wtorek, 3 września 2013

029 To zabolało



Turkusowe tęczówki wpatrywały się we mnie, a ich intensywna barwa wcale nie pomagała mi się skupić na tym, co miałam do powiedzenia. Albo lepiej byłoby się zapytać, co chciałam powiedzieć. W tamtym momencie Niall zaczął mnie odrobinkę onieśmielać. Albo, znowu, to ja miałam problem i to właśnie było spowodowane stresem, jaki mnie dopadł, gdy otwierałam usta, aby coś z nich wydobyć. Cokolwiek.
Z góry było słychać rozmowy. Najprawdopodobniej Perrie zachęcała Zayn’a do tego, by w końcu wywiązał się z ich zakładu. Cholera, dlaczego ja o tym myślę, skoro mam przed osobą chłopaka, który jest najważniejszą osobą w moim życiu? A do tego muszę jeszcze z nim porozmawiać na cholernie ważny temat.
I w tamtym momencie powinien wparować czarny charakter i mnie porwać, bym nie mogła spoglądać w smutne oczy mojego chłopaka; bym mogła cofnąć czas choćby o kilka dni i powiedzieć mu to, co miałam zamiar zrobić. Na przeszkodzie stanął mi Zayn Malik. Jeśli wyjdę cało z salonu – ten brunet powinien mieć się na baczności, gdyż nie zamierzałam mu odpuszczać. W końcu obiecałam mu, u Perrie w domu, że porozmawiam z Horanem. Ale nie! On musiał postawić na swoim. Nie dość, że to nie była jego sprawa, to jeszcze zachowywał się jakby miał nad tym kontrolę, a sam, tchórz – bo tak go sobie nazwałam – nie miał odwagi, bądź chęci powiedzenia, dlaczego zerwał z Edwards i co sprawiło, że znowu są razem.
Oddychaj, Cher – mądra rada, nie ma co.
- Dlatego mnie dzisiaj unikałaś? – Niall jako pierwszy zabrał głos.
Zaraz, co? Nie!
- Nie, Niall. – zaczęłam niepewnie – To, że poszłam do Perrie wcale nie było powodem tego, co właśnie usłyszałeś.
Próbowałam wyczytać cokolwiek z mimiki jego twarzy, jednak doskonale szło mu maskowanie swoich uczuć. Pierwsza sprzeczka?
- Chciałaś mi w ogóle o tym powiedzieć?
Skinęłam głową.
- Miałam zrobić to dziś wieczorem, ale Zayn wyskoczy-
- Czyli wszyscy wiedzieli, prócz mnie. – stwierdził, przerywając mi.
- Nie – odparłam ponownie. Ta rozmowa nieco wytracała mnie z równowagi. – Z Zayn’em rozmawiałam dzisiaj rano, u Perrie.
Jeśli przedtem myślałam, że oczy mojego chłopaka były smutne, to co mogłam powiedzieć w tamtym momencie? Jakikolwiek błysk, który w nich był – całkowicie zniknął.
- Niall, nie muszę wyjeżdżać teraz. Mogę zrobić to we wrześniu. – zapewniłam go.
Rysy chłopaka nieco złagodniały, jednak nadal nie wyglądał na szczęśliwego. No, a kto by wyglądał, jeśli jego dziewczyna powiedziałaby mu o wyjeździe do Stanów raptem tydzień przed terminem wylotu?
Przejechał swoją dłonią po włosach, dzięki czemu, pojedyncze kosmyki nieco odeszły od jego normalnego wizerunku.
- Nie chcę cię zatrzymywać. – szepnął – To powinno działać w obie strony. Ja, ja nie powinienem robić ci przez to scen..
Widziałam, że plątał mu się język. Boże, jak ja będę za nim tęskniła!
- Przecież to zrozumiałe. Jesteśmy razem, więc masz do tego prawo. – O cholera! Czy ja to powiedziałam na głos?!
