niedziela, 10 listopada 2013

037 Kiss

    Niall okazał się być dla mnie wielkim wsparciem, kiedy jechałam, następnego dnia, do apartamentowca, gdzie przebywali tymczasowo chłopcy z zespołu. Nie wyobrażałam sobie, że po naszym rozstaniu, tych kłótniach, jeszcze wrócimy do takiej relacji. Odpowiadało mi to. Tak bardzo jak mi na nim zależało, tak bardzo chciałam, by nie odchodził ode mnie. Jeśli jedyną opcją na utrzymanie normalnych stosunków między nami była przyjaźń, to okej. Przystaję na to.
    List Harry'ego, odrobinę mną wstrząsł. Jakby na to nie spojrzeć, byliśmy przyjaciółmi i w takiej relacji, raczej, panują niepisane zasady. Zaufanie. Wsparcie. Szczerość. - W tamtym momencie ich zabrakło. Mimo, iż roztrząsywana była tylko ta jedna sprawa, dotycząca tych głupich listów, on znowu zataił prawdę.
    Kiedy wraz z Horan'em, przekroczyłam próg od wspólnego pokoju chłopaków, moje oczy od razu padły na brunetkę siedzącą na kanapie z kubkiem, pod kocem. Dziewczyna była naturalnie piękna - tego nie bagatelizowałam, ale coś we mnie mówiło mi, że w środku skrywała się bestia. Spróbujcie kiedyś być w pomieszczeniu z osobą, która, w pewnym sensie, ukradła wam ukochanego. To boli.
    Poczułam na sobie nie tylko wzrok Seleny, chłopców, ale także Niall'a, który stał obok mnie i zachęcał swoimi oczami, bym wykrztusiła z siebie to, co zamierzałam.
    Zlustrowałam ponownie pokój. Na środku stał stół, wokół którego były krzesła, po drugiej stronie pomieszczenia, znajdował się biały narożnik, a przed nim stolik kawowy oraz duży, plazmowy telewizor, otoczony ciemną półką, gdzie leżały, za pewne, płyty, gry i różne inne bzdety. Obok Gomez siedział Zayn, trzymając na kolanach białą kartkę, po której zamaszyście coś szkicował. Posłał mi tylko znudzony uśmiech, który odwzajemniłam. Z drugiej strony rozłożył się Louis, rozmawiający przez telefon. On powtórzył gest Malika i widząc złość, wymalowaną na mojej twarzy, zrezygnował z oczekiwania na odpowiedź. Liam czytał książkę, siedząc na parapecie, przy oknie. Pomachał mi, na co skinęłam głową. Naprawdę nie miałam ochoty na ich powitania. Szukałam tylko jednej osoby.
    - Harry jest u siebie w pokoju. - odparł cicho Zayn, a jego głos, tak jak poprzednio, był znudzony.
    Nie miałam pojęcia, skąd on mógł wiedzieć, że właśnie Styles'a szukam, ale byłam mu za to bardzo wdzięczna. Nim wyszłam, Niall poinstruował mnie, gdzie mieszka Harry. Trzecie piętro, pokój 211. Zdążyłam jeszcze zarejestrować, przed wyjściem z ich apartamentu, iż Horan rzuca w Selenę poduszką. Dziewczyna westchnęła i powieliła działanie blondyna, przez co Zayn musiał zmienić swoje miejsce pracy.
    Musiałam przyznać, że widok szczęśliwego Niall'a, był dla mnie najważniejszy i, jeśli taki był z Seleną, to nie mogłam mu niczego zabronić. Mimo tego, iż nadal go kochałam i miałam cichą nadzieję, że kiedyś  jeszcze będziemy razem - dopuszczałam ten najgorszy, dla mnie, scenariusz. Możecie uważać mnie za egoistkę, ale naprawdę nie chciałam go stracić.
    Korytarz zaprowadził mnie do windy, którą zajechałam na wyższe piętro. Gdy znalazłam się przed drzwiami, z odpowiednim numererm, odetchnęłam, a potem zapukałam. Nie czekałam zbyt długo. Kilkanaście sekund później, otworzył mi Harry, w samym ręczniku. Z jego włosów skapywała woda, co utwierdzało mnie w przekonaniu, iż chłopak brał prysznic. Jego usta wykrzywiły się w uśmiechu, kiedy mnie zobaczył - czyli nie zauważył  zniknięcia listu.
    - Czy widziałeś gdzieś ostatni list, który miałam od ciebie? - nie owijałam w bawełnę. No, nie do końca.
    Bruneta uśmiech zbladł, a zmarszczki między brwiami stały się intensywniejsze.
    - Ehm, nie. - odpowiedział.
    Weszłam do środka jego pokoju, a kiedy znalazłam się w nim, odwróciłam się na pięcie i spojrzałam mu w oczy. Harry może i potrafił wiele, ale kłamać w żywe oczy przychodziło mu z trudem i, jeśli ktoś wiedział czego szukać - znalazłby szczegół, który ukazuje, że chłopak kłamie.
    - Jesteś tego absolutnie pewny?
    Harry podrapał się po karku.
    - Słuchaj, wiem, że grzebałeś w moich rzeczach i ukradłeś, bo inaczej tego nie mogę nazwać, list, który został zaadresowany do mnie.
    - Cher-
    - Nie, Harry. - przerwałam mu - Powiedz mi teraz, dlaczego napisałeś nowy?
    - Wiele się zmieniło. - odparł. Cóż za precyzja!
    - Trudno jest tego nie zauważyć. Powiem ci coś. - zaczęłam - Jeszcze wczoraj rano ufałam ci i uważałam za naprawdę oddanego przyjaciela, a co czuję teraz? - chłopak milczał - W przeciągu tych 24 godzin przemyślałam wszystko, dokładnie. Krok  po kroku i wiesz do jakiego doszłam wniosku? Że musiałeś mieć cholernie ważny powód, by zrobić to, co zrobiłeś. Inaczej, no nie wiem, utwierdziłabym się w przekonaniu, że jesteś samolubnym dupkiem.
