósł
swoje powieki ku górze, a ja mogłam utonąć w niebiesko-szarych tęczówkach. Tych
samych, jakie posiadał ojciec malca.
- Jak go nazwiecie? – usłyszałam pytanie Danielle,
które wyrwało mnie z podziwu małego bobasa.
Zaczęłam kołysać ramionami na boki, aby dziecko nie
wybuchło płaczem, choć wcale się na to nie zanosiło. Malec był wyjątkowo
spokojny i aż bałam się pomyśleć, jaki diabeł mógłby w niego wstąpić za parę
lat. Boże, co ja plotę.. przecież to aniołek!
- Tommy? –
Zapytał szatyn.
- Żartujesz sobie, prawda? Louis? – Niall zaczął się
chichotać – Chcesz swojego syna nazwać Tom?
- Nie Tom
tylko Tommy, ty idioto. – odgryzł się
Tommo, a ja momentalnie się uśmiechnęłam.
Dlaczego ta malutka kruszynka musi być taka słodka?
- Mi się podoba – szepnęła Eleanor, więc przeniosłam
na nią swoje spojrzenie, nie przestając się kołysać. – Tommy Charlie Tomlinson.
Louis uśmiechnął się promiennie.
- Więc witamy w naszej zwariowanej rodzinie, Tommy. –
Danielle objęła mnie ramieniem, nachylając się nad dzieckiem. – Przyda ci się
dużo szczęścia, maluchu.
- I wytrwałości – wtrącił się Zayn.
- Stalowych nerwów.. – zachichotał Payne,
przybijając piątkę z Malikiem.
- Normalnych rodziców, to ty nie masz. Bynajmniej ojca,
więc… – tak szybko jak Niall to powiedział, tak szybko został trzepnięty przez
szatyna w tył głowy, czemu towarzyszyły słowa „nawet nie kończ tego, co
zacząłeś mówić, Horan”.
Oddałam, jak najdelikatniej jak tylko potrafiłam,
Tommy’ego w ramiona Eleanor i zostałam przygarnięta przez ramię mojego chłopaka
do jego torsu. Pocałował mnie w czoło, a ja uśmiechnęłam się do siebie.
~
Wyszłam ze szpitala, niestety musiałam zrobić to
sama, gdyż Perrie poprosiła mnie, bym pomogła jej w przeniesieniu paru rzeczy,
które kupiła synkowi El i Lou, napotkałam Harry’ego, siedzącego na ławce i
palącego papierosa. Z powodu, iż Edwards jeszcze nie dotarła na parking,
postanowiłam zrobić coś, czego dawno nie robiłam.
Stanęłam przed Styles’em, po czym zajęłam miejsce
obok niego.
- Sądziłam, że będziesz ostatnią osobą, która będzie
palić. – stwierdziłam, zerkając na niego niepewnie.
- Widocznie źle sądziłaś. – burknął pod nosem,
jednak następne, co zrobił, to zgasił papierosa. Może się tym nie chwaliłam,
ale rzuciłam to już całkowicie. Widzicie jak znajomość z Niall’em na mnie
wpłynęła?
Harry miał na sobie czarny shirt, czerwoną koszulę w
kratę, a na ramionach jeszcze ciemno-oliwkową kurtkę. Ciekawiło mnie, czy nie
było mu w tym za ciepło, jednak nie wnikałam. Jego włosy były co rusz
rozwiewane przez wiatr, a ciemne spodnie, rurki, były już trochę przetarte na
kolanach. Standardowo, na stopach, miał białe Conversy. Jego wzrok był utkwiony
w swoich złączonych dłoniach, które trzymał między kolanami.
- Pozwól mi zrozumieć, Harry. – szepnęłam.
Chłopak spojrzał na mnie zaskoczony moimi słowami.
- Widzę, że cierpisz. Jedyną osobą, która z tobą
rozmawia jest Zayn. – ponownie stwierdziłam – Zrób coś, żeby chłopcy cię
zaakceptowali.
- A co ci do tego? – warknął – Skąd możesz wiedzieć,
że oni mnie nie chcą, co?
- Mam oczy. Potrafię obserwować ludzi i wysuwać
pewne wnioski z tego.
- Tak? To niby, jakie wnioski wysnułaś obserwując
mnie, huh? – w jego głosie usłyszałam suchość.
Przeniosłam swój wzrok na widok przed nami, który
przedstawiał tylko i wyłącznie samochody i ludzi z nich wychodzących.