- Przykro mi, że nie powiedziałaś mi o tym wcześniej, Cher. – zaczął powoli, dokładnie dobierając słowa. Takie bynajmniej miałam podejrzenie. – Zdecyduj, kiedy polecisz do USA i daj mi znać, dobrze?
Co?
Zrobiło mi się chłodno, kiedy usłyszałam, z jaką obojętnością do mnie mówił. Niall nie czekał na moją reakcję; po prostu wyszedł z domu, a utwierdziło mnie w tym trzaśnięcie drzwiami.
Dopóki nie poczułam łez na swoim policzku, nie wiedziałam, że płaczę. Niall Horan doprowadził mnie do płaczu. W sumie, to sama byłam sobie winna. Mogłam mu powiedzieć od razu, ale żeby robić z tego aż taką aferę? Dziwne, że nie krzyczał.
Wytarłam wewnętrzną częścią swojej dłoni łzy i wstałam z krzesła, na którym siedziałam. To była tylko i wyłącznie wina tego cholernego Zayn’a. Jak zawsze uważałam go za dobrego przyjaciela, tak od tamtego momentu zaczęłam go po prostu nie lubić.
Weszłam na piętro i odnalazłam, z łatwością drzwi od pokoju Eleanor i Louis’a. Wszyscy tam siedzieli; dokładniej to Lou leżał na łóżku z telefonem w ręce, a reszta zgromadziła się wokół łóżeczka małego bobasa, któremu właśnie mulat zmieniał pieluchę. Warto dodać, iż był cały w jakimś białym pudrze, a dookoła były porozwalane chusteczki, czy coś innego. Nie wnikałam. Poza tym, nie było tam Harry’ego.
Gdy stanęłam w progu, wszystkich oczy zostały skierowane na mnie. Perrie zmartwiła się na mój widok. Ciężko jest tak nie zareagować, kiedy twoja najlepsza przyjaciółka wygląda jak upiór; z pewnością miałam rozmazany makijaż, od płaczu. Louis także zerknął na mnie, a widząc moją twarz, podniósł się do pozycji siedzącej i posłał mi smutne spojrzenie.
- Cher…
- Nie mam pojęcia, dlaczego nawiązałeś do mojego wyjazdu, Malik, ale jestem pewna, że osiągnąłeś to, co chciałeś. – przerwałam wypowiedź Perrie, która stała przede mną i z zatroskaniem wpatrywała się w moją osobę. Zayn odwrócił się w moją stronę i wyglądał jakby nie wiedział, o czym mówię – Wszyscy, kurwa, jesteście siebie warci! – po moich policzkach znowu zaczęły płynąć łzy.
Eleanor przyłożyła sobie dłonie do ust i przymknęła oczy. Nie miałam pojęcia, co chciała zrobić i się tego nie dowiedziałam, ponieważ natychmiast wybiegłam z tamtego pokoju i zbiegłam po schodach, ledwo łapiąc oddech.
Niall nie powiedział, że ze mną zrywa. Nie. On po prostu wyszedł. Można powiedzieć, że bez słowa, a ja musiałam podjąć decyzję, która albo zniszczy moje życie do końca, albo zniszczy je tylko w malutkim stopniu. Opcje, które gorsze już nie będą. Och, tak. Będą. Jeśli zdecyduję się na wyjazd w przyszłym tygodniu, miałam przeczucie, że stracę Niall’a. Jeżeli pojadę we wrześniu, to nie będę go widziała tylko miesiąc, ale i tak nasz związek stoi pod znakiem zapytania. Cholernie wielkim, znakiem zapytania.
