środa, 26 lutego 2014

041 You stole my heart

    Niall
    Jestem pewien, że każdy by się denerwował tym, co miało mieć miejsce dzisiaj wieczorem. Bo kto by się nie bał? W końcu nie codziennie podejmuje się tak poważną decyzję, a samo to, iż w pewnym stopniu okłamałem Cher nie pomagało mi myślec racjonalnie.
    Spojrzałem na scenę, na której stał Zayn i Louis; rozmawiali ze sobą, jednak co chwilę spoglądali w moją stronę, co mnie wcale nie zaskoczyło. Tommo był w stu procentach przekonany, że mój plan się powiedzie, jednak ja miałem ku temu mieszane uczucia. To nie było tak, że nie byłem przekonany do tego, iż Cher mnie kocha, czy coś. Po prostu się... bałem.
    Kilka dni temu rozmawiałem z Seleną. Nie powiedziałem jej, co zamierzałem zrobić, gdyż obawiałem się, że może komuś powiedzieć, a poza mną i chłopcami nikt o tym nie wiedział; oczywiście Eleanor i Danielle także były wtajemniczone. Odnośnie tego, czy Perrie wiedziała, to nie miałem pojęcia; Zayn mógł jej coś powiedzieć, jednak nie wiem.
    Jeszcze tylko kilka godzin, 3 jeśli mam być dokładny. Za trzy godziny zrealizuję swój plan; coś, co zmieni moje życie raz na zawsze, a świadomość, iż pół Londynu będzie tego świadkiem wcale mnie nie uspokajało. Nie mogłem wybrać czegoś bardziej romantycznego. Po prostu nie mogłem.
    - Niall! - usłyszałem jak ktoś woła moje imię, gdzieś zza mnie. Odwróciłem się i ujrzałem przed sobą Danielle z Liam'em, trzymających się za ręce. - Jak tam? - zapytała się brunetka, a ja posłałem jej delikatny uśmiech.
     - Dobrze, dlaczego miałoby być inaczej?
    - Stresujesz się. - bardziej zgadła niż zapytała Payne. Boże, nadal się nie mogę do tego przyzwyczaić. Mój kumpel ma żonę. Wow. Naprawdę nie wiem, dlaczego wcześniej tego nie zauważyłem.
    - Wcale nie. - broniłem się, jednak mój głos zadrżał, a dłonie zaczęły się bardziej pocić.
   - Ej, Tommo, Eleanor dopilnuje, aby Cher była za kulisami podczas koncertu? - zmieniłem temat, odwracając się od Payne'ów plecami, na co oboje prychnęli.
    Louis spojrzał na mnie jak na idiotę.
    - Niall, przecież ustaliliśmy, że Danielle się tym zajmie. - uniósł na mnie swoje brwi.
   - Ah, no tak. Racja. - podrapałem się po karku, siląc na normalny ton. - To o 8? - odwróciłem się do brunetki, a ona zmarszczyła brwi.
   - O 9. Niall, ty naprawdę się stresujesz. - zauważył Liam, a po jego ustach błądził uśmiech, który próbował opanować.
    Przez chwilę się w niego wpatrywałem, jednak nic nie powiedziałem. Miał rację. Oni wszyscy wiedzieli, że się denerwuję, ale sam nie potrafiłem się do tego przyznać. Czy tak naprawdę się czuje chłopak, który zamierza zadać jedno proste pytanie swojej dziewczynie?
    Poczułem jak zasycha mi w gardle, więc natychmiast wszedłem na scenę i chwyciłem ze stolika butelkę wody, którą ustawiono specjalnie na naszą prośbę, gdyż od dwóch godzin mieliśmy próby dźwięku i samej choreografii show.
    - Niall, masz gości. - zza rogu wyszedł Harry, a za nim szedł mój brat ze swoim synem na rękach.
    Uratowany przez własnego brata; jakie to żałosne.
    - Greg? - uniosłem brwi ku górze, widząc bruneta idącego w moją stronę. - Co ty tutaj robisz?
    - Ciebie też miło jest widzieć, Niall. - uśmiechnął się do mnie sztucznie, w tym samym czasie uścisnęliśmy sobie dłonie. - Przyszliśmy cię odwiedzić i dodać otuchy przed występem.
    - Przecież nigdy tego nie robiłeś. - spojrzałem na swojego bratanka, który uśmiechał się wesoło. - Hej, Theo. Powiesz mi, dlaczego jesteście w Londynie? - zmieniłem swój głos, mówiąc do małego bobasa.
    Greg zaśmiał się, co także udzieliło się Liamowi i Danielle. Louis z Zayn'em podeszli do nas i zaczęli się kłócić, który z nich miał wziąć Theo na ręce. Okay, to nie mogło skończyć się dobrze.
    - Chodź do cioci Danielle, mały przystojniaku. - brunetka wzięła dziecko z rąk mojego brata, co spotkało się z oburzeniem ze strony Malika i Tomlinsona.
    - Chcesz powiedzieć, że ten tutaj - Liam wskazał na mojego bratanka - jest przystojniejszy ode mnie?
    - Absolutnie. - zachichotała Dani, gdy Theo zaczął ją ciągnąć za jej wyprostowane dzisiaj włosy, a następnie odeszła parę kroków od nas, co także zrobili chłopcy. Kątem oka zauważyłem nawet, iż Harry do nich dołączył.
    Greg uśmiechnął się głupio i uderzył mnie w ramię, czego całkowicie nie zrozumiałem.
    - Ała? - tak naprawdę mnie to nie bolało.
    - Dlaczego nie powiedziałeś, że masz zamiar się oświadczyć Cher? - w jego głosie słyszałem trochę żartu.
    - Ponieważ nikt miał o tym nie wiedzieć? - odpowiedziałem mu pytaniem na pytanie. Skąd on to wiedział? - Kto ci powiedział?
    Mój brat przez chwilę gapił się we mnie z beznadziejnie głupim uśmieszkiem, jednak potem spoważniał.
    - Harry coś wspomniał i nie mogłem tego przepuścić.
    - Ah, tak. Kolejny powód do śmiechu, co nie? - zapytałem niedowierzając w to, co właśnie usłyszałem.
    Brunet pokręcił głową, przymykając na sekundę oczy.
    - To nie tak. - odpowiedział - Po prostu chciałem być świadkiem czegoś niesamowitego, a jeśli Cher da ci kosza, to masz rację, będzie zabawnie.
    - Jesteś niemożliwy. - tym razem to ja uderzyłem go w ramię - Denise przyjechała z tobą?
    Greg skinął głową w odpowiedzi.
    - Pojechała do swojej przyjaciółki się przywitać.
    Tym razem to ja skinąłem. To nie było tak, że nienawidziłem swojego brata. Wręcz przeciwnie; nauczył mnie wielu rzeczy, więc nie mogłem go nie lubić. Był dla mnie ważny i tylko to się liczyło. I poza moimi przyjaciółmi i Cher, moja rodzina była dla mnie najważniejsza.
    - Och, poza tym, mama wróciła z tego ośrodka. - zaczął mój brat - Wszystko jest w porządku, tylko musi dbać o swoją dietę, bo wykryli jakąś tam minimalną wadę serca.
    Ulżyło mi i to bardzo. Nie mógłbym sobie wyobrazić swojego życia bez mojej ukochanej mamusi, która dzwoniła do mnie niemalże codziennie, gdy byliśmy w trasie. Po prostu bym tego nie przeżył.
    - To bardzo dobra wiadomość. - zauważyłem, uśmiechając się - Przyjadę na święta do domu to namówię ją na jakieś wakacje, czy coś.
    Greg się tylko uśmiechnął, co i ja odwzajemniłem.
   