    Nie mam pojęcia, co czuł w tamtej chwili brunet. Mogłam się tylko tego domyślać. Osobiście, ciężko mi było powiedzieć coś takiego osobie, na  której mi zależało. Był  dla mnie równie ważny, co Perrie, Eleanor, czy Niall.
    - Jakim cudem ten list dostał się w twoje ręce? - zapytał się chłopak.
    Zmierzyłam go wzrokiem, zastanawiając się, dlaczego zadaję się z takimi debilami. Dlaczego nie mogłam wybrać lepszych przyjaciół? Przecież to by wiele ułatwiło.
    - To nie ma znaczenia. - odpowiedziałam.
    - Dla mnie ma. - odparł od razu - Skąd go masz?
    Westchnęłam. Niall nie mówił mi nic o tym, bym nie powiedziała Harry'emu, że list wziął on, ale głupio by było, aby to wyszło na jaw, zwłaszcza z moich ust. To, z pewnością nie poratowałoby mojej przyjaźni z Horanem.
    - Najpierw ty odpowiedz na moje pytanie, Harry. - grałam na zwłokę.
    Przez chwilę nasze spojrzenia się skrzyżowały, a w jego zielonych tęczówkach ujrzałam wahanie. Nie sądziłam, iż może aż tak bardzo przejmować się tym wszystkim. Mam na myśli, że, po tym wszystkim, co przez niego przeszliśmy, on nadal próbuje jakoś odejść  od tego, na co dostał drugą szansę.
    - Czułem, że nie tamten list już niczego nie wprowadzi w twoje życie. Dowiedziałem się od Louis'a, że go jeszcze nie otwierałaś, więc zdałem się na swoje szczęście i wziąłem go. Teraz twoja kolej.
    Okej. Spodziewałam się czegoś bardziej spektakularnego, ale cóż.
    - Mam ochotę ci porządnie przywalić. - mruknęłam do siebie, jednak widziałam, po zmianie wyrazu twarzy chłopaka, iż to usłyszał.
    Harry nadal nie dojrzał do tego, by brać wszystko na poważnie, a to mogło nieść za sobą poważne konsekwencje. Na przykład to, że, jeśli powiedziałabym mu, kto mi dał ten cholerny list, mógłby działać pod wpływem emocji, co zazwyczaj nie przynosiło niczego dobrego. Zwłaszcza u niego.
    - Cher, naprawdę chciałem ci go dać, ale nie miałem na to odwagi. - szepnął.
    - Dobra, na temat twojego tchórzostwa zdążyłam się już sporo naczytać. - odparłam - Zawiodłam się trochę na tobie, Hazz.
    Po tych słowach, po prostu skierowałam się do wyjścia z jego pokoju. Nadal nie powiedziałam mu, że to Horan dał mi tę korespondencję. Ugh, cholerni faceci.
    Odwróciłam się jeszcze przed drzwiami i spojrzałam kątem oka na przyjaciela.
    - Niall, Niall przyszedł wczoraj do mnie i dał mi list. - szepnęłam, po czym dodałam - Nie rób niczego głupiego.
    Nie miałam pojęcia, co takiego zamierzał zrobić Styles. Wszystko, o czym rozmawialiśmy, kiedykolwiek, było prawdziwe i z pewnością chciałabym, by jego przyjaźń względem mnie była tak samo szczera, jak moja do niego. Okej, może było jakieś załamanie, które nieco wstrząsnęło naszą relacją. To znaczy, było ich kilka. Jego ewidentnie udawana śmierć, niespodziewany powrót do żywych, kilka innych, nieco mniej ważnych wypadków i ten, który wydarzył się w Las Vegas. Pocałunek. Dopiero w chwili, gdy przechodziłam obok pokoju wspólnego chłopaków, dotarło do mnie, że to było dość  dziwne. Pocałować swojego przyjaciela. Co z tego, że w pierwszych listach, po jego "śmierci", napisał, że może coś do mnie czuje. Sama nie byłam, te kilka lat temu obojętna na niego, jednak wiele się zmieniło, jak to sam powiedział. Życie idzie do przodu i rzeczy ulegają diametralnej zmianie. Zmiany, zmiany, zmiany.
    Stanęłam przed windą i nacisnęłam guzik przywołujący ją. Niespodziewanie, obok mnie pojawiła się dziewczyna, której perfumy uderzyły moje nozdrza. Zapach płatków róż i czegoś jeszcze unosił się w powietrzu. Spojrzałam w lewo, gdzie stała wyższa ode mnie brunetka, trzymająca w dłoni komórkę. Na ramieniu zwisała jej beżowa torba. Z początku mnie nie zauważyła. Dopiero, gdy odkchrząknęłam, przeniosła na mnie swój wzrok i posłała delikatny uśmiech. Och, jej naprawdę było do śmiechu?
    - Nie miałyśmy jeszcze okazji się oficjalnie poznać. - wyciągnęła dłoń w moją stronę - Selena.
    Nie mogłam być niemiła. Nawet, jeśli nie utrzymywałam jakichkolwiek kontaktów z moją matką, pamiętałam o zasadach dobrego wychowania. W sumie, to uczono mnie, abym nie oceniała książki po okładce, więc... Nie, Selena Gomez zrujnowała, świadomie lub nie, moje życie.
    - Cher - uścisnęłam jej dłoń, odwzajemniając uśmiech. Rany, ona nie wyglądała na taką sukę jak myślałam.
    - Niall dużo mi o tobie opowiadał. - zaczęła brunetka, zerkając na wyświetlacz swojej komórki - Cieszę się, że odzyskaliście kontakt. Ciężko mu było się z tym wszystkim pogodzić.
    - Zwierzał ci się? - zapytałam, ale po chwili zdałam sobie sprawę, że moje pytanie było głupie i w ogóle nie powinno było paść.
    - Tak. W przeciągu tych kilku tygodni, dobrze się poznaliśmy i spędziliśmy sporo czasu razem. Szkoda chłopaka. - O czym ty do mnie, kobieto, mówisz?!
    Drzwi winy się otworzyły, a my do niej weszłyśmy. Nie wiedziałam, dlaczego chciałam przebywać w jej towarzystwie, ale zainteresowała mnie swoją ostatnią wypowiedzią.
    - Dlaczego szkoda?
    - Och, to ty nic nie wiesz?
    Pokręciłam przecząco głową.
    - Jego matka zachorowała. Dość poważnie i bierze sobie kilka dni urlopu, by ją odwiedzić w Mullingar. - odpowiedziała.
    Dlaczego ten cholerny Irlandczyk mi tego nie powiedział?! Myślałam, że znowu jesteśmy przyjaciółmi, a tutaj nic. Ugh.
     - To przykre. - szepnęłam.
    - Tak. Słyszałam, że wylatuje jutro wieczorem. - Czy mi się tylko wydawało, czy ona była naprawdę taką pustą lalą? Um, powinnam pamiętać o nieocenianiu książki po okładce.
    - Co ci mówił o, em, mnie? - sama nie wiem, co chciałam osiągnąć tym pytaniem. Po prostu padło.
    Brunetka przyjrzała mi się uważniej, jednak nie był to wzrok, który chciałby mnie zabić, ale coś na wzór troski? Nie, to niemożliwe. Przecież ona nie mogła być miła. Nie dla mnie. Przecież mogłam być dla niej zagrożeniem, co do Nialla. Nie. Po prostu szaleję.
    - Lepszym pytaniem jest, czego mi o tobie nie mówił. - zachichotała - Z tego, co słyszałam, jesteś wspaniałą dziewczyną i Niall nie mógł trafić lepiej. Jedyne, czego nie chciał mi powiedzieć to to, w jaki sposób się rozstaliście.
    Jej pytające spojrzenie przeszywało mnie na wskroś. Ku mojemu szczęściu, winda się otworzyła, więc miałam większą szansę na jakąkolwiek ucieczkę. Kiedy opuściłam metalowy prostokąt, Selena dotrzymywała mi kroku. Widocznie naprawdę chciała poznać odpowiedź na te, nurtujące ją pytanie.
    - To dość zawiła historia. Nie chcę cię nią zanudzać.
    - Ależ, na pewno tak nie będzie! No, dalej, Cher. Mi możesz zaufać. - w to, to ja akurat wątpię, skarbie.
    Nie wierzyłam, że miałam zamiar opowiedzić to dziewczynie, która potencjalnie porwała mi chłopaka. Przecież to się ze sobą nie jadło. TO wszystko. Nie powinnam była czuć do niej tej całej... sympatii. Powinnam ją nienawidzić. Cholera. Wygodniej było mi ją nienawidzić, kiedy widziałam jej zdjęcia z Niall'em.
    - Mieliśmy trudny okres i jakoś tak wyszło.. - odparłam, chcąc podać jej jak najmniej szczegółów. Nikt, naprawdę nikt, poza obrębem moich i Horan'a znajomych nie wiedział o przyczynie naszego rozstania. Nie chcieliśmy mieszać w to nikogo. Media trochę powęszyły, jednak nic nie przykuło ich specjalnej uwagi. Nawet Elena nie dała o sobie znać, co oczywiście przyjmowałam za dziwne, ponieważ zawsze jest taka cisza przed burzą. - On ze mną zerwał.
    Usta dziewczyny uformowały się w literę  "o", co mnie nie zaskoczyło.
    - Jeszcze mi powiedz, że był pijany. - zadrwiła, a nie słysząc ode mnie żadnej odpowiedzi, doszła do tego wniosku sama - No, chyba nie. Naprawdę był?
    - Yeah, ale to już stare dzieje. Nie chcę do tego wracać. Jest mi dobrze jak jest teraz. - odparłam, majac nadzieję, iż nie będzie drążyć tematu.
    - Okej, ale powinniście porozmawiać. - podsunęła. No, co ty nie powiesz? - Dobra, zmywam się. Umówiłam się z kuzynką. Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy.
    - Tak, ja też. Cześć.. - pożegnałam się z dziewczyną, po czym wyszłam drugim wyjściem, by nie mierzyć się z fanami Gomez.
    Dobra. Ta cała sytuacja nie była zbyt normalna... Chciałabym jej nie lubić, jednak, poza tym, iż jej ton był dość pusty, tak musiałam to przyznać, to wydawała się być w porządku. To wszystko zmieniało. Właśnie, co do zmian.
    Wyjęłam ze swojej torebki telefon i wykręciłam numer do Harry'ego. Nie mogłam go tak zostawić. Przeciez był moim przyjacielem i czego by nie zrobił, czy nie powiedział, to zawsze nim będzie.
    Odebrał po trzech sygnałach.
    - Harry, słuchaj. Nie wiem jak to zrobisz, ale nie możesz działać pod wpływem impulsu i postaraj się nie wrzeszczeć na Nialla za to, że... - urwałam.
    - Już to zrobił. - usłyszałam po drugiej stronie telefonu.
    - Louis? Gdzie jest Harry? - coraz bardziej się niepokoiłam.
    - Poszedł pogadać z  Niallem, a skończyło się..  em, jak zwykle.
    - Co masz na myśli? - nie wiedziałam, o kogo bardziej się martwiłam.
    Styles był moim przyjacielem, który już kilkukrotnie zawiódł moje zaufanie i całkowicie stracił w moich oczach za to, że grzebał w moich rzeczach i ukradł tamten list. Jednak nadal był przyjacielem, a to już do czegoś zobowiązuje. Nie jestem taka jak Louis (tak, mam na myśli okres, po "śmierci" Harry'ego, względem mnie). Niall był moim eks chłopakiem, ale także łączyło mnie z nim coś więcej. Cholera.
    - Tomlinson, mów.
    - To jest trudne do opisania, Cher. Sama musisz to zobaczyć.
    - Co? Co muszę zobaczyć? - nie miałam słów na opisanie tego, co czułam.
    - Harry i Niall się biją i coś mi się wydaje, że ciebie. - mruknął.
    Oni się biją. O mnie.  Zaraz, co?!
    - A ty sobie siedzisz, jakby nigdy nic i rozmawiasz ze mną przez telefon? Tomlinson, zrób coś!
    W ułamku sekundy znalazłam się, z powrotem, w windzie,  która zawiozła mnie na piętro ich wspólnego pokoju. Znając tych chłopaków, mogłam spodziewać się absolutnie wszystkiego. Począwszy od spalonych włosów, a skończywszy na potarganych ciuchach, no ewentualnie częściach ciał.. Zależy od tego, w jakim humorze byli.
    Bez pukania, weszłam do pokoju hotelowego chłopaków i zlustrowałam pomieszczenie. Nikt, ani nic nie ucierpiało. Coś mi tutaj nie grało. Podeszłam do wysepki, w kuchni, która była zaraz  przy wejściu i spojrzałam na  Liam'a. Ten wzruszył tylko ramionami i wrócił do czytania swojej książki. Nic się tam nie zmieniło, odkąd wyszłam.
    - Tomlinson! -  krzyknęłam tak, że aż Payne podskoczył na tym parapecie, ale całkowicie mi na tym nie zależało. Moim priorytetem było odnalezienie tego chorego na głowę chłopaka, zwanego potocznie Louisem Tomlinsonem.
    Z łazienki wyłoniła się głowa szatyna, więc podążyłam w tamtym kierunku. Kiedy weszłam do pomieszczenia, ujrzałam trójkę chłopaków. Nialla warga była rozdarta i płynęła z niej krew, a Harry miał zadrapany policzek, który Louis starał się obmyć, jednak naburmuszony Styles mu na to nie pozwalał.
    I w tamtym momencie, poszło w zapomnienie to, co się wydarzyło wieczorem i w ogóle, w przeciągu tej doby.
    - Co się stało? - zerknęłam na Tommo i Styles'a. Ten drugi wzruszył ramionami, a Louis wywrócił teatralnie oczami.
    Wywnioskowałam, iż od bruneta nie dowiem się niczego szczególnego, więc i nawet nie próbowałam. Moim jedynym źródłem był Niall, opierający się o wannę. Jego biała koszulka była przyozdobiona strużkami krwi, co tylko zepsuło jego cały, zewnętrzny wygląd. Choć nie. Dla mnie zawsze był przystojny.
    - Niall? - zapytałam się blondyna. On tylko posłał mi krótkie spojrzenie, po czym wyszedł z łazienki. Bez żadnego słowa, wyszłam za nim. Minął Liam'a, siedzącego na parapecie.. Właściwie, to zastanawiałam się, dlaczego Payne w żaden sposób nie zareagował na bójkę chłopców. Przecież to on był tym najodpowiedzialniejszym. Ślad po Maliku także zaginął. Okej, w tym hotelu dzieją się dziwne rzeczy. - Horan, stój! - krzyknęłam do niego na korytarzu, kiedy już stanął przed drzwiami. - Powiedz mi.
    Chłopak wszedł do swojego pokoju, zostawiając otwarte drzwi, więc stwierdziłam, iż chciał, bym weszła, więc to zrobiłam. Zamknęłam je za sobą i westchnęłam, kiedy nie ujrzałam przed sobą blondyna. Jedyną opcją, jaka przychodziła mi do głowy, była łazienka, bo skoro z jego wargi płynęła krew...
    Tak jak przypuszczałam, Niall tam był. Nachylał się nad umywalką i płukał sobie usta. Postanowiłam mu jakoś pomóc. Położyłam swoją torbę przy wannie, a płaszcz, który miałam na sobie, przewiesiłam na kabinie prysznicowej. Horan śledził moje ruchy w odbiciu lustra. Wzięłam biały ręcznik i zmoczyłam go pod kranem.
    - Usiądź. - szepnęłam do chłopaka, wskazując na sedes. Irlandczyk wykonał moją prośbę, a ja przykucnęłam przed nim i przyłożyłam ręcznik do jego wargi, na co się skrzywił. - Nie udawaj. To nie boli.
    - Skąd możesz to wiedzieć? - prychnął, jednak, gdy ujrzał moje upominające spojrzenie, zrezygnował - Przepraszam. Mam zły dzień.
    - Będzie jeszcze gorszy jak się nie zamkniesz.
    I od tamtego momentu już nic nie mówił. Okej, to nie było tak, że zabroniłam  mu jakiejkolwiek komunikacji. Po prostu nie chciałam, by mówił, gdyż ciężko było mi zmyć tę krew z jego wargi. Jak zwykle nie potrafi mnie zrozumieć.
    - Powiesz mi, o co poszło? - szepnęłam, próbując skupić swój wzrok na ręczniku, a nie na oczach chłopaka.
    - O nic takiego.
    - Niall, przyjaciele się nie tłuką po twarzach "o nic takiego". - odparłam - Więc?
    - Wkurzyłem się, bo  Harry powiedział... - Przerwał mu mój chichot - No, co?
    - Brzmisz jak pięciolatek, którego niesprawiedliwie oskrażono. - Mogłam przysiąc, iż usta Niall'a drgnęły ku górze, jednak szybko wróciły do dawnego stanu. - Przepraszam, kontynuuj.
    Chłopak przez krótką chwilę milczał, a kiedy myślałam, że nic nie powie, on zrobił zupełnie inaczej.
    - Harry mi powiedział, że się całowaliście. - jego głos był ledwo słyszalny. O Boże.
    Nie musiał nic więcej mówić. Styles nie dotrzymał słowa, znowu. Jak ja go dorwę, to tym razem nie odpuszczę. Naprawdę było mi szkoda Nialla. Cholera.
    - Przepraszam cię. - szepnęłam - To moja wina, ja..
    - Cher, nie masz za co mnie przepraszać. - przerwał mi - Możesz robić, co chcesz i z kim chcesz.
    - Nie, Niall. Najwyraźniej nie wytłumaczyliśmy sobie wszystkiego. - Lloyd, kurwa, czy ty chcesz samą siebie oszukać? - Jesteśmy przyjaciółmi, tak? Więc powinniśmy dbać o tę relację i... no nie wiem. Nie patrzeć w przeszłość?
    -  Pytasz się mnie, czy stwierdzasz?
    Wzruszyłam ramionami w odpowiedzi. Sama nie wiedziałam, co miałam dokładnie na myśli. Byłam cholernie zmienną osobą.
    Przez krótką chwilę znowu milczeliśmy. Jedynym dźwiękiem, który zagłuszał ciszę były nasze oddechy. Na ułamki sekund, nasze spojrzenia się krzyżowały, a moje usta co chwilę otwierały, aby cokolwiek powiedzieć, jednak głos uwiązł mi w gardle.
    - Wydaje mi się, że już jest okej. - odparł Niall, a ja uniosłam brwi ku górze, zastanawiając się, co też miał na myśli - Mówię o wardze. - uśmiechnął się delikatnie.
    Odsunęłam dłoń z ręcznikiem od jego twarzy i wrzuciłam materiał do umywalki. Coś sprawiło, że się zachwiałam i niemalże wylądowałam na chłodnych kafelkach. Niewiele by brakowało, jednak Niall zwinnie mnie złapał za dłonie i pomógł ustać na kucaku.
    Wydawało mi się, że mimo tej nieustającej ciszy między nami, nie czuliśmy się skrępowani, czy coś takiego. Tym razem nie unikałam jego turkusowych tęczówek. Wręcz przeciwnie. Wpatrywałam się w ich głębię, przypominając sobie  każdą wspaniałą chwilę spędzoną z tym chłopakiem.
    - Rozmawiałam dzisiaj z Seleną. - szepnęłam, a blondyn zmarszczył brwi - Mówiłeś jej wszystko, ale zastanawia mnie jedno. Dlaczego nie powiedziałeś jej o tym, jak się rozstaliśmy?
    Specjalnie nie użyłam słowa "zerwałeś ze mną", ponieważ to już byłby cios poniżej pasa. Mimo tego, co mi zrobił, do jakiego stanu doprowadził, ja nadal nie chciałam, by wpadł w poczucie winy. Zasłużone.
    - Nie było się czym chwalić. - mruknął, spuszczając wzrok - Wstydzę się tego, w jaki sposób cię potraktowałem.
    Och. Spodziewałabym się wszystkiego, ale nie tego.
    - Przepraszam cię, Cher. Za wszystko. - szepnął.
    Cholera. Nie potrafiłam się oprzeć jego akcentowi. Jemu całemu.
    - Wiem, że już cię przepraszałem, ale nie potrafię pogodzić się ze stratą ciebie i-
    Nie potrafiłam dłużej słuchać jego paplaniny. Zamknęłam przestrzeń między nami i zatopiłam się w jego w cudownie miękkich ustach, aby po trzech sekundach sie od nich oderwać i spojrzeć w te cudowne, turkusowe tęczówki. Oczywiście, wiele ryzykowałam, jednak miałam ochotę to zrobić jak tylko go zobaczyłam, poprzedniego wieczoru, w progu od  mojego apartamentu.
    Przez kilka sekund, nie spuszczaliśmy z siebie wzroku. Byłam tylko ja i on. Tym razem, to nie wyszło z mojej inicjatywy. Drugi pocałunek rozpoczął chłopak, całkowicie ignorując ból rozciętej wargi. Naparł na moje usta swoimi i małoby brakowało, a oboje byśmy wylądowali na podłodze. Dzieki silnym dłoniom Nialla, usiadłam mu na kolanach i dałam ponieść się pieszczotom. Jego idealne usta poruszały się w zgodnym ruchu z moimi, a swoimi rękoma błądził po moich plecach. Ja natomiast, zatopiłam swoje dłonie w jego włosach, rozkoszując się pomrukiwaniami chłopaka w moje usta. Nie wyobrażałam sobie tej chwili. Myślałam, że już nigdy nie zasmakuję jego cudownych ust.
    Horan, zakończył pocałunek, zagryzieniem mojej dolnej wargi i pociągnięciem jej odrobinę w swoją stronę. Nasze przyspieszone oddechy były niczym w porównaniu z tym, co czułam w okolicach brzucha. Jakby najlepsze, najcieplejsze i najszczersze uczucie rozkwitło tam na nowo.
    - Tak sie nie zachowują przyjaciele. - szepnęłam, próbując unormować swój oddech.
    - Przyjaciółmi będziemy zawsze, Cher-bear. - uśmiechnął się Horan.
    Poczułam łzy w oczach, kiedy to powiedział. Zaraz, samo to, że się całowaliśmy było dla mnie cholernie zaskakujace. Pierwszy raz, od wielu tygodni, czułam się normalnie. Czułam, że jestem z kimś, komu na mnie zależy. Niall był moim aniołem stróżem.

_____________________________________________________________________
Jest przed  pierwszą w nocy. Chce mi się spać, ale specjalnie skończyłam dla was ten rozdział. Wiem, że niektórych zawaliłam swoimi nowymi rozdziałami, ale jak szaleć, to szaleć!
Co do rozdziału. To jeszcze nie jest koniec MTF. Takie zakończenie mnie nie satysfakcjonuje, więc jeszcze troche się ze mną pomęczycie.
Chiall wróciło. Cieszycie sie? *GŁUPIE PYTANIE*
Rozdział mi się podoba. To znaczy, mógłby być lepszy, ale pisałam go właśnie nocami (wczoraj zaczęłam, jak wróciłam z półmetka) i dlatego może być momentami dziwny, czy niezrozumiały. Liczę w tej kwestii na wyrozumiałość :)
Kolejny będzie, mhm. Może w piątek?
Odpoczywajcie, jeszcze  2 dni.
Kocham Was xoxo

      
 

13 komentarzy:

  1. Zajebisty *.* czekam na następny i życzę jeszcze więcej weny ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach no i zapraszam do mnie please-give-me-lovee.blogspot.com :D

      Usuń
  2. Łohohoho! 2 rozdziały w jeden weekend? Ty chyba nas rozpieszczasz! :D
    Nie że marudzę, bo jestem jak najbardziej na tak :*