Ja głupia uwierzyłam w to, że można im zaufać! Zadufane w sobie gwiazdki popu. Wybaczyłam Louis’owi, co sprawiło, że sprawa poszła w pewnego rodzaju zapomnienie; okej, Tomlinson, podobnie jak ja, był zaskoczony i jednocześnie zasmucony wiadomością o śmierci przyjaciela. Musiał na kimś wyładować swoją złość, a że byłam najlepszym kandydatem – zrobił to na mnie. Okej, wybaczyłam mu, ponieważ tak robią przyjaciele. Perrie mnie olała zaraz po programie. Znowu, po śmierci Styles’a – przeprosiła mnie, co równało się z moim przebaczeniem. Harry wrócił zza światów, jakkolwiek to głupio brzmiało, a ja, głupia, co mu zrobiłam? WYBACZYŁAM. Przez cały ten czas czułam się kiepsko. Non stop ktoś błagał mnie o przebaczenie, przepraszał. Jedyną osobą, która wszystko normowała był Niall. Może od początku nie byłam nastawiona na miłość, ale z czasem… Z czasem zakochałam się w jego cudownych tęczówkach. Z czasem pokochałam jego szczery uśmiech. Z czasem nie mogłam żyć bez jego uroczego śmiechu. Z czasem przekonałam się do jego zwyczajów żywieniowych. Z czasem go pokochałam.
Stanęłam w przedpokoju i przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze. Nie wyglądałam zbyt atrakcyjnie; rozmazany tusz znajdował się pod moimi oczami, powoli wkradał się na moje policzki, a oczy były czerwone, za pewne od płaczu. Ugh, cóż za dramat.
Wytarłam dłonią brudne miejsca i wyszłam z domu One Direction. Na długiej, brukowej ścieżce potknęłam się raz, czy dwa. Gdy dotarłam do furtki, otworzyłam ją i znalazłam się po chwili na chodniku. Skręciłam w prawo, nie wiedząc, gdzie iść. Mijałam ludzi, którzy posyłali mi zmartwione spojrzenia. Och, czyli jednak było widać, że płakałam?
Przystanęłam na światłach i rozejrzałam się dokoła. Ku mnie szedł chłopak, na którego nosie znajdowały się okulary przeciwsłoneczne, a włosy opadały na jego czoło. Natychmiast odwróciłam się w drugą stronę, jednak było już za późno. Zauważył mnie.
- Cher, wszystko okej? Widziałem się z Niall’em. Wyglądał jakby miał za chwilę przyjebać każde-
Przerwał, kiedy się do niego odwróciłam. Oczywiście za pomocą jego dłoni, która złapała mnie za ramię. Zlustrował moją twarz i westchnął.
- Płakałaś. – stwierdził. Och, brawo Sherlocku!
Nie potrafiłam nic powiedzieć. Po prostu stałam jak słup soli i wpatrywałam się w swoje stopy. Po kilku sekundach, odkąd Harry pojawił się przede mną, objął mnie i przyciągnął do swojego ciała, zaciskając w uścisku. Kiedy wtuliłam się w jego bluzę, poczułam, że znowu chce mi się płakać. Nie wahałam się. Pozwoliłam słonym łzom wypłynąć z moich, i tak już przemęczonych, oczu. Harry zaczął głaskać mnie po włosach.
Osoba, która umarła (…) osoba, która teraz żyje (…) osoba, która zraniła najbliższych – ta osoba stała się dla mnie, w tamtym momencie, największym oparciem. Potrzebowałam go. Mojego przyjaciela.
- Zabiorę cię do domu. – szepnął mi we włosy.
Momentalnie cofnęłam się i stanęłam krok przed nim.
- Nie chcę wracać ani do was, ani do Perrie. – powiedziałam stanowczo – Pojadę do hotelu.
 - Cher, mogę poprosić Elenę-
- Harry, zawieź mnie, proszę do hotelu. – szepnęłam.