*


    Wszystko było gotowe. Za pięć minut mieliśmy wejść na scenę i dać najlepsze show w naszym życiu. Nie było słowa, które mogłoby opisać teraz moje uczucia. Denerwowałem się jeszcze bardziej, gdy pomyślałem o tym, jak wypadnę na samym końcu ze swoim... pytaniem. Miałem tylko nadzieję, że Louis wszystko ogarnął i nadal udawał, że to on miał się oświadczyć Eleanor. No i mam nadzieję, że Cher nie będzie na mnie wściekła za to, iż ją okłamałem w ich kwestii, ale to inna historia.
    - Wchodzicie za trzy minuty. - poinformował nas dźwiękowiec, Matt.
    Wstałem ze schodków i odetchnąłem. Nie mogło być gorzej. Wiem, nie codziennie pyta się swoją dziewczynę o rękę, ale nie powinno być aż tak źle, prawda?
    Słyszałem krzyki naszych fanów. Wszystko było takie nie do uwierzenia, a jednak było to moje prawdziwe życie. Wyjąłem jeszcze telefon z kieszeni i napisałem krótką wiadomość na twitterze: "Gotowi na najlepszy występ!? Trzymajcie kciuki !".
    Odwróciłem się w stronę chłopaków i zauważyłem jak kilkanaście metrów dalej, na backstage'u stoi Eleanor, Danielle, Perrie i Cher. Moja mała, ukochana Cher Lloyd. Wyglądała niesamowicie. Z tego miejsca mogłem zobaczyć jej spodnie w czarno białe wzroki, wysokie buty na koturnie, czarną, skórzaną kurtkę z pikowanymi rękawami oraz tego samego koloru koszulkę pod nią. Nie umknęło mojej uwadze, iż miała dłuższe, falowane włosy, który opadały na jej ramiona, spod czarnej beanie. Musiała mieć doczepione, ponieważ dwa tygodnie temu, kiedy rozmawialiśmy przez skype'a, miała jeszcze je przed ramiona. Uśmiechnąłem się do niej, choć nie byłem pewny, czy ujrzała mój gest.
    - Wchodzicie za 5, 4, 3, 2... 1! - Matt nas poinstruował, a gdy skończył liczyć, wybiegliśmy po kolei na scenę, począwszy od Zayn'a, Louis'a, Harry'ego, Liam'a, a skończywszy na mnie.
    To, co zobaczyłem, było niesamowite. Nasi fani krzyczeli nasze imiona, bili brawo; po prostu coś nie do opisania, jak już wspomniałem. Nie sądziłem, że kiedykolwiek moje marzenia się spełnią. Każde, co do jednego.
    - Jak się masz, Londyn?! - krzyknął wesoło Louis, a tłum zaczął szaleć, o ile to było jeszcze możliwe.
    - Rozgrzejmy trochę tę zimę! - zaśmiał się Liam, na co usłyszałem śmiech ze strony publiki. Sam się uśmiechnąłem. Oj, Payno, coś ci słabo żarcik wyszedł.
    Zaczęliśmy od Live While We're Young, a potem zagraliśmy jeszcze kilka innych kawałków. Oczywiście, przesłaliśmy naszym fanom świąteczne i noworoczne życzenia i obiecaliśmy, że jeszcze się zobaczymy. Najchętniej sprawiłbym, aby każdy nasz fan mógł się z nami spotkać, ponieważ to, co mieliśmy zawdzięczaliśmy właśnie im, nikomu innemu.
    Nie miałem pojęcia, kiedy cały koncert minął i nadszedł mój czas. Chłopcy to wiedzieli i wcale nie szczędzili sobie pocieszających spojrzeń, a przede wszystkim Liam i Louis, którzy wiedzieli, co to znaczy oświadczyć się swojej dziewczynie. Oni doskonale wiedzieli, co czułem.
    Zayn zadedykował Little Things, którą śpiewaliśmy ostatnią, Perrie, która za pewne teraz skakała z radości. Byli wspaniałą parą, choć przeszli sporo. Wierzyłem, że kiedyś będę się bawił na ich weselu tak dobrze jak na uroczystości Danielle i Liam'a.
    Gdy skończyliśmy śpiewać, wszyscy dokoła nas zaczęli bić brawo. A żeby tego było mało, śnieg zaczął sypać z nieba. Tak, zapomniałem wspomnieć, iż scena mieściła się w centrum Londynu i poza tym, było cholernie zimno, więc musiałem mieć na sobie swoją czarną bejsbolówkę, a pod nią t-shirt z długim rękawem. Przecież nie mogłem występować w kurtce, kiedy scena była ogrzewana! Szkoda mi tylko było tych fanów... Cholera.