    Nawet nie wiesz jak ten rozdział mi się podoba. Wszystkie te drobne opisy, szczegóły, jak np. Liam w kółko siedzący na parapecie, czy szkicownik Malika. No świetne! Choć również dziwie się, że Payne nie zainteresował się co dzieje się w łazience, bo pewnie było ich słychać. No chyba że bili się po cichu :P
    Weź wprowadź Justin'a w opowiadanie i problem z Seleną skończony. Mimo, że wreszcie pokazała ludzkie odczucia i coś ruszyło się w sprawie Chiall'a, to wyznaje zasadę "Nie chwal dnia przed zachodem słońca". Szczególnie, ze znam twoją tendencję, do zrzucania "bomb atomowych" w szczęśliwych momentach opowiadania.
    Pozostaje też kwestia tego, że mam ochotę porządnie nakopać Harry'emu w jego świeżo wykąpany tyłek! Nie dość, że sam zawalił, to zamiast zająć się przeproszeniem brunetki, to ten uderza, i to dosłownie, w Horan"a. Gdzie tu logika?!
    Przyznam Ci się, że kiedy Lloyd rozmawiała z Lou i weszła do salonu a tam spokój to myślałam że Tommo sobie z niej żartował, żeby sprawdzić czy przejmie się stanem blondyna. A tu mały psikus.
    Cała akcja w łazience pokazała, że kobieta zmienną jest. W jednej sekundzie "Tak Niall jesteśmy przyjaciółmi", a w następnej "Ależ brakowało mi pocałunków z Tb". Caaaaała Cher. Ale to dobrze. Choć jestem ciekawa jak to dalej rozegrasz :)

    Pisałaś, że bierzesz udział w jakimś konkursie na jednopartówki. Opublikujesz je gdzieś? Wiesz, nigdy za mało twoich opowiadań :))
    Ciepło pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na kontynuację! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yayyy, bardzo dziękuję za Twój komentarz.<
      Tak się składa że miałam w planach zrobić właśnie takiego psikusa, co do pobicia się chłopców, ale zrezygnowałam z tego w ostatniej chwili. Wydaje mi się, ze ta zmienność zdania Cher jest czasem zbyt naciagana, ale to tylko moja opinia. Według mnie trochę chaosowo są opisane jej uczucia...itp.
      Tak, właśnie wiem, że tyle rozdziałów w jeden dzień, ale to tylko dlatego, ze bardzo długo niczego nie pisałam i musiałam jakoś przelać swoje uczucia.
      Amm, mam trochę jednopartow, to mogę opublikować tutaj to najnowsze, choć kilku osobom już je wysylalam, ale jeśli chcecie, to zrobię to :)
      Dziękuję jeszcze raz, miłej niedzieli xoxo

      Usuń
    2. Chcemy, chcemy, chceeeemy! :*
      Od samego rana sprawiłaś, że jest udana :D + Tb również miłego dnia :)

      Usuń
  3. Boże, miałam wejść jutro, ale weszłam w swój kokpit na blogspocie i zobaczyłam, moje spojrzenie nieświadomie powędrowało do obserwowanych blogów, zobaczyłam tytuł i... stwierdziłam "pieprzyć wszystko, lecę do niej!" I dziekuję Ci za to, bo właśnie spędziłam najlepsze 10 minut tego ranka ! BOŻE, TEN ROZDZIAŁ JEST.... sama nie potrafię znaleźć słów. Tak idealnie wszystko opisujesz, że z jednej strony moje serce puchnie z dumy, a z drugiej aż mi smutno :D Bo jak można być tak dobrym? No powiedz mi!
    wiedziałam, że Harry nie przepuści Niallowi tego, że pokazał Cher list. WIE-DZIA-ŁAM. I moim zdanie Lloyd popełniła wielki błąd, po prostu wychodząc z ich apartamentu. Naprawdę myślała, że Hazz nie zareaguje? To widocznie ja znam go lepiej od niej :D I matko, po scenie z Seleną jestem normalnie w dzikim szoku ;o Byłam nastawiona na to, że nie lubię jej, jest pusta i w ogóle do bani. A w trakcie rozdziału miałam tak "Nie łam się, ona nie jest fajna... Nie łam się... Nie łam... W zasadzie to... Całkiem spoko dziewczyna" :D Zastanawiam się, w jakiej części grała, ale to byłoby trochę dziwne w sumie... Ja na przykład nie opowiadałabym tak ochoczo dziewczynie, która podoba się chłopakowi, który podoba się mnie (co za konstrukcja, pozdro :P) o tym, ile to o niej opowiadał i tak dalej :D No cóż, zobaczymy, dystansik nadal jest :D
    Ten Harry... Czasami zachowuje się jak kompletny kretyn, a i tak go kocham. I fajnie, że się o nią pobili - okrutna ja :D Wiedziałam, że Tomlinson zainterweniuje, ale nie spodziewałam się tego, co zaszło na samym końcu! Bo Boże, ONI SIĘ POCAŁOWALI. CHIALL WRÓCILI! Kurde, jestem taka szczęśliwa, że chyba nie będę w stanie na niczym się skupić do końca dnia. Uwielbiam Ciebie i Twoje opowiadanie, ily <3

    OdpowiedzUsuń
  4. sprawiłaś mi ogromną radość powrotem Chiall'a!! ahhhhhh to najpiękniejszy rozdział jaki mogłaś napisać ^.^ po tych wszystkich kłótniach, smutkach wkońcu nadszedł ten długo wyczekiwany przeze mnie moment <33 dziękuje

    napisałaś że to jeszcze nie koniec MTF z czego straaaasznie się ciesze jednak mam nadzieję że nie odbierzesz mi znowu Chialla ;-;
    zdziwiła mnie jeszcze rozmowa Cher i Seleny O.o tak samo jak Lloyd nie uważałam jej za zbyt miłą i bystrą jednak mile mnie zaskoczyła :)
    a bitka Harrego i Horana? co to kurde miało być? dlaczego Styles powiedział że się pocałował z CherBear? co mu do głowy palnęło? co palneło do głowy Cher żeby iść i jednak wygarnąć Stylesowi na temat tego listu? dlaczego ona jest taka uparta i zawzieta?
    tyle pytań a brak odpowiedzi :D

    aaaaaaa! miałam już kończyć ale tak bardzo jaram się Chiall'em ta sytuacja w łazience idealnie skomponowała się z tym ich pogodzeniem się *.* jestem mega szczęsliwa i dzisiaj cały dzień będę żyła Chiall'em

    przepraszam za mój mało kreatywny kom i za wszelkie błędy :) ily
    @WTuszynska

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaaaaaaaaaaak <3 moje ukochane opowiadanie <3 rozdział został mianowany chyba ulubionym z drugiej części MTF <3 Przypuszczałam, że Harry pokłóci się z Niall'em o list, ale żeby bójka- tu mnie zaskoczyłaś O.o tak jak Cher nie miałam dobrego zdania o Selenie, ale zaskoczyła mnie pozytywnie :D Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak Chiall powrócił <3 i ten pocałunek <3 Chiall- nie zbieraj go więcej, proszę :D Cudoo <3 Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Moja kochana Alex! Ten weekend jest cudowny! Najpierw rozdział na ATAL, a teraz na moim ulubionym MTF! Jak ja Cię dziewczyno uwielbiam! I po takim rozdziale nie wiem jak zniosę te dwa dni odpoczynku. no wiesz! ;p
    Chiall wróciło, omg, chyba się popłacze ze szczęścia! Bardzo, ale to bardzo się cieszę, ze w końcu są ze sobą i tym razem nic i nikt tego nie zniszczy. Tak, mam tutaj na myśli tą sucz, Selenę. Dalej mi nie pasuje, chociaż podczas rozmowy z Cher wydawała się w miarę, nie. Nie przekona mnie do siebie, niestety.
    Haha, rozbawiła mnie ta sytuacja w apartamencie chłopaków i Liam siedzący sobie na parapecie. Nie podejrzewałabym, że pierwszy raz nie zainterweniuje, tylko będzie sobie siedział jak gdyby nic i czytał książką. Och, Payne, wygrałeś wszystko :D
    Nie omieszkam wspomnieć o momencie, gdy Cher odwiedziła Harry'ego. Zrobiłaś to specjalnie prawda? Pisząc, że jest w ręczniki i woda jeszcze spływa po jego ciele... Boże, moja wyobraźnia pracuje na pełnych obrotach! A niech Cię!
    Ale i tak najbardziej rozpływam się przez końcówkę. Moi kochani znowu razem. Aw aw awww! <3

    Dodawaj szybko następny. Dużo weny, bby!
    KC xx

    OdpowiedzUsuń
  7. CHIALL znowu istnieje! O mamciu. Ja się popłakałam. Serio. Po prostu tak bardzo tego pragnęłam. Nareszcie. Ah.
    Ale żeby oni się pobili, to tego się nie spodziewałam.
    Ale to było serio...urocze :D
    A Louis jak zwykle, takie dziecko, ale co tam :)
    I ta Selena. Tego to się nie spodziewałam, never ever.
    Ale Ty idealnie to wszystko opisujesz i dopasowujesz.
    Cholera, masz ten talent, jesteś geniuszem <3
    I dobrze, że to nie jest koniec! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oowww, nie płacz, skarbie, bo myślę że takie wyciskacze łez pisałam na początku tego ff. Teraz i tak jest lepiej. Jednak tak sobie teraz głębiej myślę i doszlam do wniosku, że Chiall są bardziej powodem do uśmiechu, a nie łez. Ale rozumiem cię. Jak już ci napisałam na tt, nie pozwolę zniszczyć Tej cudownej pary. Nie po tym co przeszli.
      Dziękuję za to, że jesteś. Kocham cię xoxo

      Usuń
  8. OMG ! Świetnie zakończyłaś ten rozdział dziewczyno i z każdym kolejnym robisz na mnie jeszcze większe wrażenie. Brawo !
    Cher i Niall jak zwykle cudowni, jednak najlepszy był Tommo podczas rozmowy telefonicznej. Ten rozdział zdecydowanie poprawił mi dzisiejszy wieczór :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kocham to i cb <3 Chiall powraca jeeeeeeeeeeej <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń

Spamuj w odpowiedniej zakładce.
Wyraź swoją opinię na temat rozdziału. Przyjmę krytykę. Przecież każdy popełnia jakieś błędy, prawda?
Zostaw swój nick z Twittera, a zostaniesz wpisany na listę informowanych.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.