*

Od dziesięciu minut stałam przy recepcji jednego z lepszych hoteli w Londynie. Nie wróciłam do tego, w którym przebywałam kiedyś. Wybrałam inny, nieco bardziej luksusowy. W końcu miałam tam mieszkać dłużej, ponieważ wątpiłam w to, aby Niall… cokolwiek zrobił w naszej sprawie. Czekał aż podejmę decyzję, czyli zostawiał wszystko w moich rękach. Cholera, przecież ja go kochałam!
- Brak środków na koncie, aby mogła pani zapłacić za pokój. – poinformowała mnie recepcjonistka, a ja dopiero po kilku sekundach zdałam sobie sprawę z tego, co powiedziała.
- Co takiego? To niemożliwe. – bąknęłam, a Harry przyjrzał mi się uważnie. – Proszę spróbować jeszcze raz.
Kobieta spełniła moją prośbę.
- Przykro mi. – oddała mi kartę, a ja już zamierzałam jej coś odpowiedzieć, jednak mój towarzysz mnie wyręczył.
- Proszę – podał kobiecie swoją kartę kredytową, a ja wybałuszyłam na niego oczy – Chcę ci pomóc, Cher.
Nic już nie powiedziałam. Byłam w rozsypce. Po tym, jak recepcjonistka dała mi klucz od mojego nowego miejsca zamieszkania, poszłam z Harrym do windy i pojechaliśmy na drugie piętro, gdzie znajdował się mój pokój.
W windzie panowała cisza, którą zagłuszały tylko nasze oddechy i skrzypy maszyny.
- Oddam ci wszys-
- Daj spokój. Jesteś moją przyjaciółką. – przerwał mi – A właściwie, to nie wiedziałem, że jesteś bankrutką.
Och.
Przez chwilę nic nie mówiłam. Byłam zbyt zajęta myśleniem o tym, w jaki sposób moje wszystkie pieniądze zniknęły z mojego konta. Jednak żaden pomysł nie przychodził mi do głowy.
- Ja też nie. – westchnęłam, gdy znaleźliśmy się przed drzwiami od mojego pokoju. Otworzyłam je za pomocą karty i weszłam do środka. Byłam zbyt zaabsorbowana wydarzeniami z dnia, by przyjrzeć się wyglądowi mojego tymczasowego lokum. Z resztą, nie mogłam przebywać w nim zbyt długo, gdyż, no pieniądze za dobę, to nie była zbyt mała suma, a nawet, jeśli bym chciała przenieść się do tańszego hotelu, Harry by mi to uniemożliwił.
Chłopak usiadł na beżowej sofie i włączył telewizor, a ja przeszłam od razu do telefonu i zamówiłam dwie herbaty oraz jakieś ciastka, a następnie usiadłam obok Harry’ego.
- Więc… ty i Niall, to już koniec? – zapytał się niepewnie.
 - Nie wiem. – powiedziałam półszeptem.
W tamtym właśnie momencie, Harry przypomniał mi o tym, co wydarzyło się podczas kolacji.
- On mnie nienawidzi za to, że nie powiedziałam mu o moim wyjeździe.
- Hej – poklepał mnie po ramieniu – Z tego, co pamiętam, to serce Niall’a nie jest w stanie kogokolwiek znienawidzić, a już zwłaszcza ciebie, Cher. On cię kocha.
- Wszystko się zjebało, a to taka błaha sprawa. – jęknęłam.
Styles już otwierał usta, by coś powiedzieć, jednak przerwał mu dźwięk mojego telefonu. Zerwałam się z miejsca i wyjęłam urządzenie z kieszeni. Spojrzałam na wyświetlacz. Louis.
- Kto to? – zainteresował się brunet.
- Tomlinson.
- Odbierz.
- Ale ja nie mam ochoty z nikim rozmawiać. – broniłam się. Taka była prawda. Nie chciałam tego.
- To dlaczego tutaj jestem? – uniósł brwi ku górze.
Ugh, nienawidziłam sposobu, w jaki próbował mnie podnieść na duchu.
Nacisnęłam zieloną słuchawkę i przyłożyłam sobie telefon do ucha, jednak nic nie powiedziałam. Naprawdę nie wiedziałam, czy chciałam z nim rozmawiać.
- Cher, wiem, że tam jesteś. Za jak wielkiego idiotę mnie masz? – usłyszałam po drugiej stronie. Jęknęłam w duchu.
Za wielkiego – odpowiedziałam sobie w głowie.
- Czego chcesz?
- Gdzie jesteś? – no tak. Oczywiście. Odpowiedział pytaniem na pytanie.
- W hotelu.
- Którym?
- Jeśli myślisz, że ci powiem, to jesteś cholernie wielkim idiotą. – powiedziałam krótko.
Usłyszałam westchnięcie po drugiej stronie. Cały czas czułam na sobie spojrzenie Harry’ego.
- Nie chcę z tobą rozmawiać, Louis. – szepnęłam, spuszczając wzrok w podłogę.
- Dobra, to ja będę mówił. W którym hotelu jesteś?
- Louis… proszę cię.
Kątem oka dostrzegłam, że Harry wstaje i podchodzi do mnie. Odebrał mi komórkę i przyłożył sobie do ucha.
- Jest w The Montague on The Gardens*. – powiedział do słuchawki.
Zabiję go. Normalnie zabiję!