    - Jeszcze raz, wesołych świąt kochani! - powiedziałem do mikrofonu, słuchając jak publiczność odpowiada mi tym samym. Jednak w ten właśnie chwili uświadomiłem sobie, co miało nadejść. Kiedy chłopcy gestem dłoni uciszyli naszych fanów, wziąłem głęboki oddech i zacząłem powtarzać sobie w myślach, że wszystko będzie dobrze. - A teraz chciałbym zaprosić na scenę swoją dziewczynę. Cher, jesteś tam?
    Spojrzałem w stronę, skąd sami weszliśmy godzinę temu. Ujrzałem tam Eleanor, która popychała niższą od siebie brunetkę w naszą stronę, co wywołało u mnie uśmiech.
    - Zachęćcie ją jakoś. - poprosiłem widownię, a sekundę później wszyscy zaczęli krzyczeć i klaskać. O to mi właśnie chodziło. - Cher, nie wstydź się.
    Po tych słowach ujrzałem jak idzie w moją stronę. Trochę niepewnie, ale jednak. Jej włosy rozwiewał ciepły wiatr, który ogrzewał nas na scenie. Gdy stanęła na przeciwko mnie, nie mogłem nic poradzić na swój uśmiech, który sam wkradł się na moje usta. Cher poruszała ustami jakby się właśnie zapytała "co się dzieje?", ale ja tylko wzruszyłem ramionami, odwracając się do publiczności. Kątem oka mogłem zauważyć jak reszta zespołu schowała się trochę z boku, pijąc wodę i bacznie nas obserwując.
    No to zaczynamy.
    - Pamiętam jak poznałem Cher, w X-Factor. Zaprzyjaźniliśmy się i jeśli moja pamięć mnie nie zawodzi, byliśmy zgodni we wszystkim. - powiedziałem, zbierając w sobie jak najwięcej pewności - Jednak wtedy nie było mowy o miłości, o nie. Zakochałem się w niej, kiedy spotkaliśmy się po długim czasie. Wspieraliśmy się nawzajem i bum! Wszystko potoczyło się tak szybko.
    Specjalnie nie wspominałem, że wspieraliśmy się, gdy nasz przyjaciel wymyślił sobie śmierć. Po co rozdrapywać stare rany?
    - Nie jestem zbyt dobry w przemawianiu, no, chyba, że po kilku mocniejszych... - przeniosłem swoje spojrzenie na Cher, która wyglądała odrobinę na zagubioną, choć w rzeczywistości się uśmiechała. Wyglądała tak pięknie, gdy to robiła. - Niemniej jednak, mam powód, dla którego dzisiaj cię tutaj zaprosiłem.
    Oho, bardzo miło to zabrzmiało.
    - To znaczy, zawsze jesteś mile widzana na naszych koncertach i w ogóle, ale dzisiaj miałem ku temu naprawdę ważny powód. - zacząłem się już mieszać w swoich własnych wypowiedziach. Cholera, Horan, ogarnij się, bo zrobisz z siebie idiotę. Choć nie, większego już chyba nie mogę z siebie zrobić.
    - Do rzeczy, Horan - usłyszałem jak Louis się śmieje do mikrofonu.
    - Tommo, mistrz w rujnowaniu momentów. - skomentował Harry, więc byłem zmuszony spojrzeć w miejsce, gdzie stali.
    - Dziękuję, Harry, że pozwoliłeś mi zrozumieć, iż kocham tę oto wspaniałą dziewczynę. - powiedziałem, patrząc na niego. Styles ukłonił się tylko, a Cher zachichotała - Cher - zwróciłem się do niej - sprawiłaś, że każdy mój dzień stawał się o wiele lepszy, gdy byłaś obok mnie. Chociaż mieliśmy gorsze chwile, przetrwaliśmy je.
    Nadszedł czas, w którym schowałem swoją dłoń do kieszeni i wyjąłem z niej granatowe pudełeczko. Przez kilka sekund obracałem je w palcach, a gdy usłyszałem jak publiczność zaczęła wiwatować, postanowiłem kucnąć, a następnie uklęknąć przed brunetka.
