- Aw, jak słodko! - zaklaskałam w dłonie, kiedy dziecko zachichotało uroczo. Było to spowodowane moim zmienionym głosem, którym do niego mówiłam. Nie sądziłam, że potrafię wywołać u takiego czteromiesięcznego bąbla uśmiech.
- Polubił cię. - zauważyła Eleanor, stawiając dwa kubki z herbatą na stoliku przede mną.
Naprawdę dziewczyna trzymała się bardzo dobrze. Jej długie, brązowe włosy opadały na ramiona, a delikatny makijaż zdobił jej twarz. Do tego ciemne jeansy oraz oliwkowy sweterek. Nie za bardzo zmieniła swój wizerunek. Poza tym, nie było po niej widać tego, by była kiedyś w ciąży. W ogóle nie było po niej widać, że sama wychowuje dziecko. No dobra, nie sama, ponieważ ma wsparcie w swoich rodzicach i rodzinie Lou, ale to coś innego niż sama obecność Tomlinsona przy niej i dziecku.
Tommy zaczął wymachiwać rączkami w powietrzu, głośno się śmiejąc. Złapałam jego drobną rączkę i poczęłam machać razem z nim. Wtedy obok mnie wyrósł, jakby znikąd, mój chłopak. Kąciki jego ust uniosły się ku górze, a uśmiech, który z tego powstał dotknął jego oczu.
Syn naszych przyjaciół leżał w łóżeczku, w salonie, gdzie siedzieliśmy. Niall objął mnie w talii i przytulił do swojego boku. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
- Bylibyście wspaniałymi rodzicami. - stwierdziła Eleanor, stając przy nas - No wiecie, jesteście cudowną parą.
- Nie myśleliśmy o tym. - odpowiedziałam, uśmiechając się do przyjaciółki.
- Jeszcze - dodał cicho Niall, tak, że chyba tylko ja to usłyszałam.
Choćby nie wiem, w jaki sposób by mnie przekonywał - dopiero co się zeszliśmy - znowu, więc nie było szans na nic więcej niż normalny związek. Na razie nie byłam gotowa na aż taki poważny krok. W końcu moja przyjaciółka przypadkowo zaszła w ciążę, plus, jej chłopak ma probemy z tym, by się jej w końcu oświadczyć.Lou i El są naprawdę świetnymi ludźmy; razem i osobno, ale jeśli Tomlinson nie oświadczy się jej przed końcem roku, osobiście go zaciągnę do Eleanor i każę klęknąć. Żeby tego było mało, jestem cholernie wkurzona na Harry'ego. Dlaczego? Mhm, pomyślmy. Mam gdzieś jego jakiekolwiek przeprosiny. W najbliższej przyszłości chcę myśleć tylko o muzyce, ewentualnie Niall'u. Och, nie oszukujmy się. Chcę, aby wszystko między nami było dobrze, więc nie mam też zamiaru niczego schrzanić. Wracając do tego, co mówiłam. Chciałbym mieć kiedyś dzieci, ale... kiedyś.
- Długo planujecie zostać w Londynie? - zagadnęła brunetka, poprawiając swojemu synkowi śpioszki.
- Muszę być jutro wieczorem w Nowym Jorku. Czeka mnie długa rozmowa z chłopakami. Bardzo długa. - odparł zrezygnowany Horan.
Zachichotałam. O tak. Mój ukochany chłopak praktycznie zrobił sobie dwa dni dłuższego wolnego, niż powinien. Wątpię, by właśnie szefostwo było jego największym problemem, ponieważ dał im jako tako o tym znać, jednak zostawała jeszcze kwestia tego, iż jedyną osobą, która się z nim skontaktowała od naszego wyjazdu był Liam.
- A ty, Cher?
- Polubił cię. - zauważyła Eleanor, stawiając dwa kubki z herbatą na stoliku przede mną.
Naprawdę dziewczyna trzymała się bardzo dobrze. Jej długie, brązowe włosy opadały na ramiona, a delikatny makijaż zdobił jej twarz. Do tego ciemne jeansy oraz oliwkowy sweterek. Nie za bardzo zmieniła swój wizerunek. Poza tym, nie było po niej widać tego, by była kiedyś w ciąży. W ogóle nie było po niej widać, że sama wychowuje dziecko. No dobra, nie sama, ponieważ ma wsparcie w swoich rodzicach i rodzinie Lou, ale to coś innego niż sama obecność Tomlinsona przy niej i dziecku.
Tommy zaczął wymachiwać rączkami w powietrzu, głośno się śmiejąc. Złapałam jego drobną rączkę i poczęłam machać razem z nim. Wtedy obok mnie wyrósł, jakby znikąd, mój chłopak. Kąciki jego ust uniosły się ku górze, a uśmiech, który z tego powstał dotknął jego oczu.
Syn naszych przyjaciół leżał w łóżeczku, w salonie, gdzie siedzieliśmy. Niall objął mnie w talii i przytulił do swojego boku. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
- Bylibyście wspaniałymi rodzicami. - stwierdziła Eleanor, stając przy nas - No wiecie, jesteście cudowną parą.
- Nie myśleliśmy o tym. - odpowiedziałam, uśmiechając się do przyjaciółki.
- Jeszcze - dodał cicho Niall, tak, że chyba tylko ja to usłyszałam.
Choćby nie wiem, w jaki sposób by mnie przekonywał - dopiero co się zeszliśmy - znowu, więc nie było szans na nic więcej niż normalny związek. Na razie nie byłam gotowa na aż taki poważny krok. W końcu moja przyjaciółka przypadkowo zaszła w ciążę, plus, jej chłopak ma probemy z tym, by się jej w końcu oświadczyć.Lou i El są naprawdę świetnymi ludźmy; razem i osobno, ale jeśli Tomlinson nie oświadczy się jej przed końcem roku, osobiście go zaciągnę do Eleanor i każę klęknąć. Żeby tego było mało, jestem cholernie wkurzona na Harry'ego. Dlaczego? Mhm, pomyślmy. Mam gdzieś jego jakiekolwiek przeprosiny. W najbliższej przyszłości chcę myśleć tylko o muzyce, ewentualnie Niall'u. Och, nie oszukujmy się. Chcę, aby wszystko między nami było dobrze, więc nie mam też zamiaru niczego schrzanić. Wracając do tego, co mówiłam. Chciałbym mieć kiedyś dzieci, ale... kiedyś.
- Długo planujecie zostać w Londynie? - zagadnęła brunetka, poprawiając swojemu synkowi śpioszki.
- Muszę być jutro wieczorem w Nowym Jorku. Czeka mnie długa rozmowa z chłopakami. Bardzo długa. - odparł zrezygnowany Horan.
Zachichotałam. O tak. Mój ukochany chłopak praktycznie zrobił sobie dwa dni dłuższego wolnego, niż powinien. Wątpię, by właśnie szefostwo było jego największym problemem, ponieważ dał im jako tako o tym znać, jednak zostawała jeszcze kwestia tego, iż jedyną osobą, która się z nim skontaktowała od naszego wyjazdu był Liam.
- A ty, Cher?
- Nie mam określonej daty powrotu do Stanów - wzruszyłam ramionami, jednak blondyn dźgnął mnie palcem w żebra - ale Niall się upiera, bym wróciła z nim.
*
Następnego dnia, odwiozłam wraz z Eleanor swojego chłopaka na lotnisko Heathrow, skąd miał samolot do Nowego Jorku. Niall, przez całą drogę próbował mnie przekonać, abym wróciła z nim do Stanów, jednak byłam nieugięta. Chciałam ten czas, choć kilka dni, spędzić z przyjaciółkami, zwłaszcza, że nie było okazji ku temu; na dniach miałam zacząć nagrywać piosenki na nową płytę, co niczego nie ułatwiało.
Eleanor zaprosiła na obiad Danielle, więc spędziłyśmy razem miło czas i czułam, jakbym wróciła do swojego starego życia.
Peazer siedziała na kanapie z lampką czerwonego wina, a brązowe loki opadały jej na czoło, natomiast brązowe tęczówki z radością spoglądały na Tommy'iego, leżącego w łóżeczku. Calder postawiła na stole ciastka orzechowe i zajęła miejsce na fotelu, aby móc lepiej widzieć mnie i tancerkę.
- Dzwoniłam ostatnio do Perrie - zaczęła Danielle - powiedziała, żeby was pozdrowić.
- Słyszałam, że są w Dallas i.... - dodała El, przekładając nogę na nogę.
Nie mogłam nic poradzić na to, że się wyłączyłam. Po prostu, od jakiegoś czasu czułam się jakby wszystko było w porządku, jednak te dobre dni miałyby być taką ciszą przed burzą. Nie sądziłam, aby mama Niall'a była jakoś mocno chora; robiła po prostu serię badań, które miały wkrótce wykazać, iż kobieta jest zdrowa. Tego byłam na pewno pewna. Dziwna gra słów. Ech, nie ważne. Poza tym, zżerało mnie od środka to, iż Harry się nie odzywał. Okej, miałam do niego wyrzuty o to, w jaki sposób się zachował i w ogóle, ale kurde, był moim przyjacielem!
- Cher, jak myślisz? - z zamyślenia wyrwało mnie pytane zadane przez El.
Spojrzałam na brunetkę, po czym przeniosłam wzrok na Dani, która wyglądała na całkowicie rozbawioną.
- Um.. ja... eee - po prostu nie wiedziałam, o czym one do mnie mówiły.
- Kochanie, powinnaś zacząć słuchać tego, co się do ciebie mówi. - uśmiechnęła się wesoło Payne.
- Ej, daj jej spokój! Przecież każdy może się zamyślić. - broniła mnie Calder. Dziękuję ci bardzo, Els.
- Nie, Danielle ma rację. - odparłam - O czym rozmawiałyśmy?
Dziewczyna z lokami na głowie zaśmiała się cicho.
- Impreza. Jutro. W Greenich Club. O 20. - odpowiedziała Eleanor.
- Sama nie wiem.. Nie czuję się najlepiej. - bąknęłam. Nie miałam ochoty na imprezę. Wolałam zwinąć się pod kołdrą i przespać cały dzień. Ach te strefy czasowe.
- No weź! Będzie fajnie. - naciskała Danielle.
- Mogę zostać z Tommy'm jak chcesz - zwróciłam się do Eleanor - a wy pójdziecie się zabawić.
Peazer pokręciła głową. Głupio mi było zrezygnować z tego zaproszenia, jednak naprawdę nie czułam się na siłach, by gdziekolwiek wyjść.
Dziewczyny spojrzały po sobie, poddając się.
- Okay - mruknęła Calder - ale następnym razem się nie wywiniesz.
- Nawet nie będę miała zamiaru.
W sumie, to oczekiwałam, iż kolejną wielką imprezą będą zaręczyny Louis'a i Eleanor, bo jeśli ten cholerny idiota tego nie zrobi, to serio coś mu zrobię.
*
Czas, jaki spędziłam z małym Tomlinsonem minął mi tak szybko, że nawet nie potrafiłam uświadomić sobie, kiedy mały poszedł spać, a sama ułożyłam się z herbatą w dłoniach na kanapie, słuchając angielskiego radia. Było ciemno, dochodziła północ, więc lada chwila miała wrócić Eleanor i Danielle. Miałam tylko nadzieję, że się nie upiły, ponieważ opieka nad jednym dzieckiem całkowicie pozbawiła mnie chęci do jakiegokolwiek życia.
Zastanawiałam się nad swoim życiem, takie głębokie rozmyślania, podsumowania; wszystko, byleby zbić jakoś ten czas. Tak wiele się wydarzyło w przeciągu tych dwóch lat, że praktycznie zapomniałam o sobie. Okay, może czasem budziłam się przekonana, iż jest mi źle, albo coś podobnego.... jednak zawsze obok miałam Niall'a. Boże, ja go naprawdę kochałam! Co jak co, ale spostrzegawcza to ja nie jestem. Nie zauważyłam, kiedy tak dokładnie to we mnie trafiło; ta strzała amora. Jednego dnia Niall siedział ze mną w pokoju hotelowym, pocieszając po "śmierci" Harry'ego, a drugiego tańczyliśmy razem na weselu Danielle i Liam'a, byliśmy przy narodzinach Tommy'iego, przeszliśmy naszą pierwszą sprzeczkę, która nas rozdzieliła na dwa miesiące, a teraz? Teraz ja byłam w Londynie, a on w Nowym Jorku. Nie wiem, co robił; może spał, dawał koncert, albo jadł obiad. Nie wiem, ale jednego byłam pewna; nie chciałam, aby znikał. Chciałam, aby był ze mną do końca naszych dni; w zdrowiu i chorobie.
Rozmyślania przerwał mi dźwięk dzwonka. Dzwonił mój telefon? O północy?
Z początku nie wiedziałam, co jest grane, więc rozejrzałam sie tylko po pokoju, jednak brzęczenie nie ustawało, a przypomniałam sobie, iż w pokoju obok śpi Tommy, więc natychmiast zerwałam się z miejsca i podbiegłam do lady kuchennej, na której znajdowała się moja komórka i odebrałam połączenie.
- Hej skarbie - usłyszałam głos swojego chłopaka - Nie obudziłem cię?
- Cześć, Niall. - uśmiechnęłam się do siebie, wracając powoli na kanapę - Niee, siedzę z Tommy'm, to znaczy, mały śpi, a ja piję herbatę.
- A El i Dani? - zainteresował się chłopak.
- Poszły do klubu, ale nic nie mów chłopakom. - odpowiedziałam szybko.
Usiadłam na sofie, praktycznie na niej leżąc.
- Czyli jesteś sama?
- Tak - przymknęłam oczy - Co robisz?
Przez chwilę milczał, dopiero po kilku sekundach usłyszałam jego śmiech.
- Właśnie wziąłem prysznic, a za pół godziny mamy koncert. - odparł.
- Ohh, to udanego show życzę. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Dzięki - mruknął - mam do ciebie prośbę.
- Już się boję. - zachichotałam, jednak chwilę po tym od razu spoważniałam - Mów.
- Lou, ten jełop popierdolony, ciągle zwleka z oświadczynami. Potrzebuję twojej pomocy, aby za dwa tygodnie było już po wszystkim.
- Czyli nie tylko ja to zauważyłam. - stwierdziłam, słuchając Horan'a - Co miałabym zrobić?
Przez chwilę, z drugiej strony panowała cisza, dopóki Niall ponownie nie zaczął mówić.
- Za dwa tygodnie wracamy do Londynu - powiedział szeptem - 18 grudnia dajemy koncert przedświąteczny w centrum, dla fanów. Taki darmowy, no wiesz.
Nadal go słuchałam, tylko nic nie mówiłam.
- Nie ważne, na ten koncert musi przyjść Eleanor. Najlepiej, żebyście były za sceną, czy coś.
- Louis chce się jej publicznie oświadczyć? - zapytałam, oniemiała.
- Coś w ten deseń. - odpowiedział chłopak.
- Wtedy nie będzie mogła mu odmówić.
- Albo pogrąży go na oczach fanów. - zachichotałam na tę myśl, czego mój rozmówca nie podzielił. Mhm.
- To jak, mogę na ciebie liczyć?
- Jak zawsze kochanie. - uśmiechnęłam się, słysząc otwierane drzwi - Niall, muszę już kończyć. Dziewczyny wróciły. Kocham cię, pa.
- Ja ciebie też, dobranoc.
W tym samym momencie, kiedy się rozłączyłam, na kanapę opadło bezwładnie ciało Danielle. Przyniosła ze sobą cholernie chłodne powietrze, a rumieńce na jej policzkach to potwierdziły.
- I jak było? - zapytałam się jej, gdy ta ściągała swój płaszcz z ramion.
- Żałuj, że nie poszłaś. - mruknęła leniwie - Było zajebiście!
- Danielle, ciszej. Tommy śpi. - Eleanor pomogła brunetce zdjąć buty ze stóp. O cholera, nie sądziłam, że kiedykolwiek ujrzę pijaną Danielle Payne!
Calder chwyciła tancerkę pod ramię, jednak tylko się zakołysały, więc ponownie wylądowały na sofie. Postanowiłam z niej zejść.
- Zostawmy ją tutaj. I tak nie doszłaby do pokoju. - stwierdziłam krótko - Swoją drogą, musiałyście się świetnie bawić. Pijana Dani to niecodzienny widok.
Eleanor wyjęła z szafki czerwony koc i przykryła nim naszą przyjaciółkę. Zdążyłam się jej dokładniej przyjrzeć; była ubrana w klasyczną, małą czarną, jednak coś ją wyróżniało. Złoty pasem ciągnący się po jej talii aż spod pach do samego dołu. Miała naprawdę śliczną sukienkę.
- Chodź, zaprowadzę cię do pokoju gościnnego. - uśmiechnęła się brunetka, a ja jej tylko skinęłam głową. - Mam nadzieję, że Tomms cię nie wykończył, mhm?
- Nie było tak źle, chociaż powoli przestaję myśleć, że to ten sam aniołek, którego trzymałam na rękach kilka miesięcy temu. - burknęłam, a El zachichotała.
- Daje popalić. - podsumowała - Dziękuję ci. Potrzebowałam tego wyjścia jak niczego innego. Ale i tak nie wywiniesz się od kolejnego.
Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Tak, wiem, wiem. - stanęłyśmy przed drzwiami do pokoju dla gości.
- Pościel jest czysta.
- Dziękuję. - przytuliłam ją - Dobranoc.
- Dobranoc, Cher. - uśmiechnęła się do mnie i zamknęła za sobą drzwi.
Rzuciłam się na łóżko, próbując nie myśleć o tym, że za dwa dni wrócę do Nowego Jorku i porzucę na dwa tygodnie Londyn, aby ponownie wrócić na święta. Ciekawe, jak będą wyglądały... zawsze, nie zazwyczaj, spędzałam je sama. Miałam nadzieję, że teraz będzie inaczej.
*******
Jak bardzo się zawiodłyście? Ugh, bo ja baaaaaaaaaaardzo, ale zawiodłam się na sobie, że znowu zaniedbałam to opowiadanie, ale to już prawie koniec. Nie będę go ciągnęła, bo jest nudne jak flaki z olejem.
Pragnę wam tylko napisać jedno wielkie PRZEPRASZAM.
Jak bardzo się zawiodłyście? Ugh, bo ja baaaaaaaaaaardzo, ale zawiodłam się na sobie, że znowu zaniedbałam to opowiadanie, ale to już prawie koniec. Nie będę go ciągnęła, bo jest nudne jak flaki z olejem.
Pragnę wam tylko napisać jedno wielkie PRZEPRASZAM.
KUŻWA! SERIO?! JAK MOGŁAM SIĘ ZAWIEŚĆ NA MOIM NAJUKOCHAŃSZYM OPOWIADANIU?! DZIEWCZYNO, WIESZ JAK JA SIĘ CIESZE, ŻE W KOŃCU COŚ TUTAJ DODAŁAŚ?! Okej, koniec, wyłączyłam caps XD Ale na prawdę, bardzo się cieszę, że coś tutaj w końcu dodałaś!
OdpowiedzUsuńNie nudziłam się wcale, rozdział bardzo przyjemny, z reszta jak wszystkie. I serio, nie wierze w to co czytam... Masz zamiar kończyć? NOPE! Nie rób mi tego! Błagam Cię! Toi opowiadanie wcale nie jest nudne, jest zajebiste. Zawsze będę je miło wspominać, bo dzięki niemu Cię poznałam! Nie kończ, jeszcze nie teraz, please!