- Tak, właśnie na tej ulicy… Tylko sam… Okej… Widziałem go zaraz po tym jak znalazłem Cher… Weź jakieś ubrania dla niej. Ech, nie wiem. Cholera, Louis, przyjedź. Nie marudź. – rozłączył się i podał mi komórkę.
- Dlaczego to zrobiłeś? Harry! Ja nie chciałam, by on tutaj przyjeżdżał. Nie chcę się nikomu, z niczego tłumaczyć! Gdzie ty idziesz?
Brunet w tym czasie skierował się do drzwi, a kiedy z moich ust padło to pytanie, odwrócił się na chwilę i posłał mi cień uśmiechu.
- Idę poszukać twojego chłopaka.
Po tych słowach po prostu wyszedł.
Jak ja nienawidziłam takich sytuacji! Ech. Usiadłam na sofie i włączyłam jakiś program muzyczny. Nie byłam w stanie ogarnąć swoich myśli. Do wszystkiego potrzebowałam czasu, a nie jakiś… szybkich decyzji do podjęcia. Cholera, przecież nie powinno mi to sprawiać takiego problemu! Bardziej martwiłam się o przyszłość mojego związku niż o to, kto ukradł mi pieniądze z konta. W końcu nie kasa w życiu jest najważniejsza.
Po dwudziestu Mintach nic-nie-robienia, drzwi od mojego pokoju zaczęły wydawać dziwne dźwięki. Ach, tak. Ktoś w nie niemiłosiernie głośno walił. Biedne drzwi.
Podeszłam do nich i otworzyłam je, a moim oczom ukazał się Louis Tomlinson, we własnej osobie. W dłoni trzymał moją torbę i nie czekając na jakiekolwiek zaproszenie – wszedł do pokoju.
- Cher, co ty odpierdalasz, co?
Czyli wszystko zaczyna się od początku.
Wyszło na to, że herbatę, którą zamówiłam, gdy był Harry, wypiłam razem z Lou, opowiadając mu przy tym, co się wydarzyło, kiedy oni zmyli się na górę, a mnie zostawili z Niallem.
- Czyli jednak potrzebowałaś rozmowy. – podsumował – Jesteś nienormalna.
- Och, dziękuję – zmrużyłam oczy.
- Chodzi mi o to, że Niall cie kocha, a ty nie powiedziałaś mu o tym, że wyjeżdżasz.
- Louis, chciałabym zauważyć, że każde z was wiedziało o tym, iż mam zamiar nagrywać płytę. Wszyscy wiedzieliście, że wtedy będę musiała wylecieć na jakiś czas do Stanów.
- Ale nie sądziliśmy, że tak szybko, wiesz? – wtrącił swoje trzy grosze.
- Przepraszam za to, że chcę spełniać swoje marzenia.
Byłam już nieźle wkurzona. Oczywiście, oni mogli dążyć na szczyty, a ja już nie.
- To nie tak, Cher. – powiedział powoli – Chcemy, byś nagrała tę płytę, ale nie takim kosztem. Jesteś dla mnie, dla chłopców, jak siostra, a Niall bratem. Nie potrafimy patrzeć na to jak cierpicie.
Aha, czyli mówił w liczbie mnogiej?
- Tak uważasz ty, czy osoba, która kazała ci to powiedzieć. – chłopak milczał, a ja kontynuowałam – kto? Liam? Eleanor? Perrie?
Wiedziałam, że prawdopodobnie któryś z naszych przyjaciół maczał w tym swoje palce. I mimo tego, że Payne był daleko, w podróży, mogłabym się tego po nim spodziewać. W końcu, któryś z chłopców musiał rozmawiać z nim w ostatnim czasie, a zważywszy na długi język Perrie – to za pewne ona się wygadała, rozmawiając z Danielle.
- Więc?
- To nie ma znaczenia, Cher. – nie odpowiedział na moje pytanie – Wiesz, że jesteśmy przyjaciółmi i możesz na nas liczyć, prawda?
- Teraz odgrywasz mojego najlepszego przyjaciela, a gdzie byłeś wtedy, kiedy cię najbardziej potrzebowałam? – miałam przeogromną ochotę się na kimś wyżyć. Jakaś… jakaś dziwna chęć mnie wzięła, by wszystko, co we mnie było mu wygarnąć. – Miałeś mnie w dupie, bo sobie ubzdurałeś, że to ja zabiłam Harry’ego! Nie mam pojęcia, dlaczego to znosiłam, nie wiem, dlaczego pozwoliłam ci mnie tak traktować. Byłam głupia, że ci wybaczyłam.
Szatyn wpatrywał się we mnie ze zdziwieniem. Z pewnością go to zabolało, bo kogo by nie zabolały takie ciężkie słowa? Trudno, taka była prawda.
- Przecież cię przeprosiłem.… - jego głos był cichy, ale zaraz zdeterminowany.
- Na chuj mi twoje przeprosiny, Louis? Czasu nie cofniesz. Nie wymażesz tego z pamięci ani mnie, ani sobie. O ile to jeszcze cię obchodzi.
Wstałam z sofy i skierowałam się do wyjścia z mojego pokoju. Kartę zostawiłam na blacie, a Louisa na kanapie. Miałam gdzieś to, co myślał. Zawrzało we mnie na jego ‘przejęcie’ się moją sytuacją. Cholernie głupią, z resztą.
Wyszłam z pokoju, potem hotelu, trzymając w dłoni komórkę oraz portfel. Znowu poczułam łzy na swoich policzkach – nie powstrzymywałam ich.