    - Cher Lloyd - powiedziałem jeszcze do mikrofonu - ukradłaś moje serce i chciałbym, żebyś je miała przez cały czas, dlatego... jestem tutaj i... chcę zadać ważne pytanie.
    Ku mojemu zaskoczeniu wszystko ucichło. Nikt nic nie mówił jakbym stał w pustym pokoju, bez nikogo.
    - Wyjdziesz za mnie? - zapytałem się jej, po czym odłożyłem mikrofon na ziemię i otworzyłem wieku od pudełeczka, które trzymałem w dłoniach.
    Cher wpatrywała się we mnie przez kilkanaście sekund, całkowicie oniemiała. Nie dziwiłem się jej; to miał być dzień, w którym  Lou miał się oświadczyć Eleanor, a nie ja jej, ale nie mogłem przegapić tej okazji, a samo to, że straciłem ją na dwa miesiące, uświadomiło mi, iż nie mogę pozwolić na to, aby kiedykolwiek się to powtórzyło.
    Kolejne sekundy milczenia, jakby brunetka żyła w swoim własnym świecie. A jeśli powie nie? A jeśli złamie mi serce i odejdzie? Miałem gdzieś to, że ośmieszyłaby mnie przed całą Anglią. Byłbym załamany z całkowicie innego powodu.
    - Cher? - szepnąłem, wiedząc, że mnie usłyszy. Wypowiedzenie jej imienia, sprawiło, iż spojrzała mi w oczy; były pełne nadziei, tryskające wesołymi iskierkami... albo po prostu były to łzy.
    - Tak. - powiedziała bardzo cicho, a kiedy uniosłem brwi ku górze, powtórzyła głośniej, co sprawiło, że miałem ochotę wstać i zacząć biegać, skakać; wszystko, po całej scenie.
    Założyłem jej pierścionek na palca i wstałem, przyciągając ją do siebie i całując w usta. Boże, jeszcze nigdy nie czułem się taki szczęśliwy. Moja ukochana zgodziła się zostać moją żoną. Cher miała być moją żoną!
    W tym samym momencie, gdy oderwaliśmy się od siebie, a brunetka wtuliła się w moje ramię, publiczność zaczęła wiwatować. Całkowicie zapomniałem o ich obecności. Dla mnie liczyło się tylko to, że Cher zgodziła się być moją żoną.
    - Kochani - usłyszałem głos Louis'a - chciałbym ogłosić, iż właśnie byliście świadkiem zaręczyn Niall'a Horan'a i Cher Lloyd, niedługo Horan.
    Zachichotałem na jego słowa.
    - No co ty nie powiesz, Tomlinson. - skomentował tym razem Zayn, co wywołało u wszystkich śmiech.
    Cher odsunęła się ode mnie i spojrzała z uśmiechem na chłopaków, którzy podeszli do nas z szerokimi uśmiechami. Nawet Harry. Harry, tak właściwie cały czas się szczerzył, jakby był dumny z tego, że właśnie się zaręczyłem z Cher.
    - Dziękujemy za to, że jesteście. - Liam powiedział do swojego mikrofonu, a następnie zaczęliśmy machać do naszych fanów, a następnie zeszliśmy ze sceny.
    Od razu, gdy znaleźliśmy się na backstage'u, moja dziew- narzeczona, rzuciła mi się na szyję. Nie mogłem jej nie przyciągnąć do siebie ciaśniej.
    - Nienawidzę cię za to, że mnie okłamałeś. - mruknęła, a za sobą usłyszałem śmiechy. Wiedziałem, iż to powie. - Ale tak bardzo cię kocham.
    - Ja ciebie też, kochanie. - szepnąłem w jej włosy.
    - Jesteście tacy uroczy. - Harry poklepał mnie po ramieniu, co spowodowało, że Cher uniosła swoją głowę, wlepiając w niego swoje cudowne, brązowe tęczówki.
    Odsunęła się ode mnie, a potem przytuliła się do Harry'ego. W końcu! Już myślałem, że nigdy nie zacznie z nim rozmawiać. Choć przyznam, że sam szczerze go przez chwilę nienawidziłem, ale w końcu był i jest moim przyjacielem.
    - Aww, grupowy uścisk! - krzyknąłem, dołączając do dwójki brunetów. Potem dołączyła reszta chłopaków, przyciągając do siebie swoje narzeczone. O Boże, teraz to każdy z 1D miał narzeczoną! No, poza Harry'm.
    Zapowiadały się wspaniałe święta.
   