- Zmieniłeś się. Z tego bezbronnego nastolatka
przeobraziłeś się w oschłego dupka, który uważa, że tylko jego decyzje są
najważniejsze. Za pewne nie śpisz po nocach i zachodzisz w głowę, co zrobić, by
wszystko było jak dawniej. Jednak… jednak nie możesz znaleźć żadnego
rozwiązania, bo boisz się, że mimo tego, że chłopcy cię może teraz nie trawią,
możesz ich całkowicie stracić.
Dlaczego ja to wtedy powiedziałam?
Gdzieś głęboko w sercu, brakowało mi starego
Harry’ego.
- Czy to, co napisałeś w tych listach było choć w
połowie prawdą?
Spojrzałam na niego. Jego usta zacisnęły się w wąską
linię. Spoglądał na mnie z przymrużonych powiek. Jednak, gdy usłyszał moje
pytanie, jego mina złagodniała.
- Wszystko, co tam było, było szczere, Cher. –
szepnął – Mimo tego, co o mnie sądzicie, nie jestem takim potworem.
- Nikt tego nie powiedział.
- Też potrafię obserwować ludzi.
A to mi nowość! Przecież od ciebie się tego
nauczyłam, tępaku.
- Mogę ci pokazać, że chłopcy tęsknią za tobą równie
mocno, co ty za nimi. – odparłam pewna siebie, jednak bałam się, bo nie byłam
pewna reakcji… Mhm, tego najbardziej wybuchowego. O ile wiecie, kogo mam na
myśli.
Chłopak pokiwał przecząco głową.
W tak krótkim czasie zdołałam zapomnieć o wszystkim,
co złe zdarzyło się w moim życiu. W końcu powinnam się cieszyć, że Harry w
rezultacie żyje i ma się cholernie dobrze. Wycierpiał swoje przez ostatnie
kilka dni, jakie spędził w towarzystwie chłopaków. W sumie, to nie było niczym
w porównaniu z tym, z czym myśmy się męczyli przez prawie pół roku, jednak nie
chcieli rozdrapywać tych ciągłych ran. Trzeba iść dalej, a jeśli żadne z nas
nic nie zrobi, to nadal będziemy tkwili w jednym miejscu.
- Pomożesz mi z prezentami? – zapytałam, a Harry
uniósł swoje brwi ku górze – Perrie obkupiła chyba całe centrum handlowe z
ciuszków dla dzieci.
Wskazałam chłopakowi szare volvo, które właśnie
parkowało na parkingu, naprzeciwko nas. Brunet wzdrygnął się, ale gdy wstałam,
by pójść do Edwards, on, niechętnie podążył za mną.
Połowa sukcesu za mną! Brawo Cher!
- Pezz, więcej nie mogłaś tego kupić? – jęknęłam,
trzymając w dłoniach dwie torby po brzegi wypełnione zabawkami, czy bóg wie
czym.
Sama była obładowana po prawie same uszy. I tutaj
wcale nie żartuję. Z trudem zamykała bagażnik swojego auta, gdyż jej dłonie
były zapełnione maskotkami. Harry męczył się z tym samym problemem. Tylko ja
wzięłam ten łatwiejszy zakup.
- Albo na przykład zawieść im tego do domu? – Harry
był równie zniesmaczony, co ja.
Perrie „Chcę-być-najlepszą-ciocią-na-świecie”
Edwards pokiwała głową na boki, tak, że jej blond włosy wyszły spod jej szarej
beanie. Oczywiście miała na sobie czarne rurki, biały T-shirt z nadrukiem oraz,
w pasie zawiązaną bluzę moro.
- Nie marudźcie, tylko zaprowadźcie mnie do tego
malucha!
Ku mojemu zdziwieniu, w ogóle nie przeszkadzał jej
Harry. Albo wyjątkowo dobrze udawała. Jednak bardziej pasowałoby mi to, że
jednak jej nie przeszkadzał.
Wszyscy lekarze, pielęgniarki, dosłownie wszyscy
patrzyli tylko na naszą trójkę. Nie byłam pewna, czy dlatego, że szłam u boku
dziewczyny z najsławniejszego girl bandu na świecie, czy dlatego, że po mojej
prawej stronie maszerował Harry Styles, który do nie dawna był uważany za
zmarłego. Nie sądziłam, by lekarze zawracali sobie głową tym, że także miałam
swoją rzeszę fanów. Po prostu nie byłam na tyle popularna, co ta dwójka.