* Z tego, co wiem, to istnieje w Londynie taki hotel, ale wypożyczona tylko nazwa.

***
Komplikacje ON.
Nienawidzę komplikować życia moich bohaterów, jednak mam już pewien zarys historii, jak miałaby się zakończyć, więc potrzebuję, że tak powiem ‘przestrzeni’. O liście, tym zagubionym, nie zapomniałam. Wszystko w swoim czasie. O Eleanor i osobie trzeciej, która zaingerowała w poród – także nie. Wiem, że powód kłótni Chiall jest cholernie błahy i beznadziejny, ale nie będę robiła z tego melodramatu. Chcę wszystko w najbliższym czasie sprostować.
Jak pierwszy dzień szkoły? Ja mam już zadane z matmy, a do 20.09 mam przeczytać „Wesele”. Cholerna nudna książka, ale musze mieć dobre oceny w tym roku, a jeszcze jak będę trzymała się tutaj terminów, to będę mistrzem. HAHAH XD
Nie mogę doczekać się października i premiery nowego sezonu TVD <3 Tak, jestem ich oficjalną, wielką fanką. Chociaż nigdy mi się nie chce przeczytać książek, a zazwyczaj czytam je, zanim obejrzę jakąkolwiek ekranizację. Jestem leniem. Ech.
Nie wiem, kiedy dodam kolejny rozdział. Może w weekend? Teraz najprawdopodobniej, zacznę pisać coś na ATAL, bo jego kolej.
Możecie śledzić zakładkę AKTUALNOŚCI. Z każdą nowością, będę ją aktualizowała. I jeśli widziałyście, to rozdział miał być dodany jutro, jednak sama nie wytrzymam tyle czasu.
Trzymajcie się i UCZCIE SIĘ, bo to na serio ważna sprawa. Tak,  powiedziała to dziewczyna, która w zeszłym roku ledwo co zdała z matmy. Ugh, to przez nauczyciela! – się tłumaczyła, ale i tak wiadome, że wina leży po obydwu stronach. Nie ważne.
Baaaaaaaaj, xx

 PS Jest mi smutno, bo dwa rozdziały w tył, skomentowało 9 osób, a pod poprzednim 7. Niewielka różnica, ale jednak... Jak czytasz, to skomentuj. Dziękuję. ;*

7 komentarzy:

  1. piszesz naprw=awde dobrze ;) w jedeń dzien przeczytałam 28 rozdziałów ;D cieszy mnie ze w szybko dodałas ten rożdział i mam nadzieje ze db dodawac je regularnie ;) życze powodzenia w szkole ;DD GGG;DD

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem! Z góry przepraszam za nieogarnięty i może nie tak rozpisany komentarz, jak zazwyczaj, ale mam dzisiaj naprawdę ciężki dzień. Wygarniam rzeczy z pokoju przed malowaniem, pakuję się, bo wyjeżdżam na kilka dni i nie najlepiej ogólnie czuję. Ale jestem i będę zawsze z Twoimi opowiadaniami, chciałabym, abyś o tym pamiętała :)
    No cóż, nie dziwię się, że Cher w końcu wybuchła. Cały czas wszyscy ukrywali przed nią różne tajemnice, zwłaszcza Malik, który nagle poczuł się w obowiązku, aby zrobić jej wprowadzenie do trudnej rozmowy z Niallem. To było skrajnie nierozsądne i też jestem na niego wkurzona. Nie dziwię się, że tak im wygarnęła, w sumie miała rację. Każdemu coś wybaczyła, w końcu musiało się przelać, niestety. Jest mi jej naprawdę szkoda, jako cudownej osoby. Nialla też, chociaż według mnie powinien jej zaufać, bo on też spełnił już swoje marzenia, prawda? Mam nadzieję, że jakoś to sobie wyjaśnią...
    A Harry... Właśnie takiego Stylesa lubię :) Jak zwykle doskonale wywiązał się z bycia przyjacielem, nie dość, że pozwolił się jej wypłakać i jeszcze zapłacił za hotel... Swoją drogą, cholernie dziwna sytuacja, mam wrażenie, że ojczym Lloyd maczał w tym palce...
    A rozmowa z Tomlinsonem naprawdę złamała mi serce. wiedziałam, że to wszystko nie jest jeszcze zaleczone, ale i tak... Swoją drogą, jeśli myślał, że "przepraszam" wszystko zalatwi, to chyba jest odrobinę niedojrzały... Boże, aż mi tak ciężko na sercu po tym rozdziale. A wiesz, co to oznacza? Że MUSISZ mi poprawić humor i szybciutko dodać następny <3

    OdpowiedzUsuń
  3. No niewierze normalnie... Szybciej uwierzyłabym w tego "płaczącego Louis'a " który rzekomo potwierdza odejście Liam'a z zespołu, niż w rozpad Chiall'a.... Choć nie. Obie sprawy są równie niedorzeczne.
    Miałam nadzieje, że Niall się cofnie i wyjaśni sobie z Cher fakt, że oboje mają prawo realizować się i druga połówka nie może nas w niczym ograniczać, a tylko pomagać i wspierać. Niestety pozostaje mi akceptowanie tego co tworzysz :(
    Co tam oceny. Weź się przestaw człowieku ze wstawania o 11/12, na wstawanie o 6 ;/ Nie da się, po prostu!
    Jeśli chodzi o sprostowanie wszystkiego, to nie śpiesz się jakoś szczególnie. Nie chce się żegnać z tym opowiadaniem :(
    To byłoby cięższe, niż pokonanie silnego przyciągania łóżko-uczeń rano... :P
    Wyjątkowo napisanie, że rozdział mi się podoba jest nie na miejscu. Trudno jest czytać jak tak udany związek rozlatuje się przez takie "coś" ;/ Nie mniej jednak z niecierpliwością wyczekuje kolejnego rozdziału :) Trzymam kciuki za twoje zadanie z matmy. Powodzenia :*

    OdpowiedzUsuń
  4. kłótnia Chiall'a powinna mi złamać moje shipperskie serduszko ale ku mojemu zdziwieniu tak nie jest! jestem zadowolona z takiego obrotu sprawy, zdecydowanie było im to potrzebne!
    również satysfakcjonuje mnie to ze Cher wygarnęła Louis'owi i całej reszcie co o nich myśli! (dokładnie chodzi mi o to zdanie: "Wszyscy, kurwa, jesteście siebie warci!" :D)
    każdy brał Cher tak trochę z dystansem a teraz w końcu mogą się dowiedzieć co moja kochana Lloyd czuje! jestem mega mega happy!
    oczywiście w następnych rozdziałach (mam nadzieję) wszystko się naprawi, ale niech to bd po tym, jak 1D i reszta uświadomią sobie wreszcie co jej robili przez ten cały czas (noo moze oprócz Liasia, Dan, Els i Niall'a XD)

    mam dziwne przeczucie ze to opwiadanie dobiega końca (?) czego oczywiście bardzo nie chcę aleeeee co za dużo to też nie zdrowo, wiem (hahah tutaj nawiązuję do 1000 'odc' M jak miłość XD hahah nie mogę tego przeżyć poprostu! XD)

    czytałam Twoją notkę pod rozdziałem i pomyślałam ze mam prawie tak samo chory początek roku szkolnego jak Ty! też na koniec września muszę przeczytać 'Kamienie na szaniec' a i od dzisiaj mam już zadania, a jednego nawet - tak na marginesie - nie umiem rozwiązać także no! XD
    powodzenia w nowym roku szkolnym Tb i ogółem czytolnikom MTF i do następnego :* <33
    @WTuszynska

    PS. czytam teraz ten kom czy nie popełniłam jakiś większych błędów i sama się sobie dziwię że używam aż tak mądrych słów hahah szkoła mi sie udziela XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Ekhem. No więc jestem.
    Przeczytałam i zabieram się za komentowanie :)

    Poszalałaś z tym rozdziałem, nie powiem. Mam tylko nadzieję, że szybko pogodzisz Chiall, bo nienawidzę, kiedy moja ukochana para jest w konflikcie (tak, tutaj też mam na myśli Niaphie, haha...).
    Na miejscu Cher, kiedy weszła do pokoju, udałabym się od razu w stronę Malika i przywaliłabym mu w pysk. Tak. Jest taki cholernie wkurwiający (sorry, za wyrażenie)!
    A Harry zdobył u mnie kolejnego wielkiego plusa, w tym opowiadaniu znowu wraca do moich łask. Mój kochany Styles. Też chciałabym mieć takiego przyjaciela. Cóż trochę wkurzył Cher z tym telefonem od Louisa, ale chciał dobrze, prawda?
    Natomiast co do głównej bohaterki. Wow.
    Tak też myślałam, że prędzej czy później wybuchnie i wytknie wszystko, ale nie sądziłam, że to mnie tak zaskoczy. Serio.
    Cheruś, pamiętaj, że jestem z Tobą! <3

    Czekam, aż wszystko wróci do normy i wszyscy będą żyć długo i szczęśliwie, haha XD Bo mam nadzieję takie zakończenie masz w planach? ;> Ale no, NIE kończ jeszcze tego, w ogóle to NIE CZYTAJ TYCH ZDAŃ PRZED TYMI SŁOWAMI, OK?
    Yyyy... Zaczynam znowu pisać głupoty, więc no...kończę :)

    Weny życzę, jak zwykle i
    KC!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kocham to opowiadanie <3 Jest znakomite . Mam nadzieję, że Cher i Niall do siebie wrócą . Zstanawia mnie tylko postawa Zayn'a , bo tego kompletnie nie mogę rozgryźć. Ubóstwiam Louis'a w tym opowiadaniu. Sposób w jaki go przedstawiasz jest świetny .
    ***
    W SPAM napisałam Ci notke o nowym rozdziale na blogu o Harry'm. Zmienił się adres strony i w ogóle, ale to wszystko przeczytasz sobie już sama :)

    Życzę dalszej weny !!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda mi Niall'a i Cher :((((((((((( są wspaniałą parą <333333333333 kurde, Malik mnie wnerwił....Harry zachował się jak prawdziwy przyjaciel...Louis jak dziecko uważa, że slowo przepraszam wystarczy...No cóż, czekamy na 30 rozdział...Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń

Spamuj w odpowiedniej zakładce.
Wyraź swoją opinię na temat rozdziału. Przyjmę krytykę. Przecież każdy popełnia jakieś błędy, prawda?
Zostaw swój nick z Twittera, a zostaniesz wpisany na listę informowanych.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.