 
 *******
Krótki? Długi? W każdym razie podoba mi się. Tak,  pierwszy raz od bardzo dawna mi się podoba :)
Mówię od razu, pisałam go dzisiaj może z 3-4 godziny i błędów nie sprawdzałam, więc przepraszam. 
Moje shippowskie serduszko teraz tak mocno bije, że niemalże wyskakuje mi z piersi. Ah, jak ja kocham Chiall! 
Kocham was bardzo, bardzo, bardzo mocno <3

7 komentarzy:

  1. JEZU, POBECZAŁAM SIĘ! NIE WIEM CO MAM NAPISAĆ, RĘCE MI SIĘ TRZĘSĄ I NIE POTRAFIĘ SIĘ USPOKOIĆ! NIALL OŚWIADCZYŁ SIĘ CHER, ONA POWIEDZIAŁA "TAK"! JEJKU! JAK SIĘ STRASZNIE CIESZĘ! Już na początku wiedziałam co się kroi, nie umknęło mi to. Niall podenerwowany i w ogóle, musiało chodzić o jedno!
    Zaskoczyłaś mnie takim obrotem sytuacji, ale jejku... Dalej nie wiem co mam powiedzieć! Teraz już bardzo mocno wierze w to, że ten związek jest idealny. Byli sobie pisani <3
    Cher Horan lashdkahf, jak to pięknie brzmi XD
    Ale mi humor kochana poprawiłaś tym rozdziałem XD Szczerzyłam się jak głupia do monitora ;D