Kocham, kocham, kocham Cher i Nialla! Boże, jaki Horan jest uroczy. Jak mówił o tym dziecku... OMFG, awww! Tak strasznie ich wielbię. Mam nadzieję, że teraz wszystko pójdzie po jak najlepszej myśli ;)
Louis, wow wow! Brawa dla tego pana! W końcu ma zamiar się oświadczyć, no najwyższa chwila! Ciekawe jak Elka zareaguje na to wszystko, asdfghjkl! Can't wait, aa!
Wiem, za bardzo fangirluję, ale no wiesz... Nie da się inaczej!
Oby następny był nieco szybciej. Życzę DUUŻO weny!
KC xx
Czemu chcesz zakończyć? jestem mega fanką tego opowiadania i bardzo nie chcę żeby się kończyło :cc Uwielbiam Twój sposób pisania... jest taki jawoejaeoiwjieoa <3 jesteś naprawdę niesamowita!
OdpowiedzUsuńJakie zawieść?!
OdpowiedzUsuńTo żadne flaki z olejem!
Masz teraz ferie i wenę, to pisz skarbie i wykombinujesz kilka cudownych rozdziałów, ja w Ciebie wierzę! <3
A rozdział ah! Kocham to! Tak się stęskniłam za MTF, że po prostu mam wielkiego smile'a na twarzy!
Taki banan, jak no wiesz Hazz w LWWY hahahaha!
To dzieje się tak super fajnie i intrygująco, że omfg! <3
Czekam skarbie na kolejny rozdział <3
@TheAsiaShow_xx
To pierwsze twoje opowiadanie które zaczęłam czytać i oczywiście stęskniłam się niesamowicie i dalej kocham je bardzo, ale nie będę ukrywać, że masz rację pisząc, że co mogłaś to dla niego zrobiłaś. Wszystko co dobre kiedyś się kończy i potrzeba wiele odwagi i determinacji, by w odpowiednim momencie powiedzieć "dość" i tyczy się to wszystkiego w życiu.
OdpowiedzUsuńUwielbiam sposób w jaki wykreowałaś każdą z postaci. Zaczynając od bardzo pogmatwanej i nie zawsze łatwej do zrozumienia Cher, przez Harry'ego Cudownie Zmartwychwstałego Styles'a, Louis'a Narwańca Tomlinson'a, na Elenie Wariatce kończąc. Wątek tej ostatniej dalej jest dla mnie nie małą tajemnicą, albo to ta długa przerwa sprawiła, że nie pamiętam czy wyjaśniłaś nam ją do końca. Dlatego z OGROMNĄ niecierpliwością będę wypatrywać kolejnego rozdziału. Nie chce jednak, żeby był wymuszony. Im większą radość sprawia Ci pisanie, tym lepsze efekty możemy podziwiać. A o to przecież w tym wszystkim chodzi :)
Ściskam się ciepło Słońce! Weny :*
znasz takie powiedzenie "jak kocha to poczeka"?
OdpowiedzUsuńa więc ja kocham to opowiadanie i choćbyś kazała mi czekać na nowy rozdział kilka lat i tak bym czekała ♡
chyba nic ciekawego w tym komentarzu nie napiszę bo w sumie nie mam jakiś głębszych przemyśleń etc. po prostu jest idealny jak kazdy inny wieć nie powinnaś sie zamartwiać :*
widać że już powoli zbliżamy się do końca :( te wszystkie podsumowania co się działo w życiu Chiall'a, zbliżające się zaręczyny Elounor...
szkada :( zżyłam się z tym opowiadaniem i trudno bedzie je opuscić
aaaleeee jeżeli nie masz już pomysłów co moze sie dziać dalej z bohaterami to w 1000% popieram Twój wybór :)
czekam na nexta, buziaczki :**
@WTuszynska
Uroczy i idealny rozdział <3 Wszystko co dobre,kiedyś się kończy-doskonale rozumiem to,że zamierzasz doprowadzać do końca to opowiadanie :D Zbliża się pora podsumowań: związek Chiall'a mam nadzieję,że dalej będą dalej szczęśliwi,ale nie mogę się doczekać zaręczyn Louis'a i El-to będzie wydarzenie! Cher jako idealna ciocia-uwielbiam <3 Hahahahahaahaha zobaczyć Danielle Peazer-och-Payne pijaną to dopiero niespotykany widok :D Jest to moje jedno z najukochańszych opowiadań,trzecim,które zaczęłam czytać,a liczba ff,które teraz czytam wzrosło,ale do MTF czuję wielką miłość i ogromy sentyment <3 Całe opowiadanie odzwierciedla wiele problemów w zyciu człowieka-idealnie pokazałaś jak ludzie się zmieniają-od Harry'ego z dawnych wspomnień Cher,poprzez chłopaka pozbawionego uczuć(jak nazwał go Louis) do Harry;ego jako przyjaciele,który czasem popełnia głupie błędy,od Louis'a,który był żartownisiem z czasów X-Factora,poprzez Tomlinsona nienawidzącego Cher,obwianie jej o "śmierc" Harry'ego,aż po Lou ratującego związek Chiall, po ich rozstaniu,od zbuntowanej Cher z programu,smutnej z powodu porażki,poprzez koleje je kariery z dala od 1D i Anglii,Cher niezrozumianej przez tego głupka Carlos'[a(nadal nie ogarniam tego jak jej matka do tego dopuściła grr),Lloyd cierpiącą przez głupotę Louis'a,przez Cher szczęśliwą z Niall'em i ze wspaniałymi przyjaciółmi,przez Cher bez Horana,aż do cudownego powrotu Chiall,Od Niall'a,który jako jedyny nie obwiniał Lloyd o "śmierć" Styles'a, poprzez wspaniałego przyjaciela,chłopaka,Horana,który się pogubił i zerwał z Cher,poprzez jego powrót do Lloyd. To najważniejsze(resztę już jak najdzie czas prawdziwego podsumowania powtórzę). Dziękuję,Ci Olu(mam nadzieję,że się nie obrazisz za tą poufałość). Jestem osoba,z aska chwalącą MTF i ATAL <3 Po prostu Herbaciarą ;) Buziaczki xx
OdpowiedzUsuńW końcu udało mi się wszystko nadrobić. Rozdział jest świetny, a całe opowiadanie wywarło na mnie mega pozytywne wrażenie. Masz talent i to widać, lubisz pisać, nie robisz tego na siłę. Wątki są ciekawe, a wykreowanie postaci genialne. Zazdroszczę ci tego. Cher jest świetna, a w połączeniu z Niall'em to coś pięknego. Żałuję, że trafiłam tutaj dopiero teraz, ale lepiej późno niż wcale, prawda? Podoba mi się, czekam na kolejny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńW wolnym czasie zapraszam do siebie:
http://delirium-fanfiction.blogspot.com/
Kochana, najważniejsze jest to, że dodałaś ten rozdział. I warto było czekać, bo masz naprawdę świetny styl, a gdybyś pisała na siłę, to na pewno nie czytałoby się tego rozdziału z tak wielką przyjemnością :) I moje zdanie znasz - sama uważam, że lepiej w pewnym momencie zakończyć, niż ciągnąć fanfiction w nieskończoność, bo to wychodzi na zdrowie nie tylko samemu opowiadaniu, ale i autorce :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału - bardzo mi się podobał :) Cieszę się, że Cher i Niall są ze sobą szczęśliwi, a Horan myśli nawet o zostaniu tatusiem, hahaha, wyobraziłam sobie to :P Chciałabym, żeby Harry w końcu odezwał się do Lloyd, bo denerwuje mnie to jego milczenie! Btw, pamiętam, jaki był okropny na początku tego opowiadania i cieszę się, że w jakiś sposób wpłynęłam na Twoją zmianę nastawienia względem niego - CO ZNACZY, ŻE JESTEM NACZELNĄ HARRY'S GIRL W TYM KRAJU, SORRY NOT SORRY :D I najważniejsze - cholernie ciekawa jestem, jak wyjdą te publiczne oświadczyny :P Oby El nie spuściła go na drzewo, bo trochę przypał, tak na... całą galaktykę :P <3