Dotarliśmy pod drzwi, gdzie leżała Eleanor. Były one
uchylone, przez co wszyscy słyszeliśmy śmiechy. Harry zmieszał się przez
chwilę, więc posłałam mu ciepłe spojrzenie, z nieodłącznym uśmiechem. To samo
zrobiłam pod adresem Perrie i weszliśmy do salki.
- O. Mój. Boże. – jęknęła Eleanor – Perrie! Nie
mogłaś się powstrzymać?
Blondynka postawiła miśki na łóżku dziewczyny, co
także zrobił Harry i przytuliła się do brunetki. Mały Tommy znajdował się w
objęciach Danielle, która siedziała na kolanach Liam’a. Słodki obrazek.
Louis opierał się o parapet, zaraz przy łóżku Calder
i mierzył wzrokiem Styles’a. Natomiast, gdy przeniosłam swój wzrok na Malika,
siedzącego na drugim łóżku, ujrzałam w jego oczach dziwny błysk, gdy ujrzał
Edwards.
Na razie nikt nikogo nie zabija, więc jest dobrze.
- Gdzie jest ten mały szczęściarz, który może
nazywać mnie swoją ciocią? – blondynka rozejrzała się po pomieszczeniu, a kiedy
jej wzrok spoczął na Danielle i Tommy’m, od razu do nich podeszła i przejęła
bobasa od brunetki – Jaki aniołek! Cholera, jest podobny do ciebie, Lou.
- Więc już nie taki aniołek. – zaśmiał się pod nosem
Niall, który właśnie wszedł do sali. Podszedł do mnie i objął mnie od tyłu w
talii, opierając swoją głowę na moim ramieniu.
- Horan, grabisz sobie dzisiaj. – Eleanor dołączyła
do jego śmiechu – Jak się masz, Harry? – spojrzała na bruneta, który niepewnie
opierał się o framugę drzwi i bacznie wszystkich obserwował. Widać było, że
zaskoczyło go pytanie Calder.
Brunetka wyglądała o wiele lepiej niż wcześniej. Jej
włosy były spięte w warkocza, który opadał jej na lewe ramię, a policzki zdobił
delikatny rumieniec. Oczy nadal wyglądały na zmęczone, jednak idealnie zakrywał
to jej błysk w nich zawarty. Już nie leżała płasko w łóżku. Siedziała po
turecku na pościeli w swojej pidżamie w kratę, składającą się z długich
flanelowych spodni i białego topu, który akurat dzisiaj zakrywała czarna bluza.
Dopiero, gdy El skierowała pytanie bezpośrednio do
Styles’a, zainteresowali się też nim inni. Mam na myśli, że zaczęli bacznie się
mu przyglądać. O cholera. Nie przewidziałam tego, że mogą narobić hałasu w
szpitalu. Ale okej. To może być najgorsza rzecz, ewentualna. Niekoniecznie musi
się wydarzyć..
- Um, dobrze, dzięki. – kąciki jego ust delikatnie
drgnęły ku górze – Chyba ja powinienem się ciebie o to zapytać.
- Czuję się fantastycznie. – Obdarowała go
promiennym uśmiechem – Siadaj.
Wszyscy byli zaskoczeni jej bezpośredniością, no,
może z wyjątkiem Zayn’a. Choć on także był dość… cichy. Śledził gesty Perrie,
jakby miał zaraz się na nią rzucić, byle tylko przestała robić to, co robi.
Oczywiście, że nie zabijając ją! W jego oczach widziałam.. czułość.
Harry zerknął niepewnie na Lou, który nie spuszczał
z niego wzroku, potem brunet przeniósł swoje spojrzenie na mnie, ja powoli
skinęłam mu głową, jakbym dawała mu pozwolenie na wykonanie tej prośby. Styles usiadł
przy końcu łóżka w tym samym czasie, gdy Perrie delikatnie, podała dziecko w
objęcia jego matki. Następnie blondynka wyjęła z kieszeni swoich spodni telefon
i za pewne napisała na Twitterze, gdzie właśnie jest i co robi.
Ujrzałam w oczach Calder ten błysk. Chciała zrobić
to samo, co ja. Chciała, by chłopcy się pogodzili. Uśmiechnęłam się do niej
wesoło. Zrozumiała moją aluzję.
- Harry, weź proszę Tommy’iego. – bardziej nakazała
niż poprosiła dziewczyna, a widząc, za pewne, zaskoczone spojrzenie ze strony
chłopaka, dodała – Muszę iść do łazienki. Cały czas tutaj siedzę. Okaż mi trochę zrozumienia.
Nie musiała niczego dodawać. Styles wziął w objęcia
małego Tomlinson’a i uśmiechnął się pod nosem. Mhm, oswajanie go z ludźmi
będzie łatwiejsze niż myślałam.
Pociągnęłam Nialla do wyjścia z sali, a za mną
wyszła El. Zdołałam jeszcze zauważyć jak wychodzą wszyscy poza Louisem i
Harrym. Oczywistością było, że maluch także tam został.
- Co wy odwalacie? – Liam zamknął drzwi za sobą i
przeleciał wzorkiem po naszych twarzach – Oni się tam zabiją – dodał ciszej –
będziemy mieli dwa pogrzeby. I jeszcze dziecko im tam zostawiły! – mamrotał pod
nosem, a Danielle zaśmiała się z jego, mhm, dość specyficznego zamartwiania.
- Będzie dobrze, Li. – powiedziałam do niego, po czym odwróciłam głowę w stronę
twarzy Niall’a – Mam nadzieję, że nie zrobią nic Tommy’iemu. – szepnęłam, na co
blondyn zaczął chichotać.
Eleanor rzeczywiście poszła do łazienki w
towarzystwie Danielle i Perrie, z której znowu Zayn nie mógł spuścić wzroku. Podsumowując,
najpierw byli szczęśliwą, zakochaną w sobie po uszy parą, potem coś musiało się
schrzanić, więc zerwali, zero jakiś sensownych tłumaczeń i zniknięcie Pezz, a
teraz TO! No, ludzie!
- Jakbyś z nią pogadał, byłoby łatwiej i szybciej. –
odezwał się Payne, siedzący już na krześle i opierający głowę o ścianę. Oczy miał
zamknięte, a kiedy je otworzył, spojrzał na mulata, który wyglądał jakby
przyłapano go właśnie na najgorszym ze złych uczynków.
- Nie wiem, o czym mówisz.
- Wiecie co? Ja wychodzę. – wyrwałam się z uścisku
swojego chłopaka – Zayn, jak zdecydujesz się ‘kochać’ albo ‘nie kochać’ Perrie,
to daj mi znać, okej? – zwróciłam się do niego, uśmiechając sztucznie – Niall,
dasz mi znać, jak poszło z naszym Larrym?
- Oj, nie kochanie. Jadę z tobą. – podszedł do mnie
i złapał mnie za rękę, za co oczywiście obdarowałam go promiennym uśmiechem –
Liam, przypilnuj, by nam się przyjaciele nie pozabijali!
- A ja, to przepraszam co jestem? Niańka? –
westchnął.
- I jakbyś przekonał Malika, że miłość zła nie jest,
też byłoby dobrze. – dodałam, przyspieszając kroku.
- Ja to słyszę, Lloyd! – usłyszałam głos Zayna.
Stanęłam na chwilę i odwróciłam się do nich przodem.
- I o to chodziło, Zayn. Pa!
***
Aaaa! Końcówka jest średnia, ale rozdział, ogólnie rozdział
zaliczam do udanych.:)
Muszę coś zrobić z wyglądem tego bloga, bo nie mogę na
niego patrzeć -,-
Niby zamówiłam szablon, ale zobaczymy, co z tego będzie :D
Jak myślicie, Lou i Hazza się pogodzą? Ogólnie to
jeszcze sama nie wiem, więc liczę na wasze koncepcje, zdanie, teorie..
Obiecuję, że nie zastosuję się do nich. Tak myślę! W każdym razie, chcę poznać
wasze zdanie na ten temat.
Dziękuję, że nadal jesteście ze mną i czytacie MTF.
Ach, no i przepraszam, że taki krótki. Jakoś tak nie
chciałam niczego innego wprowadzać, bo taka wesoła aura i ogólnie.. także tego
xd
Kocham Was <3
Rozdział jest świetny!! :) Już słodki bobas na świecie-Tommy <3 Hahaa Horan sobie grabi,oj grabi xD kocham jego cięte riposty <3 Styles pali,tak jak Cher jestem zadziwiona. Perrie wykupiła cały asortyment hahhha :) Widzę,że Cher i El myślą podobnie :) Ale końcówka mnie rozwaliła,Liam nie chce być niańka,padłam :) ale rozmowa Liam i Cher contra Zayn-mistrzostwo <3 i najlepsza ostatnia wymiana zdań Malik-Lloyd <3 Uwielbiam <3 Pozdrowienia i weny :)
OdpowiedzUsuńNie ukrywam, że boję się o małego. Może i Harry nie jest wcieleniem szatana, ale ciągle nie zostało wyjaśnione kto zaatakował El, a ona tak "po prostu" dała mu swojego syna. Tommo, Tommy... hmm hahaha. Dobre! :D
OdpowiedzUsuńNiall już całkowicie trzeźwo się zachowuje. Śmiałe teksty, nie ma co :)
Zachowanie Zayn'a zdecydowanie na plus. Może jednak nie będzie tak źle z Zerrie. Powoli wszystko zaczyna się układać, co mnie oczywiście cieszy :*
Za to jeśli chodzi o "Larry'ego " to wątpię, żeby jedna rozmowa wszystko wyjaśniła. Za dużo krzywd Styles wyrządził Lou, by mu "ot tak" odpuścił.
Liam zawsze będzie niańką i Tatuśkiem :P Nie wywinie się tak łatwo :D
Podoba mi się ten rozdział. Faktycznie wyszedł wesoło, miło i przyjemnie. Końcówka <3
Pisz szybko i do następnego :*
Aw, aww i jeszcze raz awwwwww! Rozpływałam się czytając ten rozdział. Bobas musi być naprawdę uroczy. Jejku, gratuluję jeszcze raz Lou i El <3 Haha :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że robisz małe kroczki w naprawianiu więzi między Zerrie, co? Proszę, zeswataj ich znowu. Do Zayna niech dojdzie, że nie znajdzie już nikogo tak równie cudownego jak Pezz.
Cher odważyła się na rozmowę z Harrym, fajnie. Też wolałabym, żeby zakończyli ten spór i chociaż powoli postanowi sobie przebaczyć. Przypomnieć sobie jak było kiedyś, że byli przyjaciółmi... Ale co do Lou, to myślę, że Hazz będzie miał trudny orzech do zgryzienia. Przecież to jest Louis, on tak łatwo nie da się omamić Loczkowi, przynajmniej mam taką nadzieję...
Też Cię kochamy <3
God, co Ty ze mną robisz, dziewczyno! Mam łzy w oczach i gadam do siebie "awww" i "o Boże, ale słodko" już od dłuższego czasu, a moja siostra najprawdopodobniej zaraz zadzwoni po karetkę i wyląduję w przytulnym, białym pokoju bez klamek. Ale co tam! Dla Ciebie podejmę to ryzyko. I dla tego cudownego opowiadania *.*
OdpowiedzUsuńDokładnie wyobraziłam sobie całą tę scenę, wiesz, Lou i Eleanor siedzących w pokoju z malutkim Tommym. A Liam i Danielle wyglądali potem tak naturalnie z dzieckiem! Fajnie by było, jakby Cher została chrzestną. Mówiłam już, że uwielbiam Elkę? Nie? Kreujesz ją w tak niesamowity sposób, że naprawdę chciałabym mieć taką przyjaciółkę. No i uwagi Horana pod adresem Louisa mnie kompletnie rozwaliły :D
Już niech nie będzie taki skromny, przecież najlepiej wie, że aniołkiem to on nie jest 3:)
Bardzo podobał mi się także gest Cher względem Harry'ego. Czułam , że nie jest mu dobrze w sytuacji, jaką stworzył, że jest bardzo samotny. W końcu wyciągnęła do niego i postanowiła zrobić coś naprawdę wspaniałego. Reszta była strasznie zdziwiona, ale myślę, że się opłacało. Po raz kolejny - brawa dla Els, ma dziewczyna jaja! Że tak powiem :D A jak Styles wziął Tommy'ego na ręce... awww *.* Mam nadzieję, że serio się tam z Louisem nie pozabijają i wszystko będzie okej:D
I błagam, zrób coś z Zaynem i Perrie, wyjaśnij, czemu się rozstali i niech do siebie wrócą, bo moje biedne, shipperskie, poruszone do granic ich zaręczynami serce tego nie zniesie *.*
Tommy *.*
OdpowiedzUsuń( Oczywiście moja przyjaciółka musiała mi zniszczyć lekturę i wygadać dzisiaj na mieście co było w rozdziale .. yh co ja z nią mam :D )
Żegnaj Lauren, witaj Tommy. OK, PRZEŻYJĘ TO ♥ Słodki słodziak !
Chciałabym, żeby wszystko się w końcu wyjaśniło! Harry jest teraz taki heqrbfhrwt ! Żal mi się go zrobiło :c Kocha Louisa. To oczywiste.
Zayn jednak kocha Perrie ? Jezu ! Ja już nic nie rozumiem z Tego opowiadania. Masz to wszystko rozwiązać w następnym rozdziale, bo inaczej serio przegrzeje mi się mózg.
Czekam na Chiall'a. DAWNO NIE BYŁO :<
przez całe dwa ostatnie rozdziały szczerzyłam się do monitora! no może oprócz początku 25 (bodajże to był 25, nie pamiętam)... w każdym razie tam gdzie wszyscy czekają w napięciu co się dzieje z Els i dzieckim w szpitalu :D
OdpowiedzUsuńaaaa poprostu wychodzę z sb! XD tak się ciesze wyobrażam sobie tego Tommy'iego i to jak mlasną i się uśmiechną i otworzył oczka i ogólnie jedno wielkie awwwwwwwwwww!!! ^.^ kocham Cię!!!!
przeczuwam że sprawcą powikłań z El na weselu był Harry ale pod koniec moje podejrzenia gdzieś się rozpłynęły i już sama nw co o tym wszystkim sądzić ;/
Zerrie: ahhhhhh <33 Malik jednak kocha Pezz ^.^ to takie urocze! wiem, poprostu to wiem że Zayn trzyma dla niej ten pierścionek zaręczynowy ale narazie nie oświadczy się jej bo za dużo powikłań (których dalej rozwiązania nie dane nam było 'usłyszeć' :P) XD
Larry: hmmm a co do nich to nic nie czuję ;/ nw czy chcę żeby się pogodzili, bo boję się że Hazza rozkocha w sobie Lou ;-;
Lanielle: wyobrażam sobie Liama, Danielle na jego kolanach i małego Tommy'iego i nagle tak pstryk i widzę małego, Liama i Sophie... tęsknię za Lanielle chociaż toleruję nowy związek Liasia :') płakać mi się chce...
Chiall: a Chiall? a Chial jest poprostu ideałem ^^ (nw czy widziałaś ten wywiad chłopaków w którym Cher zadaje im pytania a Niall mówi do niej 'I miss you' - wtedy poprostu myślałam że wyjdę z sb *.* oni są tacy kochani!)
czekam na nexta i życzę weny
@WTuszynska
PS. tak sobie pomyślałam że na wszelki wyślę Ci ten wywiad XD jak go widziałaś to nie klikaj na linka a jak nie, to oglądnij i jaraj się razem ze mną XD http://www.youtube.com/watch?v=o70ch7zTj9U&feature=youtu.be
Kochanie, pocieszę Cię, że jeśli o szablon bloga chodzi, to widziałam o wiele, wiele gorsze, a twój jest naprawdę przyzwoity, to tak na sam początek mojego komentarza :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam też na samym początku, że straciłam wprawę w pisaniu długich, W MIARĘ ciekawych rozdziałów, ale najwidoczniej jestem beznadziejna nawet w tym, eh. Pomińmy to i przejdźmy do rozdziału :)
Jestem dumna z Cher, że robi takie postępy, jeśli mowa tutaj o Harry'm. Elena ma rację. Chyba tylko ona będzie w stanie do niego dojść nieważne co. Szkoda, że tylko jako jedyna, ale jeśli będzie chciała rozwiązać zagadkę, która ją męczy to, to zrobi. Wierzę w to. Wierzę, że wyjaśnisz nam o co chodzi z rudą jędzą i pieprzonym egoistą, bo takie ulubione określenia sobie ustaliłam na Harry'ego oraz Elenę. Mam nadzieję, że się nie gniewasz.
No cóż, skupienie na narodzinach dziecka, co jest całkiem normalne, bo jak tu się nie cieszyć, że na świat przyszedł aniołek należący do Eleanor i Louis'a? Na pewno jest to wiele przeżycie dla całej paczki przyjaciół. Jestem ciekawa która następna para będzie się spodziewała dziecka, haha. Ale to może na razie sobie odpuścimy, chociaż wszystko zależy od Ciebie. Jestem przekonana, że Perrie będzie cudowną ciocią, haha!
Kocham Cię x
@RootsmanSoulx