    KC xx

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG CHIALL ! CHER HORAN, DZIZYS! :D
    Normalnie abdjfndejdl *________*
    Ale mam banana na twarzy, co za idelany rozdział!
    W roli głòwnej Niall Skleroza Nerwus i Louis Prześmiewczy Tomlinson!
    I Cheeeeeeeruś!
    no normalnie ja czekam na kolejny! <3
    @TheAsiaShow_xx

    OdpowiedzUsuń
  3. BOOOOOOOOŻEEEEE!!!!!!!!!!! Chiall <3 Zaskoczyłaś mnie kompletnie!!!!!! Siedzę oniemiała ze szczęścia,nie spodziewałam się oświadczyn Horana <3 Rozdział po prostu bomba miłosna <3 KOOOOOOCCCCHHHHAAAAAAAMMMM <3 Z mamą Niall jest dobrze!!!!!!!! Olu,dziekuję za ten rozdział,za MTF! Czekam na kolejny! Horan Hug <3 Herbaciara ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O MÓJ BOŻE, O MÓJ BOŻE, O. MÓJ. SŁODKI. BOŻEEEEE!
    Dlaczego nie wpadłam na to, że to jest przekręt? Dobra, nie wiem, czy ktokolwiek by na to wpadł, bo jakoś mi się nie składało, żeby akurat Niall i Cher mieli brać ślub... Ale Jezu, to jest takie właściwe. Idealnie to wszystko ujęłaś w słowa i zaplanowałaś, kochanie! Ta ich mała intryga, przyjazd Grega z Denise i Theo i przemowa Nialla... Boże, myślałam, że umrę, serce wyskoczy mi z piersi (tak, jak Tobie), a w oczach miałam łzy! I nie pomagało Story of My Life, które właśnie sobie puściłam :D A reszta chłopaków - cóż, jak zwykle wiedzą, co powiedzieć w konkretnej chwili :)
    Ciekawa jestem, w jaki sposób zakończysz to opowiadanie, bo wydarzenia, które opisujesz, wskazują jakoś na Twoje zamiary. Jest mi smutno, bo mam ogromny sentyment do tego ff - dzięki niemu Cię w końcu poznałam. Liczę, że nie każesz nam długo czekać na kolejny, kocham Cię! :*
    I idę na Dramaclass, haah :D

    OdpowiedzUsuń
  5. mam taki nawyk ze zawsze zanim zacznę czytać jakiś rozdział to zaczynam od czytania informacji od autora i uwierz że jak tylko przeczytałam Twoją notkę to czułam że stanie się coś tak niesamowitego ze bedę się uśmiechać przez cały czas do monitora LOL + napisałas że ten rozdział W KOŃCU Ci sie podoba co jeszcze bardziej zachęciło mnie do czytania dhbjhfbjh ^__^

    Niall oświadczający się Cher! ja nie mogłam sobie nic innego wyobrazić! ja nawet nie wiem co więcej napisać? 100 słów które opisują moją radość w tej chwili? niee bo i tak tylu nie wypiszę haha xd jednak wiedz że jestem tak zajebiście szczęśliwa że skaczę z radości *__* dziękuję za to co własnie napisałas w tym rozdziale, normalnie miód na moje shipperskie serduszko :')

    szkoda tylko że widać iż powoli zbliżamy się do epilogu :( buuuuu bedzie mi brakować tego opowiadania, jednak tak jak pisałam Ci poprzednio, każdą Twoją decyzję będę popierać w 100% i jeżeli to jest najlepsze rozwiązanie to tak powinnaś zrobić i nie ciągnąć tego ff na siłe :)
    ok, przepraszam ze spóźniłam się z komentowaniem (normalka), no i czekam na nexta :) buziaki
    @WTuszynska

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny blog, czekam na next <3 Przeczytałam wszystkie rozdziały w dzień. :*
    Życzę weny . :P

    OdpowiedzUsuń

Spamuj w odpowiedniej zakładce.
Wyraź swoją opinię na temat rozdziału. Przyjmę krytykę. Przecież każdy popełnia jakieś błędy, prawda?
Zostaw swój nick z Twittera, a zostaniesz wpisany na listę informowanych.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ.